Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 19 kwietnia 2024 23:50
Reklama
Reklama Odnawialne źródła Energii

Oceanograf z UGd: zniknięcie raf oznaczałoby globalną katastrofę

Rafy koralowe obumierają; szkodzi im wzrost temperatur, zakwaszenie oceanów, turystyka, przełowienie. Uratować je mogą tylko międzynarodowe systemowe działania, choć ważne są także codzienne decyzje pojedynczych ludzi. "Wielka prośba do Kowalskiego, który spędza urlop nad Morzem Czerwonym, aby nie deptał raf i nie brał z niej +żywych pamiątek+” - mówi dr Anna Panasiuk, oceanograf z UG.

Dr Anna Panasiuk jest adiunktem w Zakładzie Badań Planktonu Morskiego, na wydziale Oceanografii i Geografii Uniwersytetu Gdańskiego. Jako oceanograf w swojej pracy badawczej szczególnie skupia się nad zagadnieniami związanymi z biologią morza, w tym również wpływie zmian klimatycznych i szeroko pojętych czynników antropogenicznych na funkcjonowanie fauny morskiej.

PAP: Niedawno zespół z University of Leicester ostrzegł, że potrzebne są pilne działania, aby zapobiec zniszczeniu raf w ciągu 30 lat. Czy rafy od dawna mają problemy?

Dr Anna Panasiuk: W zasadzie można powiedzieć, że zaczęły się one od okresu intensywnego rozwoju przemysłu, a więc trwają mniej więcej od 100 lat i od tego czasu systematycznie się nasilają. Rafom oczywiście szkodzą różne czynniki, ale do głównych na pewno zaliczyć można rosnącą temperaturę wód morskich.

PAP: Nie lubią ciepła?

AP: To prawda, że większość gatunków jest ciepłolubna, ale należy pamiętać, że też większość tych gatunków preferuje określony zakres temperatury. W strefie umiarkowanej latem temperatura wody ma powyżej 20 stopni C, zaś zimą około 2 stopni C. Tymczasem w oceanie, w ciepłych strefach klimatycznych, wahania są niewielkie i już nieznaczne podniesienie średniej temperatury może powodować obumieranie koralowców. Często wskutek zbyt wysokiej temperatury dochodzi do tzw. bielenia koralowców. Zjawisko to polega na tym, że obumierają żyjące w koralach symbiotyczne algi, a bez nich - giną same koralowce. Rosnącej temperaturze towarzyszy także destrukcyjne dla koralowców zakwaszenie wody, czyli spadek jej pH.

PAP: Na czym to polega?

AP: Również ma ono związek ze wzrostem stężenia dwutlenku węgla w atmosferze. Kiedy gaz ten rozpuszcza się w wodzie, rośnie jej kwasowość. Szkielety koralowców są tymczasem zbudowane z węglanu wapnia, który w środowisku o niższym pH, w prostym ujęciu, rozpuszcza się. Koralowce muszą więc zużywać więcej energii do funkcjonowania, a przy dalszym wzroście kwasowości oceanów będzie dochodziło do ich wymierania.

PAP: Co jeszcze rafom szkodzi?

AP: Wyniszcza je przełowienie i turystyka. Na przykład w rejonie Australii obserwuje się - dosłownie - wyżeranie raf przez rozgwiazdę zwaną koroną cierniową z gatunku Acanthaster planci, która zaczęła masowo występować w niektórych obszarach. A przecież żyła w tym środowisku wcześniej i nic złego się wcześniej nie działo, bowiem jej populacja była kontrolowana przez dużego mięczaka morskiego z gatunku Charonia tritonis, który ma piękną muszlę, i który był i jest odławiany w dużych ilościach. To - czyli spadek populacji naturalnego wroga - spowodowało wzrost liczebności powyższej rozgwiazdy.

Do tego dokładają się problemy związane z zachowaniami turystów, którzy dosłownie depczą rafy albo wręcz odłamują sobie ich fragmenty "na pamiątkę". Tymczasem koralowce rosną raczej bardzo wolno i jest to jedynie pół do kilku centymetrów w ciągu jednego roku.

