Ustawa o samorządzie gminnym definiuje katalog zadań własnych, które leżą w jej kompetencjach i które zobowiązana jest realizować. Jest on stosunkowo szeroki i obejmuje między innymi całość tzw. gospodarki komunalnej. Należą do niej zaopatrzenie w wodę, odbiór nieczystości, zapewnienie komunikacji miejskiej, utrzymania czystości i porządku oraz urządzeń sanitarnych, wysypisk i unieszkodliwiania odpadów komunalnych, zaopatrzenia w energię elektryczną i cieplną oraz gaz. Ponadto wykonuje zadania z zakresu pomocy społecznej, w tym ośrodków i zakładów opiekuńczych; wspierania rodziny i systemu pieczy zastępczej; gminnego budownictwa mieszkaniowego; edukacji publicznej itp. Ten sam akt prawny pozwala w celu wykonywania tych zadań powoływać różnego rodzaju podmioty i jednostki organizacyjne w tym spółki prawa handlowego. Ich działalność jest mocno sformalizowane podlega przepisom Kodeksu Spółek Handlowych.
Wynagrodzenia członków zarządów, w tym prezesów od dawna budzą liczne zastrzeżenia. Tym bardziej, że stanowiska te są często "łupem" w partyjniackiej walce na szczeblu lokalnym. W ten sposób zatrudniani są zasłużeni działacze, zamiast wybitnych specjalistów. Przy czym warto zaznaczyć, że wynagrodzenie na poziomie 20-30 tysięcy miesięcznie, wypłacone specjaliście nie powinno nikogo dziwić. I w dużych miastach nie dziwi. W mniejszych miejscowościach budzi często społeczny sprzeciw. Ale nie tylko w nich Stowarzyszenie Przyjazne Kielce protestuje przeciwko zarobkom w wysokości przekraczającej pół miliona rocznie wypłacanym Hanrykowi Milcarzowi. – W Kielcach dominanta zarobków, czyli tyle, ile zarabia najwięcej osób, to około 2 tysiące złotych, a prezes „wodociągów” dostaje miesięcznie 45 tysięcy złotych! Skala jest porażająca. Apelujemy, aby obniżyć zarobki prezesa do wysokości Torunia, wielkością porównywalnego do Kielc – mówił Arkadiusz Stawicki, prezes Stowarzyszenia .
Portal Samorządowy prezentuje zarobki prezesów podobnych spółek w innych miastach wojewódzkich. W czołówce "rankingu" znaleźli się także Witold Ziomek – prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji we Wrocławiu (488 870,84 zł), Piotr Ziętara – prezes Wodociągów Miasta Kraków (442 338,60 zł), Ireneusz Jaki – prezes spółki Wodociągi i Kanalizacja w Opolu (426 311,96 zł), a także Jacek Kaczorowski – prezes Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Łodzi (397 213,06 zł). W łódzkiej spółce nieźle zarabiają też dobrze lokowani partyjni działacze tacy jak Arkadiusz Gajewski (radny sejmiku województwa łódzkiego), który zainkasował zainkasował w ubiegłym roku za zatrudnienie w tomaszowskim ujęciu wody ponad 136 tysięcy złotych.
Większość prezesów komunalnych spółek zarabia jednak poniżej 300 tys. zł. Władysław Majewski – prezes Toruńskich Wodociągów, otrzymuje za pracę 178 tys. zł, Bogusław Andrzejczak – prezes Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Gorzowie Wlkp. (219 151,68 zł), Sławomir Matyjaszczyk – prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Lublinie (254 039,40 zł), Krzysztof Witkowski – prezes Zielonogórskich Wodociągów i Kanalizacji (287 850,07 zł) oraz Beata Wiśniewska – prezes Wodociągów Białostockich (285 396,66 zł).
W Tomaszowie Mazowieckim prezesem spółki ZGWiK jest pani Maria Chilińska. Za swoją pracę w ubiegłym roku (zgodnie z oświadczeniem majątkowym) otrzymała 278 tys. zł. Warto w tym miejscu wspomnieć, że zarząd tej spółki jest jednoosobowy, a sama spółka zajmuje się nie tylko dostarczaniem wody, odprowadzaniem ścieków ale również gospodarką odpadową, w tym prowadzi punkt selektywnej zbiórki odpadów.
Prezesi innych tomaszowskich spółek miejskich zarabiają dużo mniej. Wacława Bąk, zarządzająca chyba najtrudniejszą spółką, którą jest Tomaszowskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego, otrzymała w ubiegłym roku wynagrodzenie w wysokości 188 tys. złotych. Prezes Miejskiego Zakładu Komunikacji, Grzegorz Glimasiński zarobił 109 tys. zł. Z tym, że przez niemal cały rok zajmował stanowisko wiceprezesa. Na podobnym poziomie zarobki ma Jan Woźniak z Zakładu Gospodarki Ciepłowniczej. Wyniosły one 167 tys. zł. Roman Derks z Areny Lodowej (Tomaszowskie Centrum Sportu) otrzymuje rocznie 156 tys. zł.
Skąd się biorą wynagrodzenia prezesów spółek komunalnych?
Zasady wynagradzania prezesów spółek komunalnych ustalił parlament przyjmując ustawę, która miała de facto ograniczyć zarobki członków rad nadzorczych oraz zarządów spółek publicznych. De facto je wywindowały mocno w górę i odebrały swobodę właścicielom spółek, a więc często samorządom. Chodzi o zapisy ustawy z 3 marca 2000 r. o wynagradzaniu osób kierujących niektórymi podmiotami prawnymi (Dz.U Nr 26, poz. 306 z późn. zm.), zwanej „ustawą kominową”.
Ustawa uzależnia wynagrodzenia osób wchodzących w skład zarządu od pełnionej w zarządzie funkcji, obrotów jakie generuje oraz liczby zatrudnionych osób. Przepisy przewidują, że członkom zarządów i rad nadzorczych przysługuje wyłącznie wynagrodzenie miesięczne, które nie może przekroczyć określonego ustawą limitu. Stanowi sześciokrotność, a dla członków rad nadzorczych - jednokrotność przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw (bez wypłat nagród z zysku w IV kwartale roku poprzedniego) - w 2019 r. wyniosło ono 5367,71 zł.
Napisz komentarz
Komentarze