Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 20 kwietnia 2024 06:27
Reklama
Reklama CUK kalkulator OC i AC

Śmierć jest dla mnie nierealna

Znają ją chyba wszyscy mieszkańcy Tomaszowa. Nie dlatego, że jest znaną aktorką lub piosenkarką. Martę Biedrzycką znamy z ulotek, w których prosi nas o pomoc. Są praktycznie wszędzie. Marta spotkała się z nami, aby porozmawiać o jej życiu, o chorobie z którą walczy od czwartego roku życia. Zapraszamy na wywiad z osobą, która kocha życie ponad wszystko i potrafi je docenić takim, jakie jest.

Na wywiad umówiliśmy się w redakcji nasztomaszow.pl Marta przyszła godzinę wcześniej. To nawet dobrze, ponieważ mogliśmy w spokoju porozmawiać nie patrząc bez przerwy na zegarek. Napiliśmy się kawy i rozpoczęliśmy rozmowę. Muszę przyznać, że szczerze bałem się tego wywiadu. Nie wiedziałem jak Marta zareaguje na niektóre pytania, które miałem zamiar zadać. Obawiałem się, lecz niepotrzebnie. Marta jest niesamowitą osobą. Bardzo pozytywnie nastawioną do życia i otoczenia. Żadne z pytań jej nie zmieszało. Nie odmówiła również nigdy odpowiedzi. Drodzy czytelnicy! Macie teraz szansę poznania bliżej osoby, której zdecydowaliście się pomóc. Obiecuję wam. Nie zawiedziecie się.

 


Marta dlaczego jako kierunek studiów wybrałaś pracę socjalną?

 

Siedem lat temu byłam ciężko chora i widziałam jak zwykli ludzie pomagali mi. Normalne osoby z Tomaszowa i okolic, które ciężko pracują na co dzień i mają własne problemy przychodzili na koncerty i wpłacali pieniądze bym mogła wyzdrowieć. Wtedy zauważyłam, że warto jest pomagać. Pomyślałam, że skoro ludzie pomagali mi, to czemu ja mam tego dalej nie robić w stosunku do nich. Również to co widziałam podczas moich rehabilitacji wywarło na mnie duży wpływ. Ja byłam chora, lecz sprawna. Miałam jedynie jakieś niedowłady i tak dalej. Z innymi dziećmi było dużo gorzej, miały epilepsje, niektóre nie chodziły od urodzenia. Lubiłam się nimi zajmować. Gdy pojechałam pierwszy raz na rehabilitację zdałam sobie sprawę, że na co dzień nie widzimy prawdziwego świata, który tak naprawdę pełen jest bólu i cierpienia. Chciałam pomagać, stąd wybór tego kierunku.

 

Jednak nie było ci dane normalnie studiować…

 

Studiowałam normalnie tylko sześć miesięcy. Co pół roku mam robiony rezonans magnetyczny, aby mieć pewność, że nie powstaje jakiś guz. Ostatni był w grudniu 2008 r. Okazało się, że ponownie coś mam… Poszłam do lekarzy w Polsce na konsultacje. Lekarka powiedziała mi, że nie jest do końca pewna co to, ale coś się tworzy w mojej głowie. Postanowiłam więc szybko napisać maila do profesora z Nowego Jorku, który operował mnie kilka lat wcześniej, by dowiedzieć się co mi jest. Wysłałam mu całą dokumentację lekarską i okazało się, że to kolejny guz. Profesor neurochirurgii Patrick Kelly powiedział, że guza należy szybko operować i że podejmie się tej operacji. Tak więc lecimy. (uśmiecha się)

 

Czy możesz nam opowiedzieć, jak to było od początku z twoją chorobą?

 

Oczywiście, po to tutaj przyszłam. (ponownie się uśmiecha) Jak miałam cztery lata na mojej twarzy pojawił się jakiś grymas. Buzia leciała mi w jedną stronę. Rodzice zaprowadzili mnie do lekarza, który stwierdził, że pewnie jak to zwykle bywa w przypadku małych dzieci, zwyczajnie mnie zawiało. Takie sytuacje się zdarzają. Niestety później oko zaczęło mi się przewracać, aż w ogóle schowała się źrenica. Było widoczne samo białko oka. Wtedy lekarze natychmiast postanowili wysłać mnie na rezonans do Centrum Matki Polki w Łodzi i lekarz, który tam mnie przyjął nie pozwolił już opuścić mi szpitala.

 

Miałaś wtedy pierwszą operację?

 

Nie do końca… Położyli mnie na stół. Lekarz miał jedynie zrobić biopsję, czyli pobrać tkankę do badań. Nie usunął guza, za to mnie uszkodził…

 

Jak to cię uszkodził?

 

Normalnie. Uszkodził nerw słuchu, oczny… Krzywą buzię przez to mam do dzisiaj… i te wszystkie niedowłady. W ogóle okazało się, że guz był nieoperacyjny. Nie… przepraszam, był operacyjny, lecz znajdował się w nieoperacyjnym miejscu. Guz znajdował się pod czwartą komorą na pniu mózgu. Tam są umiejscowione ośrodki oddychania, węchu, słuchu, ruchu. Praktycznie wszystko, co pozwala żyć. Lekarz powiedział, że nie da się nic zrobić. A skoro tak powiedział, to należało się z tym pogodzić. Do tego w 1997 roku zaczęło mi się robić wodogłowie i należało wstawić zastawkę. Wstawili ją i jakoś to było.

 

Kiedy wraz z rodzicami zorientowałaś się, że dzieje się z tobą coś złego?

 

To było w 2000 roku. Ten rok był najgorszy. Mogło mnie już nie być… Wtedy zaczęłam się strasznie źle czuć. Choroba odezwała się ze zdwojoną siłą. Byłam umierająca. Uznaliśmy z rodziną, że musimy zacząć szukać pomocy gdzieś indziej. W Polsce przecież nie dawano mi szans na przeżycie. Kiedyś nie było tak łatwo znaleźć pomoc. Internet nie był tak popularny. To był taki łańcuszek szukania pomocy. Wiesz, znajomi znajomych naszych znajomych żyjących w USA dali nam namiar na odpowiedniego lekarza – profesora Kelly’ego. Udało się wszystko załatwić. Operację miałam w roku 2001. Wszystko się udało. Po operacji w Polsce leżałam pod respiratorem tydzień, a wyszłam do domu po miesiącu.  W Stanach obudziłam się tuz po operacji, a tydzień po niej puszczono mnie do domu. Czułam się zdrowa.

 

Dlatego ponownie chcesz być operowana w USA? Wierzysz, że tylko tam potrafią cię wyleczyć?

 

Ja to wiem! Niestety nie mam już zaufania do polskich lekarzy… nie po tym co mi zrobili. Również dlatego nie chcę być w Polsce operowana, ponieważ tutaj nie dawano mi szansy. Wyrok zapadł i koniec. W Stanach tak nie jest. Lekarze nie boją się zaryzykować i dobrze! Dzięki temu nadal żyję… Dzięki temu znów pokonam chorobę. Muszę w tym miejscu dodać, że w Polsce każą mi nieustannie czekać. Chcą sprawdzić co dalej. W USA biorą się do roboty od razu.

 

Co pomyślałaś, gdy okazało się, że znów masz guza? Co wtedy czułaś?

 

Nic… Na początku o tym nie myślałam. Minął Nowy Rok i zaczęłam myśleć co dalej? Znów zaczęło się wysyłanie mail. Na szczęście teraz było prościej. Profesor Kelly, choć jest już na emeryturze stwierdził, że ma do mnie sentyment i wykona operację. Ma ich za sobą kilkadziesiąt. Ufam mu. Do tego znajomi przyjmą mnie w USA z otwartymi ramionami. Dadzą mi mieszkanie i pomogą na miejscu.

 

Operacja usunięcia guza pnia mózgu jest bardzo kosztowna. Czy zebrałaś już całą potrzebną kwotę? Całe 530 tysięcy złotych?

 

Nie… Ta kwota jest kwotą orientacyjną. Zapewne jeszcze urośnie. Z tych pieniędzy będzie opłacona również moja rehabilitacja po zabiegu oraz naświetlania, które są bardzo drogie. Lekarz jeszcze nie wie, czy naświetlania będą konieczne. Może się zdarzyć, że nie będą, ale póki co muszą być uwzględnione w kosztach.

 

Ale na samą operację już masz pieniądze?

 

Nie mam tyle pieniędzy żeby zapłacić za całą operację… Obecnie na moim koncie w fundacji są 83 tysiące złotych.

 

To bardzo mało…

 

Oj trzeba być dobrej myśli (uśmiecha się po raz trzeci) Teraz jest tyle, ale będzie więcej. Ludzie pomagają cały czas. Ja staram się myśleć pozytywnie.

 


A czy ktoś kiedyś odmówił ci pomocy?

 

Nigdy nie spotkałam się z odmową. Ludzie są mi bardzo życzliwi. Wspierają mnie. Podchodzą do tej sprawy bardzo mile. Nikt mi nie powiedział złego słowa. (W tym momencie Marta zauważyła na podłodze w redakcji leżącą monetę) O pieniążek! (Podniosła go. Chuchnęła na monetę i schowała do kieszeni spodni).

 

To na szczęście!

 

Dzięki.

 

Marta czy jest już wyznaczony termin twojego wyjazdu do Nowego Jorku?

 

Termin… był. W styczniu. Nie było pieniędzy na wyjazd po prostu. Wiesz, to nie tylko ja wyjeżdżam, ale również moi rodzice, lub przynajmniej jedno z nich. Będę poddana w miarę poważnej operacji i nie wiem w jakim będę po niej stanie. Musi ktoś tam ze mną być na miejscu. Planuję wyjazd pod koniec marca. Muszę odebrać i zarezerwować bilety lotnicze. Trzeba tez napisać list do LOTu z prośbą o zniżki na bilety lotnicze. Jak poznam datę wylotu, to następnie zarezerwuję hotel. Ronald McDonald House jest hotelem do którego przyjeżdżają chorzy ludzie z całego świata, którzy mają mieć robione operacje lub na przykład chemioterapie w klinikach na Manhattanie.

 

Powiedz mi proszę, czy masz jakieś objawy związane z tym guzem? Czy to cię boli?

 

Ostatnio coraz częściej boli mnie głowa, nie wiem czy ten ból ma związek z guzem. Może po prostu się przyzwyczaiłem. Mam też czasami zachwiania równowagi. Zauważyłam to na studiach. Pomyślałam, że coś się zaczyna dziać, ale nie do końca dopuszczałam taką myśl. Moja buzia znów zaczęła się sama krzywić. Wcześniej w Stanach miałam operacje plastyczne, które wyprostowały to skrzywienie oraz ustawiły oko we właściwej pozycji. Nauczyłam się nawet uśmiechać na dwie strony, a także poprawnie mówić. Teraz jednak guz uciska na nerw i ponownie wykrzywia mi twarz i nie mogę już tego sama naprawić. Tak ogólnie jednak to czuję się dobrze.

 

Jak duża jest różnica w myśleniu osoby chorej w takich dwóch sytuacjach: Gdy każe się jej po prostu czekać i nic się z nią nie robi, nie leczy się, a jakie odczucia rodzą się gdy pojawia się nadzieja? Gdy osoba chora wie, że lekarze chcą podjąć wyzwanie i zmierzyć się z chorobą.