Jednocześnie rafy to wyjątkowo złożone systemy, z olbrzymią bioróżnorodnością, przez którą można je porównać do lasów tropikalnych Amazonii.

PAP: Czy przez tę złożoność łatwiej je zniszczyć, czy są raczej bardziej odporne?

AP: To działa na dwa sposoby. Z jednej strony rzeczywiście jest tak, że w środowisku morskim jeden element żywy, którego ubywa, może być częściowo zastąpiony przez inny. W przypadku jednak raf koralowych mamy do czynienia często z bardzo skomplikowanymi, złożonymi powiązaniami i przy tym niezwykle silnymi, a zarazem - unikatowymi. Jeśli więc jakaś część tej „układanki” ucierpi lub ulegnie degradacji, konsekwencje są widoczne na poziomie całego systemu.

PAP: Czy możemy cofnąć zmiany, zachodzące w związku z rafami koralowymi i ich ekosystemami?

AP: Sprawa jest poważna, ponieważ nie jesteśmy w stanie tych procesów obecnie zatrzymać. Można je co najwyżej spowolnić i być może zmniejszyć ich dynamikę.

PAP: Dlaczego?

AP: Spójrzmy choćby na dwutlenek węgla. Jego wyższe stężenie w atmosferze jest faktem i w dalszym ciągu jest on do niej emitowany, i z tego powodu nadal będzie on pochłaniany przez oceany, których kwasowość będzie w dalszym ciągu rosła, wpływając tym samym bardzo niekorzystnie na zbiorowiska raf koralowych.

PAP: Kiedy słyszę o takich rzeczach - chcę zapytać, czy działania moje własne - albo tzw. Kowalskiego - mogą mieć znaczenie dla poprawy stanu raf.

AP: Mogą. Wielka prośba do pana Kowalskiego, który spędza urlop np. nad Morzem Czerwonym, jest taka, aby nie deptał raf, kiedy się na nich znajdzie, ani nie zabierał z niej „żywych pamiątek”.

Kolejna sprawa to emisja gazów cieplarnianych. Jeżeli mamy taką możliwość, można zdecydować się na ogrzewanie (domu) bardziej ekologiczne, czy też samochód elektryczny. Potrzebna jest także edukacja. To już się dzieje, ja np. również prowadzę zajęcia z dziećmi w przedszkolach, z młodzieżą w szkołach podstawowych, średnich. Młode pokolenia coraz lepiej rozumieją, jak chronić przyrodę i są coraz bardziej świadome zmian. Sama wiedza jednak często nie wystarczy.

PAP: Na czym polega problem?

AP: Wiadomo, jak kosztowna jest obecnie nowoczesna technologia, w tym np. samochody elektryczne - mało kogo na nie dzisiaj stać. W dalszym ciągu w wielu państwach produkcja energii odnawialnej jest wciąż na bardzo niskim poziomie, a dużym udziałem cechuje się wykorzystanie nieodnawialnych nośników energii. Potrzebne są więc rozwiązania systemowe, intensyfikacja współpracy międzynarodowej, tym bardziej, że to jest nasz wspólny problem i wspólne negatywne konsekwencje, które będą wynikać z braku działań. Dotyczy to także wsparcia dla krajów biedniejszych, np. w rejonie Indo-Pacyfiku, czyli tych, które cechuje bogactwo raf.

PAP: Czego wsparcie to może dotyczyć?

AP: Wyobraźmy sobie człowieka, który np. poławia na rafie ryby i sprzedaje je potem jako akwariowe okazy. Jeśli z tego żywi siebie i kilkuosobową rodzinę, to nie zrezygnuje z połowów dla dobra raf, nie mając żadnej alternatywy. Podobnie jest z krajami i osobami, których gospodarka w głównej mierze jest oparta o dochody z turystyki.

PAP: Niektórzy naukowcy próbują też odbudowywać rafy: sadzą koralowce, a na drukarkach 3D wytwarzają dla nich odpowiednie podłoża. Czy takie działania mogą coś zmienić?

AP: To również jak najbardziej ma zastosowanie i wynikają z tego korzyści. Regeneracja raf nie jest bowiem prosta - koralowce potrzebują odpowiedniej struktury dna, aby mogły się na nim osiedlić, tak samo jak przedstawiciele fauny morskiej (w tym np. specyficzne gatunki ryb), którzy są związani ze zbiorowiskami raf. Trójwymiarowe wydruki, a w dalszej kolejności szczegółowe konstrukcje o nie oparte, wspierające osiedlanie się koralowców, mogą więc pomóc.

Podejmuje się też walkę ze zbyt licznie występującymi gatunkami, które dosłownie wyżerają rafy, np. ze wspomnianą powyżej olbrzymią rozgwiazdą. Trzeba jednak pamiętać, że rafy potrzebują szczególnych warunków w ujęciu bardzo kompleksowym, odpowiedniej temperatury, pH, zasolenia, o których już wspomnieliśmy. Fluktuacje w wartościach tychże czynników są konsekwencją głównie zmian klimatycznych, czy też zwiększoną emisją gazów cieplarnianych. Eliminacja tych problemów jest dużo trudniejszym zadaniem, niż bezpośrednie działania na miejscu.

PAP: Nie pomogłaby inżynieria genetyczna - hodowanie korali, które będą odporniejsze?

AP: To mocno kontrowersyjna kwestia. W obrębie koralowców oczywiście znane są gatunki, które znacznie lepiej radzą sobie w trudnych, innych warunkach. Jednak ich wprowadzanie w nowe obszary - podobnie jak metody genetyczne – niesie ze sobą pewne ryzyko. Znamy z literatury przedmiotu historie związane z introdukcją gatunków obcych, które miały zapełnić jakąś „lukę” w danym zbiorowisku. Potem okazywało się na przykład, że na nowym miejscu radził sobie tak dobrze, że wypierał rodzime gatunki, a tym samym zaburzał się cały funkcjonujący system.

PAP: A może rafy same zaadaptują się do nowych warunków. Przecież przyroda się przystosowuje do zmian.

AP: To prawda, ale takie dostosowanie wymaga bardzo długiego czasu, a my go rafom nie dajemy. Zmiany zachodzą zbyt szybko. Ponadto, w historii naszej planety znany okresy zmian klimatycznych, które zachodziły naturalnie i mimo, że ich tempo było znacznie wolniejsze, to jednak konsekwencją było często wymieranie wielu gatunków.

PAP: Martwi się Pani - czy jednak wierzy, że uda się je uratować?

AP: Jestem bardzo pesymistycznie nastawiona. Średnio co 3-4 lata odwiedzam rejon antarktyczny i widzę gołym okiem zmiany, które tam zachodzą. Podobnie jest w ciepłych rejonach, tych również ze zbiorowiskami raf koralowych. Potrzebna byłaby całkowita rewolucja w stylu życia, która musiałaby do tego zajść zaledwie w ciągu dwóch-trzech dekad. Prognozuje się, że przy obecnej dynamice zmian do 2100 roku albo i wcześniej rafy znikną z naszej planety.

PAP: Co będzie, jeśli rzeczywiście zginą?

AP: Będzie to oznaczało brak żywności dla ludzi w wielu rejonach świata, bo rafy to olbrzymie ekosystemy zapewniające również pokarm dla lokalnych ludności. W wielu miejscach dojdzie do destabilizacji strefy przybrzeżnej. Jednak to nie wszystko - jeśli rafy będą ginęły, to oznacza i będzie oznaczać, że w oceanach zaszły już katastrofalne, a przy tym globalne zmiany. Dotyczyć to będzie wielu gatunków i właściwie wszystkich regionów świata. Dzisiaj trudno sobie taką sytuację z jej wszystkimi skutkami wyobrazić.

PAP: Więc rafy można traktować jak wskaźnik ogólnej kondycji oceanów?

AP: Tak, rafy koralowe mogą być właśnie wskaźnikiem zmian, jakie zachodzą w środowisku morskim, ponieważ stosunkowo szybko na nie reagują. To właściwie dotyczy wszystkich tego typu środowisk, które charakteryzują wąskie zakresy czynników takich jak np. temperatura, czyli zwłaszcza rejonów tropikalnych i polarnych.

Mimo pesymizmu mam jednak nadzieję, że do totalnej katastrofy nie dojdzie. Wierzę w mądrość przyszłych pokoleń, aczkolwiek należy to bardzo mocno podkreślić, że konkretne działania konieczne są tu i teraz.(PAP)


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Polecane
Ćwiczenia gimnastyczne w tomaszowskich fabrykachNowy partner Lechii TomaszówIV Festiwal Jazzowy „Barwy Muzyki Improwizowanej - Opoczno 2024”„Tkalnia żartu” – odsłona trzeciaJutro noga z gazuKoszykarki z 14-tki na podiumTankuj taniej na Samoobsługowej Stacji Paliw MZKNowy portal turystyczny miasta i gminy Tomaszów Mazowiecki już działaOdkryj wymarzony prezenty na chrzest dla chłopca! Znajdź idealny dar, który uwieczni ten niezapomniany dzień!Tomaszowskie dzieci miesiącami czekają na pomocGrand Prix Polski w kręglarstwie.Inteligentna sygnalizacja świetlna na ul. Wspólnej.
Reklama
Otwarcie sezonu turystycznego na Zamku w Inowłodzu Otwarcie sezonu turystycznego na Zamku w Inowłodzu Zapraszamy serdecznie na otwarcie sezonu turystycznego na Zamku w Inowłodzu.Wydarzenie obfitować będzie w wiele atrakcji!To już tradycja, że otwarciu sezonu turystycznego na Zamku towarzyszy Łżykwiat kasztelański, czyli impreza historyczna na którą zjeżdżają bractwa z całej Polski. Łżykwiat, to również ze staropolskiego kwiecień. Nazwa pochodzi stąd, że ten miesiąc „wyłudza z ziemi przedwcześnie kwiaty”. Jak co roku rekonstruktorzy ubiorą się w swoje średniowieczne stroje, stworzą wokół Zamku wioskę, będą gotować, bawić się, strzelać z łuku, walczyć na miecze, grać w średniowieczne gry…To świetna okazja do podejrzenia jak wyglądało życie w średniowieczu. Podczas wydarzenia, będziecie mieli niepowtarzalną okazję skosztowania zupy według średniowiecznej receptury! Zapewniamy dawkę ciekawej wiedzy i przednią zabawę!W tym roku otwarciu sezonu turystycznego towarzyszy bardzo bogaty program. Oprócz imprezy historycznej, na zamkowym dziedzińcu odbędą się rozgrywki szachowe. „Teatr na zamku” przygotował premierę swojego najnowszego spektaklu „Co się starej szafie śni” czyli bajkę dla dzieci, w każdym wieku Grupa "Teatr po godzinach" ze Zduńskiej Woli przedstawi moralitet „Starzec i śmierć” – to już dla starszych widzów.W sobotę w galerii ZI odbędzie się także wernisaż wystawy „Droga jest celem” Piotra Sabacińskiego – podróżnika, człowieka gór. Zdjęcia prezentowane na wystawie powstały podczas dwutygodniowej wyprawy na najwyższy szczyt obu Ameryk – Aconcaguę (6960,8 m.n.p.m.).Zapraszamy wszystkich bardzo serdecznie! Data rozpoczęcia wydarzenia: 20.04.2024
„Burza” nad Pilicą „Burza” nad Pilicą Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim serdecznie zaprasza na otwarcie wystawy „Burza” nad Pilicą. Wydarzenie odbędzie się 27 stycznia o godzinie 10 w Skansenie Rzeki Pilicy (ul. Modrzewskiego 9/11). Głównym moderatorem spotkania będzie Jakub Czerwiński, szerzej znany jako Irytujący Historyk. Wstęp wolny w godz. 10-12.Tego dnia w budynku skansenowej świetlicy wyeksponowana zostanie wystawa pamiątek związanych z historią 25. Pułku Piechoty Armii Krajowej z okresu II wojny światowej. Tam też będzie można zobaczyć m.in. sztandary, archiwalne zdjęcia, orzełki, opaski, hełmy, elementy umundurowania i wyposażenia wojskowego.Oddział 25. pp AK został sformowany w lipcu 1944 roku w Barkowicach Mokrych nad Pilicą na bazie oddziałów partyzanckich i dywersyjnych Inspektoratu Piotrkowskiego AK w ramach akcji „Burza”. Działał głównie w lasach koneckich i przysuskich do 9 listopada 1944, kiedy to został rozformowany jako oddział zwarty, z poleceniem prowadzenia dalszej walki małymi oddziałami.Warto zaznaczyć, że w oddziałach 25. pp AK służyło kilkudziesięciu tomaszowian na czele z dowódcą, majorem Rudolfem Majewskim ps. „Leśniak”, który obecnie jest patronem Jednostki Strzeleckiej 1002 w Tomaszowie Mazowieckim.W roku 2024 przypada 80. rocznica Akcji „Burza” i sformowania 25. Pułku Piechoty Armii Krajowej, stąd też pomysł na tematyczną wystawę w Skansenie Rzeki Pilicy. Eksponaty pochodzą ze zbiorów Fundacji Con Ignis z Piotrkowa Trybunalskiego. Organizatorem wydarzenia jest Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim oraz Fundacja Con Ignis z prezesem zarządu Jakubem Czerwińskim.Wystawę będzie można oglądać do końca kwietnia 2024 r.Data rozpoczęcia wydarzenia: 27.01.2024
„Weselny toast” „Weselny toast”  „Weselny toast” to francuska komedia, na którą Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza 8 maja do sali kinowej KiTka przy ul. Niebrowskiej 50. Film zostanie wyświetlony w ramach cyklu Ale Kino i będzie to już ostatni seans przed wakacyjną przerwą. Początek o godz. 18. Jak można przeczytać w opisie filmu, w „Weselnym toaście” znajdziemy wszystko to, za co uwielbiamy francuskie komedie: romantyczną miłość, wigor, odrobinę nostalgii i cięty humor, którego ostrze łagodzi czułość, z jaką odmalowane są słabości bohaterów. Laurent Tirard („Facet na miarę”, „Mikołajek”), który wyreżyserował ten obraz, do komedii podszedł w świeży i oryginalny sposób, wplatając w nią elementy stand-upu. Pokazał, że męczące rytuały stają się znacznie milsze, jeśli choć trochę polubimy swoją rodzinę. A wtedy może nawet będziemy gotowi na założenie własnej.Główny bohater, 35-letni Adrien, jest neurotykiem i właśnie rozstał się z dziewczyną. Podczas rodzinnej kolacji zostaje poproszony o wygłoszenie toastu na weselu siostry. Czego będzie chciał życzyć młodej parze, gdy jego związek legł w gruzach? Czy wyjdzie ze strefy komfortu i będzie walczył o swoją miłość? Przekonacie się, przychodząc na film. Bilety w cenie 9 zł dostępne są w sekretariacie Miejskiego Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18 oraz przez serwis Biletyna.pl (https://biletyna.pl/film/Sala-Kinowa-KiTKA-Cykl-ALE-KINO-Weselny-toast/Tomaszow-Mazowiecki).Zapraszamy w imieniu organizatorów.Data rozpoczęcia wydarzenia: 08.05.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
słabe opady deszczu

Temperatura: 4°CMiasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1003 hPa
Wiatr: 24 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama