Podróżując, moją uwagę zawsze zwracała piękna poświata otaczająca ulicę Nowowiejską. Jako człowiek kochający sport i futbol zakodowałem sobie w tej mojej świadomości że od poniedziałku do piątku przejeżdżając w godzinach wieczornych kątem oka zerknę sobie, która z grup młodzieżowych lokalnych klubów ma trening, a która być może gra jakiś sparing. Podobne uczucie towarzyszyło mi także w drodze powrotnej, gdzie zawsze zwracałem się z prośbą do mojej partnerki, aby zobaczyła która z grup tych dzielnych chłopców czy dziewcząt walczy dzielnie mimo później pory, deszczu czy niskiej temperatury jaka ostatnia nam towarzyszyła. Nie rzadko nawet nie musiałem prosić. Oboje interesujemy się piłką na różnych poziomach, więc naturalnie jest, że nie raz jadąc do domu w naszym samochodzie porusza się temat piłki lokalnej, czy też innej.
Jako tata młodego adept sztuki piłkarskiej, młody trener, osoba pisząca o sporcie wjeżdżając w ulicę Nowowiejską w czwartek ( a kolejno w piątek) poświaty nie było, poczułem się jakbym przejeżdżał przez ciemny tunel, w którym oświetlona jest droga, a w około nie ma nic z wyjątkiem kilku bloków, ale to już w części mieszkalnej niedaleko rzeki Wolbórki.
Poczułem jakiś smutek, ,gdyż przez ostatnie lata piłkarskim sercem tego miasta była Nowowiejska, a symbolem tego że sportowe życie w mieście tętni, te włączone na obiekcie jupitery. Dzisiaj przez koronawirusa to sportowe serce miasta odpoczywa, ale miejmy nadzieję że ten odpoczynek nie będzie trwał zbyt długo, a nasz miejscowy "znicz olimpijski" ponownie rozbłyśnie pełnym blaskiem.
Napisz komentarz
Komentarze