Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 19 kwietnia 2024 14:32
Reklama
Reklama

Chiny (Guangdong) - chandra i piraci drogowi

Hong Kong miałem opuścić we wtorek. Wyjechałem w czwartek. Wszystko przez ulewny deszcz, który zaczął się w poniedziałek, a skończył na kilka godzin w dzień mojego wyjazdu. Wymyśliłem sobie żeby zostawić 10 dolarów hongkońskich na pamiątkę więc inny sposób na przekroczenie granicy niż autostop, odpadał. Na szczęście, udało się bez żadnych problemów.

W Shenzen, doszedłem do wniosku, że choć mam silną wolę, to łatwo się mnie wodzi na pokuszenie :-). W Hong Kongu, jedna paczka papierosów, wystarczała mi na trzy dni. Tutaj, gdy tylko zobaczyłem kramik z papierosami za 2 juany (ok. 0,3 usd), kupiłem paczkę. To nie była jedyna - tego dnia, puściłem z dymem prawie 5 juanów (w HK, ta sama przyjemność, kosztowałaby mnie 125 juanów, czyli ok. 18 usd!).

 

Do Shenzen, dojechałem wieczorem - zbyt późno żeby gdziekolwiek się ruszyć. Wsiadłem tylko do autobusu miejskiego żeby się wywieźć z bogatej, zeuropeizowanej dzielnicy pełnej naganiaczy do drogich hoteli. Jedna z pań zachęcających do skorzystania z oferty "jej" czterogwiazdkowca, za wszelką cenę chciała mnie przekonać, że wydatek 400 juanów za noc to najlepiej w świecie zainwestowane pieniądze:

 

- Dobry pokój, klimatyzacja, zachodnie jedzenie, dobre piwo.
- Nie, dziękuję. Nie lubię piwa.
- A może dziewczyna? Mamy ładne dziewczyny; 16 lat, 20 lat, 40 lat.
- Nie, dziękuję, nie szukam dziewczyny.
- Tanio
- Syfilis też?
- Syfilis..... syfilis [pani najwyraźniej nie wiedziała o co chodzi]. Też! Mamy też syfilis! Odparła dumnie, zadowolona ze swojej oferty.
- To ja dziękuję.

 

Wniosek - bogaci turyści mogą się cieszyć ofertą all inclusive za "dobrą" cenę i przy okazji, za niewielką dopłatą, zabrać kilka pałeczek krętka bladego na pamiątkę.

 

Pisałem już, że  delta Rzeki Perłowej to jeden wielki obszar zabudowany. Gdziekolwiek więc bym nie pojechał, i tak byłbym w, mniejszym lub większym, centrum. Nie miałem ochoty siedzieć w dużym mieście. Udało mi się znaleźć tani hotelik zaraz przy głównej drodzę. Oczywiście, powodem niewygórowanej ceny, był najprawdopodobniej hałas od ulicy. Za to była to droga krajowa, więc o zgubieniu się następnego dnia, nie było mowy.

 

W piątek rano, obudziłem się z chandrą. Przez chwilę zastanawiałem się czy to coś od plagi hongkońskich komarów (na które nic, oprócz klimatyzacji, nie działa). Jednak, do dziś mogę dotknąć brodą klatki piersiowej i nie mam temperatury. To była zwykła deprecha spowodowana nieustającym deszczem, niskim ciśnieniem, nostalgią powrotu i brakiem stymulacji nowością. Myślałem sobie  "Przecież ja tu już byłem, po co siedzieć tu kolejny miesiąc? Może przejadę w miarę szybko do Nanning i załatwię wizę do Wietnamu? A może Laos? Tam nie trzeba mieć wizy". Zastanawiałem się jak zorganizować sobie czas. Kreśliłem w głowie jeden plan za drugim; każdy po jakimś czasie odrzucałem. Konkretną decyzję podjąłem dopiero rano. "Hej, przecież najpierw trzeba wyjechać poza metropolię! Później czas pokaże", pomyślałem.

 

Oczywiście, jak na prawdziwą depresję przystało, rano nic mi się nie chciało. Dlatego, zbierałem się z wyjściem do południa. Następnie, przeszedłem kilka kroków wzdłuż drogi, by upewnić się, że jestem na tej właściwej i znaleźć jakieś przyzwoite miejsce do stopowania. Narysowałem bilecik do Guangzhou i ustawiłem się przy drodzę. Przez ponad godzinę nikt się nie zatrzymał, a kolejni mototaksiarze chcięli wyciągnąć ode mnie zawrotne sumy pieniędzy za podwózkę na dworzec autobusowy. Choć do Guangzhou było jedynie ok. 100 kilometrów, stwierdziłem, że napiszę sobie tabliczkę do bliżej położonego Dongguan. W Chinach, nie ma pojęcia autostopu. Kierowcy chętnie się zatrzymają, ale jeśli nie znamy chińskiego, musimy dokładnie sprecyzować dokąd jedziemy. Jeśli podamy nazwę miejscowości docelowej, pomyślą, że chcemy by właśnie tam nas podwieźli. Dlatego, jeśli nie stoimy na autostradzie, lepiej nie pisać na bilecie miasta oddalonego o więcej niż 100 kilometrów i przemieszczać się małymi kroczkami. Dopiero siedząc w samochodzie, można wytłumaczyć dokąd się jedzie i liczyć na pomoc kierowcy w znalezieniu dla nas dobrego miejsca do dalszego stopowania.

 

Po kilku minutach stania z nowym biletem w dłoni, mało brakowało a stałbym się świadkiem poważnego karambolu drogowego, spowodowanego, głównie, z mojej winy. Kierowca ciężarówki, widząc mnie, ostro wyhamował. Następnie, przecinając cztery pasy, zatrzymał się na poboczu blokując jeden z nich. Usłyszałem tylko klaksony i pisk opon innych samochodów - na szczęście bez zakończenia. Dodatkowo, ciężarówka była na hongkońskich numerach, więc by wsiąść do środka, musiałem użyć lewych drzwi, blokując przy tym kolejny pas ruchu.

 

- P-R-Z-E-P-R-A-S-Z-A-M - powiedziałem od razu gdy tylko wsiadłem, z głową pokornie skuloną w ramionach.
- Nic się nie stało - odparł chiński kierowca, szeroko się uśmiechając. Jesteśmy w Chinach. To nie hong Kong - dodał. I już, uśmiech, zaczął pojawiać się i na mojej twarzy!

 

W Dongguan, znów, spędziłem ponad godzinę na poboczu. Jeden z przechodniów, uświadomił mnie, że w Chinach nie da się łapać stopa - to działa tylko na zachodzie. "Ciekawe - bo właśnie tak tu się znalazłem", pomyślałem do siebie lekko się uśmiechając.

 

Choć zaczęło się ściemniać, nie traciłem nadziei, że uda mi się wyjechać chociaż poza Guangzhou. Ktoś mnie poklepał po plecach.

 

- Chodź, podwiozę Cię kawałek.
 

Miły, nieco starszy ode mnie, pan, zaprowadził mnie do samochodu stojącego na....... najbardziej na lewo wysuniętym pasie czteropasmowej trasy szybkiego ruchu - co oni tutaj mają z tym gwałtownym zatrzymywaniem się?? Chińczycy to spoko ludzie - w każdym przypadku gdy ktoś się dla mnie zatrzymał, włączał wsteczny żebym nie musiał się nachodzić. Nie ważne czy była to zwykła droga czy autostrada. Jednak numer z gwałtownym przejeżdżaniem w poprzek drogi to już lekka przesada :-). Pan, szybko zwinął trójkąt ostrzegawczy i przewiózł mnie kilka kilometrów za zjazd do centrum miasta. Po ponad godzinnym oczekiwaniu, nawet te kilka kilometrów i świadomość, że jednak nie stoję w miejscu, wykorzystując kolejne minuty przydzielonego w wizie pobytu w Chinach, dały mi ogromną satysfakcję.

 

W kolejnym miejscu zatrzymała się sympatyczna pani - Jean, która, jak się okazało, pomyślała, że się zgubiłem i nie mogę znaleźć drogi. Zawiozła mnie spowrotem do miasta, na dworzec autobusowy, kupiła bilet i kilka razy upewniała się czy wsiadłem do właściwego autobusu. Zanim się pożegnaliśmy, wymieniliśmy numery telefonów. Od tamtej pory, Jean, co rano budzi mnie o 7 żeby życzyć mi miłego dnia.

 

Gdy dojechałem do Guangzhou, było już ciemno. Kierowca autobusu nie chciał mnie wysadzić na autostradzie. Wjechał za to do miasta po ogromnej obodnicy, "zawieszonej", na którejś kondygnacji nad głównymi arteriami miejskimi. Po ciemku, ciężko było się stamtąd wydostać. Do tego, spokoju nie chcięli mi dać taksiarze i naganiaczki do kilkugwiazdkowych hoteli.  Ciągnięty za plecak i przepychany od jednej osoby, do drugiej, czułem się trochę jak piłeczka pinballowa. Musiałem znaleźć jakieś ciche miejsce by usiąść i zastanowić się co dalej. Ponieważ na dworcu, o ciche miejsce ciężko, skoncentrowałem się na poszukiwaniu kawałka osobistej przestrzeni, na której mógłbym oprzeć choć jeden pośladek i rzucić okiem na mapę. Znalazłem - co w epicentrum tłoku, alla sardynka w puszce, ale za to całej zadniej części ciała, udało się spocząć na betonowym murku.

 

Jakoś, przyszła mi ochota na posłuchanie muzyki. Ponieważ nadal nie mam odtwarzacza MP3, zacząłem sobie podśpiewywać. Po kilku minutach, jeden z przechodniów, rzucił mi 10 juanów. Za chwilę posypały się kolejne banknoty. Gdy w mojej dłoni pojawiła się niezła suma, zastanawiałem się czy nie skusić się na 3-gwiazdkowca. Zamiast tego, poszedłem na dworzec kolejowy zapytać o cenę biletu do...... no właśnie - wybrałem miasto leżące jakieś 200 kilometrów od Guangzhou - XinXinXiao (czyt. ŚinŚinŚiao). Pociąg kosztował tylko 20 juanów (dla porównania, za 60 kilometrów jazdy autobusem, Jean, zapłaciła za mnie 40 juanów), odjazd 4 rano. "OK" - pomyślałem, "Dobra opcja."- nocleg "pół na pół" - dworzec + pociąg.

 

Na dworzec kolejowy w wielkomiejskich Chinach, bez biletu, nie można się dostać. W poczekalniach jest monitoring więc na pewno, można czuć się bezpiecznie. Gdy długaśnymi korytarzami, dostałem się do poczekalni pociągu numer K811, zobaczyłem, że połowa osób już śpi - nie mogłem być gorszy, więc gdy tylko zająłem wolne miejsce, zapaliłem wieczornego papierosa i udałem się do kolorowej krainy, w nadziei, że znów przyśni mi się, że mogę latać jak Piotruś Pan.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Szymek 24.10.2011 18:41
Zajebiaszczo

Reklama
Polecane
Ćwiczenia gimnastyczne w tomaszowskich fabrykachNowy partner Lechii TomaszówIV Festiwal Jazzowy „Barwy Muzyki Improwizowanej - Opoczno 2024”„Tkalnia żartu” – odsłona trzeciaJutro noga z gazuKoszykarki z 14-tki na podiumTankuj taniej na Samoobsługowej Stacji Paliw MZKNowy portal turystyczny miasta i gminy Tomaszów Mazowiecki już działaOdkryj wymarzony prezenty na chrzest dla chłopca! Znajdź idealny dar, który uwieczni ten niezapomniany dzień!Tomaszowskie dzieci miesiącami czekają na pomocGrand Prix Polski w kręglarstwie.Inteligentna sygnalizacja świetlna na ul. Wspólnej.
Reklama
Otwarcie sezonu turystycznego na Zamku w Inowłodzu Otwarcie sezonu turystycznego na Zamku w Inowłodzu Zapraszamy serdecznie na otwarcie sezonu turystycznego na Zamku w Inowłodzu.Wydarzenie obfitować będzie w wiele atrakcji!To już tradycja, że otwarciu sezonu turystycznego na Zamku towarzyszy Łżykwiat kasztelański, czyli impreza historyczna na którą zjeżdżają bractwa z całej Polski. Łżykwiat, to również ze staropolskiego kwiecień. Nazwa pochodzi stąd, że ten miesiąc „wyłudza z ziemi przedwcześnie kwiaty”. Jak co roku rekonstruktorzy ubiorą się w swoje średniowieczne stroje, stworzą wokół Zamku wioskę, będą gotować, bawić się, strzelać z łuku, walczyć na miecze, grać w średniowieczne gry…To świetna okazja do podejrzenia jak wyglądało życie w średniowieczu. Podczas wydarzenia, będziecie mieli niepowtarzalną okazję skosztowania zupy według średniowiecznej receptury! Zapewniamy dawkę ciekawej wiedzy i przednią zabawę!W tym roku otwarciu sezonu turystycznego towarzyszy bardzo bogaty program. Oprócz imprezy historycznej, na zamkowym dziedzińcu odbędą się rozgrywki szachowe. „Teatr na zamku” przygotował premierę swojego najnowszego spektaklu „Co się starej szafie śni” czyli bajkę dla dzieci, w każdym wieku Grupa "Teatr po godzinach" ze Zduńskiej Woli przedstawi moralitet „Starzec i śmierć” – to już dla starszych widzów.W sobotę w galerii ZI odbędzie się także wernisaż wystawy „Droga jest celem” Piotra Sabacińskiego – podróżnika, człowieka gór. Zdjęcia prezentowane na wystawie powstały podczas dwutygodniowej wyprawy na najwyższy szczyt obu Ameryk – Aconcaguę (6960,8 m.n.p.m.).Zapraszamy wszystkich bardzo serdecznie! Data rozpoczęcia wydarzenia: 20.04.2024
„Burza” nad Pilicą „Burza” nad Pilicą Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim serdecznie zaprasza na otwarcie wystawy „Burza” nad Pilicą. Wydarzenie odbędzie się 27 stycznia o godzinie 10 w Skansenie Rzeki Pilicy (ul. Modrzewskiego 9/11). Głównym moderatorem spotkania będzie Jakub Czerwiński, szerzej znany jako Irytujący Historyk. Wstęp wolny w godz. 10-12.Tego dnia w budynku skansenowej świetlicy wyeksponowana zostanie wystawa pamiątek związanych z historią 25. Pułku Piechoty Armii Krajowej z okresu II wojny światowej. Tam też będzie można zobaczyć m.in. sztandary, archiwalne zdjęcia, orzełki, opaski, hełmy, elementy umundurowania i wyposażenia wojskowego.Oddział 25. pp AK został sformowany w lipcu 1944 roku w Barkowicach Mokrych nad Pilicą na bazie oddziałów partyzanckich i dywersyjnych Inspektoratu Piotrkowskiego AK w ramach akcji „Burza”. Działał głównie w lasach koneckich i przysuskich do 9 listopada 1944, kiedy to został rozformowany jako oddział zwarty, z poleceniem prowadzenia dalszej walki małymi oddziałami.Warto zaznaczyć, że w oddziałach 25. pp AK służyło kilkudziesięciu tomaszowian na czele z dowódcą, majorem Rudolfem Majewskim ps. „Leśniak”, który obecnie jest patronem Jednostki Strzeleckiej 1002 w Tomaszowie Mazowieckim.W roku 2024 przypada 80. rocznica Akcji „Burza” i sformowania 25. Pułku Piechoty Armii Krajowej, stąd też pomysł na tematyczną wystawę w Skansenie Rzeki Pilicy. Eksponaty pochodzą ze zbiorów Fundacji Con Ignis z Piotrkowa Trybunalskiego. Organizatorem wydarzenia jest Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim oraz Fundacja Con Ignis z prezesem zarządu Jakubem Czerwińskim.Wystawę będzie można oglądać do końca kwietnia 2024 r.Data rozpoczęcia wydarzenia: 27.01.2024
„Weselny toast” „Weselny toast”  „Weselny toast” to francuska komedia, na którą Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza 8 maja do sali kinowej KiTka przy ul. Niebrowskiej 50. Film zostanie wyświetlony w ramach cyklu Ale Kino i będzie to już ostatni seans przed wakacyjną przerwą. Początek o godz. 18. Jak można przeczytać w opisie filmu, w „Weselnym toaście” znajdziemy wszystko to, za co uwielbiamy francuskie komedie: romantyczną miłość, wigor, odrobinę nostalgii i cięty humor, którego ostrze łagodzi czułość, z jaką odmalowane są słabości bohaterów. Laurent Tirard („Facet na miarę”, „Mikołajek”), który wyreżyserował ten obraz, do komedii podszedł w świeży i oryginalny sposób, wplatając w nią elementy stand-upu. Pokazał, że męczące rytuały stają się znacznie milsze, jeśli choć trochę polubimy swoją rodzinę. A wtedy może nawet będziemy gotowi na założenie własnej.Główny bohater, 35-letni Adrien, jest neurotykiem i właśnie rozstał się z dziewczyną. Podczas rodzinnej kolacji zostaje poproszony o wygłoszenie toastu na weselu siostry. Czego będzie chciał życzyć młodej parze, gdy jego związek legł w gruzach? Czy wyjdzie ze strefy komfortu i będzie walczył o swoją miłość? Przekonacie się, przychodząc na film. Bilety w cenie 9 zł dostępne są w sekretariacie Miejskiego Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18 oraz przez serwis Biletyna.pl (https://biletyna.pl/film/Sala-Kinowa-KiTKA-Cykl-ALE-KINO-Weselny-toast/Tomaszow-Mazowiecki).Zapraszamy w imieniu organizatorów.Data rozpoczęcia wydarzenia: 08.05.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
zachmurzenie duże

Temperatura: 10°CMiasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1007 hPa
Wiatr: 23 km/h

Reklama
Reklama
Wasze komentarze
Autor komentarza: mieszkaniecTreść komentarza: Ten Człowiek zrobił najwięcej dla Tomaszowa w ostatnich latach, wymienione chodniki od Wiejskiej aż do Pięknej, prawie wszystkie ulice w tym rewirze. Pan Węgrzynowski w nagrodę za zasługi dla Tomaszowa powinien być wybrany na kolejną kadencję Starosty!Źródło komentarza: Kto powinien zostać Starostą Powiatu TomaszowskiegoAutor komentarza: MatTreść komentarza: Dobry żartŹródło komentarza: Kto powinien zostać Starostą Powiatu TomaszowskiegoAutor komentarza: TomaszowiankaTreść komentarza: P Wegrzynowski jest osobą która zrobiła bardzo dużo dla miasta i powiatu dzieki niemu dużo ulic zostało wyremontowanych jest także osobą wykrztalcona odpowiednią na to stanowiskoŹródło komentarza: Kto powinien zostać Starostą Powiatu TomaszowskiegoAutor komentarza: mwTreść komentarza: Oszust oszustem, ale banki same wymuszają na pracownikach robienie planów w przeciwnym razie "out". To powoduje nadużycia przykładem może być fakt, że większość pracowników ma lub miała konta itp. w każdym możliwym banku, w ramach wymianki. Oczywiście nikt nie widzi i nikt nie słyszy...Źródło komentarza: Klienci Alior Banku odzyskują pieniądze.Autor komentarza: TomaszTreść komentarza: Kiedy MCK zacznie działać na rzecz młodzieży i wypełni sale młodzieżą zatrudni odpowiednich instruktorów którzy mają coś do zaoferowania. Obecna sytuacja mnie szokuje. To wszystko przekształciło się w agencję imresaryjną. A gdzie prawdziwy Dom Kultury gdzie młodzież rozwija swoje umiejętności pasie hobby . Panie prezydencie zrób pan coś z tym Czas na kontrolę analizy i zmiany.Źródło komentarza: „Tkalnia żartu” – odsłona trzeciaAutor komentarza: AgnieszkaTreść komentarza: A dziewczęta ze szkoły Tomek w Tomaszowie Maz. zajęły pierwsze miejsceŹródło komentarza: Koszykarki z 14-tki na podium
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama