Trudno nie odnieść się do ostatnich wydarzeń i tego, co spotyka prezydenta Warszawy, Rafała Trzaskowskiego. Liczba przesiąkniętych nienawiścią komentarzy (nie tylko internetowych) jest porażająca. Jeszcze nie poznaliśmy dokładnych przyczyn awarii, a już wyrok został wydany. To niestety spotyka wielu samorządowców. Praca prezydenta, czy burmistrza to złożony proces decyzyjny, z którego na co dzień mało kto zdaje sobie sprawę. Łatwo jest pokazywać palcem na wybrany fragment rzeczywistości i krytykować. Tymczasem każdy pozostający do rozwiązania problem ma wielowymiarowy charakter. Trzeba więc spojrzeć szerzej – dostrzec, że problemów jest wiele, a praca prezydenta polega na ciągłym wybieraniu, który jest ważniejszy, bardziej palący, co trzeba zrobić w pierwszej kolejności a przede wszystkim: co jest możliwe, realne do zrobienia i wreszcie… wziąć za to 100% odpowiedzialność – mimo, że wbrew pozorom, nie na wszystko, co się w samorządzie dzieje, ma się bezpośredni wpływ.
Współczuję prezydentowi Trzaskowskiemu tego, co się dzieje z oczyszczalnią „Czajka”. Nie dość, że ma naprawdę ogromny problem do rozwiązania, to musi zmagać się jeszcze z gigantyczną falą nienawiści. Teraz jest ważna każda godzina i szybkie, trafne decyzje. Ogromna odpowiedzialność leży na włodarzu stolicy. Awaria jest poważna i wszyscy powinni się skupiać na jak najszybszym jej naprawieniu - na politykę przyjdzie jeszcze pora...
Łatwo ocenia się z boku nie ponosząc żadnej odpowiedzialności. Jak to mówią papier (klawiatura?) przyjmie wszystko. Nieważne jaką się decyzję podejmie – dla pewnych osób ona będzie z założenia zła, bo podjęła ją konkretna osoba. Znam to bardzo dobrze, bo czasami obrywam nawet za rzeczy, które wprost wynikają z przepisów i nie mam na nie, jako samorządowiec, żadnego wpływu.
Ostatnim przykładem, z naszego podwórka, jest chociażby sprawa z dyrektorem z ZS-P nr 6. Nikogo nie interesowały fakty. Nie miało znaczenia to, że przepisy MEN nie pozwalają osobie, wobec której toczy się postępowanie dyscyplinarne, powierzyć stanowiska. Nikogo nie interesowało, że nie mamy, jako organ prowadzący żadnego wpływu na prowadzone przez kuratorium postępowanie. Nikogo nie interesowało też, że dyrektor jest nieosiągalny od jakiegoś czasu dla nas – wyrok wydano: decyzja polityczna – mimo, że żadna nie została podjęta – bo formalnie było niemożliwe powierzenie obowiązków dyrektorowi.
Podobnie było z cenami za śmieci – urząd nie może dokładać do gospodarki odpadami. System musi się sam bilansować. Wszystkie miasta i gminy dookoła mają ten sam problem, a ceny rosną lawinowo – dyktują je prywatne firmy. Wykonaliśmy tytaniczną pracę, biorąc na barki miejskiej spółki, odbiór śmieci – dzięki temu, ceny nie wzrosły jeszcze bardziej, a w niektórych gminach sięgają już 30-40 zł za odpady segregowane.
Kolejna rzecz – woda. W tym momencie jesteśmy uzależnieni od Łodzi. To ona dyktuje nam ceny. Nie mamy na to żadnego wpływu. Chcemy to zmienić oczywiście. Dlatego od wielu miesięcy trwają prace koncepcyjne nad rozwiązaniem. Pamiętajmy, to nie jest czarodziejskie pstryknięcie palcem. To szereg procedur i ważnych decyzji. Niebawem będziemy składać wniosek o środki na budowę studni głębinowych. Takie działania to gigantyczne pieniądze. Niewielu też zdaje sobie sprawę z ogromu pracy jaki trzeba przy tym wykonać i jak dużo czasu to zajmuje. Są to natomiast sprawy chwytliwe, oparte na emocjonalnych hasłach i sloganach. Dzięki nim łatwo jest „rzucić w kogoś kamieniem”.
Wiele złych emocji wzbudza również kwestia oświaty. Pracownicy urzędu, dyrektorzy, pracownicy szkół robią co w ich mocy żeby spełniać wszystkie ministerialne wytyczne. Boimy się o dzieci, kadrę i o to jak będzie wyglądał rok szkolny.
Samorząd realizuje nie tylko zadania własne, ale i zlecone. A od lat nie idzie za tym odpowiednie finansowanie, powodując masę problemów. Cały czas trzeba się „gimnastykować", żeby to poskładać – ale łatwiej jest zarzucić np. brak remontu w szkole - niż dostrzec systemowy problem, który za tym stoi i odwieczną walkę z nim poprzez dokonywanie trudnych wyborów.
Jak wiele osób ma tę świadomość? Odpowiedzialność obecni samorządowcy biorą również za poprzedników – bo kogo interesuje, że przez czyjąś decyzję sprzed 10 czy 15 lat teraz pewne sprawy trzeba długo prostować, alboo wręcz naprawiać.
Podsumowując – nikt nie jest nieomylny. Błędy się zdarzają – wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Trzeba rozmawiać, ale rzetelnie, nie robiąc już przy pierwszym zdaniu zamachu kamieniem.
Trzymam kciuki za jak najszybsze rozwiązanie problemu w Warszawie, rzeka płynącej przy okazji nienawiści z pewnością tego jednak nie przyspieszy.
Reklama
Reklama
Czajka nie tylko w Warszawie
Znacie bajkę o ojcu, synu i ośle? Ostatnie wydarzenia w Warszawie i na naszym własnym tomaszowskim podwórku przypomniały mi to opowiadanie. Nieważne co się zrobi, jakie działania podejmie – zawsze znajdzie się kij do uderzenia.
- 01.09.2020 13:17 (aktualizacja 12.01.2024 22:51)
Napisz komentarz
Komentarze