Na początek chyba warto przypomnieć, że powiat tomaszowski wszedł w posiadanie "Borek" w październiku 2007 roku na mocy decyzji wojewody łódzkiego. Poprzedził ją długotrwały spór o to kto powinien być faktycznym właścicielem Ośrodka. Zabiegała o niego także gmin Tomaszów. Wydawała się wówczas, że samorząd otrzymał w darze kurę, która będzie znosić złote jajka. Ośrodek wciąż jeszcze funkcjonował, hasło "Wolę Borki od Majorki" wciąż wszyscy jeszcze pamiętali. Jego wartość szacowano wówczas nawet na 30 milionów złotych. W krótkim czasie zakład budżetowy został zlikwidowany i zaczęto dyskutować o przyszłości obiektu. Na chwilę został także wydzierżawiony. Dzisiaj jest symbolem tego, że lokalni politycy potrafią doprowadzić do upadku niemal wszystko.
Dyskusja o tym, co zrobić z Borkami trwa do dzisiaj. Chociaż słowo dyskusja nie jest tu może najbardziej właściwe, ponieważ oznacza ono dialog, wymianę poglądów i pomysłów oraz poszukiwanie optymalnych rozwiązań.
Czasy swojej świetności Borki przeżywały w latach 80 i 90-tych. Kilkakrotnie zdobywały laury najlepszego kampingu w Polsce. Wiele osób pamięta jeszcze setki rozstawionych namiotów, przyczep i domków. Przylegający do pola namiotowego parking gęsto zastawiony był samochodami. Pobliska plaża, wypełniona po brzegi amatorami nie tylko słonecznych kąpieli. To tu każdego lata wielu Tomaszowian przyjeżdżało też na nocne weekendowe dyskoteki. Stopniowy upadek obiektu związany był z tym, że liczba odwiedzających go turystów była odwrotnie proporcjonalna do ilości sinic pojawiających się w wodach Zalewu.
Od samego początku, kiedy samorząd powiatowy przejął obiekt nie widać było pomysłu co miałby on z nim robić. Już w 2009 roku zdecydowano o sprzedaży, mimo sprzeciwów radnych PiS. Trudno się im dziwić. Sprzedaż majątku nie leży w programie ideowym tej partii. Nieruchomości można oddawać w darowiźnie lub sprzedawać z bonifikatą kościołowi... a dalej to już wiadomo, żona kolejnego nabywcy ma rozdzielność majątkową...
W okolicach maja 2013 roku, Rada Powiatu Tomaszowskiego podjęła znowu uchwałę, zezwalającą na sprzedaż ośrodka w drodze przetargu nieograniczonego. Cóż z tego, skoro było już za późno. Kolejne przetargi okazywały się nieskuteczne. Nie było chętnych do zakupu, przede wszystkim ze względu na cenę, którą określono na poziomie 11 mln zł.
Kolejne próby sprzedaży podjęto w 2015 roku. Cena spadła do 5 milionów złotych ale nadal nie było na te tereny chętnego. Ówczesne władze powiatu mówiły nawet, że jest inwestor, który zamierzał wpłacić wymagane w ogłoszeniu wadium. Pojawiła się jednak nowa przeszkoda. Rząd PiS przyjął ustawę, zgodnie z którą ziemie rolną może nabyć tylko osoba wykonująca czynnie zawód rolnika lub związki wyznaniowe, a przecież OSW ,,Borki” to kilkadziesiąt działek, które w latach 60-70 tych ubiegłego wieku zostały przejęte od rolników w związku z wybudowaniem Zalewu Sulejowskiego. Część z nich nigdy nie została odrolniona. Powiat powinien podjąć procedury związane z odrolnieniem gruntów i dopiero przystąpić do sprzedaży.
"Borki" nadal są we władaniu powiatu i co ciekawe nadal generują koszty. Firma ochroniarska to wydatek blisko 15.000 zł miesięcznie.
Grupa radnych od kilku lat przekonuje, że tereny są trakcyjne pod budownictwo mieszkaniowe, że należy je podzielić na działki budowlane i po prostu sprzedać. Kilka lat temu, kiedy domki były jeszcze w dobrym stanie również można je było zbyć i wygenerować dodatkowy przychód. Do sprzedaży nadawał się też budynek byłej stołówki obok kortu tenisowego. Dzisiaj można je jedynie zrównać z ziemią (chociaż Zarząd Powiatu chce kilkadziesiąt tysięcy włożyć w remont dachu).
Napisać, że z Borkami nic się nie dzieje byłoby nieprawdą. Półtora roku temu Starosta powołał 14-osobowy zespół, który opracować miał koncepcję zagospodarowania Borek. Efektem tej półtorarocznej "pracy" jest wniosek o zlecenie opracowania koncepcji zewnętrznej firmie. Nie znaczy to oczywiście, że wspomniany zespół nie stworzył założenie koncepcji, na bazie której ma powstać sama koncepcja (mam nadzieję, że jest to dla czytelników zrozumiałe). Na czym polega? Otóż ma tu powstać ścieżka edukacyjna oraz... mini ZOO.
W czasie posiedzenia Komisji Bezpieczeństwa Rady Powiatu Tomaszowskiego, radni dowiedzieli się, że pomysł jest autorski i został wymyślony przez Elżbietę Łojszczyk. W ten sposób coś, co wydawało się żartem, nabrało dosyć realnych kształtów.
O tym, jak spójne ze sobą są pomysły polityków PiS zarządzających naszym powiatem najlepiej świadczy fakt, że z w tym samym miejscu, w tym samym czasie, planują dwie możliwe inwestycje. Z jednej strony chcą zbudować ZOO, jako atrakcję turystyczną, z drugiej stworzyć bazę dla Zarządu Dróg Powiatowych z wagą dla TIR-ów. Jeden z radnych skomentował to w ten sposób, że słonie przecież trzeba będzie dowozić ciężarówkami.
Napisz komentarz
Komentarze