Szczególnie miasta były narażone na niebezpieczeństwo stania się ogniskiem epidemii. Stłoczenie ludzi na stosunkowo niewielkiej powierzchni, przy braku jakiegokolwiek zaplecza sanitarnego i dostępu do czystej wody, w połączeniu ze śladową higieną osobistą mieszkańców, sprawiało, że to one były najciężej doświadczane przez zarazy. Nie inaczej było też w przypadku Piotrkowa.
Pierwszą odnotowaną przez kronikarzy (ale na pewno nie najstarszą) epidemią pustoszącą miasto była zaraza w 1521 r. Informacja o niej pojawia się przy okazji obrad sejmu walnego. Król Zygmunt I Stary na wieść o szerzącej się chorobie nakazał przeniesienie obrad sejmu do Krakowa. Ponownie prace parlamentu zakłócił wybuch epidemii w 1552 r. W obu przypadkach przyczyn wybuchu szukać należy w napływie do Piotrkowa szlachty z całej Rzeczypospolitej oraz różnego rodzaju autoramentu poszukiwaczy zarobku (kupców, żebraków, kuglarzy itp.). To oni do miasta przywlekli epidemię, a później rozsiali ją po całej Polsce.
Tak jak w szesnastym stuleciu jedną z okoliczności przyczyniających się do wybuchu epidemii były sejmy, tak w następnych wiekach doszukiwać się należy jej w odprawianych w mieście trybunałach koronnych. Widać więc, że bycie miastem sejmowym i trybunalskim przynosiło nie tylko niewątpliwy splendor i spore dochody, ale także zmaganie się z epidemiami. Po prawdzie jednak swój udział w zawleczeniu chorób zakaźnych do Piotrkowa miały też wojny i przetaczające się przez miasto obce wojska.
Prawdziwym stuleciem epidemii w dziejach naszego miasta był wiek XVII. Miasto nawiedziły epidemie w latach: 1653, 1661 i 1674. Wszystkie one, spadające na miasto co dekadę, dziesiątkowały mieszkańców miasta. W trakcie pierwszej ze wspomnianych epidemii XVII w. śmierć ponieśli wszyscy bernardyni zamieszkujący piotrkowski klasztor.
Piotrków padał ofiarą morowego powietrza również w wieku następnym, w latach 1705-1711 oraz 1756 r. W 1705 r. z powodu „ już to najazdu szwedzkiego, jak to morowej zarazy, które mnóstwo ofiar i miasta zabrały” odroczono piotrkowską sesję trybunału. Dwa lata później sytuacja powtórzyła się – obrady trybunału uniemożliwiły „zakaźne choroby, które przywlekły ze sobą szwedzkie, a bardziej jeszcze dzikie, niechlujne wojska moskiewskie, kałmuckie i tatarskie”. Pięć lat później, w 1710 r., morowe powietrze zabiło pół tysiąca mieszczan piotrkowskich.
Dopiero stabilizacja drugiej połowy XVIII w. pozwoliła mieszczanom piotrkowskim zapomnieć na kilka dekad o wielkich epidemiach, które nawiedzały miasto w poprzednich stuleciach. Nadal jednak nie zniknęły główne przyczyny problemów epidemiologicznych miasta – brak urządzeń sanitarnych, a przede wszystkim brak dostępu do czystej wody.
Napisz komentarz
Komentarze