Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 20 kwietnia 2024 03:54
Reklama
Reklama Makaron Czaniecki - konkurs

Alkoholowa inicjacja na poziomie podstawowym

To nie żart. Autor niniejszej publikacji po raz pierwszy spróbował alkoholu w szkole podstawowej

Wychowałem się w rodzinie katolickich włókniarzy. Matka przez całe, zawodowe życie, pracowała jako tkaczka, Ojciec był farbiarzem tkanin, przędzarzem. Było nas czworo (ja, dwóch braci i siostra). Rodzice ciężko pracowali. Mama, jako tkaczka, na trzech do pięciu krosnach, na trzy zmiany, a ojciec jako farbiarz i przędzarz również pracował w systemie trzyzmianowym. Wcześnie zachorował na egzemę skóry rąk (w tamtych latach nieuleczalna choroba). Jeszcze w połowie lat 50-tych, skierowano go na zdrowotną rentę.

Sytuacja ta sprawiła, że dom mój, kiedy byliśmy jeszcze wszyscy uczniami, a siostra w przedszkolu, znalazł się w ekonomicznym dołku. Ojciec często „na czarno”, by „załatać” powstające finansowe dziury, podejmował przeróżne prace. Rzadko w ciągu dnia bywał w domu. Wracał wieczorem. My, dzieci, wcześniej staliśmy się „dorosłymi”, podejmowaliśmy dla domowej gospodarki, wiele ważnych przedsięwzięć. Szczególnie ja ze starszym bratem byliśmy nimi najbardziej obarczeni.

W domu panował podział ról na wykonywane prace. Każde z rodzeństwa za swoją "działkę" było odpowiedzialnie rozliczane i nagradzane. Np. by dostać kieszonkowe na mecz czy pójście do kina musieliśmy na to „zapracować”. W takich warunkach dorastałem, stając się odpowiedzialnym za siebie i za wspólny dom, co powodowało, tak mi wydaje się dziś, że stałem się życiowym twardzielem. A kiedy skosztowałem, jako „dorosły”, pierwszy alkohol?

Jako młody człowiek musiałem być atletą, ponieważ nim nie byłem Musiałem być muzykiem, bo nie miałem słuchu muzycznego. Musiałem być pierwszy w klasie, musiałem być pierwszy wszędzie, ponieważ uważałem się – w swoich dziwacznych rojeniach – za małowartościowe boże stworzenie.

Prawdę mówiąc dokładnie nie pamiętam kiedy po raz pierwszy spróbowałem alkoholu. Na pewno miało to miejsce w szkole podstawowej (4 lub 5 klasa). Będąc w trzeciej klasie podstawówki, moja szkoła przemieniła się w „jedenastolatkę”. To znaczy, że w 1954 roku, do siedmiu klas podstawowych dołączono cztery klasy ogólnokształcące. Szkoła stała się Liceum Ogólnokształcącym (podstawówka nosiła tarcze z LOGO szkoły koloru niebieskiego a czerwonego koloru klasy licealne). Istniało ono do 1958 roku. Właśnie zakończyłem w tym roku (miesiąc czerwiec) podstawową edukację w szkole szczególnej, w jedenastolatce.

Jednym z kolegów z mojej klasy, który mieszkał, co najmniej sześć odległości mojej drogi do szkoły (mieszkałem pierwszy dom za szkołą), „ścigaliśmy się” kto pierwszy dotrze wczesnym rankiem do edukacyjnego budynku. Pan woźny mieszkał w budynku szkolnym i codziennie około 6.00 rano otwierał wejściowe drzwi. Nasze mamy wychodziły z domów do pracy około 5.30, więc kiedy tylko opuszczały mieszkania, my, niczym zawodowi sprinterzy z „bloków startowych” startowaliśmy co sił do naszej uczelni.

Nie miało to nic wspólnego z pilnością i chęcią do nauki, a wręcz przeciwnie, traktowaliśmy to, niczym sportową konkurencję – który z nas jest lepszy, szybszy. Raz ja, raz kolega bywał pierwszy. Któregoś ranka dotarłem kilkanaście minut po 6.00 a mój rywal był już w szkole. Gdy ukazałem się w drzwiach budynku on szybko do mnie podbiegł i emocjonalnie wypowiedział, - Słuchaj, byłem w kotłowni (znajdowała się pod parterem budynku) zastałem bardzo dużo pojemników z piwem, winem i wódką. - Był to poniedziałek a w niedzielę czy sobotę, salę gimnastyczną szkoły dyrekcja najprawdopodobniej wynajęła na taneczną zabawę dla Komitetu Rodzicielskiego

Nie mogłem sobie nigdy poradzić ze swoim kompleksem niższości. Dlatego zmuszałem się aby być sportowcem, aktorem albo najlepszym przewodnikiem w każdym calu. W stylu „Wszystko albo nic” przez co niejednokrotnie często narażałem swoje życie.

Były to tak zwane „resztki z zabawy”, które zeskładowano w kotłowni. Zaczęliśmy próbować, raz po piwie, raz po szklance wina. Wódki raczej nie piliśmy, choć na pewno posmakowaliśmy po tak zwanym, przysłowiowym naparstku.

Przed godziną 8.00, skromnie mówiąc, poczuliśmy się lekko wstawieni. Więc postanowiliśmy nie podpaść, nie iść na lekcję, a pozostać w kotłowni. Więc nie udaliśmy się do klasy. Wzięliśmy jakieś zapasy alkoholu i udaliśmy się po usypanej pryzmie koksu w górę, za załom murku kotłowni. Po raz pierwszy w życiu, jako 12/13-letni gówniarz upiłem się do nieprzytomności. Kiedy obudziłem się, uzyskując świadomość, obok mnie spał kolega. Na zewnątrz było już ciemno. Budynek szkolny zamknięty.

Obudziłem go i przez okienko wsypowe na koks, węgiel, wydostaliśmy się na zewnątrz budynku. Otrzepaliśmy się z kurzu, udając się na pobliskie, moje podwórze. Pod studnią umyliśmy się, ugasiliśmy pragnienie czyli zaleczyliśmy kaca, pierwszego w naszym życiu. W domu skłamałem, że do szkoły przywieźli koks i w ramach lekcji W-F wrzucaliśmy opał do kotłowni z kolegami, po zajęciach (praca uczniów na rzecz szkoły uważana była za coś naturalnego, szlachetnego i wskazanego). Po trzech /czterech dniach wydało się, że koksu nie przywieziono do szkoły i ojciec za kłamstwo dał mi spory wycisk.

Kiedy do kraju, przez „żelazną kurtynę”, przenikał wszechobecny rock’n’roll, chłopcy z klas licealnych założyli zespół muzyczny i w godzinach wieczornych, w tajemnicy przed dyrekcją szkoły, odbywali w kotłowni próby muzyczne „zakazanego owocu”, jakim był dla władz szkolnych ten muzyczny styl. Zafascynowany tą muzyką, by nie być zauważonym przez grających, starszych kolegów (niektórzy byli pełnoletni), już poznanym sposobem (węglowe okno wsypowe) przedostawałem się do środka kotłowni. Słuchając jej, raczyłem się rock’n’rollowym szaleństwem.

Kiedyś przed rozpoczęciem próby, w ciszy kotłowni, podczas przemieszczania się przez wsypowe okienko, usłyszano mnie. O dziwo nie zostałem wyrzucony, wręcz przeciwnie, wykorzystany. Zacząłem grającym donosić oknem wsypowym alkohol w postaci piwa czy wina co dawało mi „stałą” przepustkę na muzyczne próby. Niejednokrotnie pozostał i dla mnie alkoholowy, pitny ochłap.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Figo-fago 16.04.2021 13:09
Tak, tak.... Pamiętam Ciebie z dawnych lat i mogę potwierdzić, że Ty zawsze lubiłeś "iść na całość". Pozdrowienia.

ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Polecane
Ćwiczenia gimnastyczne w tomaszowskich fabrykachNowy partner Lechii TomaszówIV Festiwal Jazzowy „Barwy Muzyki Improwizowanej - Opoczno 2024”„Tkalnia żartu” – odsłona trzeciaJutro noga z gazuKoszykarki z 14-tki na podiumTankuj taniej na Samoobsługowej Stacji Paliw MZKNowy portal turystyczny miasta i gminy Tomaszów Mazowiecki już działaOdkryj wymarzony prezenty na chrzest dla chłopca! Znajdź idealny dar, który uwieczni ten niezapomniany dzień!Tomaszowskie dzieci miesiącami czekają na pomocGrand Prix Polski w kręglarstwie.Inteligentna sygnalizacja świetlna na ul. Wspólnej.
Reklama
Otwarcie sezonu turystycznego na Zamku w Inowłodzu Otwarcie sezonu turystycznego na Zamku w Inowłodzu Zapraszamy serdecznie na otwarcie sezonu turystycznego na Zamku w Inowłodzu.Wydarzenie obfitować będzie w wiele atrakcji!To już tradycja, że otwarciu sezonu turystycznego na Zamku towarzyszy Łżykwiat kasztelański, czyli impreza historyczna na którą zjeżdżają bractwa z całej Polski. Łżykwiat, to również ze staropolskiego kwiecień. Nazwa pochodzi stąd, że ten miesiąc „wyłudza z ziemi przedwcześnie kwiaty”. Jak co roku rekonstruktorzy ubiorą się w swoje średniowieczne stroje, stworzą wokół Zamku wioskę, będą gotować, bawić się, strzelać z łuku, walczyć na miecze, grać w średniowieczne gry…To świetna okazja do podejrzenia jak wyglądało życie w średniowieczu. Podczas wydarzenia, będziecie mieli niepowtarzalną okazję skosztowania zupy według średniowiecznej receptury! Zapewniamy dawkę ciekawej wiedzy i przednią zabawę!W tym roku otwarciu sezonu turystycznego towarzyszy bardzo bogaty program. Oprócz imprezy historycznej, na zamkowym dziedzińcu odbędą się rozgrywki szachowe. „Teatr na zamku” przygotował premierę swojego najnowszego spektaklu „Co się starej szafie śni” czyli bajkę dla dzieci, w każdym wieku Grupa "Teatr po godzinach" ze Zduńskiej Woli przedstawi moralitet „Starzec i śmierć” – to już dla starszych widzów.W sobotę w galerii ZI odbędzie się także wernisaż wystawy „Droga jest celem” Piotra Sabacińskiego – podróżnika, człowieka gór. Zdjęcia prezentowane na wystawie powstały podczas dwutygodniowej wyprawy na najwyższy szczyt obu Ameryk – Aconcaguę (6960,8 m.n.p.m.).Zapraszamy wszystkich bardzo serdecznie! Data rozpoczęcia wydarzenia: 20.04.2024
„Burza” nad Pilicą „Burza” nad Pilicą Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim serdecznie zaprasza na otwarcie wystawy „Burza” nad Pilicą. Wydarzenie odbędzie się 27 stycznia o godzinie 10 w Skansenie Rzeki Pilicy (ul. Modrzewskiego 9/11). Głównym moderatorem spotkania będzie Jakub Czerwiński, szerzej znany jako Irytujący Historyk. Wstęp wolny w godz. 10-12.Tego dnia w budynku skansenowej świetlicy wyeksponowana zostanie wystawa pamiątek związanych z historią 25. Pułku Piechoty Armii Krajowej z okresu II wojny światowej. Tam też będzie można zobaczyć m.in. sztandary, archiwalne zdjęcia, orzełki, opaski, hełmy, elementy umundurowania i wyposażenia wojskowego.Oddział 25. pp AK został sformowany w lipcu 1944 roku w Barkowicach Mokrych nad Pilicą na bazie oddziałów partyzanckich i dywersyjnych Inspektoratu Piotrkowskiego AK w ramach akcji „Burza”. Działał głównie w lasach koneckich i przysuskich do 9 listopada 1944, kiedy to został rozformowany jako oddział zwarty, z poleceniem prowadzenia dalszej walki małymi oddziałami.Warto zaznaczyć, że w oddziałach 25. pp AK służyło kilkudziesięciu tomaszowian na czele z dowódcą, majorem Rudolfem Majewskim ps. „Leśniak”, który obecnie jest patronem Jednostki Strzeleckiej 1002 w Tomaszowie Mazowieckim.W roku 2024 przypada 80. rocznica Akcji „Burza” i sformowania 25. Pułku Piechoty Armii Krajowej, stąd też pomysł na tematyczną wystawę w Skansenie Rzeki Pilicy. Eksponaty pochodzą ze zbiorów Fundacji Con Ignis z Piotrkowa Trybunalskiego. Organizatorem wydarzenia jest Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim oraz Fundacja Con Ignis z prezesem zarządu Jakubem Czerwińskim.Wystawę będzie można oglądać do końca kwietnia 2024 r.Data rozpoczęcia wydarzenia: 27.01.2024
„Weselny toast” „Weselny toast”  „Weselny toast” to francuska komedia, na którą Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza 8 maja do sali kinowej KiTka przy ul. Niebrowskiej 50. Film zostanie wyświetlony w ramach cyklu Ale Kino i będzie to już ostatni seans przed wakacyjną przerwą. Początek o godz. 18. Jak można przeczytać w opisie filmu, w „Weselnym toaście” znajdziemy wszystko to, za co uwielbiamy francuskie komedie: romantyczną miłość, wigor, odrobinę nostalgii i cięty humor, którego ostrze łagodzi czułość, z jaką odmalowane są słabości bohaterów. Laurent Tirard („Facet na miarę”, „Mikołajek”), który wyreżyserował ten obraz, do komedii podszedł w świeży i oryginalny sposób, wplatając w nią elementy stand-upu. Pokazał, że męczące rytuały stają się znacznie milsze, jeśli choć trochę polubimy swoją rodzinę. A wtedy może nawet będziemy gotowi na założenie własnej.Główny bohater, 35-letni Adrien, jest neurotykiem i właśnie rozstał się z dziewczyną. Podczas rodzinnej kolacji zostaje poproszony o wygłoszenie toastu na weselu siostry. Czego będzie chciał życzyć młodej parze, gdy jego związek legł w gruzach? Czy wyjdzie ze strefy komfortu i będzie walczył o swoją miłość? Przekonacie się, przychodząc na film. Bilety w cenie 9 zł dostępne są w sekretariacie Miejskiego Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18 oraz przez serwis Biletyna.pl (https://biletyna.pl/film/Sala-Kinowa-KiTKA-Cykl-ALE-KINO-Weselny-toast/Tomaszow-Mazowiecki).Zapraszamy w imieniu organizatorów.Data rozpoczęcia wydarzenia: 08.05.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
zachmurzenie duże

Temperatura: 4°CMiasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1004 hPa
Wiatr: 18 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama