Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 28 marca 2024 20:03
Reklama
Reklama

Roszczeniowi... czyli jacy - konfliktowanie przez biurokratyzowanie

Pani Aneta jest opiekunką prawną chłopca chorego na afazję. Po raz pierwszy spotkaliśmy się jesienią ubiegłego roku. Zwracała mi uwagę na fakt, że w Tomaszowie nie ma prowadzonych rzetelnych zajęć rehabilitacyjnych dla dzieci niepełnosprawnych. W tym wczesnego wspomagania rozwoju dziecka. Rodzice stukają od drzwi do drzwi. Odsyłani są od placówki do placówki. Ostatecznie zmuszeni są do poszukiwania pomocy poza granicami Tomaszowa Mazowieckiego.

Wczesne wspomaganie rozwoju jest to zespół wielokierunkowych oddziaływań skierowanych na dziecko, co do którego zdiagnozowano lub podejrzewa się nieprawidłowości rozwojowe. Polega ono na pobudzaniu psychoruchowego i społecznego rozwoju dziecka od chwili wykrycia niepełnosprawności do czasu podjęcia nauki w szkole. Zakres tego oddziaływania może być bardzo różny, w zależności od zdiagnozowanych przez specjalistów deficytów rozwojowych. Może ono obejmować: psychomotorykę, sferę komunikacji, mowy i języka, funkcjonowanie zmysłów dziecka, itd. O problemach z organizacją zajęć pisałem w kwietniu ubiegłego roku.

 

- Nauczyciele zatrudnieni w szkołach i przedszkolach prowadzonych przez Gminę – Miasto Tomaszów Mazowiecki realizują zalecenia zawarte w orzeczeniach o potrzebie kształcenia specjalnego i opiniach wydanych przez Poradnię Psychologiczno – Pedagogiczną (PPP). Uczniowi objętemu orzeczeniem specjalnym na podstawie orzeczenia PPP – dostosowuje się odpowiedni program wychowania przedszkolnego i programu nauczania do indywidualnych potrzeb rozwojowych i edukacyjnych oraz możliwości psychofizycznych dziecka/ucznia. Dostosowanie następuje na podstawie opracowanego dla dziecka/ucznia indywidualnego programu edukacyjno – terapeutycznego uwzględniającego zalecenia zawarte w orzeczeniu o potrzebie kształcenia specjalnego - wyjaśniała nam wówczas dyrektor Wydziału Oświaty Urzędu Miasta w Tomaszowie Mazowieckim, Halina Szczucińska

 

Skoro jednak jest tak dobrze, to dlaczego rodzice wożą swoje dzieci do innych miast, by pracować z tamtejszymi specjalistami. Potrzeby w tym zakresie istnieją. Świadczy o tym chociażby kolejka do Przedszkola Integracyjnego "Wyspa Szkrabów", gdzie zajęcia dla dzieci są realizowane.

 

- Nic się w tym zakresie nie zmieniło. Musiałam specjalnie zrobić prawo jazdy, by mieć możliwość wozić dziecko do specjalisty do Piotrkowa do poradni "Tęczowej" - opowiada pani Aneta, twierdząc, że nie to jest obecnie jej największym problemem. W jej odczuciu, dziecko, którym się opiekuje jest dyskryminowane przez dyrektorkę przedszkola, do którego uczęszcza. Ale dyskryminowani czują się przede wszystkim sami rodzice. Pojawiają się ostre słowa.

 

- Kuba nie mówi. Oczywistym było, że po osiągnięciu wieku szkolnego zostanie odroczony i pozostanie w przedszkolu. Nie dostaliśmy wniosku o przyjęcie do przedszkola. Dowiedzieliśmy się, że miejsce dla Kuby jest ale w przedszkolu numer 20. Jaki sens było przenosić dziecko na ostatni rok do nowej placówki?  Poza tym to  w tym przedszkolu ma swoją siostrę. Usłyszeliśmy, że znajdzie się też miejsce i dla niej  - opowiada mama chłopca.

 

Mama skarży się na zły kontakt z dyrektorką przedszkola. Twierdzi, że zamyka się przed nią w gabinecie i za każdym razem odsyła do dyrektora całego Zespołu Szkolno Przedszkolnego, Sławomira Żegoty. Dyrektor przy każdej rozmowie rozkładał ręce mówiąc, że jest bezsilny i nic nie może w tej sprawie zrobić. Pojawia się też zarzut braku empatii.

 

Pani Aneta dodaje, że dyrektorka posługuje się nauczycielkami niczym tarczą. Coś w tym chyba jest, bo na spotkanie ze mną poza samą dyrektorką przyszły aż cztery panie, pod których opieką dziecko przebywa bądź przebywało. Dyrektorka nalegała wręcz by przy naszej rozmowie wszystkie panie były obecne.

 

Zapytane o źródło konfliktu między dyrekcją przedszkola, a opiekunami panie twierdzą, że nie jest to do nich pytanie. Właściwie trudno nawet odmówić im racji, bo konflikt nie dotyczy ich, ale dyrektorki przedszkola.

 

Za to młoda terapeutka na niemal każde z zadanych pytań odpowiada niemal tą samą formułką, że jako terapeuci pracują zgodnie z przepisami i etyką zawodową, która ich obowiązuje. Po chwili znowu pada ta sama odpowiedź, że nie jest to pytanie, które powinno być kierowane do personelu i dyrekcji przedszkola.

 

Nikt nie jest natomiast w stanie odpowiedzieć na pytanie: co takiego się stało, że przez trzy lata, kiedy dziecko uczęszczało do przedszkola konfliktów żadnych nie było, a pojawiły się one w ostatnim roku.  Kiedy pytanie pada, zalega wymowna cisza.

