Reklamy, zostały przygotowane bardzo profesjonalnie. Sprawiały wrażenie rozmów ze zwykłymi obywatelami - zdecydowanie krytykowano kandydujących w wyborach Karola Nawrockiego oraz Sławomira Mentzena oraz wychwalano Rafała Trzaskowskiego. "Nawrocki odstrasza sojuszników. Czy możemy mu ufać?" "Mówi to, co mu Kaczyński każe". "Matki nie powinny bać się o życie córek, gdy czekają na radość z bycia babcią. Mentzen może sprawić, że to będzie codzienność". - tak wygląda krytyka politycznych przeciwników Trzaskowskiego.
Czego dowiadujemy się o nim samym? "Polityka to nie teatr, a decyzje mają realny wpływ na nasze życie. Potrzebujemy lidera z doświadczeniem i konkretami, nie kolejnego performera. Trzaskowski, mimo że nie wszystkim pasuje, wydaje się najbliższy temu, czego teraz potrzebujemy". "W czasach niepewności liczy się rozsądek, nie radykalizm. Potrzebujemy prezydenta, który ogarnia nie tylko kraj, ale i świat. Trzaskowski to nie wybór z sympatii - to wybór odpowiedzialności". - a więc wpływanie na emocje, radykalizacja postaw, poprzez budowanie kontrastu na bazie wyrwanych z kontekstu haseł, często nie mających nic wspólnego z prawda.
Wszystko to w tym samym czasie, kiedy posłowie koalicji, tacy jak Adrian Witczak organizują konferencje prasowe, w których dużo i jak widać nieszczerze, mówią o uczciwości. Poniżej jeden z najbardziej skrajnych przykładów politycznego cynizmu i hipokryzji.
"Trwa masowa akcja dezinformacji wyborczej przeciwko Rafałowi Trzaskowskiemu z wykorzystaniem systemów SMS operatorów telefonicznych. Podszywanie się pod Platformę Obywatelską i prowadzenie kampanii poza komitetem wyborczym jest niedozwolone. Sprawa została zgłoszona do NASK. Składamy też zawiadomienie do prokuratury" - napisała w reakcji na informacje w czwartek szefowa sztabu kandydata KO na prezydenta, Wioletta Paprocka.
W środę Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa (NASK) poinformowała o innej możliwej próbie ingerencji w kampanię wyborczą - chodziło o reklamy polityczne na Facebooku, które mogą być finansowane z zagranicy. O sprawie poinformowana została ABW. Po południu reklamy zostały zablokowane. Zaangażowane w kampanię konta reklamowe w ciągu ostatnich 7 dni miały wydać na materiały polityczne więcej niż jakikolwiek komitet wyborczy. Dotyczyły one szczególnie Rafała Trzaskowskiego, Karola Nawrockiego i Sławomira Mentzena; podejmowane działania miały pozornie wspierać jednego z kandydatów i dyskredytować innych. (PAP)
Dziennikarze zwracają uwagę, że firma Meta, właściciel Facebooka, udostępnia dane o tym, ile administratorzy wydają na reklamy. Okazało się, że reklamy publikowane tylko z tych dwóch profili kosztowały ich administratora około 420 tys. tys. zł. Było to więcej niż wydał którykolwiek z legalnie działających komitetów wyborczych. Po licznych uwagach kierowanych przez internautów zareagowała Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa (w skrócie NASK). "Działania miały pozornie wspierać jednego z kandydatów i dyskredytować innych. Realizowane przez konta reklamowe kampanie dotyczyły szczególnie Rafała Trzaskowskiego, Karola Nawrockiego i Sławomira Mentzena. Analiza wskazuje na możliwą prowokację. Jej celem mogło być działanie na szkodę kandydata rzekomo wspieranego przez tego typu reklamy oraz destabilizacja sytuacji przed wyborami prezydenckimi" - wskazała NASK. Już samo sformułowanie komunikatu może budzić spore wątpliwości, ponieważ, jego autorzy pokusili się o ocenę "pozorności" reklamowego przekazu.
Sprawą ma zająć się Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która ma ustalić źródło pochodzenia i finansowania kampanii. Na wynik śledztwa mielibyśmy zapewne czekać wiele miesięcy ze skutkiem mocno wątpliwym, bo jednak sprawa dotyczy koalicji obecnie w Polsce rządzącej a więc znajdującej się pod parasolem ochronnym służb. Dziennikarze śledczy WP okazali się o wiele sprawniejsi. Szybko ustalili że za realizację kampanii odpowiadali ludzie związani z fundacją Akcja Demokracja. "Zrobiliśmy uprzejmość firmie, z którą stale współpracujemy i na tym skończyła się nasza rola. Nie wiązało się to z żadnymi formalnymi decyzjami władz organizacji" - napisała w e-mailu do redakcji WP Anna Tomaszewska z zarządu fundacji. Ta firma to Estratos, która świadczy dla Akcji Demokracja "usługi technologiczne oraz konsultacje w zakresie komunikacji".
Jak sprawdziła WP, pełna nazwa firmy, na którą wskazują przedstawiciele Akcji Demokracja, to Estratos Digital GmbH z siedzibą w Wiedniu. Do 2023 r. występowała pod nazwą Datadat. Na jej czele stoi dwóch Węgrów: Ádám Ficsor (minister ds. służb specjalnych w lewicowym rządzie Gordona Bajnaia, czyli z czasów przed epoką Victora Orbana) i Viktor Szigetvari. Estratos Digital specjalizuje się w cyfrowym marketingu politycznym i kampaniach, ze szczególnym uwzględnieniem pozyskiwania funduszy online. Jak sama spółka twierdzi, zajmuje się wspieraniem postępowych inicjatyw politycznych, ruchów społecznych, NGO (organizacji pozarządowych) i kampanii obywatelskich.
Firma oferuje narzędzia cyfrowe do angażowania zwolenników, analizowania danych i prowadzenia kampanii wyborczych w internecie. Trudno więc uznać jej działania za przypadkowe i prowadzone bez zlecenia podmiotów zainteresowanych. Co ciekawe. większościowym udziałowcem Estratosa jest fundusz Higher Ground Labs Fund III LP, powiązany z amerykańską Partią Demokratyczną. Estratos na Węgrzech Orbana spotykał się z zarzutami nielegalnego przetwarzania danych osobowych i ukrywanie źródeł finansowania kampanii.
Czy mamy zatem do czynienia z podobnym przypadkiem i u nas? Jest to o tyle istotne pytanie, że dziennikarze dotarli też do osób biorących udział w nagraniach. Część z nich nie wiedziała, że berze udział w reklamie wyborczej. Część to działacze Fundacji Akcja Demokracja. Zidentyfikowano też osobę nagrywającą te osoby. Okazał się nią śląski działacz związany z Greenpeace.
Prezesem Fundacji jest Jakub Kocjan. Poza nim w zarządzie są Bogumił Kolmasiak, będący równocześnie dyrektorem zarządzającym, Anna Tomaszewska oraz Marcin Zielonka. Kocjan związany jest ze środowiskiem Koalicji Obywatelskiej. Był asystentem społecznym posłanki KO Iwony Karolewskiej. 9 maja 2025 r. NASK opublikowała zdjęcie ze spotkania w ramach akcji "Parasol wyborczy". Uczestniczył w nich wicepremier oraz minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski z ekspertami i dziennikarzami. Wśród osób rozmawiających o bezpiecznych wyborach był także Jakub Kocjan. Rafał Trzaskowski wyróżnił Kocjana "za działania prodemokratyczne i antyfaszystowskie, a w szczególności za aktywną obronę niezależności sądownictwa".
Kocjan nie ukrywa swoich sympatii i antypatii. Konkurenta Rafała Trzaskowskiego - Karola Nawrockiego - nazywa Tadeuszem Batyrem (pseudonim literacki Nawrockiego, pod którym napisał książkę), chwalił się obecnością w TVP INFO, gdzie stał pod Pałacem Prezydenckim z wariografem, bo rozmowa była - jak wyjaśnia Kocjan - "o Nawrockim i o jego skłonności do seryjnych kłamstw". Swoich sympatii i antypatii nie ukrywa też wiele innych osób działających w Akcji Demokracja. Bogumił Kolmasiak, zanim zajął się działalnością w organizacji, związany był m.in. z partią Zieloni. Wtedy jeszcze Zieloni nie byli częścią Koalicji Obywatelskiej, dziś do niej należą. I nine byłoby w tym być może nic złego, gdyby nie fakt, że finansowana jest z różnych grantów - głównie finansowanych przez zagraniczne organizacje - pochodziło łącznie blisko 2 mln zł.
Wiele wątpliwości budzi działalność NASK. W środę poinformował, że reklamy z dwóch podejrzanych profili zostały zablokowane na Facebooku po jego interwencji. Jak WP dowiedziała się od firmy Meta, nic nie zostało zablokowane. Po prostu opłacona kampania dobiegła końca. NASK nie odpowiedział dlaczego wprowadził w błąd opinię publiczną. Koncern Meta poinformował też, że "administrator powiązany z tymi stronami [Wiesz Jak Nie Jest i Stół Dorosłych] potwierdził swoją tożsamość i znajduje się w Polsce. Nie znaleźliśmy żadnych dowodów na zagraniczną ingerencję".
Państwowy instytut NASK, który powinien tropić dezinformację w sieci, DEZINFORMOWAŁ w tej sprawie - napisał l na swoim profilu na X autor artykułu Szymon Jadczak, którego trudno podejrzewać o silne propsowskie sympatie.
Czy mamy do czynienia jeszcze z demokracją, czy z powoli kroczącym totalitaryzmem? W tej sytuacji kawalerka na poddaszu Nawrockiego, to zwyczajny kapiszon. Dziennikarze WP wykonali świetną robotę.
Artykuł powstał na podstawie tekstu przygotowanego przez portal Wirtualna Polska.
Napisz komentarz
Komentarze