Kilka dni temu, aktywiści ruchu Miasto Jest Nasze poinformowali na konferencji prasowej o tym ile w spółkach i instytucjach należących do samorządu stolicy i Mazowsza zarabiają radni i burmistrzowie związani z Platformą Obywatelską. Dane przedstawia zamieszczona poniżej grafika. Patologia tego rodzaju nie występuje wyłacznie w stolicy. Jest ona obecna w całej Polsce. Wczzoraj minął termin składania oświadczeń majątkowych, więc być może już nieduługo uda nam się zaprazentować, kto i na jakie stanowisko się w samorządzie załapał. Historia tomaszowskiej samorządności pokazuje, że najbardziej zaradni radni potrafią zasiadać w kilku radach nadzorczych i równocześnie w zarządach spółek. Wszystkie te osoby, nie raadzą sobie na normalnym rynku pracy i kosztują podatników setki tysiięcy złotych. Mimo, że często ich kwalifikacje pozostawiają wiele do życzenia.
Aktywiści miejscy w Warszawy pytają wprost, czy w trwającym obecnie kryzysie właściwym jest, by osoby otrzymujące diety radnych, pobierały dodatkowo uposażenie członków rad nadzorczych w spółkach samorządowych w wysokości 20-50 tys. zł rocznie? Co ciekawe często dochodzi do wymiany tego rodzaju osób między samorządmi. Gdy radny nie może pełnić funkcji w miejscu sprawowania mandatu, podrzuca się go na zasadach wymiany sąsiadom zza miedzy.
Dlatego MJN wraz z ruchem miejskim "Tak dla Łodzi", zapowiedział złożenie w formie petycji projektu ustawy ograniczającej proceder łączenia funkcji radnych samorządu z pracą dla samorządu.
Napisz komentarz
Komentarze