Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 26 kwietnia 2024 03:24
Reklama
Reklama

Wietnam (Hue) - Przypadkowe spotkania

W każdym kraju, są takie miejsca, których mimo że zmienione są w pułapki turystyczne, nie można ominąć. W Wietnamie, jednym z takich miejsc jest historyczno-artystyczne Hue.

- O, cześć! - powiedział wysoki mężczyzna, który, okazał się być poznanym przeze mnie dzień wcześniej Holendrem
- Cześć, fajnie Was widzieć!
- To miasto ma z milion mieszkańców. Nie przypuszczałem, że się tu spotkamy.
- No przecież mówiłem wczoraj "Do zobaczenia" jak się żegnaliśmy, a poza tym, i tak w tę samą stronę jedziemy.
- [śmiech]




Kręcąc się po ulicach Dong Hoi i zastanawiając się jak zjechać dalej na południe, doszedłem do wniosku, że nie ma się co przejmować autostopowymi trudnościami. Wydarzenia kilku poprzednich dni też w sumie tworzyły tak irracjonalną historię, że byłem pewien, że nie da się jej powtórzyć.


Złoty środek, na który udało mi się wpaść wypijając kolejną filiżankę gorzkiego naparu, to obniżenie wymagań odnośnie potencjalnych odległości. Zbyt długo siedziałem w kraju z dobrą siecią autostrad, dwupasmowych dróg krajowych i prowincjonalnych i równiutką nawierzchnią.

 

Autostop w Wietnamie jest jednak możliwy i bezproblemowy - pod warunkiem, że obniży się wymagania odnośnie dziennych odległości. Chyba zbyt długo siedziałem w kraju ze świetnie rozwiniętą infrastrukturą drogową.
 

W dniu wyjazdu, kreśląc przy porannej kawie szybki plan na najbliższe kilka dni, skontaktowałem się z Khoi z Hue, którego profil wyszprałem na couchsurfingu. W Wietnamie, owszem, można znaleźć bardzo tani hotelik oferujący przyzwoity standard,  ale ile można siedzieć samemu w czterech ścianach? Khoi odpowiedział bardzo szybko. Już kilka minut po wysłaniu wiadomości miałem smsa, że może mnie przenocować dwa dni, o które go poprosiłem.

 

Wyjście na właściwą drogę zajęło mi mniej niż kwadrans. Dong Hoi, mimo że jest stolicą prowincji Quang Binh, nie jest wielkim miastem. Jak zwykle, oprócz kciuka, do autostopowania użyłem karteczki z nasmarowaną nazwą miejscowości Dong Ha. Po kilku minutach oczekiwania i kilku odrzuconych propozycjach od kierowców busów, zatrzymała się jedna z wielkich, pochodzących z Nowego Kontynentu ciężarówek. Zdziwiony tym co robię kierowca z bardzo ciężką nogą i twardą zadnią częścią ciała (miejscami na liczniku pojawiało się 120 km/h, co biorąc pod uwagę stan dróg i chaotyczny ruch w Wietnamie, tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że jazda czymkolwiek ważącym mniej niż 10 ton to samobójstwo), ekspresowo odstawił mnie na rogatki Dong Ha.

 

Dong Ha jest granicą pomiędzy dawnym demokratycznym południem a komunistyczną północą. Miasto, którego widok nie należy do najprzyjemniejszych, leży w obrębie historycznej strefy zdemilitaryzowanej (DMZ), która paradoksalnie wbrew swojej nazwie, podczas wojny, okazała się być ulubionym miejscem randez-vouz dla przedstawicieli skłóconych armii. Mimo, iż obecnie, strefa zdemilitaryzowana charakteryzuje się niespotykanym nigdzie indziej zagęszczeniem pomników ku czci walczących po tej, jak w przypadku każdej wojny, bardzo obiektywnie właściwej stronie, w okolicznych wioskach, nadal można dojrzeć innego rodzaju, prawdziwe, pomniki w postaci wyniszczonych przez bomby domków. Również spacer po okolicznych lasach nie należy do dobrych pomysłów. Choć deszczowa pogoda może kusić zbieraczy grzybów, cyknięcie pod stopą, niekoniecznie musi tutaj oznaczać, że nadepnęliśmy na purchawkę. Jeśli zew natury wygoni nas jednak na bok i przez przypadek rzuci nam się w oko relikt z lat siedemdziesiątych, lepiej zostawić go tam gdzie jest - skoro lokalni, profesjonalni, zbieracze złomu jeszcze się z nim nie rozprawili, oznaczać to może tylko, że nie mieli odwagi go ruszać.

 

Choć deszczowa pogoda i gęste lasy mogą kusić, w Dong Ha, lepiej odpuścić sobie zbieranie grzybów. Cyknięcie pod stopą w obrębie dawnej strefy "zdemilitaryzowanej", na 99% nie będzie oznaczać, że nadepnęliśmy na purchawkę.

 

 

Nie będąc maniakiem zbierania starych łusek i będąc zbyt leniwy by targać w plecaku choćby jedną minę, nie chciało mi się w Dong Ha niczego szukać. Zamiast tego, spacerkiem, odganiając mototaksówkarzy, do których zdążyłem się już przyzwyczaić, przeszedłem na wylot z miasta. Po ustawieniu się w, jak mi się wydało dobrym punkcie, zatrzymał się mały chiński samochodzik, w którym siedzięli Pan Duy z córką, która przedstawiła mi się angielskim imieniem - Claire.

 

Claire, która studiuje w Singapurze a w Dong Ha, spędza tylko zimowe ferie, zaoferowała mi obiad w nowootwartej restauracji wegetariańskiej jej taty. Nie mogłem odmówić, biorąc pod uwagę, że cały dzień nic nie jadłem - kiedy przemieszczam się z miejsca na miejsce, zazwyczaj staram się utrzymywać lekki żołądek. Gdy dojechaliśmy na miejsce, nie mogłem przestać przecierać ze zdziwienia oczu. Przede mną stało tysiące (dokładniej 8.125) palm...... daktylowych, które w tym klimacie naturalnie nie występują.
 

 

8.125 importowanych palm daktylowych będzie niedługo wizytówką nowopowstającego kurortu w Dong Ha.

 

 

Od razu, przypomniało mi się oportunistyczne podkradanie daktyli z plantacji nad Zatoką Perską. Wyobraziłem sobie w ustach ich słodki smak. Niestety, jak to z importowanymi roślinkami często bywa, również owoce tych 10-letnich palm, choć obfite i sprawiające wrażenie dojrzałych, nie nadawały się do jedzenia.


Okazało się, że restauracja jest częścią nowopowstającego kurortu a cały teren został niedawno wykupiony przez Pana Duy'a .


Po bardzo smacznym objedzie złożonym z kilku rodzajów kleistego ryżu, Claire, która akurat uczyła się jeździć, zawiozła mnie spowrotem wylot z miasta. Klaksonem i kilkoma mignięciami długich świateł, zatrzymała dla mnie autobus do Hue. Następnie w pośpiechu, wepchnęła mnie do środka i wręczyła "biletowemu" banknot. Tempo było takie, że nie zdążyłem ani podziękować za obiad, ani odmówić zapłaty za mój bilet.


W autobusie, poznałem dwóch japończyków - Kotaro i Maeko. Po kilkunastu minutach rozmowy, zaproponowali mi bym dołączył do nich w dormitorium ich hostelu. Cena 3 dolarów za łóżko była bardzo kusząca, biorąc pod uwagę towarzystwo. Wytłumaczyłem, że muszę się spotkać ze znajomym i mu o tym powiedzieć. Poszliśmy więc do kawiarni w samym centrum miasta. Czekając na Khoi'a moją uwagę zwróciły dwie znajomo wyglądające twarze. Nie chciałem im jednak przeszkadzać. Na szczęście, kiedy my przyszliśmy, oni szykowali się do wyjścia

 

Japończycy to równi ludzie, ale lepiej z nimi nie zadzierać. Po lewej - Maeko (niebieski pas), po prawej - Michał (biały pas).

 

- O, cześć! - powiedział wysoki mężczyzna, który, okazał się być poznanym przeze mnie dzień wcześniej Holendrem
- Cześć, fajnie Was widzieć!
- To miasto ma z milion mieszkańców. Nie przypuszczałem, że się tu spotkamy.
- No przecież mówiłem wczoraj "Do zobaczenia" jak się żegnaliśmy, a poza tym, i tak w tę samą stronę jedziemy.
- [śmiech]

 

W ciągu kolejnego kwadransu, nasz stolik zrobił się polsko-japońsko-holendersko-litewski, a z czasem, do wymiany kulturowej dołączyło jeszcze towarzystwo z Wietnamu. Po filiżance kawy i kilku kubkach herbaty, zdecydowałem, że zatrzymam się w dormitorium z Japończykami.

 

Na przełomie XIX i XX wieku, Hue, położone nad Rzeką Perfumową, było stolicą Wietnamu. Choć obecnie jest to pułapka turystyczna, nadal oferuje przyjezdnym  piękną architekturę z czasów dynastii Nguyen. W samym centrum miasta, znajduje się ogrodzona fosą, ogromna cytadela wpisana na listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO.

 

W samym centrum Hue, znajduje się ogromna, otoczona fosą 19-wieczna cytadela. Bilet wstępu: 55.000 dongów (2,5 dolara). Na zwiedzanie, trzeba sobie zarezerwować kilka godzin.

 

 

W okolicach, znajdują się grobowce byłych cesarzy oraz Thien Mu Pagoda będąca symbolem miasta. W architekturze miejsc historycznych, gołym okiem zauważalne są wpływy chińskie. Z kolei, edukacyjna i użytkowa część miasta została wybudowana przez Francuzów. Żeby zobaczyć jak najwięcej, nie warto uciekać się do publicznego transportu.

 

Znajdując drugą osobę, można podzielić koszty wynajmu skuterka w jednym ze znajdujących się w dzielnicy turystycznej hoteli lub hosteli (5 usd/1 dzień). Tankując za dolara, można, uciekając od zaczepek mototaksówkarzy, objechać najważniejsze miejsca.

 

 

W historycznej części miasta, gołym okiem da się dostrzec chińskie wpływy architektoniczne i artystyczne.

 

Rankiem kiedy, lawirując pomiędzy skuterkami i samochodami, przechodziłem jedną z bardziej ruchliwych ulic w Hue, zatrzymała się mała Yamaha.

 

- Mike, Mike [Początkowo myślałem, że woła mnie jeden z mototaksówkarzy.... ale wydało mi się trochę dziwne, że zna moje imię]
-  O. O!..... Jenny?

 

 Spotkać kogoś zupełnie przypadkiem w mieście, które ma około miliona mieszkańców? Tak - jest to zupełnie możliwe i powszechne :-). 

 

Właśnie, w mieście mającym blisko milion mieszkańców zupełnie przypadkiem, na środku ulicy, spotkałem kolejną osobę, poznaną ponad 200 kilometrów wcześniej - Jenny, która razem z rodziną wiozła mnie z Thanh Hoa do Dien Chau. Wymieniliśmy się numerami telefonów i umówiliśmy się na kawę wieczorem po jej pracy. Po kawie, zostałem zaproszony na domową, obfitą kolację, z której, jak na rodowitego Polaka przystało, najbardziej smakowały mi..... słodkie kartofle.

 

Dzień w Hue zakończyłem kolacją w domu poznanej 200 kilometrów wcześniej Jenny. Pomimo różnorodności potraw i sosów na stole, jak na rodowitego Polaka przystało, mnie i tak najbardziej smakowały podane na deser..... słodkie ziemniaki.

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Polecane
Dwa zaginięcia i dwa szczęśliwe odnalezieniaKompletnie wycieńczony błąkał się po lesieDrzewko za makulaturęMuzyczna zapowiedź lata w Tomaszowie3 kluczowe aktualizacje, które natychmiast poprawią twoje świadectwo energetyczneA to pieniacz! Pół roku „paki" dla podejrzliwego SalomonowiczaWiosenne nastroje w MCK TkaczMali Lubochnianie w PCASNiepokonani pod koszamiLokale do wynajęcia. TTBS ogłasza przetargiMoc nowości w kinach HeliosJuż od 17 do 19 Maja na Placu Kościuszki w Tomaszowie Mazowieckim zawitają Food trucki!
Reklama
„Burza” nad Pilicą „Burza” nad Pilicą Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim serdecznie zaprasza na otwarcie wystawy „Burza” nad Pilicą. Wydarzenie odbędzie się 27 stycznia o godzinie 10 w Skansenie Rzeki Pilicy (ul. Modrzewskiego 9/11). Głównym moderatorem spotkania będzie Jakub Czerwiński, szerzej znany jako Irytujący Historyk. Wstęp wolny w godz. 10-12.Tego dnia w budynku skansenowej świetlicy wyeksponowana zostanie wystawa pamiątek związanych z historią 25. Pułku Piechoty Armii Krajowej z okresu II wojny światowej. Tam też będzie można zobaczyć m.in. sztandary, archiwalne zdjęcia, orzełki, opaski, hełmy, elementy umundurowania i wyposażenia wojskowego.Oddział 25. pp AK został sformowany w lipcu 1944 roku w Barkowicach Mokrych nad Pilicą na bazie oddziałów partyzanckich i dywersyjnych Inspektoratu Piotrkowskiego AK w ramach akcji „Burza”. Działał głównie w lasach koneckich i przysuskich do 9 listopada 1944, kiedy to został rozformowany jako oddział zwarty, z poleceniem prowadzenia dalszej walki małymi oddziałami.Warto zaznaczyć, że w oddziałach 25. pp AK służyło kilkudziesięciu tomaszowian na czele z dowódcą, majorem Rudolfem Majewskim ps. „Leśniak”, który obecnie jest patronem Jednostki Strzeleckiej 1002 w Tomaszowie Mazowieckim.W roku 2024 przypada 80. rocznica Akcji „Burza” i sformowania 25. Pułku Piechoty Armii Krajowej, stąd też pomysł na tematyczną wystawę w Skansenie Rzeki Pilicy. Eksponaty pochodzą ze zbiorów Fundacji Con Ignis z Piotrkowa Trybunalskiego. Organizatorem wydarzenia jest Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim oraz Fundacja Con Ignis z prezesem zarządu Jakubem Czerwińskim.Wystawę będzie można oglądać do końca kwietnia 2024 r.Data rozpoczęcia wydarzenia: 27.01.2024
„Weselny toast” „Weselny toast”  „Weselny toast” to francuska komedia, na którą Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza 8 maja do sali kinowej KiTka przy ul. Niebrowskiej 50. Film zostanie wyświetlony w ramach cyklu Ale Kino i będzie to już ostatni seans przed wakacyjną przerwą. Początek o godz. 18. Jak można przeczytać w opisie filmu, w „Weselnym toaście” znajdziemy wszystko to, za co uwielbiamy francuskie komedie: romantyczną miłość, wigor, odrobinę nostalgii i cięty humor, którego ostrze łagodzi czułość, z jaką odmalowane są słabości bohaterów. Laurent Tirard („Facet na miarę”, „Mikołajek”), który wyreżyserował ten obraz, do komedii podszedł w świeży i oryginalny sposób, wplatając w nią elementy stand-upu. Pokazał, że męczące rytuały stają się znacznie milsze, jeśli choć trochę polubimy swoją rodzinę. A wtedy może nawet będziemy gotowi na założenie własnej.Główny bohater, 35-letni Adrien, jest neurotykiem i właśnie rozstał się z dziewczyną. Podczas rodzinnej kolacji zostaje poproszony o wygłoszenie toastu na weselu siostry. Czego będzie chciał życzyć młodej parze, gdy jego związek legł w gruzach? Czy wyjdzie ze strefy komfortu i będzie walczył o swoją miłość? Przekonacie się, przychodząc na film. Bilety w cenie 9 zł dostępne są w sekretariacie Miejskiego Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18 oraz przez serwis Biletyna.pl (https://biletyna.pl/film/Sala-Kinowa-KiTKA-Cykl-ALE-KINO-Weselny-toast/Tomaszow-Mazowiecki).Zapraszamy w imieniu organizatorów.Data rozpoczęcia wydarzenia: 08.05.2024
Food trucki Food trucki Już od 17 do 19 Maja na Placu Kościuszki w Tomaszowie Mazowieckim zawitają Food trucki!Piknik rodzinny organizowany przez Sowa Events bedzie miał do zaoferowania mnóstwo atrakcji.Dla głodomorów przyjadą foodtrucki reprezentujące kuchnie z całego świata. Wśród serwowanych dań nie może zabraknąć: amerykańskich burgerów, hiszpańskich churrosów, frytek belgijskich, węgierskich langoszy, tajskiego padthaia oraz wiele innych przysmaków z różnych zakątków naszego globu.Dla spragnionych będzie przygotowana strefa orzeźwienia, czyli stoisko pełne dobroci. Serwujemy tam autorską lemoniada, zmrożoną granite i wiele innych.Między stoiskami będzie przygotowany specjalny food court gdzie zostaną porozkładane ławostoły, leżaki oraz parasole. Można więc śmiało zaprosić całą rodzinę i wygodnie spędzić czas zajadając się serwowanymi specjałami, słuchając przy tym przyjemnej muzyki.Będzie również mnóstwo atrakcji dla najmłodszych. Będzie stoisko z balonami i zabawkami oraz stoisko z watą cukrową. Bedą również przygotowane dmuchane zamki na których dzieciaki beda mogły spędzić radosne chwile skacząc i bawiąc sie w najlepsze.DODATKOWO I BEZPŁATNIE ZAPRASZAMY NA:SOBOTA:- 12:00 - 16:00 - Spotkanie z ulubionymi postaciami z topowej bajki o dzielnych pieskach! Szykujcie aparaty i szerokie uśmiechy :)NIEDZIELA: - 12:00 -12:45 - Koncert "JAK Z BAJKI" - uzdolnieni ludzie filmu, muzyki, teatru i animacji przeniosą Was w magiczny świat muzyki z największych hitów filmów animowanych! - 12:00 - 18:00 - Animatorzy do Waszej dyspozycji! - zabawy ruchowe, sportowe, skręcanie balonów, zabawy z chustą klanza, mini zajęcia plastyczne i wiele innych - nudzie mówimy STOP!- 12:00 - 18:00 (z przerwami) - Bańki mydlane w niecodziennym wydaniu - daj się zamknąć w giga bańce! - Warto zapomnieć o gotowaniu w domu tego weekendu. Warto zabrać rodzinę i cudownie spędzić ten czas z Food truckami. Kulinarne święto już od 17 do 19 Maja w Tomaszowie Mazowieckim.Data rozpoczęcia wydarzenia: 17.05.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Reklama
Wasze komentarze
Autor komentarza: ZygaTreść komentarza: Ten skur... Nie powinien wyjsc z pudla . A domi wyskoczyla z balkonu zeby sie ratowac bo chcial ja zabic!! Porazil ja paralizatorem i na sidatek ogolil glowe !! Jak teraz nie zmadrzeje to czarno to widze ..Źródło komentarza: Agresor z Szerokiej trafił do aresztu.Autor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Ja też widzę prawie to samo, tylko w złym zwierciadle: ty zaczynasz karierę jak najgłupszy. I tak trzymaj!!!Źródło komentarza: Pierwszy raz w naszym szpitaluAutor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Już więcej grzechów tej prokurator nie pamiętasz ?! Jeżeli więcej grzechów nie pamiętasz i twierdzisz, że tak dobrze znasz te dwie sprawy, że wychylasz się z nimi i kłapiesz jęzorem, to może podaj nam więcej szczegółów tych spraw - co ??? Pisać każdy może, trochę lepiej, lub trochę gorzej - pajacu!!!Źródło komentarza: Zmiany w ProkuraturachAutor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Szanowny Panie Mariuszu. Ogólnie szanuję Pana, ale często stwierdzam, że nie panuje Pan nad tym portalem. Powyżej widzę zdjęcie dwóch strażaków i jednej zdrowej... też strażaczki. Jednak, nie dowiedziałem się, kto komu wręczał te nominację: ten szczupły temu grubszemu, czy odwrotnie...Źródło komentarza: Marcin Dulas od dzisiaj nowym komendantem Straży PożarnejAutor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Już widzę ten tłum tych gospodarstw rolnych w każdym krusie. Każdy tego rodzaju konkurs, w każdej dziedzinie, to jest zwykła chamska ustawka. Czyli, w wymiarze lokalnym (województwo, rejon, powiat) jest to impreza już wcześniej rozstrzygnięta pod stołem. Te, niby uczciwie i oficjalnie przyznane nagrody, już dawno grzały szuflady komisji konkursowych. Takie komunikaty są dobre dla dzieci w przedszkolu.Źródło komentarza: Zgłoś gospodarstwoAutor komentarza: stary druhTreść komentarza: Głód zmusza do myślenia, nie oglądaj się na innych wybierz się z ekwipunkiem, w plecaku tj. konserwy, pieczywo i gorący napój w termosie. Raczej gospodarz tego rewiru tj Ludwikowa nie przewiduje stoisk z rożnem czy kufli z piwem.Źródło komentarza: Średniowiecze w Skansenie
Reklama
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama
News will be here
Reklama