Święto ustanowiono w 2003 roku, kiedy Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło Konwencję Narodów Zjednoczonych przeciwko korupcji. Dokument wszedł w życie dwa lata później i do dziś jest najważniejszym globalnym instrumentem walki z łapówkarstwem, nadużyciami władzy i praniem pieniędzy. Przystąpiła do niego zdecydowana większość państw świata, zobowiązując się do tworzenia przejrzystych procedur, wspierania niezależnych instytucji kontrolnych oraz współpracy międzynarodowej w ściganiu sprawców.
Mimo tych deklaracji korupcja – zwłaszcza polityczna – wciąż pozostaje jednym z najbardziej destrukcyjnych zjawisk życia publicznego. Nie jest tylko „dodatkowym kosztem” czy drobną nieuczciwością, którą da się wkalkulować w system. To rak, który powoli zjada zaufanie społeczne, wypacza mechanizmy demokracji, niszczy konkurencję gospodarczą i zabiera zwykłym ludziom coś, czego nie da się łatwo przeliczyć na pieniądze: poczucie sprawiedliwości.
Korupcja polityczna działa jak niewidzialny filtr między obywatelami a państwem. Decyzje, które w teorii powinny zapadać na podstawie dobra wspólnego, analiz ekspertów i realnych potrzeb społecznych, w praktyce bywają podejmowane w interesie wąskich grup – partyjnych klik, zaprzyjaźnionych biznesów, rodzinnych układów. Gdy konkursy na stanowiska są ustawiane, przetargi pisane „pod konkretnego wykonawcę”, a ustawy konsultowane nie z obywatelami, lecz z lobbystami, demokracja istnieje już tylko w warstwie dekoracji.
Cena takich praktyk jest ogromna, choć rozłożona w czasie i pozornie niewidoczna. Korupcja podnosi koszty inwestycji publicznych, bo firmy wiedzą, że nie wygrywa najlepsza oferta, lecz ta „najlepiej ustawiona”. Droższe drogi, szpitale czy szkoły oznaczają mniej środków na inne potrzeby – służbę zdrowia, transport publiczny, wsparcie osób starszych. Gdy władza obsadza stanowiska z klucza partyjnego zamiast merytorycznego, spada jakość usług publicznych. W efekcie społeczeństwo płaci podwójnie: wyższymi podatkami i gorszym poziomem usług.
Najbardziej dramatyczne skutki korupcji politycznej widać tam, gdzie dotyka ona wymiaru sprawiedliwości oraz instytucji kontrolnych. Jeśli prokuratura i sądy stają się narzędziem walki politycznej, jeśli urzędy odpowiedzialne za nadzór i audyt są podporządkowane jednej opcji, obywatele tracą wiarę w sens uczciwego postępowania. Po co przestrzegać prawa, skoro „swoim” i tak więcej wolno? Z tego punktu już niedaleko do powszechnego cynizmu i społecznego przyzwolenia na kombinowanie.
Korupcja zaburza także elementarną sprawiedliwość społeczną. Tam, gdzie decyzje zależą od „znajomości”, łapówki czy telefonów „z góry”, przegrywają ci, którzy mają tylko kompetencje, pracę i uczciwość. Młodzi, którzy widzą, że awans dostaje nie ten, kto jest lepszy, lecz ten, kto ma odpowiednie nazwisko lub partyjną legitymację, prędzej czy później wyjadą albo pogodzą się z tym, że trzeba „wejść w układ”. Tak rodzi się pokolenie ludzi rozczarowanych, wychowanych w przekonaniu, że zasady są tylko dla naiwnych.
Międzynarodowy Dzień Przeciwdziałania Korupcji ma więc sens tylko wtedy, gdy nie sprowadza się do deklaracji i okolicznościowych konferencji. Walka z korupcją polityczną wymaga twardych, systemowych rozwiązań: przejrzystości finansowania partii, realnego dostępu obywateli i mediów do informacji, silnych i niezależnych sądów, prokuratury i organów kontrolnych, skutecznej ochrony sygnalistów, a także edukacji od najmłodszych lat.
Równie ważna jest jednak zwykła, codzienna przyzwoitość. Brak zgody na „drobne przysługi” w zamian za decyzję urzędnika, na „wepchnięcie w kolejkę” znajomego, na zatrudnianie ludzi „po znajomości”. To proste gesty, które – powtarzane przez tysiące osób – potrafią zmienić kulturę życia publicznego bardziej niż najgłośniejsze kampanie.
Korupcja polityczna nie spada z nieba. Zawsze korzysta z obojętności i rezygnacji zwykłych ludzi. Międzynarodowy Dzień Przeciwdziałania Korupcji jest dobrym momentem, by przypomnieć sobie, że państwo nie jest abstrakcyjną maszyną, ale sumą decyzji i postaw jego obywateli. Jeśli chcemy żyć w kraju, w którym prawo obowiązuje wszystkich, a władza służy obywatelom, a nie odwrotnie, musimy traktować walkę z korupcją nie jako jednorazową akcję, lecz jako element podstawowej obywatelskiej odpowiedzialności.


























































Napisz komentarz
Komentarze