Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 18 kwietnia 2024 08:40
Z OSTATNIEJ CHWILI:
Reklama
Reklama Makaron Czaniecki - konkurs

Marek Karewicz – Złoty Fryderyk w Tomaszowie Maz. (5)

Kontynuacja opowieści Antoniego Malewskiego o Marku Karewiczu

Sopot 

Krótko po wyjeździe Marka i Wiesława Śliwińskiego z Tomaszowa, otrzymałem od prezesa Fundacji Sopockie Korzenie, pana Wojtka Korzeniewskiego telefon, bym swoją książkę przysłał na konkurs Wspomnienia Rówieśników Rock’n’Rolla w Sopocie, co też niezwłocznie uczyniłem. Była to już druga edycja tego konkursu, którą przemieniono na Wspomnienia Miłośników Rock’n’Rolla. Szybko minęło lato, wakacje i w połowie października otrzymuję zaproszenie na zakończenie i podsumowanie konkursu do restauracji Złoty Ul w Sopocie.

 

Kiedy zjawiłem się w tym lokalu ze swoim przyjacielem Czarkiem Francke, w niedzielę 7 listopada 2010 roku, panowała piękna, słoneczna pogoda. Było ciepło jak w maju. W samo południe (12.00) gdy z Wieży Mariackiej w Krakowie rozbrzmiewał hejnał, ja z Czarkiem na drżących nogach, pokonywałem  próg restauracji. Ledwie przekroczyliśmy główne wejście, gdy nagle z wnętrza lokalu dobiega głos, - Witam Tomaszów Mazowiecki. Był to głos Marka Karewicza, którego wózek otoczony rozmówcami, przyjaciółmi, nie był widoczny dla osób przekraczających główne wejście do restauracji. Ten głos rozładował moje napięcie, pozbawiając drżenia nóg. Podeszliśmy do Marka by go przywitać a ten nie dając dojść nam do słowa rzekł: Słuchaj Antek, za dwa tygodnie razem z Wiesiem gościć będziemy w Tomaszowie. Zostaliśmy ponownie zaproszeni przez Prezydenta do Galerii ARKADY gdzie między innymi będzie promocja filmu „Człowiek ze Złotym Obiektywem”. Jak wrócisz do Tomaszowa poinformuj wszystkich o naszym przyjeździe. Ucałuj Basię z księgarni i Danusię Mec.

 

Sopockie MOLO

 

Po uroczystościach zakończenia II edycji konkursu, wręczeniu nagród, prowadzący spotkanie, prezes Fundacji Wojtek Korzeniowski, zaprosił uczestniczących w tym wydarzeniu na godzinę 18.00 do Krzywego Domku (około 100 metrów od Złotego Ula idąc w dół ulicą Bohaterów Monte Casino). Tu odbył się cudowny koncert Czerwonych Gitar (ostatni występ Henryka Zomerskiego, zmarł w kwietniu 2011 roku) na okoliczność 45 lat założenia tej super grupy.

 

Przez cały występ byłem blisko Marka, który nieubłaganie wypytywał mnie w temacie: Tomaszów Mazowiecki.  Rozmawialiśmy o ludziach, których zapamiętał i przyjaźnił się z nimi w dzieciństwie. Czy już są otwarte groty z piaskowca z łożem Madeja w pobliskich Nagórzycach, o rezerwat przyrody Niebieskie Źródła, o Hrabski Ogród, pytał o, o, o … Rozstaliśmy się ze świadomością, że jeszcze w tym miesiącu ponownie się spotkamy, tym razem w moim mieście.  Miało to nastąpić w piątek 26 listopada 2010 roku.   

 


 

Marek Karewicz z siostrą Bogusława Meca, Danutą Mec Wypart w Sali O.K. TKACZ

 

Człowiek-ze-Złotym-Obiektywem


Oficjalna informacja w lokalnych mediach o ponownym spotkaniu się tomaszowian z Markiem Karewiczem ukazała się w mieście na tydzień przed jego przybyciem. Wcześniej, tuż przed spotkaniem w ARKADACH, Danusia Mec - Wypart w Urzędzie Miasta zorganizowała wystawę prac artysty, w kąciku (w holu) nazwanym Galeria w Ratuszu, pod znamiennym tytułem This Is Jazz.

 

Była  to zarazem nazwa ekspozycji jak również pod tym tytułem ukazała się pierwsza publikacja artysty, album ze zbiorem 160 zdjęć (czarno białych i w kolorze) najwybitniejszych postaci światowego i polskiego jazzu, z autorskim komentarzem Człowieka ze Złotym Obiektywem. Było to bardzo udane przedsięwzięcie pani Danusi. Tomaszowianie mogli przez 14 dni, bo tyle trwała wystawa w Urzędzie, oglądać  najwybitniejsze twarze muzyków światowego jazzu i rock’n’rolla.

 

Na głównej ścianie Galerii w Ratuszu zawisło najwspanialszych, 28 fotogramów, na których pojawili się między innymi tacy ludzie jazzu jak Miles Davies, geniusz Ray Charles, Cleveland Eaton, George Adams, Art. Blakey, Jim Pepper, Michał Urbaniak, Chico Freeman, Sarah Vaughan, Krzysztof Komeda, Bobby Watson czy Ella Fitzgerald.

 

Tak jak się wcześniej umówiłem w Sopocie, przygotowałem grunt pod spotkanie towarzyskie na zapleczu księgarni u Basi Goździk. Było ono już stałym punktem zbornym na kuluarowe spotkania Marka Karewicza z tomaszowskimi przyjaciółmi,  podczas pobytu w naszym mieście. Na dwie godziny przed rozpoczęciem imprezy w Galerii, doszło do spotkania. Oprócz Basi, gospodyni i spodziewanych gości, uczestniczyli Zygmunt Dziedziński, Bogdan Reszka (nasz lokalny fotograf amator) oraz moja skromna osoba. Poczęstunek choć na słodko, rozwiązał nam języki.

 

Rozmowę rozpoczął Marek, zadając dość pretensjonalne pytanie:

 

 - Słuchajcie moi drodzy, a co się stało z gwiazdą wdzięczności, która stała na środku Placu Kościuszki, vis a vis księgarni? Ostatnio jak byłem w Tomaszowie był wieczór, nie zauważyłem jej braku. Odezwała się gospodyni – Panie Marku, rozebrano ją w rok a może w dwa lata po uzyskaniu niepodległości w 1989 roku. Na postumencie gwiazdy dużo było elementów sowieckich – pięcioramienna,  czerwona gwiazda z sierpem i młotem - oraz tablice informacyjne „wyzwolicieli” miasta, między innymi w języku rosyjskim. Tak zatwierdzili na swojej sesji rajcy miasta wywodzący się z solidarności. – Pamiętam - kontynuuje rozmowę Karewicz – jak budowano tę gwiazdę. Budowali ją jeńcy wojenni. Pilnowali ich nie tylko żołnierze radzieccy ale i nasi żołnierze z KBW. Przychodziliśmy tu z kolegami z klasy. Przy jej budowie jeńcy wojenni, żołnierze niemieccy, także ukraińscy, byli przemarznięci, bardzo wygłodzeni A był to miesiąc luty/marzec.  Pamiętam, że kanapki, które nam rodzice wrzucali do tornistrów jako drugie śniadanie, przynosiliśmy robotnikom przy budowie gwiazdy. Trzeba było wielkiej kombinacji, używając różnych forteli by im podać nasze śniadania.

 

    Stary Plac Kościuszki przed rewitalizacją z widokiem na Gwiazdę  Wdzięczności

 

- Byli bardzo pilnowani przez czerwono armijców i ubecję. Były przypadki, gdy udała się sztuka podania kanapki, a pilnujący żołnierz zauważył, natychmiast podchodził do robotnika, wyrywał śniadanie i wyrzucał je, ale bywało często, że sam zjadał. Widziałem na własne oczy. Nas, dzieci, przeganiano. Pamiętam dzień oddania gwiazdy wdzięczności mieszkańcom Tomaszowa, to było wielkie święto, wielka pompa z udziałem władz miasta, województwa, żołnierzy Armii Czerwonej i Ludowego Wojska Polskiego. Orkiestra dęta „rżnęła” marsze wojskowe, było wiele przemówień, również po rosyjsku. W kuluarach mówiło się, że miał przybyć na otwarcie sam prezydent Polski, Bolesław Bierut z Ministrem Obrony Narodowej, marszałkiem Rokossowskim. Ale nie dojechali, a to była zwyczajna propaganda komunistyczna.

[reklama2]

Chwilę później nastąpił piękny moment dla mnie i Basi. Otóż Marek Karewicz dla utrwalenia naszej przyjaźni wręczył nam zadedykowane swoje  albumy, This Is Jazz, a Wiesław Śliwiński po komplecie (a w nim trzy płyty CD), arcydzieła polskiej fonografii, nagrania z sopockiego koncertu dinozaurów, Old Rock Meeting A.D. 1986. Marek Karewicz zapowiedział na ten dzień niespodziankę jaką przywiózł z sobą z warszawskiego klubu TYGMONT, dopowiadając, - Ale o tym nie będę mówił głośno, zobaczycie i przeżyjecie sami za pół godziny.  Kwadrans przed spotkaniem udaliśmy się do pobliskiej Galerii ARKADY wypełnionej po brzegi. Z wielkimi kłopotami Wiesław przepychał wózek z Karewiczem bliżej scenki, na której stroili swoje instrumenty nieznani mi muzycy.

 

[reklama2]

Czyżby to była zapowiadana Marka niespodzianka? – pomyślałem. Nie pomyliłem się. To oni, tworząc trio (Maciek Strzelczyk – pierwsze skrzypce jazzowe w Polsce, Krzysztof Woliński – gitara elektryczna oraz Mariusz Bogdanowicz – kontrabas) rozpoczęli mocnym, jazzowym brzmieniem wieczór z Karewiczem. Od strony muzycznej, było to na małej scenie Galerii wielkie wydarzenie z najwyższej półki polskiego jazzu. Ci co przybyli do ARKAD byli świadkami wydarzenia jazzowego jakiego w Tomaszowie Mazowieckim dawno nie było. Po półgodzinnej, jazzowej degustacji, mikrofon wziął do ręki mistrz Karewicz i dygresyjnie rozpoczął swoje wystąpienie

 

- Moi drodzy, słuchając muzyków, moich przyjaciół, których mam przyjemność słuchać na co dzień w warszawskim Jazz Klubie Tygmont, powróciły wspomnienia z mojego dzieciństwa. Chciałem wam powiedzieć, że w tym miejscu gdzie się obecnie, znajdujemy mieściła się „końska jatka”.

 

 

Centrum miasta. Zaniedbana „Końska Jatka” z lat 50/60 – tych ubiegłego wieku, dzisiejsze ARKADY


Pod koniec lat 60 - tych ubiegłego wieku, powstała koncepcja by umierające tomaszowskie sukiennice, wzniesione w I połowie XIX wieku (lata 1830/1837) przez hr. Antoniego Ostrowskiego z przeznaczeniem na jatki rzeźniczo – cukiernicze, przekształcić w placówkę kulturalno – oświatową. Tomaszów Mazowwiecki  tego typu instytucji nie posiadał w nadmiarze. Chwała wszystkim ludziom dobrej woli, którzy kochali nasze miasto, a w szczególności ówczesnemu naczelnikowi Wydziału Kultury w Urzędzie Miasta, panu Antoniemu Skrzydlewskiemu, wielkiemu patriocie, mecenasowi kultury i sztuki oraz panu Mieczysławowi Pracutowi, konserwatorowi zabytków w Łodzi, którzy podjęli się gruntownej przebudowy. W jej wyniku powstał, po kawiarni Literacka, drugi, tomaszowski, kultowy lokal – Galeria pod ARKADMI. Dziś jest to jedyny, w centrum miasta, otwarty obiekt, w którym mieszkańcy mogą spotykać na różnego rodzaju prelekcjach, odczytach, mini koncertach ze znanymi postaciami ze świata kultury, sportu, sztuki, muzyki poważnej, rock’n’rollowej czy jazzowej.

- Można było tu kupić najtańsze mięso (nie tylko koninę) - kontynuuje Marek - i wyroby masarskie w Tomaszowie, również był tutaj szeroki wybór świeżych warzyw i kiszonek. Moja ukochana babcia wysyłała mnie do jatek po zakup wędliny, która zwała się - mortadela. Nie wiem czy wiecie co to była za wędlina? Czy dziś jest dostępna w naszych sklepach?  Była to najsmaczniejsza kiełbasa jaką kiedykolwiek w życiu jadłem. Jej  niezapomniany smak do dziś pozostał w moich ustach. Tak oto rozpoczął spotkanie pan Marek Karewicz.

 

Honorowy gość Marek Karewicz. Wzdłuż ulicy Rzeźniczej na Jubileuszu 20-lecie Galerii ARKADY pod egidą rodziny Sobańskich, obok opiekun Marka, Wiesław Śliwiński i Jan Pampuch

 

Opowiedział nam również o warszawskim klubie Tygomnt, którego był współzałożycielem w 2001 roku. Dziś klub stanowi jego drugi dom. Tu ma swój fotel z napisem, Marek Karewicz, swoje fotograficzne królestwo (pracownia), są tu zmagazynowane jego wszystkie negatywy (blisko dwa miliony), tu wreszcie mieści się stała ekspozycja jego artystycznych prac. Wieczór z Markiem Karewiczem  w ARKADACH zakończyła projekcja filmu dokumentalnego o artyście, „Człowiek ze Złotym Obiektywem”.

 

Bogdan Reszka w nakryciu głowy z Marianem Gajewskim

 

Po spotkaniu, Marek Karewicz i Wiesław Śliwiński udali się na nocleg na plebanię parafii ewangelickiej, Kościoła Zbawiciela. Pastor tej parafii, ksiądz Roman Pawlas, przyjaciel Karewicza, zawsze kiedy zjawiał się Marek w Tomaszowie zapraszał go i jego przyjaciół  do swoich parafialnych, gościnnych pomieszczeń. Nazajutrz przed południem, tradycyjnie spotkaliśmy się na zapleczu księgarni Basi Goździk, dzieląc się wrażeniami z dnia wczorajszego, zaplanowaliśmy kolejne spotkanie w mieście dzieciństwa i młodości naszego Złotego Fryderyka. Po przygotowanym przez Barbarę poczęstunku, nasi goście, Marek i Wiesław wsiedli do samochodu Bogdana Reszki (dziś Bogdan podzielił los Marka – dostał wylew i na dziś o własnych siłach nie może się przemieszczać), który dowiózł gości do Warszawy.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
..sci -fi 03.11.2016 16:16
..zapomniałem dodać , że moj wujek znał Pana Ryszarda Kustrzyńskiego , który wniósł niewątpliwe zasługi ku Arkodom . Wiele osób mniej znanych , a bardzo zacnych dla rozwoju i sztuki i mikro --intelektualnego ducha miasta --- odeszło w ciszy .. jeśli kiedyś wujek się skoncentruje i wkurzy - to napisze o tych zapomnianych...!!!!

..sci -fi 03.11.2016 15:43
- pięknie Pan opisuje wszystko Panie Antoni ... . Poczytam to mojemu wujkowi dzisiaj przed snem ..... Inni zabiegani.... i choć czasami zbiera im się na wspominki związane z Polską to nie jest to tak kameralne jak dyskusje z wujkiem .... Mój ojciec w jakimś etapie życia bywał w tym mieście , ale jego wspomnienia nie są tak ogniste jak pewne opowieści wujka , raczej okolice Tomaszowa powodują więcej tchnienia w jego umyśle. Zresztą jak powiedziałem , ze chce kiedyś zamieszkać w Polsce i żona t eż , choć mało zna polski język - to trochę jakby rozmowa przybrała poważny ton i nieco ochłodzono moje zapędy . Chcieliśmy nawet kupić kawałek ziemi po dziadkach i niestety nie . - Pozostają wspomnienia różne i realia życia , również artystycznego . Miło , że Pan przedstawia jakąś ich cząstkę , ... ludzi o których wiem z przekazu i tu ukłony .....

Reklama
Polecane
Grand Prix Polski w kręglarstwie.Inteligentna sygnalizacja świetlna na ul. Wspólnej.Instruktor teatralny poszukiwanyOscarowe seanse w Kinie dla KoneserówAnimator pilnie poszukiwanyZapraszamy na występ zespołu Mali LubochnianieStudenci przeprowadzą ankietyMinister klimatu: umowa na finansowanie "Czystego Powietrza" na 6,4 mld złZapraszamy do CzerniewicKoncert Maxa MiszczykaKto powinien zostać Starostą Powiatu TomaszowskiegoKlienci Alior Banku odzyskują pieniądze.
Reklama
Otwarcie sezonu turystycznego na Zamku w Inowłodzu Otwarcie sezonu turystycznego na Zamku w Inowłodzu Zapraszamy serdecznie na otwarcie sezonu turystycznego na Zamku w Inowłodzu.Wydarzenie obfitować będzie w wiele atrakcji!To już tradycja, że otwarciu sezonu turystycznego na Zamku towarzyszy Łżykwiat kasztelański, czyli impreza historyczna na którą zjeżdżają bractwa z całej Polski. Łżykwiat, to również ze staropolskiego kwiecień. Nazwa pochodzi stąd, że ten miesiąc „wyłudza z ziemi przedwcześnie kwiaty”. Jak co roku rekonstruktorzy ubiorą się w swoje średniowieczne stroje, stworzą wokół Zamku wioskę, będą gotować, bawić się, strzelać z łuku, walczyć na miecze, grać w średniowieczne gry…To świetna okazja do podejrzenia jak wyglądało życie w średniowieczu. Podczas wydarzenia, będziecie mieli niepowtarzalną okazję skosztowania zupy według średniowiecznej receptury! Zapewniamy dawkę ciekawej wiedzy i przednią zabawę!W tym roku otwarciu sezonu turystycznego towarzyszy bardzo bogaty program. Oprócz imprezy historycznej, na zamkowym dziedzińcu odbędą się rozgrywki szachowe. „Teatr na zamku” przygotował premierę swojego najnowszego spektaklu „Co się starej szafie śni” czyli bajkę dla dzieci, w każdym wieku Grupa "Teatr po godzinach" ze Zduńskiej Woli przedstawi moralitet „Starzec i śmierć” – to już dla starszych widzów.W sobotę w galerii ZI odbędzie się także wernisaż wystawy „Droga jest celem” Piotra Sabacińskiego – podróżnika, człowieka gór. Zdjęcia prezentowane na wystawie powstały podczas dwutygodniowej wyprawy na najwyższy szczyt obu Ameryk – Aconcaguę (6960,8 m.n.p.m.).Zapraszamy wszystkich bardzo serdecznie! Data rozpoczęcia wydarzenia: 20.04.2024
„Burza” nad Pilicą „Burza” nad Pilicą Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim serdecznie zaprasza na otwarcie wystawy „Burza” nad Pilicą. Wydarzenie odbędzie się 27 stycznia o godzinie 10 w Skansenie Rzeki Pilicy (ul. Modrzewskiego 9/11). Głównym moderatorem spotkania będzie Jakub Czerwiński, szerzej znany jako Irytujący Historyk. Wstęp wolny w godz. 10-12.Tego dnia w budynku skansenowej świetlicy wyeksponowana zostanie wystawa pamiątek związanych z historią 25. Pułku Piechoty Armii Krajowej z okresu II wojny światowej. Tam też będzie można zobaczyć m.in. sztandary, archiwalne zdjęcia, orzełki, opaski, hełmy, elementy umundurowania i wyposażenia wojskowego.Oddział 25. pp AK został sformowany w lipcu 1944 roku w Barkowicach Mokrych nad Pilicą na bazie oddziałów partyzanckich i dywersyjnych Inspektoratu Piotrkowskiego AK w ramach akcji „Burza”. Działał głównie w lasach koneckich i przysuskich do 9 listopada 1944, kiedy to został rozformowany jako oddział zwarty, z poleceniem prowadzenia dalszej walki małymi oddziałami.Warto zaznaczyć, że w oddziałach 25. pp AK służyło kilkudziesięciu tomaszowian na czele z dowódcą, majorem Rudolfem Majewskim ps. „Leśniak”, który obecnie jest patronem Jednostki Strzeleckiej 1002 w Tomaszowie Mazowieckim.W roku 2024 przypada 80. rocznica Akcji „Burza” i sformowania 25. Pułku Piechoty Armii Krajowej, stąd też pomysł na tematyczną wystawę w Skansenie Rzeki Pilicy. Eksponaty pochodzą ze zbiorów Fundacji Con Ignis z Piotrkowa Trybunalskiego. Organizatorem wydarzenia jest Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim oraz Fundacja Con Ignis z prezesem zarządu Jakubem Czerwińskim.Wystawę będzie można oglądać do końca kwietnia 2024 r.Data rozpoczęcia wydarzenia: 27.01.2024
„Weselny toast” „Weselny toast”  „Weselny toast” to francuska komedia, na którą Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza 8 maja do sali kinowej KiTka przy ul. Niebrowskiej 50. Film zostanie wyświetlony w ramach cyklu Ale Kino i będzie to już ostatni seans przed wakacyjną przerwą. Początek o godz. 18. Jak można przeczytać w opisie filmu, w „Weselnym toaście” znajdziemy wszystko to, za co uwielbiamy francuskie komedie: romantyczną miłość, wigor, odrobinę nostalgii i cięty humor, którego ostrze łagodzi czułość, z jaką odmalowane są słabości bohaterów. Laurent Tirard („Facet na miarę”, „Mikołajek”), który wyreżyserował ten obraz, do komedii podszedł w świeży i oryginalny sposób, wplatając w nią elementy stand-upu. Pokazał, że męczące rytuały stają się znacznie milsze, jeśli choć trochę polubimy swoją rodzinę. A wtedy może nawet będziemy gotowi na założenie własnej.Główny bohater, 35-letni Adrien, jest neurotykiem i właśnie rozstał się z dziewczyną. Podczas rodzinnej kolacji zostaje poproszony o wygłoszenie toastu na weselu siostry. Czego będzie chciał życzyć młodej parze, gdy jego związek legł w gruzach? Czy wyjdzie ze strefy komfortu i będzie walczył o swoją miłość? Przekonacie się, przychodząc na film. Bilety w cenie 9 zł dostępne są w sekretariacie Miejskiego Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18 oraz przez serwis Biletyna.pl (https://biletyna.pl/film/Sala-Kinowa-KiTKA-Cykl-ALE-KINO-Weselny-toast/Tomaszow-Mazowiecki).Zapraszamy w imieniu organizatorów.Data rozpoczęcia wydarzenia: 08.05.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
zachmurzenie umiarkowane

Temperatura: 2°CMiasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1011 hPa
Wiatr: 13 km/h

Reklama
Reklama
Wasze komentarze
Reklama
Łóżko rehabilitacyjne  Elbur PB 636 Łóżko rehabilitacyjne Elbur PB 636 Cena: Do negocjacjiZ pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów oraz montaż gratisNa zdjęciu: Łóżko PB 636 w kolorze dąb sonoma z dzielonymi barierkami po jednej stronie łóżka. Akcesoria: Lampa przyłóżkowa. Szczególną cechą modelu łóżka PB 636 jest możliwość opuszczenia leża do poziomu 29 cm. Niska pozycja pozwala na większy komfort użytkowania osobom o niższym wzroście oraz redukuje w znacznym stopniu możliwość odniesienia urazu w sytuacjiprzypadkowego wypadnięcia. Zakres regulacji wysokości, pozwala na pracę opiekunów w optymalnych warunkach. Możliwość stosowania dzielonych barierek powoduje, że użytkownik nie musi być na stałe ograniczony barierami w przestrzeni łóżkaKolory standardowe: Kolory niestandardowe*: DETALE PRODUKTU:1. Położenie leża 29 cm od podłogi4. Pilot z blokadą poszczególnych funkcji2. Dekoracyjna osłona leża5. Podwójne koło z hamulcem3. Nowoczesny napęd podnoszenia leża6. Dzielona barierka (opcja)OPCJE:zmiana długości i wypełnienia leża • zmiana kolorystyki • dzielone barierkiPODSTAWOWE DANE TECHNICZNEBezpieczne obciążenie robocze175 kgMaksymalna waga użytkownika140 kgRegulacja wysokości leża:od 29 do 72 cmRegulacja segmentu oparcia pleców:0 ÷ 70°Regulacja segmentu oparcia podudzi:0 ÷ 20°Wymiary zewnętrzne długość × szerokość:207 × 106 cmPrześwit pod łóżkiem:ok. 16 cmCiężar całkowity:118,6 kgKółka jezdne:100 mm z hamulcem FUNKCJEDO POBRANIA: Karta produktu PB-636 [PDF]
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama