Pieniądze „za kandydowanie” zbierała od lokalnych działaczy i kandydatów na radnych pracownica biura poselskiego Łyżwińskiego, Aneta Krawczyk. Ona również zasiada w tej sprawie na ławie oskarżonych.
Jak łatwo się domyśleć, powodem kolejnego odroczenia sprawy jest zły stan zdrowia Stanisława Łyżwińskiego, który od blisko dwóch lat przebywa w piotrkowskim areszcie śledczym. Pozostaje on do dyspozycji Sądu w związku z tzw. „Seksaferą w Samoobronie”.
Sprawa przed tomaszowskim Sądem toczy się od lutego br. Dotychczas nie odczytano nawet aktu oskarżenia. Dwukrotnie była przerwana w związku z zasłabnięciem byłego posła na sali rozpraw. Dzisiaj Łyżwiński po raz kolejny nie został dowieziony na rozprawę z aresztu. Nie stawili się również wyznaczeni przez niego pełnomocnicy.
Waldemar Borczyk przed rozprawą nie krył swojego rozdrażnienia – To skandal – mówił do dziennikarzy. – Czwarty raz przyjeżdżam tu na próżno.
Zarówno Aneta Krawczyk, jak i Waldemar Borczyk poparli wniosek prokuratury o odroczenie rozprawy.
W związku z powtarzającą się absencją Łyżwińskiego, Borczyk wnioskował o rozważenie możliwości wyłączenia go do rozpatrzenia w odrębnym postępowaniu. Zarówno on, jak i Krawczyk nie przyznają się do winy.
Poszkodowanymi w tej sprawie jest kilkadziesiąt osób, kandydującyh w wyborach samorządowych 2002 roku z list Samoobrony.
Odrębnym wątkiem w sprawie jest działanie byłego posła Łyżwińskiego na szkodę Kancelarii Sejmu RP.
Napisz komentarz
Komentarze