- To jest typowe spotkanie autorskie. To znaczy pomysłodawca, Leszek Bonar z łódzkiej telewizji mnie zaprasza i sobie rozmawiamy na różne tematy związane z moimi zawodowymi, i nie tylko zawodowymi, przeżyciami i przygodami. To nie jest forma występu, aczkolwiek może tam się znaleźć jakiś rym, fragment wiersza. Natomiast nie jest to forma typowego występu artystycznego - powiedział o spotkaniu artysta.
W czwartkowy wieczór, sala MCK-u wypełniła się po brzegi tomaszowską publicznością, która bardzo entuzjastycznie reagowała na rozmowę obu panów.
- Oczywiście, że powiem, patrząc prosto w ekran i wiedząc, że ogląda mnie publiczność z Tomaszowa Mazowieckiego, że publiczność z Tomaszowa jest najlepsza na świecie - mowił Artur Andrus o tomaszowskiej publiczności, którą zna już doskonale.
Leszek Bonar pytał Artura Andrusa nie tylko o jego życie i twórczość, ale też o inne znane osoby, związane z artystą . Była mowa o Andrzeju Poniedzielskim, można powiedzieć stałym partnerze estradowym bohatera spotkania, Marii Czubaszek, nieżyjącej już, dobrej koleżance artysty, o Stefanii Grodzieńskiej, starszej ponad 60 lat od Artura Andrusa aktorce i pisarce.
Artysta przyznał, że inspiracje do swojej twórczości poetyckiej czerpie z lokalnej prasy różnych miejscowości. Do nas też przyjechał wcześniej, żeby przed spotkaniem zaopatrzyć się w lokalne czasopismo. Zakupił Tomaszowski Informator Tygodniowy. Podczas spotkania czytał na głos ogłoszenia znajdujące się w Ticie o np.: zbiórce złomu i surowców wtórnych, reklamy zakładów pogrzebowych, czytał fragmenty horoskopu. Każdy z nas czytając takie anonse nie zwraca na nie zbytniej uwagi, przechodzi do kolejnych i na pewno nie wywołują one salw śmiechu, jak to miało miejsce w czasie czytania ich przez Artura Andrusa. Po każdym przeczytanym na głos zdaniu sala wybuchała głośnym śmiechem.
Dlaczego tak się działo, że z pozoru zupełnie obojętne teksty rozbawiały publiczność do łez? Czy to talent satyryczny Andrusa to spowodował? Nasuwa się pytanie: czy gdyby artysta czytał nekrologii, reakcja byłaby podobna?
Na podstawie przeczytanych fragmentów z TiT-u, artysta w 15 minut napisał satyryczny wiersz pt.
"Wiersz o tym, że brak miłości może człowieka do grobu wpędzić, chyba że ktoś go uratuje"
Jeszcze nie zeszła mgła poranna,
smętnie zwisają mokre flagi,
a Jaśka znowu jakaś Panna
wyprowadziła z równowagi.
Noc już odchodzi w stronę lasu,
z Jaśkową męką nieustanną,
ileż to Jasiek stracił czasu
na pogawędki z drugą Panną.
W sumie trzy Panny go zdradziły,
nasz Jasiek w gniewie marszczy brew,
już tylko Baran dla mnie miły,
a jeszcze blisko krąży Lew.
Jasiek chce kochać, a nie może
samotnie się po świecie snuje,
a na dodatek Koziorożec
jakoś go bacznie obserwuje.
Jasiek ostatnie ma życzenie
bo nic nie cieszy go na świecie
niech mnie meleksem z nagłośnieniem
przetransportują po powiecie.
Potem rozłożą tu, w tym lesie
baldachim tkany ranna mgłą,
ranga pogrzebu się podniesie,
albo oddajcie mnie na złom.
Jasiek już czuł się nieboszczykiem,
lecz tutaj nagła zmiana akcji,
spotkanie Jaśka z pewnym Bykiem
dało mu dużo satysfakcji.
- Było to pierwsze spotkanie, mam nadzieję, z dłuższego cyklu, podczas którego będziemy zapraszać różne osoby z pierwszych stron gazet. Zaczęliśmy od Artura Andrusa, bo, nie ukrywam, że jakiś czas temu uczestniczyłam w takim spotkaniu. Po prostu ta forma bardzo mnie urzekła, właśnie takiego bezpośredniego kontaktu z publicznością. Propozycje osób, które możemy zaprosić do nas, do Tomaszowa są bardzo bogate i mam nadzieje, że każda gwiazda, która nas zaszczyci swoją obecnością , będzie również tak oklaskiwana jak dzisiaj pan Artur Andrus, ale też zaprezentuje nam tak brawurowy, tak fajny program, opowieści o swoim życiu, jak nasz dzisiejszy bohater - powiedziała Anna Zwardoń, dyrektor Miejskiego Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim.
Napisz komentarz
Komentarze