 

We wrześniu ubiegłego roku, wraz z początkiem nowego roku szkolnego, rodzice zaprowadzili dziecko ponownie do przedszkola. Skończyło się nieprzyjemnie. Według ich relacji dyrektorka groziła, że zadzwoni na Policję i przekaże dziecko do policyjnej izby dziecka. Po co? Tego nikt nie wie. Chłopiec miał rzekomo przebywać w placówce nielegalnie.

 

 Dyrektorka twierdzi, że nie było mowy o żadnej Policji. Wyjaśnia natomiast, że rodzice nie dopełnili wszystkich formalności związanych z pozostawieniem dziecka w przedszkolu, że w jej mniemaniu dokumenty dorobiono po czasie (w kolejnej rozmowie ze mną dyrektorka wyparła się, że nic takiego mi nie mówiła), a 7-latek powinien zostać objęty obowiązkiem szkolnym. Zagadnięty z kolei dyrektor Sławomir Żegota potwierdza, że straszenie Policją jednak było. Wychodzi na to, że ktoś tu, delikatnie mówiąc, rozmija się z prawdą. Dyrektorka stwierdza, że za słowa dyrektora Żegoty nie chce odpowiadać.

 

- Od początku nie widziałem problemu w tym, aby dziecko zostało w naszym przedszkolu. Dla mnie najważniejsze jest dobro dziecka. Skoro rodzice chcą dziecko zostawić, bo się w tym miejscu czuje bezpiecznie, to po co je za wszelką cenę wypychać. To ci rodzice są na prawie. Przychodzimy do pracy dla tych dzieci. Przynajmniej ja tak uważam -  twierdzi Sławomir Żegota.

 

Pani Aneta, słysząc o niedopełnieniu formalności wyjmuje z teczki pismo z kwietnia ub. roku z prośbą o pozostawienie dziecka w przedszkolu na kolejny rok szkolny. Do pisma podpięta jest odpowiedź, w której sugeruje się przeniesienie dziecka do innego przedszkola. Twierdzi, że złożyła też pismo dotyczące odroczenia z macierzystej szkoły chłopca. Pismo jednak zniknęło. - Przecież oboje dzieci było normalnie wpisanych na listę. Zostawiając Kubę tak jak zawsze tę listę podpisywałam. Nie mieliśmy pojęcia, że jest jakiś problem, że czegoś brakuje. Jak mogliśmy załatwiać dokumenty po fakcie, skoro mają datę z kwietnia poprzedniego roku - mówi nieco podenerwowana.

 

Tu znowu zaprzecza dyrektorka. Twierdzi, że żadnej listy, a tym bardziej podpisów na niej nie było.

 

Konflikt rodziców z dyrekcją przedszkola narastał przez cały rok szkolny. Swój moment kulminacyjny miał w chwili, kiedy Przedszkole wystawiało opinię o dziecku na potrzeby Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, czyli w kwietniu tego roku.

 

Zdaniem rodziców opinia stanowi zemstę, ponieważ poza informacją o dziecku zawiera także niepochlebne komentarze dotyczący opiekunów. Czytamy w nim, że opiekunowi prawni tylko pozornie interesują się sytuacją dziecka w przedszkolu, a współpraca między nimi, a nauczycielami jest trudna i ogranicza się do tego, że opiekunowie mówią tylko to, co oni chcą, jakie mają wymagania i żądania - często mijające się z dobrem dziecka. Podważają oddziaływania pedagogiczne specjalistów, jakby zależało im na utrzymaniu niepełnosprawności dziecka.

 

Zapytani o ten fragment nauczyciele twierdzą, że opiekunowie ani razu od początku roku szkolnego nie zadali im pytania o postępy i zachowanie dziecka. Ponoć rozmów rodzic - nauczyciel nie było. Problem w tym, że opinie i stwierdzania wygłaszane przez te same osoby rozmijają i nawzajem sobie zaprzeczają. Z  jednej strony wskazuje się na brak zainteresowania postępami chłopca, z drugiej opowiada o tym, że rodzice przychodzą także w czasie zajęć i proszą by im różne rzeczy tłumaczyć, i przeszkadzają w ten sposób w pracy nauczycielom. W tym samym zdaniu mówi się, że informacje są na bieżąco przekazywane i że rodzice dzieckiem się nie interesują. Doszło do tak kuriozalnych sytuacji, że nauczyciele i rodzice sporządzają notatki ze spotkań.

 

Na jakiej podstawie pracownicy przedszkola twierdzą, że opiekunom zależy na utrzymaniu niepełnosprawności dziecka? Pytanie jest tym bardziej ważne, że schorzenie, jakie dotknęło małego Kubę zrobiło z niego osobę niepełnosprawną już na całe życie. Warto podkreślić, że wszystkie terapie w jego przypadku mają na celu jedynie zmniejszenie objawów, bo w pełne wyeliminowanie niepełnosprawności nikt nie wierzy.

 

Odpowiedzi na to pytanie nie udało się uzyskać. Dyrektorka zasłoniła się w tym przypadku ochroną danych osobowych.

 

Co ciekawe ochrona danych osobowych i wrażliwych nie stanęła na przeszkodzie by wtajemniczać w sprawę osoby całkowicie postronne. Kiedy zainteresowałem się tematem otrzymałem maila. Przyznam, że dawno nic mnie tak nie zaskoczyło.

 

Witam, w związku z dziwnymi doniesieniami nt pani Dyrektor oraz pań Przedszkolanek z przedszkola nr 2 w Tomaszowie Mazowieckim, chciałabym poinformować, że jestem zaskoczona pomówieniami na ich temat oraz placówki. Nigdy nie miało miejsca jakiekolwiek uchybienie z ich strony w stosunku do mojego dziecka, ani nie słyszałam o czymś podobnym w przypadku innych dzieci. Zawsze można liczyć na pomoc, rzetelność i uprzejmość z ich strony. Jestem matką dwójki dzieci i mam pogląd na pracę innych placówek. Przedszkole jest przyjazne zarówno dla dzieci jak i rodziców. Oferuje bardzo dobre warunki wychowawcze, pomimo tak małej placówki. Szkoda, że prywatne problemy opiekunów jednego z dzieci są przenoszone w taki sposób na działalność i dobrą opinię przedszkola"

 

Podobne komentarze pojawiły się w przypadku stwierdzenia, że rodzice nie cieszą się z postępów dziecka. Nauczyciele twierdzą, że opinie wydawane są na podstawie obserwacji. Ile więc czasu trzeba z kimś spędzić, by w kategoryczny sposób stwierdzić, że się z czegoś cieszy bądź nie. 

 

 Kolejny akapit mówi o roszczeniowej postawie opiekunów. Pod opinią podpisała się wychowawczyni chłopca oraz nauczyciel wspomagający. Opinię pokazaliśmy jednemu z tomaszowskich psychologów. Jego komentarz był krótki: absolutny brak profesjonalizmu. Zwraca też uwagę na emocjonalny ton fragmentu dotyczącego opiekunów. - Jest to po prostu nie do przyjęcia. Jak można mówić z jednej strony o roszczeniowości, a z drugiej o pozorności zainteresowania chłopcem. To się po prostu kupy nie trzyma. Na jakiej podstawie można stwierdzić czy ktoś się z czegoś cieszy, czy też nie. Wychowawca chciałby obserwować jakiego rodzaju reakcje? Rodzice mają śpiewać, podskakiwać, machać rękoma? - mówi w rozmowie z portalem.

 

Jak nauczyciele wyjaśniają znaczenie słowa roszczeniowy? Terapeutka dziecka stwierdziła, że tego terminu nie trzeba nikomu wyjaśniać. Dyrektorka dodała, że nauczycielki skoro takiego słowa użyły to zapewne znają jego znaczenie. Jakie więc ono jest? Otóż okazuje się, że postawa roszczeniowa polega na tym, że rodzic wysuwa jakieś swoje życzenia i oczekuje, że zostaną one spełnione. Czy zna ktoś wobec tego rodzica, który zgodnie z ta definicją nie byłby roszczeniowy? Pracownicy przedszkola takie osoby znają.

 

- Opiekuję się Kubą od dziecka. W życiu bym mu krzywdy nie pozwoliła zrobić. A tu panie z przedszkola próbują zepsuć mi opinię. Opinia z poprzedniego roku jest bardzo dobra i nagle zrobiła się zła. Nam się wydaje, że panie zostały nakłonione do tego, by taką opinię o nas napisać -  mówi rozżalona pani Aneta.

 

 

W opinii czytamy również, że opiekunowie kwestionują działania terapeutyczne podejmowane w przedszkolu. Oni sami temu nie zaprzeczają, ale też specjalnie nie krytykują. Podkreślają, że w czasie wizyty w Kuratorium, gdzie pojechali się poskarżyć powiedziano im, że dokument o nazwie IPET został źle sporządzony. Ich zdaniem sporządzono go metodą "kopiuj-wklej". Pojawia się nawet konieczność nauki języka... kaszubskiego. Chwalą prace z przedszkolną logopedą, ale zaznaczają też, że postępy jakie dziecko robi nie są tylko zasługą pracy, jaką wykonuje w przedszkolu. Pretensje jakie się pojawiają dotyczą tego, że nauczyciele pracują z dzieckiem wtedy, kiedy inne dzieci idą na podwórko się bawić. Wywołuje to u chłopca frustracje.

 

Dyrektor Sławomir Żegota, który kieruje całym Zespołem Szkolno Przedszkolnym twierdzi, że opinii wystawionej przez pracowników przedszkola nie znał. Co prawda podpisał pismo przewodnie, do którego  została ona załączona, ale treści nikt mu nie pokazał. Przeczytał ją dopiero w ostatnich dniach i nie ukrywa, że jest zaskoczony jej treścią, bo rodziców chłopca zna i ma o nich zupełnie inne zdanie. Pismo jakie podpisał miało charakter bardzo ogólny.

 

Dyrektorka Przedszkola twierdzi natomiast, że Sławomir Żegota był we wszystko wprowadzany i to on odpowiada za funkcjonowanie całego Zespołu Szkolno Przedszkolnego. Faktycznie, pod żadnym z pism w tej konkretnej sprawie nie figuruje nigdzie podpis dyrektorki. Są nauczycielki, terapeutki, ale samej dyrektor nie ma. Powodem miała być długotrwała choroba i zwolnienie, na którym przebywała.

 

Sprawa trafiła do Kuratorium Oświaty. Przeprowadzono nawet kontrolę, która nic nie wykazała. Nauczycielki i dyrektorka chętnie się na nią powołują.  O samej kontroli natomiast nie posiada żadnych informacji organ prowadzący przedszkole, czyli Urząd Miasta.

 

Brak reakcji ze strony organu nadzorującego powoduje kolejne rozgoryczenie - Najpierw otrzymaliśmy pismo, że wydłużają termin rozpatrzenia naszej skargi. Nawet nie odniesiono się do faktu, że byliśmy straszeni Policją. Skarga naszym zdaniem wcale nie została rozpatrzona.

 

Rodzicom trudno się dziwić, a podobne kontrole, w których jedni urzędnicy kontrolują innych, w przeważającej większości przypadków kończą się podobnie. Wystarczy prześledzić efekty skarg składanych przez obywateli na funkcjonowanie tego czy innego urzędnika, a jakie są rozpatrywane przez radnych. Jeśli nie ma na tyle rażących zaniedbań, że istnieje zagrożenie postawienia zarzutów prokuratorskich najczęściej kończy się na drobnych zaleceniach, mających jedynie uwiarygodnić rzetelność przeprowadzonej kontroli. 

 

Kiedy opinia na temat dziecka i rodziców trafiła do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, zaproponowano spotkanie konfrontacyjne, w którym mieli wziąć udział pracownicy przedszkola. Pani Aneta twierdzi, że w wyznaczonym dniu na spotkaniu się nie stawili pod pozorem wycieczki, która nawiasem mówiąc, była kolejnego dnia.

 

Co myślą o sprawie pracownicy PCPR, pod których opieką dziecko przebywa od kilku lat?

 

- Jeżeli chodzi o nas, czyli o PCPR, to współpraca z opiekunami dziecka wygląda prawidłowo. Nie mam większych zarzutów, chociaż to być może niewłaściwe słowo. Wydaje nam się, że chłopiec jest obciążony nadmierną ilością zajęć: logopedycznych, psychologicznych i innych. Tłumaczymy, że wiele zadań można wykonywać w formie zabawy z dzieckiem w domu. Niekoniecznie trzeba chodzić do wielu różnych specjalistów. Wydaje nam się, że pani Aneta tak bardzo kocha to dziecko, mimo że nie jest jego rodzoną matką, że nie chce pogodzić się z jego upośledzeniem. Jeśli jednak chodzi o całokształt, to nie możemy jej zarzucić czegokolwiek. Dziecko jest bardzo zadbane i czyste. Regularnie przychodzi do naszej pani psycholog. Mama stawia się do nas na każde nasze wezwanie - twierdzą pracownicy Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie i przyznają, że wiedzą o konflikcie między rodzicami, a dyrekcją przedszkola.

 

Relacje między pracownikami PCPR, a opiekunami małego Kuby opierają się na rozmowach i na tym, że Centrum stara się pomagać w rozwiązywaniu bieżących problemów, jakie się pojawiają. Jest to tym bardziej potrzebne, że nadopiekuńczość pani Anety może mieć swoje źródło w fakcie, że ona też jest wychowanką pieczy zastępczej. Pracownicy podkreślają, że kobieta przyjmuje ich uwagi i stara się realizować.

 

Pracownicy PCPR mówią wprost, że ich zdaniem sformułowanie o tym, że nauczyciele nie spotykają się ze strony opiekunki dziecka z zainteresowaniem jego postępami, jest nieprawdziwe i krzywdzące.

 

Problem teoretycznie za miesiąc rozwiąże się sam. Skończy się rok szkolny i dziecko trafi w inne miejsce. Tylko, że mamy do czynienia z oficjalnym dokumentem, który kiedyś przez kogoś  może być w sposób podły zostać wykorzystany.

 

****

 

Jaka jest moja ocena tej sytuacji? Moim zdaniem problem z małym Kubą pojawił się wtedy, kiedy rodzice uzyskali orzeczenie o konieczności wprowadzenia tzw. WWR, czyli Wczesnego Wspomagania Rozwoju. Orzeczenie, które wydano w moim odczuciu zbyt późno spowodowało konieczność prowadzenia z dzieckiem konkretnych zajęć z konkretnymi specjalistami. W tym przypadku specjaliści tacy zatrudniani są w przedszkolu numer 20. Dlatego próbowano na przekór rodzicom przenieść chłopca właśnie tam. Kiedy stawili opór pojawił się konflikt, który przez cały rok szkolny narastał.

 

Zabrakło zrozumienia ze strony nie tylko dyrekcji przedszkola, ale również władz miasta, ponieważ to one zapewniają możliwość korzystania z WWR dla dzieci. Ktoś uparł się, że nie ma potrzeby by dla dziecka, które trzy lata uczęszczało do tego samego przedszkola, czuło się bezpiecznie i dobrze, zatrudnić na godzinę lub dwie w tygodniu terapeuty. Zabrakło ludzkiego podejścia.

 

Zamiast niego pojawiła się biurokratyczna machina, która wciągnęła w bezduszny sposób wszystkich. Mając kontakt z nauczycielkami i dyrektorką, również nie miałem wrażenia, by były one w stanie wykazać się zrozumieniem. Szkoda, bo mamy do czynienia z żywymi ludźmi i chorym dzieckiem. Zamiast dialogu, mamy znane z radzieckich kreskówek o wilku i zającu "nu, pogadi". Rodzice w tym starciu są zdecydowanie słabszym podmiotem.

 

****

 

Jeśli chcecie abyśmy zajęli się też Waszym problemem, skontaktujcie się z nami. [email protected] 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Ww 23.01.2020 12:51
Widzę tu jakiś stary i słabo odgrzany kotlet. Prowokujące zagrywki.

wkurzony rodzic 22.01.2020 23:24
To wina prezydenta miasta, że w takim dużym ponad 70tysięcznym mieście DLA DZIECI NIE MA: chirurga, okulisty, ortopedy, nie wiem, kogo jeszcze, ale faktycznie - w PPP czekałam kiedys PÓL ROKU na termin badania syna w celu wyznaczenia mu decyzji PPP o potrzeiwe wczesnego wspomagania rozwoju. Córka z kolei - z winy cięć godzin specjalistów w PPP i budżetu przez STAROSTWO- na terapię biofeedback czekała około 3 lata w kolejce! Dzis z nią jechałam do Matki Polki tylko na usg brzucha z podejrzeniem wyrostka, dziecko z gorączką ponad 38!!! ZA TO ODPOWIADA LOKALNA WŁADZA i MINISTERSTWO ZDROWIA! Synek miał 10 miesięcy, gdy wylal na siebie gorącą herbatę - na SORZE nawet nie sprawdzili domowego opatrunku, kazali jechac do ŁODZI, nie ważne, czy rodzic w ogóle MA CZYM! To jest 21 wiek???!!!

gość 05.06.2018 18:17
Cieszę się, że ktoś wreszcie zajął się tą sprawą.I nie chodzi mi tu tak naprawdę o konflikt rodzic-dyrektor, ewentualnie nauczycielki. Uważam, że rodzic i dziecko zawsze powinni być na pierwszym miejscu. Gdy dziecku dzieje się krzywda, nie dziwmy się, że rodzic staje w jego obronie i robi wszystko, aby sprawę doprowadzić do końca. To nie są roszczeniowi rodzice. Znam ich, wiem jak bardzo dobro dziecka leży im na sercu. Problem tkwi gdzie indziej. Wicedyrektorami w przedszkolach zostały nauczycielki, które w żaden sposób nie były przygotowane do pełnienia tej funkcji, do zarządzania ludźmi. To nauczycielki, które dorwawszy się do "władzy" chcą pokazać jakie są mądre i ważne, wreszcie mogą rządzić. Nie liczą się z ludźmi. Pani w tym przedszkolu też do tej władzy się dostała i rządzi, nie patrząc jaką krzywdę robi innym. Nieważne są dzieci, rodzice, zastraszony personel. Ona jest na górze, ma poparcie. Ucieszeni są tylko pracownicy przedszkola, z którego odeszła. Mogli odetchnąć, że pozbyli się takiej osoby ze swojego grona... W wielu przedszkolach jest podobnie, tylko nikt nie ma odwagi tego głośno powiedzieć. Boimy się my rodzice, boi się personel. A może wreszcie jest ten czas, aby o tym mówić? Przestać się bać i walczyć o swoje?

Gość 2 06.06.2018 10:50
Ale bzdury Pani wypisuje. Widzę że ktoś tu wogule nie ma pojęcia i bardzo negatywnie do Pani wicedyrektor jest nastawiona.

ama 03.06.2018 22:19
Nasuwa mi się pytanie: Jak w tych czasach być dobrym nauczycielem ? Nie reagują - są źli bo stała się tragedia w domu a nikt nic nie zrobił. Reagują to też źli bo rodzice są urażeni. Trochę refleksji i zdrowego rozsądku. Wszystkim wolno wszystko a nauczycielom nie wolno nic, bo... świat przewrócony do góry nogami... Moim zdaniem artykuł nieobiektywny. Jednych się cytuje innych nie...

123 03.06.2018 21:51
Ciekaw jestem ile jest prawdy w tym artykule. Ciekawe ile z tego okazałoby się kłamstwem lub lekkim "naciągnięciem prawdy" jeżeli swoją wersję artykułu przedstawiliby ci których pan "Redaktor" opisał.

tomaszowianka 03.06.2018 15:55
Jak łatwo popsuć komuś opinię i jak łatwo kogoś oczernić. Taka niedobra ta pani dyrektor, także niedobre to przedszkole, a od kilkunastu lat brak miejsc w tej placówce. Prawda , że zmieniła się pani dyrektor, reszta kadry bez zmian. Chociaż Jej dobrze nie znamy, to przekonaliśmy się, że ma ogromne serce dla niepełnosprawnych i nie tylko. Zorganizowała akcję charytatywną dla naszej córki. To przedszkole zbiera także cały czas nakrętki na jej rehabilitację. Na dziecko z niepełnosprawnością mamy tylko 153,00 zł. z MOPS-u (i kogo mamy za to winić, że tylko tyle ?). Nie tak jak na dziecko z niepełnosprawnością w rodzinie zastępczej. W tym roku nawet nie dostaliśmy dofinansowania do turnusu rehabilitacyjnego (brak środków), i w tym przypadku kogo winić ?. Dziękujemy, że jesteście i pomagacie: kadra Przedszkola nr 2 z panią dyrektor. Szanujmy takich ludzi, bo jest ich w Tomaszowie niewiele. Pozdrawiamy.

Kulfon 03.06.2018 13:14
Panie redaktorze przesadził Pan życzyłbym wszystkim nauczycielom szczególnie dyrektorom w tomaszowskich szkołach tyle empatii co ma dyrektor Żegota.

31.05.2018 19:23
Jak ta dyrektor się zowie? Coś znajdę na pnidę, pewnie z PiS! Anonimus zawsze górą!

Reklama
Polecane
Koncert Pasyjny w świątecznym nastrojuKoncert Pasyjny w świątecznym nastrojuKoncert Pasyjny Orkiestry Symfonicznej Tomaszowa Mazowieckiego TM Orchestra pod dyrekcją Kamila Wrony z towarzyszeniem solistów oraz chórów: chóru miejskiego „Artis Gaudium”, chóru z parafii św. Antoniego, chóru z parafii św. Rodziny, chóru „Via Musica” z parafii NMP Królowej Polski, chóru z Gminnego Ośrodka Kultury w Lubochni, chóru Państwowej Szkoły Muzycznej im. Tadeusza Wrońskiego w Tomaszowie Mazowieckim odbył się 27 marca w Kościele pw. NMP Królowej Polski. Tak jak i w poprzednich latach wydarzenie zgromadziło wielu słuchaczy, których koncert wprowadził w refleksyjny, podniosły i wzruszający nastrój nawiązujący do zbliżających się Świąt Wielkanocnych.Data dodania artykułu: Dzisiaj, 12:16 Ilość pozytywnych reakcji czytelników: 2
Drogowe absurdy powiatowe. Czas na zmianę myśleniaDrogowe absurdy powiatowe. Czas na zmianę myśleniaChyba nie ma nic, co byłoby równie często krytykowane jak drogi na terenie powiatu tomaszowskiego. Największa krytyka oczywiście dotyczy ulic na terenie miasta. Sposób ich remontowania, dobór kolejności budzą liczne pytania. Niejedna z osób puka się w czoło. Drogi powiatowe, mosty na terenie miasta niemal wszystkie wymagają pilnych remontów. W najgorszym stanie jest ulica Dąbrowska, ale niewiele lepsze są ulice Legionów, Elizy Orzeszkowej, ale też Piłsudskiego w wielu miejscach wymaga pilnych napraw. Absurd goni absurd, a Mariusz Węgrzynowski przez ostatnie ponad 5 lat naprawiał nie to, co najbardziej naprawy wymagało, tylko co było bliżej jego domu a więc okręgu wyborczego. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Poniżej kilka słów o tym, jak się u nas drogi robi.Data dodania artykułu: Wczoraj, 13:11 Ilość komentarzy: 6 Ilość pozytywnych reakcji czytelników: 6
Starosta Węgrzynowski załatwił się własną broniąStarosta Węgrzynowski załatwił się własną broniąMarcowa sesja Rady Powiatu Tomaszowskiego zwołana została, jak można się było spodziewać w trybie nadzwyczajnym. Poza kilkoma małymi zmianami w budżecie, które można było wprowadzić już w ubiegłym miesiącu, albo wstrzymać się z nimi do kwietnia. Chodziło raczej o to, by radni mogli zgarnąć kasę. Przy okazji okazało się, że nawet w takim trybie Mariusz Węgrzynowski nie potrafi przygotować sesji. Ma ona ściśle określoną formułę. Zmiana porządku obrad jest możliwa, ale musi za nią zagłosować polowa ustawowego składu rady. Ten trick zastosował Starosta, kiedy radni chcieli uchylić Powiatową Kartę Rodziny, rozszerzając porządek obrad sesji. W piątek ten sam manewr zastosowali radni Koalicji Obywatelskiej i Wszyscy razem i odrzucili wniosek o wpisanie punktu dotyczącego dofinansowania w kwocie 500 tysięcy złotych zakupu wyposażenia na potrzeby stacjonarnego hospicjum.Data dodania artykułu: Wczoraj, 12:36 Ilość komentarzy: 5 Ilość pozytywnych reakcji czytelników: 3
„Kobieta z…” Kina KoneseraŚmiertelny bój murarzy. Zabójstwo i samobójstwoKoncert Pasyjny w świątecznym nastrojuDotacja dla Rodzinnych Ogrodów Działkowych – wnioski można składać od 15 kwietniaWIELKANOCNA JAZDA - WSTĘP WOLNY - PONAD 200 ATRAKCYJNYCH NAGRÓD DO ZDOBYCIA !Pędził przez miasto. Poniesie konsekwencjeCeramika Paradyż zagrała rekordowo dla WOŚPKomunikacja w okresie Świąt Wielkanocnych 2024Drogowe absurdy powiatowe. Czas na zmianę myśleniaStarosta Węgrzynowski załatwił się własną broniąZapraszamy na promocję monografii 4 Pułku Artylerii CiężkiejKlasyki powitały wiosnę
Reklama
Elektryzująca love story w kwietniowym Ale Kino Elektryzująca love story w kwietniowym Ale Kino „Piosenki o miłości”, reżyserski debiut Tomasza Habowskiego, to kolejna propozycja kinowa Miejskiego Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim w cyklu Ale Kino. Projekcja filmu odbędzie się 10 kwietnia o godz. 18 w MCK Tkacz.„Piosenki o miłości” były największym przebojem Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni w 2021 roku. To słodko-gorzka historia o poszukiwaniu własnej tożsamości, o kobiecej walce o niezależność, buncie młodości przeciwko autorytetom, talencie i ambicjach oraz skomplikowanej miłości.Ona jest dziewczyną z bloku w małym mieście, on pochodzi z zamożnej, znanej warszawskiej rodziny. Ona kelneruje i śpiewa o tym, co jej w duszy gra, on marzy o wydaniu płyty, którą utarłby nosa sławnemu ojcu-aktorowi. Poznają się, gdy ona obsługuje przyjęcie, na którym on się bawi. Połączy ich miłość do muzyki, rozdzielą ambicje i marzenia. Kruche uczucie, które rodzi się między nimi, cały czas wystawiane jest na próbę: ona wciąż przed nim ucieka, on potrafi łgać jak z nut. Czy dwa tak różne brzmienia mogą się zestroić? Ile razy w życiu możliwy jest bis?W rolach głównych występują: Justyna Święs, wokalistka zespołu The Dumplings, oraz Tomasz Włosok, jeden z najciekawszych aktorów młodego pokolenia („Boże Ciało”, „Jak zostałem gangsterem”). Na ekranie zobaczyć będzie można również m.in. Andrzeja Grabowskiego, Patrycję Volny czy Krzysztofa Zalewskiego. Bilety do nabycia w Miejskim Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18 oraz przez serwis Biletyna.pl https://biletyna.pl/film/Sala-Kinowa-KiTKA-Cykl-ALE-KINO-Piosenki-o-milosci/Tomaszow-Mazowiecki. Zapraszamy w imieniu organizatorów. Data rozpoczęcia wydarzenia: 10.04.2024
„Burza” nad Pilicą „Burza” nad Pilicą Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim serdecznie zaprasza na otwarcie wystawy „Burza” nad Pilicą. Wydarzenie odbędzie się 27 stycznia o godzinie 10 w Skansenie Rzeki Pilicy (ul. Modrzewskiego 9/11). Głównym moderatorem spotkania będzie Jakub Czerwiński, szerzej znany jako Irytujący Historyk. Wstęp wolny w godz. 10-12.Tego dnia w budynku skansenowej świetlicy wyeksponowana zostanie wystawa pamiątek związanych z historią 25. Pułku Piechoty Armii Krajowej z okresu II wojny światowej. Tam też będzie można zobaczyć m.in. sztandary, archiwalne zdjęcia, orzełki, opaski, hełmy, elementy umundurowania i wyposażenia wojskowego.Oddział 25. pp AK został sformowany w lipcu 1944 roku w Barkowicach Mokrych nad Pilicą na bazie oddziałów partyzanckich i dywersyjnych Inspektoratu Piotrkowskiego AK w ramach akcji „Burza”. Działał głównie w lasach koneckich i przysuskich do 9 listopada 1944, kiedy to został rozformowany jako oddział zwarty, z poleceniem prowadzenia dalszej walki małymi oddziałami.Warto zaznaczyć, że w oddziałach 25. pp AK służyło kilkudziesięciu tomaszowian na czele z dowódcą, majorem Rudolfem Majewskim ps. „Leśniak”, który obecnie jest patronem Jednostki Strzeleckiej 1002 w Tomaszowie Mazowieckim.W roku 2024 przypada 80. rocznica Akcji „Burza” i sformowania 25. Pułku Piechoty Armii Krajowej, stąd też pomysł na tematyczną wystawę w Skansenie Rzeki Pilicy. Eksponaty pochodzą ze zbiorów Fundacji Con Ignis z Piotrkowa Trybunalskiego. Organizatorem wydarzenia jest Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim oraz Fundacja Con Ignis z prezesem zarządu Jakubem Czerwińskim.Wystawę będzie można oglądać do końca kwietnia 2024 r.Data rozpoczęcia wydarzenia: 27.01.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Drogowe absurdy powiatowe. Czas na zmianę myślenia Drogowe absurdy powiatowe. Czas na zmianę myślenia Chyba nie ma nic, co byłoby równie często krytykowane jak drogi na terenie powiatu tomaszowskiego. Największa krytyka oczywiście dotyczy ulic na terenie miasta. Sposób ich remontowania, dobór kolejności budzą liczne pytania. Niejedna z osób puka się w czoło. Drogi powiatowe, mosty na terenie miasta niemal wszystkie wymagają pilnych remontów. W najgorszym stanie jest ulica Dąbrowska, ale niewiele lepsze są ulice Legionów, Elizy Orzeszkowej, ale też Piłsudskiego w wielu miejscach wymaga pilnych napraw. Absurd goni absurd, a Mariusz Węgrzynowski przez ostatnie ponad 5 lat naprawiał nie to, co najbardziej naprawy wymagało, tylko co było bliżej jego domu a więc okręgu wyborczego. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Poniżej kilka słów o tym, jak się u nas drogi robi.Barwy kampanii: czy w Tomaszowie mamy jeszcze Straż Miejską i Policję Barwy kampanii: czy w Tomaszowie mamy jeszcze Straż Miejską i Policję Dzisiejszy docinek "barw kampanii" poświęcimy krótko "przyczepkom wyborczym". Pisaliśmy już o tym, że często zajmują one tak bardzo potrzebne mieszkańcom miejsca parkingowe w newralgicznych miejscach w Tomaszowie. Zdarza się jednak, że stwarzają realne zagrożenie dla uczestników ruchu drogowego. W ostatnim czasie na głównych ulicach miasta pojawiła się taka właśnie z olbrzymim banerem kandydata na radnego Rady Miejskiej Koalicji Obywatelskiej, Roberta Balickiego. Ustawiana jest na chodnikach i pasach drogowych poza wyznaczonymi miejscami strefy płatnego parkowania. Konstrukcja stanowi duże zagrożenie dla osób, które próbują wyjechać z legalnych miejsc parkingowych, ponieważ całkowicie ogranicza widoczność. Policja i Straż Miejska nie reagują, uważając zapewne, że troska o bezpieczeństwo tomaszowian nie jest ich problemem. Najwyraźniej nie jest ona też obiektem szczególnej troski pretendenta na radnego. Znowu Polak będzie mądry po szkodzie?
Barwy kampanii: bez kultury i bez zasad Barwy kampanii: bez kultury i bez zasad Kiedy wczoraj zobaczyłam w Internecie na profilu Sztabu Wyborczego Piotra Kucharskiego film dokumentujący zaklejanie plakatów na tablicy w okolicach ZUS, pomyślałam że jest on weekendowym, wyborczym żartem. Tak przynajmniej sugerowała podłożona pod film "radosna" muzyczka. Sporych rozmiarów tablica została w całości zaklejona materiałami wyborczymi wspomnianego wyżej Kucharskiego. Niestety to, co wyglądało na fejk, okazało się prawdą. Nie byłoby to może zbyt wielkim problemem (poza manifestacją swego rodzaju narcyzmu politycznego), gdyby nie fakt, że wcześniej w tym miejscu były wyklejone plakaty innych kandydatów. A to już jest poważnym wykroczeniem, za które grozi kara grzywny.Starosta Węgrzynowski załatwił się własną bronią Starosta Węgrzynowski załatwił się własną bronią Marcowa sesja Rady Powiatu Tomaszowskiego zwołana została, jak można się było spodziewać w trybie nadzwyczajnym. Poza kilkoma małymi zmianami w budżecie, które można było wprowadzić już w ubiegłym miesiącu, albo wstrzymać się z nimi do kwietnia. Chodziło raczej o to, by radni mogli zgarnąć kasę. Przy okazji okazało się, że nawet w takim trybie Mariusz Węgrzynowski nie potrafi przygotować sesji. Ma ona ściśle określoną formułę. Zmiana porządku obrad jest możliwa, ale musi za nią zagłosować polowa ustawowego składu rady. Ten trick zastosował Starosta, kiedy radni chcieli uchylić Powiatową Kartę Rodziny, rozszerzając porządek obrad sesji. W piątek ten sam manewr zastosowali radni Koalicji Obywatelskiej i Wszyscy razem i odrzucili wniosek o wpisanie punktu dotyczącego dofinansowania w kwocie 500 tysięcy złotych zakupu wyposażenia na potrzeby stacjonarnego hospicjum.
Reklama
Wasze komentarze
Autor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Człowieku bez mózgu. Co ty pier...!!! To jest informacja o stacji na terenie Tomaszowa, a nie dla całej Polski, a może i Europy. Czy do ciebie-barani łbie nie dotarło, że to jest stacja tylko dla naszego grajdołu, a może i dla naszego powiatu?! Gdzie w takim terenie znajdziesz ten twój, obsrany milion samochodów elektrycznych - barani łbie.Źródło komentarza: Stacja ładowania pojazdów elektrycznych już dostępna dla mieszkańcówAutor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Piszesz o procedurze, jaklą teraz stosuje ten z pochodzenia Ukrainiec Bodnar, czyli: dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie (patrz: Dżugaszwili, czyli Wisarionowicz Stalin), lub paragraf się wymyśli. Przykłady: bandyckie zajęcie tvp, bandyckie napady na ziobrowców. Dopiero teraz chłopcy od bandery (sorry: od Bodnara) zaczynają kombinować, jak, kur.a, te przepisy nagiąć do tego, co wyprawiają.Źródło komentarza: Starosta Węgrzynowski załatwił się własną broniąAutor komentarza: Andrzej KiermasTreść komentarza: Ja rozumie wezwania o oszczędność> Toi może by tak radni dali przykład i zrezygnowali z bardzo obfitych diet i udziału w Radach NadzorczychŹródło komentarza: Słowo na niedzielę: Starostwo Powiatowe niczym biuro podróży...Autor komentarza: A.KiermasTreść komentarza: Na to bardzo liczę, WYCHOWANKOWIE SZKÓŁKI BĘDĄ TRAFIAĆ CZĘŚCIEJ DO DRUŻYNY.Źródło komentarza: Wychowanek Akademii Piłkarskiej w drużynie seniorskiej LechiiAutor komentarza: EllaTreść komentarza: Bardzo ciekawy artykul a i wpisy internautow daja duzo do myslenia i poszerzaja perspektywe. Brawo.Źródło komentarza: Oświata niejedno ma imię. Co dalej z tomaszowskimi szkołami?Autor komentarza: EllaTreść komentarza: Humorystycznie rzecz ujmujac- jak beda przyznane pieniadze, to cel, skala i rodzaje potrzeb sie sprecyzuje. Proste i smieszne. A z drugiej strony to wciaz ten koniunkturalizm, to sie mi oplaca, tamto moze zaszkodzic, z tym bede trzymal, tamtego sie wypre.Źródło komentarza: Starosta Węgrzynowski załatwił się własną bronią
Reklama
Łóżko rehabilitacyjne  Elbur PB 337 Łóżko rehabilitacyjne Elbur PB 337 Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów oraz montaż gratisNa zdjęciu: Łóżko PB 337 w wykonaniu standardowym w kolorze buk. Akcesoria: stolik Rubens 3 w kolorze buk.Łóżko PB 337 jest szczególnym łóżkiem do opieki długoterminowej, które w przeciwieństwie do klasycznych łóżek posiada możliwość opuszczenia krawędzi leża do poziomu ok. 23 cm. Niskie, dolne położenie leża ułatwia dostęp osobom z problemami z koordynacją ruchową i zwiększa bezpieczeństwo pacjenta nawet przy opuszczonych barierkach bocznych.Więcej informacjiKolory standardowe: DETALE PRODUKTU:1. Położenie leża 23 cm od podłogi4. Solidne koło z hamulcem2. Zabudowane napędy podnoszenia łóżka5. Pilot z blokadą poszczególnych funkcji3. Leże z regulacją twardości6. Dodatkowa regulacja za pomocą rastomatu OPCJE:zmiana wypełnienia leża • zmiana długości leża • zmiana kolorystykiPODSTAWOWE DANE TECHNICZNEBezpieczne obciążenie robocze175 kgMaksymalna waga użytkownika140 kgRegulacja wysokości leża:od 23 do 63 cmRegulacja segmentu oparcia pleców:0 ÷ 70°Regulacja segmentu oparcia podudzi:0 ÷ 20°Wymiary zewnętrzne długość × szerokość:219 × 102 cmPrześwit pod łóżkiem:ok. 7 cmCiężar całkowity:101,4 kgKółka jezdne:100 mm z hamulcem FUNKCJEDO POBRANIA: Karta produktu PB-337 [PDF]
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama