Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 20 maja 2024 13:41
Reklama
Reklama

Z cyklu: "Okrakiem" - Dziki chlew w Nowym Glinniku

Letni wieczór. Jadę z Tomaszowa do Nowego Glinnika. Poruszam się z niewielką prędkością, oczarowany pięknem sosnowych lasów, całkiem podobnych do moich kanadyjskich, celujących w niebo przy drodze Nr 26, prowadzącej z Barrie do Owen Sound. Zaduma nie jest sprzymierzeńcem kierowców, o czym przekonuję się, ledwie w ostatniej chwili dostrzegając poruszającą się dostojnie w poprzek drogi niezwykłą kolumnę. Gwałtowne hamowanie wbija mnie w fotel. Ledwie zdążyłem wyhamować, tuż przed kawalkadą dzików. Olbrzymie zwierzę prowadzi kilkanaście swoich pasiastych latorośli. To locha z małymi. Atrakcja Nowego Glinnika. Maskotki, choć nie przytulanki. Dzikie dziki. Czy na pewno dzikie? Od kilku lat stanowią poważny problem na osiedlu Nowy Glinnik

Dzik jest popularnym zwierzęciem łownym. W Polsce jest pospolitym przedstawicielem tzw. zwierzyny czarnej, podlega sezonowej ochronie. Samica dzika nazywana jest lochą, samiec odyńcem, a młode warchlakiem, warchlak o charakterystycznym paskowym umaszczeniu – pasiakiem. W polskim prawie łowieckim dzik jest objęty ochroną sezonową. Według przepisów obowiązujących od października 2009, w okresie od 16 stycznia do 14 sierpnia nie można przeprowadzać polowań na lochy. Polowania zbiorowe na dziki można prowadzić w terminie od 1 października do 15 stycznia (rozporządzenie Ministra Środowiska). Liczebność polskiej populacji dzika szacowana jest obecnie na ok. 270 tys. osobników (dane GUS na podstawie inwentaryzacji z marca 2011 r.; źródło: Brać Łowiecka 11/2011). Ze względu na ryzyko zarażenia ciężką chorobą pasożytniczą, jaką jest włośnica, mięso z dzika należy przed spożyciem poddawać badaniu weterynaryjnemu. Dziki są podatne na zakażenie wirusem ASF. Są nosicielami herpeswirusa świń, wywołującego u nich chorobę Aujeszkyego.

 

Osiedle Nowy Glinnik jest osiedlem wojskowym, położonym w województwie łódzkim, w powiecie tomaszowskim, w gminie Lubochnia. W latach 1975-1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa piotrkowskiego. Osiedle składa się z kilkunastu 3, 4-piętrowych bloków. Kiedyś była tu nieźle rozbudowana infrastruktura. Pozostały sklepy, biblioteka, Klub Wojskowy, klub z dyskotekami, stadion piłkarski, ogródek zabaw dla dzieci - kiedyś zadbany i bogato wyposażony – dziś zdewastowana własność prywatna - 2 place zabaw, kościół. Osiedle posiada pięknie „wykostkowane” chodniki, dobre drogi asfaltowe, elektryczność, ciepłą wodę, kanalizację (z pobliską oczyszczalnią ścieków) telefon, telewizję kablową, internet, gaz. Połączenia z pobliskimi miejscowościami zapewniają autobusy MZK Tomaszów Mazowiecki i prywatne busy.

 

Osiedle jest doszczętnie opanowane przez dziki. Spacerują, obwąchują ludzi oraz zaparkowane samochody i widać, że czują się jak u siebie w domu. Sielanka, ale tylko pozornie. Osiedle, jak mówią mieszkańcy – które z niemałym ich trudem i wielkimi nakładami finansowymi wyszło z gliny i błota, jest systematycznie dewastowane przez dziki. Nazwa „dzik” sugeruje dzikość. Pozostała tylko nazwa. Tutaj dziki nie są dzikie, na Nowym Glinniku dzik się udomowił. Jak zachowuje się dzik na swoim osiedlu? Co robi świnia, zawsze i bez końca? Świnia ryje. Ta niby dzika też. Ryje nie patrząc, że niszczy ludzkie dobro, czyli zielone i ukwiecone trawniki, rabaty. Widziałem na własne oczy efekty takich świńskich akcji. Zryte piaskownice, brak trawników, a pozostałości po nich wyglądają jak źle zaorany ugór. Poza tym dzik, nawet ten niby udomowiony, jest w dalszym ciągu niebezpieczny dla ludzi. Nie zapominajmy, że to zwierz jednak dziki, nie szczepiony, noszący wiele chorób stanowiących śmiertelne zagrożenie dla ludzi.