 

Różnica jest ogromna. Znalazłam się w tych dwóch sytuacjach. Pierwsza z nich jest najgorsza. Gdybym nie miała teraz opcji operacji za granicą, byłabym po prostu załamana. Na szczęście dla mnie mam tą drugą furtkę. Jak wspomniałam wcześniej. Jestem optymistką i wiem, że się wszystko uda. Nie ma innej możliwości.

 

Jakie jest twoje największe marzenie? Oczywiście oprócz bycia całkowicie zdrową.

 

Jestem zafascynowana Finlandią. Chciałabym tam zamieszkać w przyszłości na stałe. Marzy mi się również ukończenie studiów.

 

Czy myślisz o śmierci?

 

Nie. Staram się o niej wcale nie myśleć. Gdzieś tam mam świadomość, że mogę umrzeć. Że może się tak zdarzyć, lecz nie umiem o tym myśleć. Nie dopuszczam takiej myśli. Nie wyobrażam sobie tego innego życia. Kocham moje życie. No czasem… czasem mam taki przerażający przebłysk. Ale nie chcę o nim mówić ani myśleć. Śmierć jest dla mnie nierealna.

 

Marta na zakończenie nie będę zadawał ostatniego pytania. Możesz powiedzieć coś od siebie. Cokolwiek.

 

W takim razie chciałabym podziękować wszystkim za pomoc. Mojej rodzinie, przyjaciołom, którzy znoszą moje humory, a także wszystkim życzliwym ludziom. Dziękuję, że jesteście i dajecie mi nadzieję na wyleczenie. Obiecuję, że w przyszłości, gdy będziecie w potrzebie, pomogę wam. Jeszcze raz dziękuję.

 

Odwiedź Martę w internecie


  

Przypominamy, że pomoc nie powinna ograniczać się jedynie do koncertów charytatywnych. Drodzy czytelnicy! Możecie pomóc dziewczynie oddając jej swój 1% podatku. Poniżej podajemy dane fundacji.
 

Fundacja Pomocy Dzieciom z Chorobą Nowotworową

ul. Przybyszewskiego 47 01-849 Warszawa

nr. konta: 08 1240 1066 1111 0000 0006 1694

Hasło (tytuł przelewu): MARTA BIEDRZYCKA

KRS 0000079660

 


 

 

Czytajcie rownież

 

Policzyli pieniadze dla Marty

Dla Marty po raz drugi

Koncertowali dla Marty po raz pierwszy 

 

i fotogalerie

 

Galeria 1 Galeria 2


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
MARTA 19.03.2009 22:45
A ja się z tobą nie zgodze Tomaszowianko...bo na tym świecie jest naprawde bardzo dużo ludu o wielkim,dobrym serduchu....Pomimo tego,ze świat staje się coraz gorszy i każdy za czymś goni,są chwile w których ludzie są zwarci i gotowi do akcji.....i prosze CIĘ nie BIEDNA bo znam osoby o wiele biedniejsze odemnie. Ale dzięki za przeczytanie:)

Paulina 19.03.2009 14:44
Misiu jestem z Tobą, zawsze byłam i będe,wszystko się dobrze potoczy:* przyjaciele są z Tobą, kochamy cię:*

tomaszowianka od uro 19.03.2009 10:25
Napisze wam tylko tyle,ze ja tez bylam chora na raka.Wiem co to znaczy jak sie dowiedzialam o swojej chorobie.Zwykly smiertelnik ktory jest zdrowy tym sie nie przejmuje,tak jak i ten co ma duzo pieniedzy i stac go na najlepszych lekarzy w kraju lub za granica.Biednej Marcie nalezy sie pomoc i gdybym tylko mogla jej pomoc nie wachala bym sie.Sa ludzie dobrego serca,ale niestety jest ich bardzo malo,natomiast znieczulica panoszy sie wszedzie i miedzy dziecmi jak i miedz doroslymi.Ja to widze i jest mi wstyd za ich ozieblosc!!!

Teresa 19.03.2009 09:15
Mariusz - nie dopuszczaj do durnej polemiki na tym forum.Zamiast kilka słów w temacie "barany" prowadzą złośliwą dyskusję między sobą. Ani to miejsce, ani temat na takie konwersacje. Nieszczęście jest nieszczęściem jeśli ktoś ma wolę pomocy niech pomoże a nie polemizuje.Ci co tak bardzo przyznają się do katolicyzmu powinni wiedzieć, że czas wielkiego postu jest idealnym czasem pomocy potrzebującym - chyba,że są to katolicy "w gębie" nie z przekonania i wiary i nie znają ani pisma świętego,ani obrzędów kościelnych.Łza się w oku kręci patrząc na to dziecko i nie daj Boże takich nieszczęść nikomu (komunistom też)więc proszę o więcej taktu i zrozumienia .Pozdrawiam Martę. PS.Mariusz - artykół świetny (ja obiecuję swój udział)

... 19.03.2009 08:11
ojojoj, ale cenzura.

... 18.03.2009 23:08
Wszystko na Boga zganiacie... Skąd ten kryzys ?!

kiki 18.03.2009 23:03
A kto z was ćwoki o modlitwę poprosił by dziewczynie Pan Bóg pomógł i pozwolił wrócić do zdrowia ....no kto dupki jedne - pytam was o to?...no kto z was?....

kiki 18.03.2009 22:53
19@ ... kto tu jest baranicą...myślę że ty. Czas na narodziny jest wtedy kiedy Bóg pozwoli jeśli przedtem się nie wyskrobiesz oślico.

kiki 18.03.2009 22:35
Dziadzio mówi,że ten Tomaszowiak i realista Racjonalista naczytali się nie tych bajek co powinni.

kiki 18.03.2009 22:31
[email protected]ś naiwny - kretynie To Pan Bóg jest dawcą życia i śmierci. To komuchy uwierzyli,że mogą być lepsi od Pana Boga. Idioto nawet ta pomoc ludzi studentce również jest w ręku Boga.

Tomaszowiak 18.03.2009 22:19
kiki i wreszcie mam dowód, że jesteś życiowym nieudacznikiem. biedny jesteś i dyszysz nienawiścią do tych, którzy coś w życiu osiągnęli.

Racjonalista 18.03.2009 22:19
Niekoniecznie @kiki obecna medycyna niekiedy przedłuża agonie na wiele lat.W Polsce nie da się bardzo często umrzeć w naturalny sposób w przeciwieństwie do Watykanu gdzie umiera się bez zbędnych cierpień spowodowanych techniką medyczną.Przykład JPII który nie życzył sobie przedłużania cierpień.Niestety w Polsce za sprawą watykańskich dyktatorów cierpienia się wydłuża!!!

... 18.03.2009 22:15
kiki wiemy o tych multi.. ale nie wszyscy sa tacy, widocznie Ci życie mało dowiodło..

... 18.03.2009 22:14
kiki baranico ale nie w tym wieku. pomysl baranico.. zydokomuno... Ten wiek to czas na narodziny a nie na to co piszesz

kiki 18.03.2009 22:10
Smierć jest nieodłącznym i realnie świadomym nieuchronie elementem życia.!

Reklama
Polecane
Ćwiczenia gimnastyczne w tomaszowskich fabrykachNowy partner Lechii TomaszówIV Festiwal Jazzowy „Barwy Muzyki Improwizowanej - Opoczno 2024”„Tkalnia żartu” – odsłona trzeciaJutro noga z gazuKoszykarki z 14-tki na podiumTankuj taniej na Samoobsługowej Stacji Paliw MZKNowy portal turystyczny miasta i gminy Tomaszów Mazowiecki już działaOdkryj wymarzony prezenty na chrzest dla chłopca! Znajdź idealny dar, który uwieczni ten niezapomniany dzień!Tomaszowskie dzieci miesiącami czekają na pomocGrand Prix Polski w kręglarstwie.Inteligentna sygnalizacja świetlna na ul. Wspólnej.
Reklama
Otwarcie sezonu turystycznego na Zamku w Inowłodzu Otwarcie sezonu turystycznego na Zamku w Inowłodzu Zapraszamy serdecznie na otwarcie sezonu turystycznego na Zamku w Inowłodzu.Wydarzenie obfitować będzie w wiele atrakcji!To już tradycja, że otwarciu sezonu turystycznego na Zamku towarzyszy Łżykwiat kasztelański, czyli impreza historyczna na którą zjeżdżają bractwa z całej Polski. Łżykwiat, to również ze staropolskiego kwiecień. Nazwa pochodzi stąd, że ten miesiąc „wyłudza z ziemi przedwcześnie kwiaty”. Jak co roku rekonstruktorzy ubiorą się w swoje średniowieczne stroje, stworzą wokół Zamku wioskę, będą gotować, bawić się, strzelać z łuku, walczyć na miecze, grać w średniowieczne gry…To świetna okazja do podejrzenia jak wyglądało życie w średniowieczu. Podczas wydarzenia, będziecie mieli niepowtarzalną okazję skosztowania zupy według średniowiecznej receptury! Zapewniamy dawkę ciekawej wiedzy i przednią zabawę!W tym roku otwarciu sezonu turystycznego towarzyszy bardzo bogaty program. Oprócz imprezy historycznej, na zamkowym dziedzińcu odbędą się rozgrywki szachowe. „Teatr na zamku” przygotował premierę swojego najnowszego spektaklu „Co się starej szafie śni” czyli bajkę dla dzieci, w każdym wieku Grupa "Teatr po godzinach" ze Zduńskiej Woli przedstawi moralitet „Starzec i śmierć” – to już dla starszych widzów.W sobotę w galerii ZI odbędzie się także wernisaż wystawy „Droga jest celem” Piotra Sabacińskiego – podróżnika, człowieka gór. Zdjęcia prezentowane na wystawie powstały podczas dwutygodniowej wyprawy na najwyższy szczyt obu Ameryk – Aconcaguę (6960,8 m.n.p.m.).Zapraszamy wszystkich bardzo serdecznie! Data rozpoczęcia wydarzenia: 20.04.2024
„Burza” nad Pilicą „Burza” nad Pilicą Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim serdecznie zaprasza na otwarcie wystawy „Burza” nad Pilicą. Wydarzenie odbędzie się 27 stycznia o godzinie 10 w Skansenie Rzeki Pilicy (ul. Modrzewskiego 9/11). Głównym moderatorem spotkania będzie Jakub Czerwiński, szerzej znany jako Irytujący Historyk. Wstęp wolny w godz. 10-12.Tego dnia w budynku skansenowej świetlicy wyeksponowana zostanie wystawa pamiątek związanych z historią 25. Pułku Piechoty Armii Krajowej z okresu II wojny światowej. Tam też będzie można zobaczyć m.in. sztandary, archiwalne zdjęcia, orzełki, opaski, hełmy, elementy umundurowania i wyposażenia wojskowego.Oddział 25. pp AK został sformowany w lipcu 1944 roku w Barkowicach Mokrych nad Pilicą na bazie oddziałów partyzanckich i dywersyjnych Inspektoratu Piotrkowskiego AK w ramach akcji „Burza”. Działał głównie w lasach koneckich i przysuskich do 9 listopada 1944, kiedy to został rozformowany jako oddział zwarty, z poleceniem prowadzenia dalszej walki małymi oddziałami.Warto zaznaczyć, że w oddziałach 25. pp AK służyło kilkudziesięciu tomaszowian na czele z dowódcą, majorem Rudolfem Majewskim ps. „Leśniak”, który obecnie jest patronem Jednostki Strzeleckiej 1002 w Tomaszowie Mazowieckim.W roku 2024 przypada 80. rocznica Akcji „Burza” i sformowania 25. Pułku Piechoty Armii Krajowej, stąd też pomysł na tematyczną wystawę w Skansenie Rzeki Pilicy. Eksponaty pochodzą ze zbiorów Fundacji Con Ignis z Piotrkowa Trybunalskiego. Organizatorem wydarzenia jest Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim oraz Fundacja Con Ignis z prezesem zarządu Jakubem Czerwińskim.Wystawę będzie można oglądać do końca kwietnia 2024 r.Data rozpoczęcia wydarzenia: 27.01.2024
„Weselny toast” „Weselny toast”  „Weselny toast” to francuska komedia, na którą Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza 8 maja do sali kinowej KiTka przy ul. Niebrowskiej 50. Film zostanie wyświetlony w ramach cyklu Ale Kino i będzie to już ostatni seans przed wakacyjną przerwą. Początek o godz. 18. Jak można przeczytać w opisie filmu, w „Weselnym toaście” znajdziemy wszystko to, za co uwielbiamy francuskie komedie: romantyczną miłość, wigor, odrobinę nostalgii i cięty humor, którego ostrze łagodzi czułość, z jaką odmalowane są słabości bohaterów. Laurent Tirard („Facet na miarę”, „Mikołajek”), który wyreżyserował ten obraz, do komedii podszedł w świeży i oryginalny sposób, wplatając w nią elementy stand-upu. Pokazał, że męczące rytuały stają się znacznie milsze, jeśli choć trochę polubimy swoją rodzinę. A wtedy może nawet będziemy gotowi na założenie własnej.Główny bohater, 35-letni Adrien, jest neurotykiem i właśnie rozstał się z dziewczyną. Podczas rodzinnej kolacji zostaje poproszony o wygłoszenie toastu na weselu siostry. Czego będzie chciał życzyć młodej parze, gdy jego związek legł w gruzach? Czy wyjdzie ze strefy komfortu i będzie walczył o swoją miłość? Przekonacie się, przychodząc na film. Bilety w cenie 9 zł dostępne są w sekretariacie Miejskiego Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18 oraz przez serwis Biletyna.pl (https://biletyna.pl/film/Sala-Kinowa-KiTKA-Cykl-ALE-KINO-Weselny-toast/Tomaszow-Mazowiecki).Zapraszamy w imieniu organizatorów.Data rozpoczęcia wydarzenia: 08.05.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
zachmurzenie duże

Temperatura: 4°CMiasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1005 hPa
Wiatr: 12 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne frotte ze srebrem Skarpetki zdrowotne frotte ze srebrem Skład:bawełna 80%, Prolen® Siltex ze srebrem 17%, Lycra® 3% Wielkości:35-37, 38-40, 41-43, 44-46, 47-49 (oprócz koloru białego i szarego)        (według ZN-JJW-P-005)Konstrukcja:Skarpetki nieuciskające Medic Deo® Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Medic Deo® Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!Specjalna konstrukcja cholewki i niewielka domieszka nowoczesnego włókna Lycra® w całym wyrobie powodują idealne bezuciskowe przyleganie do nóg i maksymalną elastyczność - nietamowanie przepływu krwi i komfort nawet dla opuchniętych nóg.Dzięki działaniu przędzy z jonami srebra, wzmocnionemu apreturą antybakteryjną i antygrzybiczną Sanitized®, skarpetki hamują rozwój mikrobów i zapobiegają jednocześnie przykremu zapachowi podczas użytkowania. Miejsca stóp narażone na otarcia i urazy są chronione przez miękką trójwarstwową dzianinę frotte. Opaska elastyczna na śródstopiu zapobiega przesuwaniu się skarpetki na nodze.Skarpetki nadają się znakomicie do aktywności fizycznej. Do produkcji skarpetek jest używana czysta bawełna - naturalna przędza najwyższej jakości.SKARPETKI ZAREJESTROWANE JAKO WYRÓB MEDYCZNYZ pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama