Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 23 kwietnia 2024 08:40
Reklama
Reklama CUK kalkulator OC i AC

Nie byłam rewolucjonistką

Niewiele osób już dzisiaj pamięta, że Tomaszów miał swoją posłankę, którą wybraliśmy w wyborach do Sejmu 4 czerwca 1989. Była nią Pani Teresa Zalewska, reprezentująca obóz Solidarnościowy.

Pani Tereso, chciałbym prosić o chwilę rozmowy w związku z jutrzejszą rocznicą czerwcowych wyborów w 89 roku. Czy ktoś jeszcze pamięta, że była pani jedynym z Tomaszowa posłem na tzw. Sejm Kontraktowy? Telefonowali do Pani jacyś dziennikarze?

 

- Powiem Panu, że w Tomaszowie nie pamiętano. To mnie nawet tak mocno nie dziwi, ponieważ nigdy nie byłam osobą uwikłaną w jakieś skandale, czy afery, o których bardzo chętnie media ogólnopolskie i lokalne piszą. Ponieważ prowadzę skromne życie, to jestem właściwie osobą nudną i nie ma o czym o mnie pisać. Wczoraj natomiast telefonował do mnie dziennikarz z tygodnika Solidarność, który przygotowuje artykuł prezentujący sylwetki ówczesnych posłów.

(W tym momencie zadzwonił telefon. Okazało się, że również Andrzej Wdowski z Dziennika pamiętał o poseł Teresie Zalewskiej).

 

Co dla Pani oznacza data 4 czerwca 1989?

 

-To samo, co dla każdego. Pewien przełom, odzyskanie niepodległości. Te chwile przeżyłam bardzo osobiście. Jak wspominam te wydarzenia teraz, po 20 latach, było to w moim życiu coś wielkiego. Czułam się, oczywiście dzięki wyborcom, ogromnie wyróżniona. Nie zawsze własne chęci czy wola decydują o tym, co będziemy robić ale także wola ludzi, którzy chcą żebyśmy coś robili.

 

Czy wynik tamtych wyborów był dla Pani zaskoczeniem?

 

- Był bardzo dużym zaskoczeniem. Pamiętam tę noc wyborczą, kiedy wraz z innymi członkami Komitetu Obywatelskiego, siedzieliśmy w biurze na rogu Tkackiej i Warszawskiej. Własnym oczom i uszom nie wierzyłam kiedy po północy rozdzwoniły się telefony ze wszystkich Obwodowych Komisji Wyborczych. Ludzie podawali nam wyniki. Po pierwszych trzech czy czterech telefonach myślałam, że to jakaś pomyłka. Jeżeli na ich kandydatów oddawano w sumie 10% głosów, to większość osób głosowała na moją osobę. Ostatecznie zebrałam 73% wszystkich oddanych głosów. Liczby były szokujące. Wyniki podliczaliśmy całą noc. Gdy pierwsi ludzie szli na ranną zmianę do pracy, my wiedzieliśmy już, że wybory wygraliśmy. Zatrzymywali się i pytali.

 

Jak reagowali Tomaszowianie?

 

- Bardzo różnie. Niektórzy płakali, byli tacy, którzy tańczyli i śpiewali. Taka była ogólna euforia. Chyba tego nigdy nie zapomnę. Pomyślałam wtedy, że dzisiaj jest taki entuzjazm i ciekawe kiedy dostanę pierwsze „kije” na moje plecy. Miałam świadomość, że taka jest kolej rzeczy. Z jednej strony jesteśmy popierani, później okazuje się, że ci sami ludzie przystępują do walki z nami. I tak też było.

 

Jak Pani ocenia postać, osobę Lecha Wałęsy?

 

- Wtedy bardzo dobrze. Rzeczywiście on był znakomitym przywódcą i człowiekiem o niespotykanej wręcz charyzmie. Osobiście z Lechem Wałęsą miałam mało takich bezpośrednich kontaktów. Byli ludzie, którzy mocniej o to zabiegali, więc ten kontakt mieli częstszy i bliższy. Na przykład profesorowie Uniwersytetów mówili, że jest doskonałym przywódcą, że oni, ludzie utytułowani, niewiele mieli przy nim do powiedzenia. Tak było w tamtym czasie.

 

A później?

 

-  Później Wałęsie pozmieniały się różne poglądy. Staram się nie oceniać go w taki sposób, że należy go potępiać, jak niektórzy ludzie w swoich pracach pseudonaukowych. Uważam, że dyskredytowanie postaci Lecha Wałęsy jest niepotrzebne. Cokolwiek by o nim nie napisali i nie powiedzieli, to on zawsze zostanie symbolem walki z komunizmem. Niepotrzebne jest szarganie jego postaci. Co prawda, on czasem zachowuje się dziwacznie i niezrozumiale, zwłaszcza w tych ostatnich czasach. Ale pamiętam, że mówił zawsze, że „lubi wkładać kij w mrowisko”. Jakaś w tym jego „szaleństwie” pewnie jest metoda. Wałęsę trzeba zostawić w spokoju.

 

Pozostawić symbol wolnej Polski…

 

- Pozostawić symbol, bo jego niszczenie nikomu nie służy.

 

Ciekaw jestem, jak wyglądała praca Sejmu RP Anno Domini 1989.

 

- Był zupełnie inny tryb pracy. O ile w latach komunistycznych odbywały się dwie sesje: jesienna i zimowa, to od 4 czerwca rozpoczęła się taka permanentna praca. Jeździłam do Sejmu na posiedzenia, które trwały od poniedziałku do piątku, a często i do soboty. Weekendy to były spotkania z wyborcami w terenie. Nie miałam ani jednej wolnej chwili dla siebie.

 

Tworzenie prawa całkowicie od nowa?

 

- Właśnie tak było.

 

Ktoś utkwił pani w pamięci w jakiś szczególny sposób z tamtych czasów?

 

- Na bliskie znajomości czy przyjaźnie również nie było czasu. Najmocniej związana byłam z naszym okręgiem, z posłem Brzózym z Bełchatowa i z piotrkowskimi posłami. Jednak te znajomości były bardzo luźne.

 

Było kilku takich wyróżniających się posłów, jak Jan Maria Rokita.

 

- No tak, był także Stefan Niesiołowski, którego bardzo było widać. Zresztą on do dnia dzisiejszego jest bardzo widoczny.

 

Cały czas wykazywał się takim brakiem taktu, jak dzisiaj?

 

- Trochę tak. Jednak zbyt mocno się wyraża, jak na swoją pozycję i doświadczenie. Profesorowi Uniwersytetu jakoś nie bardzo wypada tak się zachowywać.

 

Co było największym osiągnięciem Sejmu kontraktowego?

 

- Trudno powiedzieć. To było wywracanie prawa o 180 stopni w każdej dziedzinie. Bardzo ważne były spory dotyczące Konstytucji. Jednak chyba największym sukcesem było przejęcie Rządu przez Tadeusza Mazowieckiego. To był sukces, ponieważ z obrad okrągłego stołu nie wynikało, że Solidarność ma przejąć władzę w Polsce. Nagle wszystko zaczęło się zmieniać. Te wszystkie układy okrągłostołowe zaczęły się rozmywać. Obywatelski Klub Parlamentarny stanął przed koniecznością stworzenia Rządu. Kiszczakowi i jego ekipie się to nie udawało. Można mieć do tego różny stosunek ale był to wyraźny sygnał, że wreszcie jesteśmy we własnym Kraju, że wreszcie mówimy głosem Polaków, że nikt nam niczego zza wschodniej granicy nie dyktuje. To taka pierwsza jaskółka, która wolność ludziom uświadomiła.

 

Wiosna demokracji?

 

- To dobra i ładna nazwa.

 

Jak w Pani ocenie zmieniła się Polska na przestrzeni ostatnich 20 lat?

 

- Jeśli spojrzymy z punktu widzenia ludzi, którzy na skutek kryzysu czy własnych zaniedbań tracą pracę, to może okazać się, że zmiany są na gorsze. Trzeba pamiętać jednak, że Polska przestała być reżimowym krajem, oblicze Polski bardzo zmieniło się na korzyść. Dobrze byłoby, aby jeszcze politycy bardziej pracowali nad dobrym wizerunkiem naszego kraju w świecie ale i od wyborców bardzo wiele zależy, bo jeśli frekwencja wyborcza wynosi 30%, to trudno się spodziewać radykalnych zmian. Warto może kiedyś się przekonać, jaki byłby prawdziwy wynik wyborczy, gdyby do głosowania poszło 100% osób.

 

Wracając do wyborów z 4 czerwca, podobno Lech Wałęsa stwierdził „i co my teraz k… zrobimy”

 

- Nie słyszałam tego ale to nie jest wykluczone. Zmontowanie pierwszego Rządu nie było łatwe.

 

Jak Pani trafiła na listę wyborczą?

 

- Przypadkiem. Nie byłam rewolucjonistką, co to sztandar niesie na barykady. Wprawdzie brałam udział przez połowę lat 80-tych w tym podziemnym życiu antykomunistycznym ale wielką bojowniczką to ja nie byłam. Niemniej, w kręgach Solidarnościowych byłam osobą dobrze postrzeganą, ponieważ już wtedy dużo osób przychodziło do mnie po różnego rodzaju porady i pomoc. Starałam się zawsze służyć ludziom pomocą, na miarę mojej wiedzy i możliwości. Kiedy na początku 89 roku rozpoczęły się obrady Okrągłego Stołu przypuszczaliśmy, że zakończą się one nowymi wyborami. Zaczęto mnie wtedy namawiać, bym wzięła w nich udział. Argumentowano, że musimy mieć już teraz swojego kandydata, bo w przeciwnym razie narzucą nam kogoś z góry, czy jak to się mówi „przyniosą w teczce”.

 

Potrafiono u nas myśleć takimi kategoriami?

 

- Postawiliśmy sprawę jasno. Ma być jeden kandydat, żadnej konkurencji. Jeden kandydat na jeden mandat. Dlatego również wygrałam. Głosy się w ten sposób nie rozbiły na większą liczbę osób.

 

A co było później? Kandydowała Pani jeszcze?

 

- Już nie. Stwierdziłam, że nie nadaję się do „wielkiej polityki”. Ktoś z moich przyjaciół kiedyś powiedział, że powinnam pisać wiersze a nie zajmować się polityką. Polityką lokalną zajmowałam się również krótko. Przez dwie kadencje byłam radną. Teraz jestem szczęśliwie na politycznej emeryturze.

 

Czym dzisiaj zajmuje się Teresa Zalewska?

 

- Dzisiaj pracuję jeszcze w Muzeum i zajmuję się działalnością charytatywną w ramach Fundacji Dar Serc, która pomaga przede wszystkim chorym dzieciom.

 

Bardzo dziękuję za poświęcony czas i rozmowę.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Oko 05.06.2009 15:23
ad.21 Pewnie nauka polegała na studiowaniu dzieł Lenina.

+- 05.06.2009 11:05
@ 20 Nie tyle chodzi o polowanie, co o PRAWDĘ, którą należy ujawnić, aby oczyścić i żyć do przodu. Rządzić powinni ludzie sumienia, jak nauczał JP2.

kiki 05.06.2009 10:45
O qrde...kładzie się to cieniem i dlatego praca z dziećmi. Mimo wszystko jednak,niech każdy sobie uświadomi jakie to czerwona mafia żydokomuny ma wpływy i brudne łapska do dziś nas niszcząca - Polaków.

Znajomy 05.06.2009 09:27
Pani Teresa jako radna Rady Miasta była w ocenie wielu osób wpółwinna dopuszczenia SLD do władzy w mieście. Potem juz przepadała zwyczajnie w wyborach lokalnych - straciła twarz i to wszystko. A zreszta córka pracująca w TIT powodowała, że nie mogła chyba za ostro się rzucać, żeby córka pracy nie straciła - takwqielu podejrzewało, że dlatego tak się zlewicowała... Ciężko zgadnąć.

Oko głppca 05.06.2009 00:45
Marek Celner miał w 1989 roku 18 lat, co wg kolegi OKO miał wtedy niby robić poza nauka?

nnn 05.06.2009 00:28
zrobmy polowanie na sb'kow w tomaszowie, chetni??

kiki 04.06.2009 14:53
oko ja ci powiem co te bozy z Zatoki Czerwonych Świń na Kępie robili... Pistolety za pazuchą nosili bo i SB-eki przydzielili.

Oko 04.06.2009 14:43
Pani Teresa jak zwykle jest bardzo skromna.W tamtym czasie kiedy można było działalność antykomunistyczną przypłacić życiem, była osoba bardzo odważną.Stale była inwigilowana i prześladowana przez SB-ków, którzy wielokrotnie grozili jej i jej córce(Swoją droga dobrze byłoby ujawnić ich nazwiska i napisać co robią i jak im sie powodzi w nowej Polsce, moze jacyś żyją w Tomaszowie?).Nic dziwnego że Pani Teresa nie jest teraz w "polityce".To osoba niezwykle prawa i uczciwa i zgadzam sie z nią że nie nadaje sie do dzisiejszych polityków zwykle krętaczy i złodziei którym z reguły chodzi o pieniądze.Swoja droga warto by było spytać co robili w tamtym czasie różni obecni prominenci Tomaszowa-Co robił Pan Kumek już wiemy,co robił wtedy Pan Barański,Adamski,Harasny,Parad a,Żegota,Celner Łaski,Zagozdon i wielu innych.Życze Pani Teresie przede wszystkim dużo zdrowia.Uczciwi ludzie zawsze będą o Pani pamiętać.Serdecznie pozdrawiam.

kiki 04.06.2009 13:48
@15...czubek "jaka koalicja"...dziadzio powiedział.To są świry wilanowskie dziecko drogie,bo zawsze mowili tak:co winksze jak wesz to za pazuche bierz,w gospodarce sie pszydo. Koalicjantom ku przestrodze!!!

bez komentarza 04.06.2009 13:46
jego ojciec wie na pewno, zobacz, powie ci :)))) http://www.youtube.com/watch?v =Wz5MD_Ylkl0

Koalicja antytrolla 04.06.2009 13:30
Kiki, co taki głupek, jak ty, może wiedzieć o wyborach, jakich dokonywali ludzie w 89 roku. Co przeżywali, czuli i jakie nadzieje mieli... To rozczarowanie, złość, nienawiść jest właściwe dla powistomoskich sierot, które nie mają już skąd ukraść kawałka "kwasówki", paru śrubek, zadekować sie i wyspać w kącie, nic nie robić i brać kasę. Za to zazdrościc innym, że są lepsi, mądrzejsi, bogatsi. Dzisiaj robisz to samo, co za komuny. Wtedy żerowało się na państwowej fabryce a dzisiaj żeruje się na ludzkich umysłach w necie. Cały dzień siedzisz i polujesz na to co ktoś napisał, żeby dodać własne idiotyzmy i zaśmiecić forum portalu. Jak nikt nic nie pisze, to piszesz sam ze sobą. To jest już objaw chorobowy. Nie współczuję ci jednak, dla mnie jestes zwyczajnym, pieprzonym nierobem, bo tak cię nauczyła komuna. Jasne? Weź się gościu do roboty, zamiast udawać raz dziadzia a raz dziewczynkę w internecie.

kiki 04.06.2009 13:03
Tomaszowiaku by zakończyć ten bezsensowny spór TV Trwam sobie włącz i cicho bądż.

kiki 04.06.2009 12:59
[email protected] - czujesz się urażony?... Poszukaj pocieszenia w ramionach żony.

Tomaszowiak 04.06.2009 12:37
dalej mnie obrażasz, dlaczego? masz jakiś problem?

kiki 04.06.2009 12:30
[email protected] mutancie co Pani Teresa dziś robi.Wyjaśnia wszystko koniec artykułu. Praca z dziećmi,bo z mutantami i krętaczami nie ma już co.

Reklama
Polecane
Zmiany w ProkuraturachJak rozwijać umiejętności miękkie i dlaczego są tak istotne dla kariery?O bezpieczeństwie Za PilicąKolejna impreza Automobilklubu przed namiPierwszy raz w naszym szpitaluZbrodnia w lesie w okolicach Smardzewic40 lat minęłoŚredniowiecze w SkansenieTHOMAS ANDERS WYSTĄPI W ARENIE LODOWEJLechia Tomaszów Mazowiecki - Bogdanka Arka Chełm 2:3Wśród najlepszych z biologiiZrozpaczeni rodzice błagają o pomoc
Reklama
„Burza” nad Pilicą „Burza” nad Pilicą Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim serdecznie zaprasza na otwarcie wystawy „Burza” nad Pilicą. Wydarzenie odbędzie się 27 stycznia o godzinie 10 w Skansenie Rzeki Pilicy (ul. Modrzewskiego 9/11). Głównym moderatorem spotkania będzie Jakub Czerwiński, szerzej znany jako Irytujący Historyk. Wstęp wolny w godz. 10-12.Tego dnia w budynku skansenowej świetlicy wyeksponowana zostanie wystawa pamiątek związanych z historią 25. Pułku Piechoty Armii Krajowej z okresu II wojny światowej. Tam też będzie można zobaczyć m.in. sztandary, archiwalne zdjęcia, orzełki, opaski, hełmy, elementy umundurowania i wyposażenia wojskowego.Oddział 25. pp AK został sformowany w lipcu 1944 roku w Barkowicach Mokrych nad Pilicą na bazie oddziałów partyzanckich i dywersyjnych Inspektoratu Piotrkowskiego AK w ramach akcji „Burza”. Działał głównie w lasach koneckich i przysuskich do 9 listopada 1944, kiedy to został rozformowany jako oddział zwarty, z poleceniem prowadzenia dalszej walki małymi oddziałami.Warto zaznaczyć, że w oddziałach 25. pp AK służyło kilkudziesięciu tomaszowian na czele z dowódcą, majorem Rudolfem Majewskim ps. „Leśniak”, który obecnie jest patronem Jednostki Strzeleckiej 1002 w Tomaszowie Mazowieckim.W roku 2024 przypada 80. rocznica Akcji „Burza” i sformowania 25. Pułku Piechoty Armii Krajowej, stąd też pomysł na tematyczną wystawę w Skansenie Rzeki Pilicy. Eksponaty pochodzą ze zbiorów Fundacji Con Ignis z Piotrkowa Trybunalskiego. Organizatorem wydarzenia jest Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim oraz Fundacja Con Ignis z prezesem zarządu Jakubem Czerwińskim.Wystawę będzie można oglądać do końca kwietnia 2024 r.Data rozpoczęcia wydarzenia: 27.01.2024
„Weselny toast” „Weselny toast”  „Weselny toast” to francuska komedia, na którą Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza 8 maja do sali kinowej KiTka przy ul. Niebrowskiej 50. Film zostanie wyświetlony w ramach cyklu Ale Kino i będzie to już ostatni seans przed wakacyjną przerwą. Początek o godz. 18. Jak można przeczytać w opisie filmu, w „Weselnym toaście” znajdziemy wszystko to, za co uwielbiamy francuskie komedie: romantyczną miłość, wigor, odrobinę nostalgii i cięty humor, którego ostrze łagodzi czułość, z jaką odmalowane są słabości bohaterów. Laurent Tirard („Facet na miarę”, „Mikołajek”), który wyreżyserował ten obraz, do komedii podszedł w świeży i oryginalny sposób, wplatając w nią elementy stand-upu. Pokazał, że męczące rytuały stają się znacznie milsze, jeśli choć trochę polubimy swoją rodzinę. A wtedy może nawet będziemy gotowi na założenie własnej.Główny bohater, 35-letni Adrien, jest neurotykiem i właśnie rozstał się z dziewczyną. Podczas rodzinnej kolacji zostaje poproszony o wygłoszenie toastu na weselu siostry. Czego będzie chciał życzyć młodej parze, gdy jego związek legł w gruzach? Czy wyjdzie ze strefy komfortu i będzie walczył o swoją miłość? Przekonacie się, przychodząc na film. Bilety w cenie 9 zł dostępne są w sekretariacie Miejskiego Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18 oraz przez serwis Biletyna.pl (https://biletyna.pl/film/Sala-Kinowa-KiTKA-Cykl-ALE-KINO-Weselny-toast/Tomaszow-Mazowiecki).Zapraszamy w imieniu organizatorów.Data rozpoczęcia wydarzenia: 08.05.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama