Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 9 maja 2024 00:19
Z OSTATNIEJ CHWILI:
Reklama
Reklama CUK kalkulator OC i AC

Radosław Piwowarski dla PAP Life: Całe życie robię filmy o kobietach

Nigdy nie ulegał modom, zawsze kręcił filmy inne niż wszyscy. Niby wesołe, ale podszyte smutkiem i melancholią. Ich bohaterami są ludzie, którzy ścigają swoje marzenia, tak jak Mariolka Wafelek w „Pociągu do Hollywood”. W tej roli wystąpiła Katarzyna Figura, którą Radosław Piwowarski odkrył dla polskiego kina. Nie tylko ją, bo to u niego debiutowały takie gwiazdy jak Anna Przybylska, Joanna Pacuła, Małgorzata Socha, Maria Seweryn czy Robert Gonera. Aktorskich talentów odkryłby zapewne znacznie więcej, gdyby nie to, że 20 lat temu przestał kręcić filmy. Teraz wraca – już w przyszłym roku będzie można zobaczyć jego najnowszy film „Lekcje miłości”. Nam Radosław Piwowarski mówi, dlaczego tak długo nie kręcił filmów, co go skłoniło do powrotu, dlaczego lubi pracować z debiutantami i co sprawiło, że porzucił pomysł zrealizowania filmowej biografii Anny Przybylskiej.

PAP Life: Dwa miesiące temu pojawiła się w mediach informacja, że kręci pan nowy film „Pani od polskiego”. Pana poprzedni film kinowy – „Ciemna strona Wenus” – powstał 26 lat temu, potem w 2003 roku zrealizował pan jeszcze dla telewizji „Królową chmur”. Długa ta przerwa. Co pan robił w tym czasie?

Radosław Piwowarski: Ponad 20 lat temu zadzwonił do mnie Tadeusz Lampka i zaproponował mi reżyserię nowego wówczas serialu „Złotopolscy”. Miałem przyjść na kilka dni, żeby ten serial „ocieplić”, bo zawsze miałem opinię reżysera, który kręci filmy lubiane przez widzów. Z tych kilku dni zrobiło się 12 lat. Po prostu przez własną nierozwagę wszedłem w świat seriali, który jest pociągający, bo to jest stała robota, stałe pieniądze, a poza wszystkim to lubiłem. Nakręciłem ponad 350 odcinków „Złotopolskich”. Później zrobiłem jeszcze wspomnianą „Królową chmur” z Danutą Szaflarską i Anią Przybylską. I to tak naprawdę był mój ostatni film, bo potem znów były seriale. Poza tym wykładam w Warszawskiej Szkole Filmowej. Przez cały ten czas myślałem o nowych scenariuszach, dużo pisałem, ale do realizacji fabuły nie mogłem się przebić.

PAP Life: Dlaczego?

R. P.: Kiedy przychodziłem z kolejnym scenariuszem, słyszałem: „Ach mistrzu, napije się pan kawy czy herbaty?”. Ale gdy zaczynałem mówić, że chcę wyreżyserować nowy film, to spotykałem się ze zdziwieniem, że w moim wieku jeszcze chcę to robić. Prawda jest taka, że moje pokolenie już nie robi filmów. Minęły już czasy, kiedy przychodził pan reżyser i mówił: „Mam fajną historię do opowiedzenia”, a wszyscy byli ciekawi, co on zaproponuje. Dziś reżyser jest człowiekiem do wynajęcia. Młodzi na to idą.

PAP Life: Ale w końcu udało się panu przebić. Nakręcony właśnie film „Lekcje miłości” to opowieść o miłości między Polakami wywiezionymi w czasie II wojny światowej na roboty do Niemiec. Skąd wziął się ten pomysł?

R. P.: Dawno, dawno temu Janusz Gazda podsunął mi niewielką książeczkę „Szara gęś” autorstwa Emili Kunawicz. To były beletryzowane wspomnienia nauczycielki z Kresów, która spędziła pół wojny w III Rzeszy z dzieckiem przy piersi. Spotkałem się wtedy z panią Emilią, przemiłą starszą panią i umówiliśmy się, że zrobię z tego film. Później niestety zajmowałem się innymi rzeczami, pani Emilia umarła, ale ta jej książka nie dawała mi spokoju. Kilka lat temu zacząłem czytać pamiętniki i wspomnienia ludzi, którzy byli na robotach w III Rzeszy i odkryłem niezwykły świat, który właściwie jest kompletnie nieznany. Trudno to zrozumieć, ale przez 70 lat nie powstał na ten temat żaden film – ani fabuła, ani dokument. A przecież na robotach w Niemczech było 2 miliony 800 tysięcy ludzi z Polski. To jest kopalnia szekspirowskich dramatów. Pomyślałem, że to jest wyzwanie. Jako artysta chcę oddać hołd tym kobietom, które straciły najlepsze lata swojego życia, pracując u Niemców. I tak powstał ten film. Z jednej strony inspiracją były autentyczne wspomnienia, z drugiej moja artystyczna potrzeba. Całe życie robiłem filmy o kobietach i główne role zawsze grały u mnie kobiety.

PAP Life: Do tej pory kręcił filmy osadzone w czasach współczesnych. Nakręcenie filmu historycznego było dla pana dużym wyzwaniem?

R. P.: Fantastycznym! To była prawdziwa zabawa, żeby wymyślić wszystko od początku do końca. Fakt, nie robiłem wcześniej filmów historycznych, no może poza „Yesterday”, który dzieje się w 1964 roku na polskiej prowincji. Tutaj akcja toczy się przez trzydzieści lat – od 1938 roku do lat 60., kamera przesuwa się przez Kresy, III Rzeszę, Ziemie Odzyskane. Rozmach tego filmu jest iście epicki, mimo że nie mieliśmy dużych pieniędzy. Ale pracowałem ze wspaniałym scenografem Wojciechem Żogałą, który zachwycił się scenariuszem i włożył bardzo dużo serca w ten film. Z kolei Waldemar Pokromski zaprojektował świetną charakteryzację, bardzo trudną, bo bohaterowie starzeją się na ekranie. Ogromną rolę odegrały też kostiumy, część z nich sprowadziliśmy z niemieckich magazynów ubrań i butów, ale większość trzeba było uszyć. Wszystkie te prace nad kreacją były pracochłonne i czasami wkurzające, ale zarazem cudowne. Teraz rozumiem zamiłowanie niektórych reżyserów do filmów historycznych.

PAP Life: A nie bał się pan wejść na plan filmowy po tak długiej przerwie?

R. P.: Byłem naładowany taką twórczą energią, taką kreatywnością, która we mnie zbierała przez lata, że podobno wprawiłem w zdumienie całą ekipę. Siwy facet, który najszybciej lata, najgłośniej krzyczy i najwięcej robi – to właśnie ja. Nie miałem krzesła z napisem „reżyser”. Przypomniał mi się Andrzej Wajda, który mówił, że jakby usiadł, to by zasnął. Ja na planie czułem, że nareszcie żyje. Ekipa była znakomita, oni mnie zaakceptowali, co też było miłe, bo jestem inny od dzisiejszych reżyserów, którzy głównie siedzą przed monitorem. Ja od świtu byłem z aktorami w garderobie, w charakteryzacji, na planie.

PAP Life: Główną rolę w tym filmie powierzył pan debiutantce, Sylwii Skrzypczak-Piękoś. Nie lepiej było wziąć kogoś znanego, kto przyciągnie widzów?

R. P.: U mnie zawsze debiutowali aktorzy. Tym razem znów Bóg nade mną czuwał, znowu mi się udało – chyba stworzyłem dwie nowe gwiazdy polskiego kina. Sylwia to dziewczyna po Warszawskiej Szkole Filmowej, zna języki, była nauczycielką. Już pierwszego dnia zdjęć stopiła się ze swoim literackim pierwowzorem. Jest prawdziwa, poruszająca, przejmująca. Stworzyła postać, jakiej dawno nie widziałem na ekranie. Do tego „w posagu” wniosła do filmu swoje prawdziwe dziecko, syna Stasia, który „zagrał” jej filmowe dziecko. Od pierwszego dnia miałem z nią doskonałe porozumienie. Z kolei główną rolę męską gra Witalij Havryla, Ukrainiec spod Lwowa, który studiuje na trzecim roku w krakowskiej Akademii Teatralnej. Jest świetny. W dwóch głównych rolach mam dwójkę cudownych debiutantów. Wynikło z tego trochę problemów. Pytano mnie, dlaczego nie ma w obsadzie gwiazd, jak możliwe, że biorę debiutantów.

PAP Life: A gdzie pan ich znalazł?

R. P.: Na castingu. Do tych poszukiwań przykładam bardzo dużą wagę. Najpierw szukam w szkołach teatralnych, uruchamiam prywatne kontakty, rozpytuję. Tym, którzy mnie jakoś zaintrygowali, wysłałem fragmentem scenariusza, prosiłem o nagranie filmików, potem tym obiecującym wysłałem kolejne teksty. Wybrani przyjeżdżali na zdjęcia próbne, zdjęcia w kostiumie, sceny z niemieckimi aktorami itd. Kandydatki do głównej roli musiały znać niemiecki. W finale miałem trzy świetne dziewczyny. Debiutantki.

PAP Life: Można przypuszczać, że Sylwii Skrzypczak-Piękoś i Witalij Havryla będą gwiazdami, bo ma pan bardzo dobrą intuicję do aktorów. To u pana debiutowały Katarzyna Figura i Anna Przybylska

R. P.: I Joanna Pacuła, Małgorzata Socha, Maria Seweryn i wielu innych aktorów, którzy dziś są powszechnie znani. Uważam, że reżyser jest warty tyle, ile stworzy gwiazd. Mam satysfakcję, że w trakcie mojego zawodowego życia udało mi się kilkanaście świetnych młodych aktorów wprowadzić na ekrany.

PAP Life: Jak pan znalazł Anię Przybylską?

R. P.: Na zdjęciach próbnych do „Ciemnej strony Wenus”. Miała wtedy 16 lat i jej mama musiała podpisać zgodę, żeby mogła grać. Nauczyłem ją właściwie wszystkiego, zawsze mówiła o mnie „filmowy tata”, co było wzruszające. Kiedy była już ciężko chora, pisała do mnie ze szpitala: „Tato, nie martw się”. Ania to było cudowne zjawisko. Myślę, że gdyby urodziła się w Stanach, byłaby światową gwiazdą. Takie cudo zdarza się raz na dekadę.

PAP Life: Z Marią Seweryn było podobnie? Też trafił pan na nią na castingu?

R. P.: Z nią było inaczej. Pojechałem spotkać się z jej mamą, Krystyną Jandą. I zobaczyłem Marysię – 16-latkę, która kosiła trawę. A szukałem wtedy dziewczyny do głównej roli w „Kolejności uczuć”. Od pierwszego spojrzenia czułem, że to ktoś inny, intrygujący.

PAP Life: Maria Seweryn miała jednak zdecydowanie bliżej do świata filmu niż Anna Przybylska.

R. P.: I tak, i nie. Kiedy namawiałem ją na próbne zdjęcia, powiedziała: „Przecież ja się do niczego nie nadaję, aktorami są moja mama i ojciec, to wystarczy”. Ona wtedy planowała, że zostanie kontrolerem lotów na Okęciu. Moim odkryciem jest też Piotrek Siwkiewicz, który grał w „Yesterday” i „Marcowych migdałach” oraz Andrzej Zieliński. Ale również Stanisław Brudny, najstarszy żyjący polski aktor, który jeździ po całym świecie jako Odyseusz ze spektaklami Krzysztofa Warlikowskiego. Staszek debiutował w moim filmie „Córka albo syn” w ubiegłym wieku. Tak samo Robert Gonera. Obaj gościnnie, po starej przyjaźni pojawiają się teraz w „Lekcjach miłości”. Krystynę Feldman wyciągnąłem z niebytu jako aktorkę, która obijała się gdzieś między Legnicą, Zieloną Górą i Szczecinem. Po raz pierwszy większą rolę zagrała u mnie, w serialu „Jan Serce”, a potem w „Yesterday”. Ona też jest „moim dzieckiem”.

PAP Life: Wracając do Ani Przybylskiej – podobno planował pan nakręcić o niej film. Dlaczego on nie powstał?

R. P.: Pierwsza myśl, że trzeba o Ani zrobić film, pojawiła się na jej pogrzebie. Napisałem wstępny scenariusz. To miał być film o Ani, jaką znałem – skromnej dziewczynie z wojskowej rodziny znad morza, której została twarzą Europy. Wszystko było na dobrej drodze do momentu, gdy usłyszałem od producenta, że ludzie chcą oglądać, jak Ania umiera. To mnie zabolało i zaczęło zniechęcać do tego projektu. Do tego pojawiły się osoby z kręgu jej rodziny, znajomych, które chciały na tym filmie jak najwięcej zarobić. To wszystko razem zrobiło się niesmaczne, dlatego uznałem, że jako jej „filmowy ojciec” nie mogę w czymś takim uczestniczyć. I bardzo dobrze, że taki film nie powstał. Choć może jeszcze kiedyś wrócę do tego projektu.

PAP Life: Umieranie, przemoc, alkoholizm to tematy, które często pojawiają się w polskich filmach. Ale pan nigdy takich wątków nie podejmował. Dlaczego?

R. P.: Wolę jasną stronę życia. Sztuka jest po to, żeby dać ludziom nadzieję, a nie, żeby ich dołować. Najłatwiej zrobić film, że kogoś zabili, ktoś kogoś gania, ma wyrzuty sumienia. Takie rzeczy łatwo się kręci i panuje przekonanie, że ludzie chcą to oglądać. Mi bliżej do Bohumila Hrabala i Billy’ego Wildera. W „Lekcjach miłości” miałem dramatyczną scenę egzekucji, ale ostatecznie nie wziąłem jej do filmu. Jeśli przez całe życie nikogo w filmie nie powiesiłem, nie zamordowałem, to dlaczego teraz mam to robić?

PAP Life: Wszystkie pana filmy mają bardzo charakterystyczny klimat. Trochę są wesołe, trochę smutne, trochę melancholijne. I wszystkie mają wspólny mianownik – niosą przesłanie, że każdy z nas ma prawo do wielkich marzeń, jak Mariola z „Pociągu do Hollywood”.

R. P.: Tak, bo marzenia czynią nas lepszymi. Wszystkie moje filmy biorą się z życia. Tak było też z „Pociągiem do Hollywood”. Przez wiele lat jeździłem pociągami do Łodzi. Zauważyłem dziewczynę w białym fartuchu, która sprzedawała piwo w przedziałach. Ten biały fartuch miała ubrudzony łapskami facetów, którzy od niej kupowali piwo i uważali, że mogą ją obmacywać. To był punkt wyjścia. Prosta dziewczyna, która musi zarabiać na życie, więc sprzedaje piwo. Dołożyłem do tego marzenie o karierze w Hollywood, wspólne dla wielu dziewcząt na świecie.

PAP Life: Pana filmy wyróżnia też to, że bohaterkami zwykle są kobiety. To rzadkość, bo nasza kinematografia zdecydowanie faworyzuje mężczyzn.

R. P.: To jest nasza tradycja, nasi bohaterowie literaccy to też przede wszystkim mężczyźni, w teatrze na pięć ról męskich jest jedna żeńska. A przecież kobiety są ciekawsze. Są solą, pieprzem, światłem naszego życia. Szczególnie w tej części Europy. W Polsce od czasów rozbiorów wszystko spadło na ich barki. Widzę to w mojej rodzinie, w życiorysach mojej prababki, babki, ciotki. Bez nich Polski by nie było. Ten film dedykowany jest im, pani Emilii Kunawicz, mojej ciotce Teresie Ostrowskiej, która była na robotach w Niemczech, milionom kobiet, które sklejały to, co się rozpieprzyło. Kobiety zawsze mnie fascynowały.

PAP Life: A jak to się stało, że w ogóle został pan reżyserem?

R. P.: Los, przypadek. Jako 9-letni chłopiec zagrałem w filmie „Żołnierz królowej Madagaskaru”, który reżyserował Jerzy Zarzycki. Był to pierwszy polski film barwny. A ja byłem rudy i miałem piegi. Zobaczył mnie Tadeusz Fijewski, sławny aktor, który grał w tym filmie, zabrał na próbne zdjęcia do Łodzi. Już sama Łódź zrobiła na mnie wrażenie, a co dopiero „Fabryka Snów” przy Łąkowej. To był film kostiumowy, wszystko działo się na hali, grały orkiestry, jeździły dorożki, płonęły domy, przyjeżdżała straż z motopompą, a tym wszystkim dyrygował jakiś tajemniczy człowiek – jak mi powiedziano – reżyser. Taki lokalny Pan Bóg albo nawet lepiej. Po latach pojechałem do Łodzi zdawać do Szkoły Filmowej, oczywiście mnie nie przyjęli, bo nic nie potrafiłem, nic o życiu nie wiedziałem. Poszedłem do pracy do telewizji, nosiłem za operatorem statyw, jeździłem roburem po Polsce, nauczyłem się jeść śledzia, poznałem smak jarzębiaku i za rok zdałem. Potem na mojej drodze pojawił się Andrzej Wajda, który szukał młodych, zdolnych ludzi i wybrał mnie do zespołu X. Tak to się zaczęło.

PAP Life: Zajmuje się pan nie tylko reżyserią, ale też pisaniem. Większość scenariuszy do swoich filmów stworzył pan sam. Dlaczego?

R. P.: Dlatego, że lubię wymyślać i pisać. Pisarz to jest ktoś. Jest wolny. W pandemii napisałem prawdziwą powieść „Lekcje seksu doktora Alzheimera”. Może ktoś zrobi z niej film?

PAP Life: Tematyka nie zaskakuje – seks był zawsze obecny w pana filmach.

R. P.: Sztuka od tysięcy lat się obraca się wokół seksu, erotyzmu. To jest najbardziej intymna, najbardziej wrażliwa i najważniejsza część naszej egzystencji. Teraz film odchodzi od seksu. Przejął go internet i zwulgaryzował.

PAP Life: Teraz też trudniej sceny seksu kręcić, podczas ich realizacji na planie musi być obecny koordynator intymności.

R. P.: To przyszło z Hollywood, tam rzeczywiście działy się różne nieprzyjemne rzeczy. Ja nigdy nie miałem problemu z kręceniem scen intymnych. W moich filmach grały wszystkie najpiękniejsze polskie aktorki, do dziś ze wszystkimi żyję w wielkiej przyjaźni, w życiu nie spotkałem się z jednym gestem niechęci

PAP Life: W „Lekcjach miłości” będzie seks?

R. P.: To jest film o miłości. Bardzo wzruszający. Radzę zabrać do kina chusteczki.

PAP Life: A dlaczego właściwie wrócił pan do robienia filmów?

R. P.: Bo tak naprawdę to jest jedyna rzecz, którą potrafię. (PAP Life)

 

Rozmawiała Izabela Komendołowicz-Lemańska

 

Radosław Piwowarski – reżyser, scenarzysta, absolwent PWSFTviT w Łodzi. Na dużym ekranie debiutował w 1984 filmem „Yesterday”. Ma w dorobku tak kultowe dziś filmy „Kochankowie mojej mamy”, „Pociąg do Hollywood”, „Marcowe migdały”, „Autoportret z kochanką” czy „Kolejność uczuć”, który w 1993 roku zdobył Złote Lwy na festiwalu w Gdyni). Reżyserował wiele seriali telewizyjnych, m.in. „Jan Serce”, „Złotopolscy”, „Na dobre i na złe”. W przyszłym roku w kinie będzie można obejrzeć jego najnowszy film „Lekcje miłości” (pierwotny tytuł „Pani od polskiego”).


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Polecane
Nie...oczekiwana porażka Koalicji ObywatelskiejNie...oczekiwana porażka Koalicji ObywatelskiejStany euforyczne kończą się najczęściej... ciężkim kacem. Takie poczucie muszą mieć radni Koalicji Obywatelskiej po wczorajszej sesji Rady Powiatu Tomaszowskiego. Z czymś równie dziwacznym chyba dawno nie mieliśmy do czynienia. A wszystko zaczęło się dzień wcześniej od złośliwego potraktowania Marcina Witko w czasie pierwszej sesji Rady Miejskiej. Chyba pierwszy raz w historii miasta zamiast dokonać zaprzysiężenia Prezydenta, radni Koalicji Obywatelskiej postanowili przerwać na tydzień obrady. Zamiast pracować i pozwolić pracować innym woleli wybiec na trawnik przed Urzędem Miasta i zorganizować sobie sesję zdjęciową. To wcale nie jest żart ani przenośnia. Tak naprawdę było. Trudno nazwać takie zachowanie inaczej niż infantylnym i nieodpowiedzialnym. Pokazuje to też, o co naprawdę chodzi tak zwanym samorządowcom KO. O robienia wrażenia i zadymy. Najsmutniejsze jest to, że gremialnie sesję uznali za swój sukces. Do niej jeszcze wrócimy a teraz skupmy się jednak na samym powiecieData dodania artykułu: Wczoraj, 21:00 Ilość pozytywnych reakcji czytelników: 1
Kompletnie pijany uciekał przed PolicjąNie...oczekiwana porażka Koalicji ObywatelskiejBez protekcji lub łapówki nie sposób dostać pracyPierwsza sesja też w RzeczycyWęgrzynowski ponownie Starostą Powiatu TomaszowskiegoNieoficjalnie: "konkurs" rozstrzygnięty. Barbara Klatka przegrałaPierwsza sesja w CzerniewicachWraca mobilny punkt czipowania i szczepieńKierownik schroniska pilnie poszukiwanyZmiana tras autobusów MZK w niedzielę 12 maja w godzinach 11:00 – 22:00.MARATON STRACHUMajowe nowości w kinach Helios
Reklama
Repertuar kina Helios Repertuar kina Helios Pierwszy kinowy tydzień w maju przyniesie moc emocjonujących seansów i gorących nowości. Na wielkich ekranach zagości brawurowa produkcja „Kaskader” – hollywoodzka premiera w gwiazdorskiej obsadzie. Ponadto na widzów czekają różnorodne projekcje specjalne oraz pełen przegląd filmowych gatunków.Wyczekiwaną premierą tego tygodnia jest „Kaskader”. Tytułowy bohater, Colt Seavers, to doświadczony filmowy dubler, który przez swoją pracę nieraz stanął już oko w oko ze śmiercią. Jednak kiedy chce udać się na zasłużony odpoczynek, spada na niego największe wyzwanie: uratowanie filmu jego byłej dziewczyny. Z produkcji w tajemniczych okolicznościach odszedł bowiem aktor grający główną rolę. Colt pragnie go odnaleźć i jednocześnie odzyskać miłość swojego życia, jednak wplątuje się w kryminalny spisek… W filmie występuje plejada gwiazd – w główne role wcielają się Ryan Gosling, Emily Blunt i Aaron Taylor-Johnson!Ponadto na wielkich ekranach Heliosa znajdą się najbardziej przebojowe tytuły ostatnich tygodni. „Back to Black. Historia Amy Winehouse” to biograficzna opowieść o jednej z największych gwiazd muzyki XXI wieku. Film przedstawia jej drogę z londyńskiego Camden do światowej sławy. Jednocześnie życie prywatne wokalistki było pełne wzlotów i upadków, które bezwzględnie dokumentowali paparazzi… W rolę piosenkarki wciela się wschodząca gwiazda kina Marisa Abela.„Niepokalana” to z kolei propozycja dla miłośników horrorów. Sydney Sweeney występuje w roli zakonnicy Cecilii, która pełna wiary przybywa do włoskiego klasztoru. Miejsce, pomimo pozornej życzliwości mieszkających tam duchownych, od początku budzi w dziewczynie niepokój. Pewnego dnia bohaterka odkrywa, że jest w ciąży, a lekarz potwierdza niepokalane poczęcie. Mieszkańcy klasztoru nie wydają się być tym zdziwieni – co więcej, rozpoczyna się tam seria przerażających zdarzeń… Na ekranach zagości także „Mój pies Artur”, czyli poruszająca historia o przyjaźni między człowiekiem a czworonogiem. Michael przystępuje do Mistrzostw Świata w Rajdach Przygodowych na Dominikanie – przez 10 najbliższych dni jego zadaniem będzie pokonanie niemal 700 kilometrów. W czasie tego wymagającego wyzwania dołącza do niego bezdomny pies, Artur. Michael, ku zdziwieniu pozostałych zawodników, przygarnia czworonoga i rusza z nim w szalony rajd przez dżunglę.Sieć przygotowała także bogaty wybór tytułów dla całej rodziny – jednym z nich jest „Kicia Kocia w przedszkolu”. Uwielbiana bohaterka powraca do kin w nowych odcinkach przygód, w których najmłodsi kinomani mogą odnaleźć bliskie sobie tematy. Tym razem kotka będzie bawić się na świeżym powietrzu, będzie uczyć się jazdy na rowerze oraz pomoże swoim dziadkom! Inną propozycją dla najmłodszych jest „Kung Fu Panda 4” – kontynuacja losów Po, Smoczego Wojownika, uzbrojonego w pokłady dobrego humoru! Po wykazał się już niezwykłą odwagą i talentem do sztuk walki. Teraz ma zostać przywódcą Doliny Spokoju… Ponadto 5 maja do kin ponownie zawitają uwielbiane przez młodych widzów Filmowe Poranki, czyli tradycyjne wydarzenie łączące projekcję bajek z animacjami i konkursami. Na wielkich ekranach zostanie wyświetlony nowy zestaw odcinków serialu „Tomek i Przyjaciele”, opowiadającego o perypetiach niebieskiej lokomotywy i jego kompanów.Nowy kinowy tydzień to także kolejne transmisje meczów Ligi Mistrzów UEFA w ramach cyklu Helios Sport. Już za kilka dni kibice poznają finałową parę rozgrywek, ale zanim do tego dojdzie, odbędą się porywające półfinały. Na 7 maja, na godzinę 20:45 zaplanowano rewanż w parze PSG i Borussia Dortmund. Już dzień później, o tej samej porze, pojedynek stoczą Real Madryt i Bayern Monachium. Tych wielkich piłkarskich emocji absolutnie nie można przegapić!W poniedziałki tradycyjnie odbywa się cykl Kino Konesera. W czasie najbliższych projekcji, 6 maja, kinomani mogą zapoznać się z tytułem „La Chimera”. To zaskakująca opowieść o cmentarnych rabusiach, handlujących archeologicznymi znaleziskami. Niespodziewanie pomaga im Arthur, mający nietypowe osobiste motywacje – pragnie odnaleźć swoją ukochaną, Beniaminę…W czwartek, 9 maja, miłośnicy polskich produkcji mogą udać się do kin Helios na seanse z cyklu Kultura Dostępna. W ramach projektu zostanie wyświetlony dramat „Figurant”, przybliżający historię agenta komunistycznej bezpieki, który przez 20 lat inwigilował Karola Wojtyłę. Film ukazuje znane fakty z czasów PRL, takie jak walka o budowę kościoła w krakowskiej Nowej Hucie, z nietypowej perspektywy – osoby uwikłanej w świat tajnych służb…Szczegóły dotyczące majowych seansów oraz bilety można znaleźć na stronie www.helios.pl, w aplikacji mobilnej oraz w kasach kinowych w całej Polsce. Dokonując zakupu wcześniej, można wybrać najlepsze miejsca, a także – zaoszczędzić w ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz”.Data rozpoczęcia wydarzenia: 03.05.2024
Białobrzeska Majówka Białobrzeska Majówka Piknik rodzinny pod tytułowym hasłem odbędzie się 11 maja w Miejskim Centrum Kultury Za Pilicą przy ul. Gminnej 37/39. Organizatorzy przygotowali dla jego uczestników wiele atrakcji. Będzie z nich można skorzystać w godz. 16−19. Wstęp wolny. Na najmłodszych czekać będzie m.in. gra terenowa z nagrodami, a także: ogromna zjeżdżalnia, stoiska plastyczne, na których wykonać będzie można np. makramowy breloczek, ścieżka sensoryczna i tor przeszkód. Nie zabraknie też ogromnych baniek mydlanych, balonów, szczudlarza i cukrowej waty. Główną atrakcją dla dzieci będzie magik Pan Buźka, który przedstawi show „Magia Żółtoksiężnika”. Dużo będzie działo się również na scenie. Zaprezentują się m.in.: Dziecięcy Zespół Pieśni i Tańca „Ciebłowianie”, DFC Latino, uczestnicy zajęć wokalnych i tanecznych z MCK Za Pilicą, a w bajkowy świat przeniesie wszystkich grupa teatralna „Zeróweczka” z Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 8 w Białobrzegach, która pokaże nagrodzony Złotą Maską na tegorocznych Tomaszowskich Teatraliach spektakl „Królewna Śnieżka”. Będzie też czas dla Kwadransowych Grubasów, z którymi wspólnie świętować będziemy 25-lecie działalności klubu. Na stoiskach partnerów wydarzenia będzie można przybić piątkę z Miśkiem i Kropelką, zagrać w koło fortuny, sprawdzić umiejętności językowe czy wykonać kolorową pracę plastyczną. Dodatkowo będzie można skorzystać z konsultacji koordynatora opieki onkologicznej oraz zmierzyć ciśnienie i poziom cukru. Dostępny będzie również punkt Nadleśnictwa Smardzewice, w którym będzie można otrzymać sadzonki drzew. Nie zabraknie również wozu strażackiego, do którego będzie można wsiąść, i pokazów pierwszej pomocy prowadzonych przez druhów z OSP w Białobrzegach. Na sali koncertowej dostępne do obejrzenia będą dwie wystawy: prac malarskich artystów ze Stowarzyszenia Amatorów Plastyków oraz uczestników zajęć malarstwa i rysunku w MCK Za Pilicą. Na stoiskach będzie można również zakupić słodkie ciasta oraz ciepłe dania, jak np. grillowaną kiełbaskę czy pyszne pierogi.Wstęp na wydarzenie jest wolny.  Data rozpoczęcia wydarzenia: 11.05.2024
Tydzień Bibliotek Tydzień Bibliotek Przed nami XXI edycja Ogólnopolskiego Tygodnia Bibliotek. Wspomniany „Tydzień Bibliotek” to święto bibliotek i bibliotekarzy, któremu w tym roku przyświeca hasło: "Biblioteka – miejsce na czasie".Cytując autorkę hasła Katarzynę Pawluk z MBP w Opolu „Biblioteka to przestrzeń, która jest dostępna dla wszystkich, niezależnie od wieku, umiejętności czy preferencji czytelniczych. To centralne miejsce doświadczeń kulturalnych.”By każdy mógł tego doświadczyć w terminie od 8 do 15 maja br. zapraszamy mieszkańców do skorzystania z mnóstwo atrakcji przygotowanych przez tomaszowską książnicę. Z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie:8 maja o godz. 16.30 w Oddziale dla Dzieci i Młodzieży pl. Kościuszki 18 zapraszamy na spotkanie pt.: „Z bajką w świat emocji”, które poprowadzi Pani Agnieszka Walasek-Bioch, trenerka bajkoterapii. Spotkanie adresowane jest do rodziców z dziećmi w wieku przedszkolnym.10 maja o godz. 16.30 również Oddział dla Dzieci i Młodzieży pl. Kościuszki 18 będzie gościł Panią Katarzynę Rutkowską - Bernacką, która poprowadzi spotkanie pn. „Biblioteka jest kobietą, czyli zajęcia motywacyjno-pielęgnacyjne”.15 maja o godz. 17.00 w siedzibie głównej MBP ul. Mościckiego 6 odbędzie się spotkanie autorskie z Panem Andrzejem Kobalczykiem. Autor m.in. książki „Od Sulejowa po Smardzewice. Opowieść o Zalewie Sulejowskim” przybliży czytelnikom jakie znaczenie i wpływ na jego twórczość, ale też szerszą działalność zawodową i społeczną miały rzeki przepływające przez Tomaszów.Od 8 do 24 maja we wszystkich tomaszowskich placówkach bibliotecznych będzie prowadzona akcja „Wspomóż psiaka i kociaka”- zbiórka karmy dla zwierząt z tomaszowskiego schroniska.Po wcześniejszym zgłoszeniu, grupy zorganizowane będą mogły wziąć udział w:- zabawie edukacyjnej „Escape room w bibliotece”. Maksymalnie 10 osobowe grupy będą rozwiązywać tematyczne zagadki dotyczące postaci polskiego noblisty, Czesława Miłosza, aby odnaleźć klucz do wyjścia - Biblioteka główna na ul. Mościckiego 6.- lekcji bibliotecznej dla najmłodszych „Od pisarza do czytelnika”- 10.05 Oddział dla Dzieci Młodzieży pl. Kościuszki 18.- w dniach 13-15 maja od godz.10-tej w Oddziale dla Dzieci i Młodzieży będą się odbywać „Bajkowe Poranki”.A ponadto wystawy, rankingi, kiermasze książek i… wiele, wiele innych atrakcji!Więcej informacji na stronie internetowej https://www.mbptomaszow.pl/ oraz https://www.facebook.com/mbptomaszow.Zapisy tel. 44 724 61 06 Oddział dla Dzieci i Młodzieży, tel. 44 724 67 39 MBP ul. Prez. I. Mościckiego 6.Zapraszamy serdecznie do udziału w wydarzeniach!Data rozpoczęcia wydarzenia: 08.05.2024
Food trucki Food trucki Już od 17 do 19 Maja na Placu Kościuszki w Tomaszowie Mazowieckim zawitają Food trucki!Piknik rodzinny organizowany przez Sowa Events bedzie miał do zaoferowania mnóstwo atrakcji.Dla głodomorów przyjadą foodtrucki reprezentujące kuchnie z całego świata. Wśród serwowanych dań nie może zabraknąć: amerykańskich burgerów, hiszpańskich churrosów, frytek belgijskich, węgierskich langoszy, tajskiego padthaia oraz wiele innych przysmaków z różnych zakątków naszego globu.Dla spragnionych będzie przygotowana strefa orzeźwienia, czyli stoisko pełne dobroci. Serwujemy tam autorską lemoniada, zmrożoną granite i wiele innych.Między stoiskami będzie przygotowany specjalny food court gdzie zostaną porozkładane ławostoły, leżaki oraz parasole. Można więc śmiało zaprosić całą rodzinę i wygodnie spędzić czas zajadając się serwowanymi specjałami, słuchając przy tym przyjemnej muzyki.Będzie również mnóstwo atrakcji dla najmłodszych. Będzie stoisko z balonami i zabawkami oraz stoisko z watą cukrową. Bedą również przygotowane dmuchane zamki na których dzieciaki beda mogły spędzić radosne chwile skacząc i bawiąc sie w najlepsze.DODATKOWO I BEZPŁATNIE ZAPRASZAMY NA:SOBOTA:- 12:00 - 16:00 - Spotkanie z ulubionymi postaciami z topowej bajki o dzielnych pieskach! Szykujcie aparaty i szerokie uśmiechy :)NIEDZIELA: - 12:00 -12:45 - Koncert "JAK Z BAJKI" - uzdolnieni ludzie filmu, muzyki, teatru i animacji przeniosą Was w magiczny świat muzyki z największych hitów filmów animowanych! - 12:00 - 18:00 - Animatorzy do Waszej dyspozycji! - zabawy ruchowe, sportowe, skręcanie balonów, zabawy z chustą klanza, mini zajęcia plastyczne i wiele innych - nudzie mówimy STOP!- 12:00 - 18:00 (z przerwami) - Bańki mydlane w niecodziennym wydaniu - daj się zamknąć w giga bańce! - Warto zapomnieć o gotowaniu w domu tego weekendu. Warto zabrać rodzinę i cudownie spędzić ten czas z Food truckami. Kulinarne święto już od 17 do 19 Maja w Tomaszowie Mazowieckim.Data rozpoczęcia wydarzenia: 17.05.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
zachmurzenie duże

Temperatura: 8°CMiasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1026 hPa
Wiatr: 11 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama