Schroniskiem zajmowali się przedsiębiorcy, fundacje i stowarzyszenia. Były też osoby związane ze środowiskiem "tomaszowskich zwierzolubów". W końcu zapadła decyzja, by miasto schroniskiem zajęło się samodzielnie. Problemy jednak nie wygasały. Wiele osób za ich wywoływanie obciążało działających w Tomaszowie wolontariuszy z organizacji prozwierzęcych. Czy słusznie? Trudno to oceniać, bo do porozumienia potrzebne są dwie strony i dialog.
Od kilku lat atmosfera się uspokoiła. Sami wolontariusze twierdzą, że jeszcze nigdy nie mieli tak dobrych relacji z kierownictwem. Z kolei dyrektor ZDIUM, Szymon Michalak mówi, że bez nich nie można byłoby pracować. To oni wyprowadzają psy na spacery, załatwiają karmę, organizacją zbiórki i przede wszystkim organizują adopcje. Gdyby nie oni psów w boksach na Kępie byłoby więcej. Jak jest dobrze, to trzeba zepsuć. Za schronisko wzięli się radni Koalicji Obywatelskiej, wspierani przez lokalnego amatora dziennikarza. Pod adresem wolontariuszy pojawiły się nie tylko oskarżenia o działanie wbrew interesowi zwierząt, ale też ordynarne, wulgarne obelgi.
Po publikacjach prasowych pojawiła się prawdziwa burza. Oburzeni wolontariusze postanowili skorzystać nawet z pomocy prawnej. Na forach organizacji prozwierzęcych się gotuje. Tomaszowian wspierają koledzy i koleżanki z całej Polski. Nie kryją swojego oburzenia i krytykują brak wiedzy i profesjonalizmu. - Obwinianie wolontariuszy o blokowanie adopcji, nazywanie procedur adopcyjnych PATOLOGIĄ, składanie skarg do Urzędu na te procedury jest uderzeniem w twarz wszystkich organizacji pro-zwierzęcych i wszystkich wolontariuszy w całej Polsce. (...) W artykule wypowiadają się weterynarze ( nie podając imion ani nazwisk ), że jak kociak wpadnie pod samochód to trudno? Wolontariusze w strachu, schronisko w strachu, urząd milczy bo jeden Pan sobie coś w głowie wymyślił, nie mając pojęcia w ogóle? - czytamy na stronie fundacji Małe Łapki, której członkowie nie wierzą, by w ten sposób mógł wypowiedzieć się jakikolwiek weterynarz. Uważają, że wypowiedzi wyssane są z przysłowiowego palca.
Prozwierzęcy aktywiści piszą też pisma do Urzędu Miasta
W związku z działalnością Pana Krzysztofa Krasnodębskiego oraz radnych Miejskich - proszę o przekazanie - wniosków i zaleceń które wynikają z wniosku skierowanego do Komisji Skarg Wniosków i Petycji Rady Miejskiej oraz raportu z danego spotkania. Proszę o wskazanie osoby (etologa, behawiorysty, zoopsychologa - osoby zajmującej się dobrostanem zwierząt) - odpowiedzialnej prawnie - z odpowiednim wykształceniem merytorycznym która będzie konsultowała wnioski i zalecenia dla schroniska. Proszę też o przekazanych na piśmie raportów nadzoru pracy schroniska (w tym adopcji psów i kotów osobnie, wydatków na rzecz zwierząt oraz wydatków technicznych) z ostatnich trzech lat, oraz oceny pracy pracowników. Czy schronisko zatrudnia osoby z wykształceniem, doświadczeniem w kwestii dobrostanu psów i kotów?
Przypominam że zalecenia Rady Miejskiej nie mogą funkcjonować w sprzeczności do ustawy o ochronie zwierząt, i owe działania muszą być konsultowane z lokalnymi organizacjami społecznymi, a także z Inspekcją Weterynaryjną. Schronisko nie jest miejscem które ma dbać o wynik finansowy a ma zapewniać opiekę zwierzętom bezdomnym.
Dobrostanem zwierząt nie jest trzymanie psa całą dobę w budzie, puszczanie kota luzem - nie mówiąc już że jest to działanie niezgodne z przepisami ustawy o ochronie zwierząt już nie mówiąc o potrzebach gatunkowych. Oskarżenia dot. cierpienia zwierząt przez Pana Krzysztofa są potwierdzone przez specjalistę? Czy miasto i jego władze biorą udział w nagonce na grupę wolontariacką?
- pisze Mieszko Eichelberger - Zoopsycholog, behawiorysta Specjalista ds. dobrostanu kotów domowych, Ogólnopolski projekt "Kocie Porady" pytając równocześnie o relacje i kontakty prywatne Pana Krzysztofa z Radnymi Miejskimi Koalicji Obywatelskiej.
W ramach dostępu do informacji publicznych proszę o wskazanie wszystkich powiązań Pana Krzysztofa z pracownikami ratusza i radą miejską pokrzykiwanie i szantaże w lokalnych mediach wystarczą czy radni i urząd miejski uginał się - zamiast zwyczajnie mediować między stronami i wypracować wspólne działania oparte na nauce?
Więcej o pracy wolontariuszy już wkrótce w specjalnej rozmowie jaką przeprowadziliśmy kila dni temu
Napisz komentarz
Komentarze