 

Fragment pisma wystosowanego przez jednego z mieszkańców do Agencji Mienia Wojskowego w Krakowie. (W dniu 14 listopada 2012 11:12 użytkownik jasniepan Gazeta.pl [email protected]) napisał: „

 

(…) Od kilku lat nie ma pozytywnego rozwiązania sprawy dzików, które niszczą tereny zielone naszego osiedla. Szkody czynione przez częściowo udomowione sztuki są coraz większe i nie ma sposobu, by tę sprawę definitywnie rozwiązać. Niweczony jest trud niemało kosztującej firmy sprzątającej, a nas mieszkańców trafia szlag. Zwierzyna, której już nie można nazwać dziką nie boi się ludzi, nie można ich nawet przegonić. (…) Uważamy, że mamy prawo żyć godnie, w spokoju, w miłym otoczeniu, zieleni. (…) Koszty i tak pokryją mieszkańcy. Nie można liczyć, że miejscowe Koło Łowieckie pokryje czy usunie powstałe szkody, nie można liczyć, że poprowadzi racjonalną politykę odłowu na swoim terenie. (…) Może rozwiązaniem byłoby postawienie w centralnym punkcie osiedla chlewu i oprowadzanie wycieczek po tak powstałym obiekcie, pokazując, jak człowiek potrafi udomowić dziką zwierzynę. (…) Jedynym sposobem jest eliminacja wszystkich osobników łącznie z młodymi, lub ich wywóz z dala od ludzkich siedlisk.”

 

 I kolejne pismo, tym razem w całości: Od: jasniepan Gazeta.pl Data: 25 lutego 2013 09:56 Temat: Re: dziki ,temat od kilku lat nie rozwiązany Do: [email protected]

„Szanowny Panie Prezesie, od mojej informacji cytowanej poniżej nic się nie zmieniło, a sytuacja wymyka się spod jakiejkolwiek kontroli. Mam propozycję aby Agencja zlikwidowała ekipy sprzątające odpowiedzialne za utrzymanie otoczenia budynków w należytym porządku i pielęgnację zieleni. Obniżcie nam czynsze z tego tytułu, i będzie po sprawie. Będziemy mieli otoczenie podobne do lasu, będzie można pobrać dotacje z tytułu zalesiania gruntów, należy zerwać położone chodniki z kostki brukowej by przebywającej zwierzynie umożliwić swobodę żerowania. Ustawić paśniki, miejscowe koło łowieckie niech wybuduje ambony celem corocznego liczenia przebywającej zwierzyny i dozoru czy miejscowi mieszkańcy – Aborygeni ,należycie wywiązują się z obowiązku życia w symbiozie z tzw. dziką zwierzyną, a w przypadku jakichkolwiek odstępstw niech dzielnicowy nakłada ostre kary- mandaty na niesubordynowanych Aborygenów przeganiających te pragnące ich opieki zwierzątka.

P.S. Dziękuję, za poprzednie wyjaśnienia otrzymane z WAM Kraków, uważam je za odsunięcie tematu, bez woli rozwiązania problemu. Proszę mi wybaczyć nie załączenie aktualnej dokumentacji fotograficznej, gdyż nie mam na to czasu, ponadto rzetelniej i obiektywniej mogą zrobić to podlegli pracownicy.

 

I w końcu nadeszła odpowiedź Prezesa Wojskowej Agencji Mieszkaniowej w Krakowie, świadcząca o tym, że upór mieszkańca spowodował przynajmniej jakieś obietnice ze strony właścicieli Osiedla. Czy te obiecanki, to tylko przysłowiowe „cacanki”? Czas pokaże, byle pokazał w miarę szybko, bo przyszła (?) wiosna, idzie lato i ludzie na osiedlu Nowy Glinnik chcą żyć po ludzku, a nie pod dyktando dzikich zwierząt.

 

 

 

 

Odrębnym problemem Nowego Glinnika są psy. Bezpańskie włóczą się po osiedlu i konkurują z dzikami, a zdarza się, że staczają z nimi pojedynki. Na „szczęście” w jednym z bloków w małym mieszkaniu pewna litościwa miłośniczka zwierząt założyła schronisko dla psów i kotów. Mieszka wraz z nimi, jakby nie zdając sobie sprawy z faktu, że w tej samej klatce schodowej mieszkają inni lokatorzy. Koszmarny smród wydobywający się ze „schroniska” poraża. Słychać, że owa pani dobrze sobie radzi, pobierając dotacje jak na prawdziwe schronisko, a przy okazji karmienia zwierząt sama siebie dokarmia. Tyle plotki, lecz fakty mówią, że działalność taka nie powinna mieć miejsca w budynku lokatorskim. Co na to lokatorzy? Ano psioczą po cichu, ale publicznie boją się protestować. Tylko po co pytać lokatorów, skoro można zapytać władze Gminy Lubochnia, dlaczego zezwalają, na dodatek wspomagają takie niedozwolone praktyki. Więc ja pytam i oczekuję odpowiedzi.

 

Nie myślcie, że tylko dzik jest tak zwanym gatunkiem inwazyjnym. W Kanadzie podobny problemem, choć nie zagrażającym ludziom w tak drastyczny sposób jak dziki z polskiego Nowego Glinnika, są gęsi kanadyjskie. Ten piękny, popielato-czarny ptak został uratowany od wyginięcia staraniem Kanadyjczyków, dla których stanowi jeden z symboli tego kraju. Wysiłki te przyniosły doskonały skutek i gęsi powróciły do swojej poprzedniej liczebności, za to przestały odlatywać na zimę do ciepłych krajów. Nieoczekiwanie nabrały upodobania do mieszkania w mieście. Mississauga i Toronto zwłaszcza, może z racji położenia nad brzegiem wielkiego jeziora Ontario, ma wątpliwy honor posiadania jednych z najliczniejszych stad gęsich - wątpliwy przede wszystkim dlatego, bo sama ich ilość powoduje kłopoty. Jednakże kto mógłby powstrzymać się od zachwytu widząc ciągnący po niebie klucz gęsi, nawołujących melodyjnymi głosami! Niezależnie od wrażeń estetycznych, jakie wywołują dzikie gęsi kanadyjskie, stanowią one prawdziwą plagę licznych parków Toronto i Mississaugi. Gęsia kupa zżera trawniki, z których tak dumni są miejscowi Kanadyjczycy, trawę, po której tutaj wolno chodzić i się na niej wylegiwać. Jak sobie z tym radzą miejscowe władze? Były różne pomysły. Mówiono o odstrzale i sprzedawaniu mięsa, ale ponoć mięso kanadyjskiej gęsi nie należy do przysmaków. Stanęło na pozbyciu się ich poprzez przymusowe wysiedlenie. Kiedyś byłem świadkiem takiej „akcji przesiedleńczej”. Podjechało kilka ciężarówek z klatkami, do których liczni pracownicy ładowali połapane z niemałym trudem gąski. Jak wieść niesie, wywieziono je do bardzo odległych lasów Brytyjskiej Kolumbii. Hałas był ogromny, powodów do uciechy również nie zabrakło licznym gapiom, (w tym mnie), obserwującym obrazek jak z zabawy „catch me if you can”. I co? Nie ma gęsi? Są, włóczą się po parkach, nie zawracając sobie pięknych główek ozdobionych śnieżnobiałym policzkiem ani ludźmi, ani ich kłopotami z omijaniem kupek. Wydaje się jednak, że ostatnio gęsia populacja jakby się zmniejszyła.

 

Temat „odchody” nie jest wdzięcznym tematem, nie mogę jednak nie pozwolić sobie w tym miejscu na maleńką dygresję. Kanadę zanieczyszczają gęsi, zgoda, ludzie walczą z nimi wszelkimi sposobami, osiągając skutek lub nie. Łatwo nie jest. Gęsi żyją w licznych stadach. Nikt ich indywidualnie nie wyprowadza na spacer, jak to ma miejsce w przypadku psów. Kanadyjczycy  doskonale radzą sobie z odchodami swoich czworonożnych przyjaciół. Nie ma mowy, żeby psia kupa pozostała na trawniku. Właściciel psa wyprowadzonego na spacerek czeka cierpliwie, kiedy ten zakończy akcję wydalania, żeby bez żadnych dąsów, bez wyrazu obrzydzenia na obliczu, zebrać karnie ”swoją” kupę do przygotowanego wcześniej woreczka foliowego, który zaraz ląduje w specjalnym koszu na tego rodzaju odchody. Nikogo to nie dziwi, taki jest zwyczaj.

 

No to teraz uwaga! Mieszkam w Tomaszowie w niezłym bloku, na całkiem fajnym osiedlu. W miarę czysto i bezpiecznie, mieszkańcy przyjemni, prowadzący zadbany wygląd, słowem – trafiłem w dziesiątkę. Niestety, sprawa psiej kupy jest tutaj jakże inaczej traktowana niż w Kanadzie, USA, czy w każdym innym cywilizowanym kraju. Kto pamięta słynny przed laty film mistrza Marka Koterskiego „Dzień świra”, będący jakże trafną satyrą na obraz Polski kapitalistycznej wprawdzie, lecz siermiężnej aż do bólu? Z kogo się śmialiśmy? No z siebie, z siebie się śmialiśmy. Przypomnę niezapomnianą scenę, kiedy Adaś Miauczyński (świetna rola Marka Kondrata, który pogniewał się na kino, aż chciałoby się zawołać: Marku, wróć!) krzyczy do paniusi wyprowadzającej pieska „za potrzebą” na osiedlowy trawnik: „No i co pani mi tutaj pod moim balkonem sra tym swoim psem!” (cytuję z pamięci, która bywa zawodna). Paniusia (doskonały epizod Bożeny Dykiel) z obrażoną miną „robi psem swoje”, aż zdesperowany Adaś w odwecie robi to samo osobiście pod jej balkonem. Takie same paniusie oraz im podobni panowie robią to samo na moim osiedlu swoimi psami bez żenady, a napomniani zachowują się tak, jakby nie wiedzieli o co chodzi. Wygląda na to, że większość naprawdę nie wie.  W każdym razie nie zdają sobie chyba sprawy, że nawet jeśli „srają swoimi psami” w utrzymujący się jak na złość wiosenny śnieg, ich, tak – właśnie ich nieczystości niebawem ujrzą światło dzienne, „upiększając” przyblokowe trawniki. Minęło wiele lat od premiery wspomnianego filmu, ale jest on aktualny do dziś. Szkoda.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Były mieszkaniec nowego glinnika 13.04.2013 08:10
Ja tam mieszkałem więc wiem ,że te dziki nie zrobiły by krzywdy bo są osfojone

As Kier 05.04.2013 14:50
I proszę, musiał usłyszeć lub przeczytać na portalu wezwanie autora felietonu i...Marek Kondrat wraca do teatru (na razie): "Ciągnie człowieka! Traktuję to jako potrzebę ducha, bo dziś jestem postrzeganym jako handlarz bardziej, niźli artysta" - mówił w programie "Konfrontacje" Marek Kondrat.

gość 05.04.2013 08:34
Będzie tak sielankowo,dopóki nie stanie się jakaś tragedia.Wtedy jedni będą obwiniać drugich.

Autor 04.04.2013 23:22
W Kanadzie zdarza się, że po mieście włóczy się lis czy kojot. Ludzie dzwonią na specjalny numer telefonu i natychmiast pojawia sie patrol specjalnej służby, który usypia zwierzę i wywozi w odległe dzikie miejsce, daleko od miasta. To samo robi się z inwazyjnymi misiami, czasem zapuszczajacymi się na ludzkie osiedla, szczególnie na północy kraju. Nikt nie żyje z dzikimi zwierzętami w tak dziwnie rozumianej symbiozie, nie dzieli z nimi osiedla czy miasta, bo to nie wychodzi ludziom na zdrowie. Odważni próbują z tragicznymi skutkami, więc życzę sukcesów w nabywaniu "sił witalnych" od dzików.

Dzikus 04.04.2013 23:06
Wyprowadzić inwazyjnych ludzi z Glinnika! Na działki najlepiej. Darz Bór.

jest jak jest 04.04.2013 20:27
hamowanie wbija mnie w fotel??

B 50 04.04.2013 19:35
A kochani moi!!Dziki na osiedle zaprosił osobiście i we własnej osobie pan ŁOWCZY!!!!!Dokarmiał je na samym skraju lasu tuż pod własnym blokiem a dzik stworzenie niewątpliwie i niezaprzeczalnie inteligentna bestyja przylazł sobie na osiedle jak na stołówkę.A co!Ludnośc tubylcza dziki solidnie dokarmia to po co mają się trudzić las ryjąc?Lepiej trawniki modyfikować.Dzik jednak w ostępach zalegać powinien.

człowiek 04.04.2013 18:19
Gdy człowiek potrafi wyrażać szczerze swoje uczucia, gdy ma epatię i nie jest pozbawiony wrażliwości na otaczajacą go przyrode nie napisze paszwilu na zwierzęta, które poszukują pożywienia i dzielą jakby nie było swój las na Glinniku z ludżmi, którzy potrawią być bardziej inwazyjni zasmiecając środowisko naturalne m.in. dzików. Darz bór! i więcej wrażliwości na naturę !

tomasz 04.04.2013 17:24
trzeba bardziej dokarmiać, na pewno wtedy odejdą.

Piotr Reszczynski 04.04.2013 16:36
Ja tego nie rozumiem, w czym ludziom przeszkadzają dziki na osiedlu? Jedyną "krzywdą" jaka wyrządzają komuś, to własnie te przeorane tereny zielone i to jest ich największy "grzech", że poszukują w ten sposób pożywienia. Może powinniśmy iść dalej .... Ja pamiętam, że dziki były własnie wizytówką osiedla i chwaliłem się moim znajomym, że taki ewenement się dzieje na tym własnie osiedlu. Ludzie, nie rozumieją, że przebywanie z dziką przyrodą jest witalne dla człowieka. Dziki, w tej chwili stanowią swoistą atrakcję dla przyjezdnych. Można to było wykorzystać na szerszą skalę i wykorzystać by z powrotem osiedle odżyło a nie wymierało. Obecnie, około 35% są niezamieszkane, przez przepisy mieszkalne, które wprowadza agencja mieszkaniowa z Krakowa. Brak perspektywicznej polityki rozwoju. Do tego należy dodać, niejasny wykup przez "ogródka wykup" przez prywatnego inwestora. Czy wszystko było zgodne z prawem ? Dlaczego doprowadzili do sprzedaży "ogródka jordanowskiego", gdzie dzieci i młodzież, mogły godzinami bawić i grać w różne gry. Autor tekstu, minął się całkowicie z przedstawieniem sprawy obiektywnie ale każdy może mieć swoje zdanie. Wydawało mi się, że jak ktoś mieszka w tak pięknym zakątku, jakim jest Kanada, rozumie się doskonale czym jest krajobraz i nieskazitelna przyroda, którą własnie przedstawia Kanada. Jeżeli ktoś wizytował Kanadę, wie o czym ja piszę.

jagoda 04.04.2013 15:35
Był czas kilkunastoletni kiedy dzików na osiedlu nie było a napotkanie ich w lesie tez było mało prawdopodobne.Dopiero od nie dawna można tak powiedzieć, dziki znów spacerują uliczkami osiedlowymi.

04.04.2013 13:23
Dziki na tym osiedlu są jak porzucone psy w miescie

kiki 04.04.2013 13:10
Przerabiać na mięso i wyroby z dziczyzny.

04.04.2013 12:59
Pan z komentarza 1 ma rację, a zdrugiej strony tak to jest jak się buduje posiadłości i cywilizację na tych terenach co nie trzeba. Tak na prawdę to dziki były u siebie :-) tylko ludzi im ten dom zniszczyły, wycinając lasy itp

xxxx 04.04.2013 11:57
nie dokarmiać nie bedą przychodzić

ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Polecane
Premier: plan budowy żelaznej kopuły nad Polską i Europą posunął się o krok do przoduPrzy dworcu kolejowym w Tomaszowie Mazowieckim powstanie nowy parkingSzkolenie z Czarnej Taktyki w 9 Łódzkiej Brygadzie Obrony TerytorialnejArbuzy ekologiczneUOKiK: klienci Biedronki, którzy wzięli udział w promocji „Magia Rabatów”, mogą otrzymać 150 złNFOŚiGW: start programu dopłat do przydomowych wiatraków planowany na 2.-3. kwartał 2024 r.Ekstraklasa piłkarska - Widzew - Lech 1:1Lechia zwycięska na wyjeździeZmarł ks. prałat Edward WieczorekLewica ogłosiła program do PE: prawa pracownicze, Karta Praw Kobiet, Europejski Fundusz MieszkaniowySondaż: 64,3 proc. badanych za budową umocnień na granicy z Rosją i Białorusią, 16,5 proc. przeciwOgórek trzecim wiceprzewodniczącym
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Reklama
Wasze komentarze
Autor komentarza: ZdzisławTreść komentarza: Sprzedawczyk. Za posadkę zrobi wszystko. Co teraz wyborcy PIS powiedzą?Źródło komentarza: Ogórek trzecim wiceprzewodniczącymAutor komentarza: amunakiTreść komentarza: wybitny fachowiec od odbioru dróg w gminie RzeczycaŹródło komentarza: Ogórek trzecim wiceprzewodniczącymAutor komentarza: BarmanTreść komentarza: Leszek to mój mentor i przyjaciel, to prawda że miał w poważaniu Tomaszów ale ile zrobił dla Rzeczycy!!! Lechu tak trzymaj wszystko omówimy w lesniczówce!Źródło komentarza: Ogórek trzecim wiceprzewodniczącymAutor komentarza: Entliczek pentliczek na kogo ...Treść komentarza: Trumf, trumf, Misia Bela, Misia Kasia, konfacela. Misia A, Misia Be, Misia Kasia, konface.Źródło komentarza: Ogórek trzecim wiceprzewodniczącymAutor komentarza: Wszystko jest na sprzedażTreść komentarza: Toż to ludzie spod brudnej PałyŹródło komentarza: Węgrzynowski ponownie Starostą Powiatu TomaszowskiegoAutor komentarza: Dla "chołoty" JBTreść komentarza: Trzeba … rozłożyć ten naród od wewnątrz, zabić jego moralność… Jeśli nie da się uczynić zeń trupa, należy przynajmniej sprawić, żeby był jako chory ropiejący i gnijący w łożu… Trzeba mu wszczepić zarazę, wywołać dziedziczny trąd, wieczną anarchię i niezgodę… Trzeba nauczyć brata donoszenia na brata, a syna skakania do gardła ojcu. Trzeba ich skłócić tak, aby się podzielili i szarpali, zawsze gdzieś szukając arbitra. Trzeba ogłupić i zdeprawować, zniszczyć ducha, doprowadzić do tego, by przestali wierzyć w cokolwiek oprócz mamony i pajdy chleba.Źródło komentarza: Prezes PiS: Polska potrzebuje planu "Siedem razy tak", m.in. dla inwestycji, wsi i bezpieczeństwa
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama