
Halina Kępińska-Bazylewicz "Kora" – ppłk, doktor nauk medycznych, Honorowa Obywatelka Piotrkowa, wieloletni wiceprezes Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Okręg Piotrków.
W latach okupacji niemieckiej była łączniczką Kierownictwa Dywersji (Kedyw) w Piotrkowie i 25 Pułku Piechoty AK. W maju 1944 r. "Kora" została aresztowana przez gestapo w Piotrkowie i po pierwszym bardzo ciężkim przesłuchaniu przewieziona do znanego z okrucieństwa gestapo w Radomiu.
Posiada liczne odznaczenia, m.in.: Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski, Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, Krzyż Walecznych i wiele innych.
Treścią książki są wspomnienia pisane na podstawie zapisków robionych w latach wojny i zaraz po jej zakończeniu. Osobny rozdział to wspomnienia lat dziecięcych, które miały ogromny wpływ na kształtowanie postawy patriotycznej i charakteru autorki.
Do wpisu nr 6: myślę, że nie przeginam i tobie też życzę: przeczytaj trochę więcej książek - to przekonasz się, jak przeginają różni, podejrzani, tzw. "autentyczni i wszystko pamiętający" bohaterowie" różnych patriotycznych bajek.
Powracam do mojego wpisu nr 1: w "bohaterską" działalność "małego franka" (pomnik w Polichnie), wyssaną z palca przez komunę - też wierzysz ? Jeśli w tę bzdurę wierzysz - to ty uwierzysz we wszystko.
Powodzenia w twoim naiwnym życiu.
tak . Tylko twoja nieżyjąca mamusia była w AK . tylko ona jedna walczyła , więcej nikt . Wszyscy inni to kłamcy i oszuści przypisujący sobie zasługi twojej mamusi . Tak tylko twoja mamusia , a tatuś już nie ?
Tak - masz rację. Tacy współcześni bohaterowie w wieku 85 - 95 lat coraz łatwiej mogą przypisywać sobie zasługi innych, bo ci inni już nie żyją. Myślę, że taka sytuacja jest przyczyną tego, że np. taka pani - 93 lata, dziwnie i coraz bardziej odzyskuje wojenną pamięć i zaczyna opowiadać coraz więcej szczegółów sprzed ponad 70 lat. To fenomen !
przypadku to przeginasz, przeczytaj książkę.
A mój ojciec w wieku 13 - 14 lat podczas wojny przenosił ulotki od księdza , z parafii na Antoniego do wskazanych ludzi na terenie miasta. Nikomu tym się nie chwalił gdyż uważał , że tak trzeba było, i nie miał za to orderów , czy przywilejów.
Zresztą szkoda gadać o tym. Ci co tak bardzo się tym chwalą to często przypisują sobie zasługi innych już nieżyjących ludzi.
wiem czym ten wpis zalatuje, ale ociera się o zniesławienie...Przyjdź jeden z drugim na spotkanie i zadaj parę konkretnych pytań dotyczących życia bohaterki, potem oceniaj.
Dzisiaj mamy rok 2016. Jak od tego roku odejmiemy rok 1945, to otrzymamy wynik: 71 lat. Jeżeli ta bohaterka była łączniczką w czasie II wojny światowej (do roku 1945) , to w roku 1945 musiała mieć przynajmniej kilkanaście lat. To, jeżeli do tych 71 lat dodamy te kilkanaście lat - to obecnie wychodzi: pomiędzy 85-95 lat.
Szkoda, że nie żyje moja Matka, która w okręgu piotrkowskim AK - coś-tam robiła w czasie II wojny światowej. To, właśnie od Niej dowiedziałem się (wtedy, kiedy za komuny stawiali pomnik tzw. małemu frankowi (Zubrzyckiemu) w Polichnie, kto to był ten mały franek. Zwykły bandzior, napadający wszędzie, gdzie się tylko dało. Na oddziały AK - też.
Na cmentarzu leży na szczęście jeden z tzw. "żołnierzy wyklętych" , który po wojnie nosił ps. upiór. Zwykły watażka, rabujący okoliczne GS-y i mieszkańców wsi dla potrzeb tzw. podziemnego wojska polskiego. I teraz tacy mają stawiane pomniki. I tu jest pytanie. Który z nich był bandziorem? Czy ten co zginął zamordowany przez obecnych "przyjaciół" niemców , czy też ten , który umarł spokojnie w łóżku mając na sumieniu bandyckie napady i nie tylko.
Znasz życiorys tego naszego bohatera? Pamiętasz jego działalność? Czy tylko tak z d..y rzucasz oskarżenia, bo w dzieciństwie sowieckie gnidy przenicowały ci beret.
dodać, że stuknęli "przyjacielu" ruskiego majora.
Pani ma 93 lata