Już na drugi dzień po wyrażeniu zgody przez pana dyrektora ZDK, kawiarnia Literacka była wypełniona po brzegi. Niewyobrażalnie szybko biegnąca po mieście informacja o tańcach rozeszła się głośnym echem, doprowadzając już w pierwszym, inaugurującym spotkaniu, do nadkompletu przybyłej do lokalu tomaszowskiej młodzieży. Nie było komórkowej telefonii, a rzadko w którym domu był telefon stacjonarny, a mimo to frekwencja dopisała, zaskakując organizatorów.
Ponieważ w tym dniu była słoneczna, bardzo ciepła pogoda, a na nadpilicznych plażach młodzież przebywała o tej porze roku od wczesnych godzin przedpołudniowych do 18.00 a nawet do 19.00, więc nie spodziewaliśmy się w Literackiej takich tłumów. Myślę, że kto w tym dniu przebywał na opalankach na przystani Lechii (dzisiaj OSiR), stawie starzyckim czy na Rajcha wokół lodowca, bo tam miała młodzież w tym czasie swoje letnie bazy, dowiedział się o tym historycznym wydarzeniu.
Nie jestem w stanie powiedzieć jaki był to dzień, na pewno nie poniedziałek ale gwarantuję, że był to ostatni tydzień lipca lub pierwszy tydzień sierpnia 1962 roku. Kiedy weszliśmy razem z Wojtkiem Szymonem, Zbyszkiem Hajdukiem, Mirkiem Góreckim i Piotrkiem Migałą (dziś, oprócz Wojtka z NYC, cała trójka nie źyje) do Literackiej, przynosząc z soba magnetofon KB-100 (zachodnioniemiecki) i taśmy, przywitały nas gromkie brawa i okrzyki.
Lokal wypełniony był do ostatniego miejsca, wiele osób stało pomiędzy stolikami, przy okiennych parapetach, tak w części kawiarnianej jak i przy oknach wychodzących na ulicę Mościckiego, w tanecznej jej części. Było bardzo gorąco na zewnątrz jak i w samej kawiarni choć wszystkie okna od ulicy i od podwórza były otwarte na przestrzał. Mimo tego nie było przeciągu.
Wiele dziewczyn i chłopaków, sądząc po strojach, przyszło na pierwszy fajf prosto z plaży, dziewczyny pięknie opalone w spódniczkach mini, w krótkich spodenkach z odkrytymi ramionami i plecami, co było dla nas, chłopaków, bardzo podniecające. Chłopcy też byli ubrani kuso, w podkoszulkach, w krótkich lub długich, drelichowych spodniach czy jeansach.
Podłączyliśmy aparaturę, jako wzmacniacz dźwięku posłużyło nam kawiarniane radio Tatry stojące na stałe w barze u pana Jana Janowskieo. Ponieważ jeszcze nie bardzo tańczyłem, więc postanowiłem w pierwszym fajfie zająć się obsługą magnetofonu. Dobierałem taśmy (dobrze była mi znana, zapisana kolejność utworów) dbając o muzyczną stronę fajfu, nie dając nikomu szans na zmianę zapisanych utworów na strony taśmy. Wybiła godz. 17.00 (five o’clock). I … i tak się zaczęło, maszynerię puściłem w ruch, zapamiętałem dwa pierwsze, szalone utwory (strona “A” - “Rock Around The Clock” – Billa Haleya i “Splish Splesh” – Bobby Darina) a druga strona “B” taśmy to kolejne dwa hity, wielce ekspresyjne (“Yakety Yak” – The Coasters i “Send Me Some Lovin” – Little Richarda) oficjalnie rozpoczynające historyczny, taneczny fajf w kultowej kawiarni LITERACKA.
Temperatura: 7°CMiasto: Tomaszów Mazowiecki
Ciśnienie: 1006 hPa
Wiatr: 18 km/h
Napisz komentarz
Komentarze