Koordynator z Urzędu Miasta zaproponował nam ni mniej, ni więcej możliwość reklamowania się na tablicy informacyjnej, zlokalizowanej przy magistracie. Trochę nas to zaskoczyło, bo nie jest tajemnicą, że mamy umowę z miastem, dotyczącą publikacji wszelkich komunikatów, sponsorujemy też różne wydarzenia, w ramach umowy wspieramy sportowców tomaszowskiej Lechii, dostarczając niezbędne produkty medyczne, w zamian za możliwość reklamowania się w trakcie meczów. Poza tym miasto nie może prowadzić działalności gospodarczej, w tym sprzedawać reklam.
Próba wypytania "koordynatora" o szczegóły jego pracy była niezwykle trudna. W końcu wyznał, że jest on osobą samozatrudnioną i wykonuje zlecenia na rzecz kolejnej firmy, która rzekomo jest bezpośrednim partnerem Urzędu. Zrobiło się jeszcze ciekawiej. Oczywiście otrzymałem ofertę cenową oraz propozycje miejsc, na których na tablicy reklama mogłaby się znaleźć. Umówmy się, że wydatek rzędu 1200-1800 zł w skali roku nie jest jakimś specjalnie wysokim kosztem, przy nakładach na promocję, jakie ponosimy.
Tak naprawdę jednak szeroko otwarte oczy pojawiły się u nas kiedy pan wyjął ładnie oprawiony w plastik "glejt uwierzytelniający" podpisany przez... obecnego radnego, Marka Krawczyka. Osoba ta, nie pracuje w Urzędzie jeszcze od czasów prezydenta Rafała Zagozdona, kiedy to musiała odejść po tym, jak światło dzienne ujrzały prezydenckie rachunki telefoniczne za internetowe połączenia wykonywane w Chorwacji. Pismo nie ma żadnej sygnatury ani daty stworzenia. Pytanie, czy znajdzie się je w jakimś dzienniku korespondencji,
Zapytaliśmy o tę współpracę magistrackich urzędników, którzy wydawali się być pytaniami zaskoczeni. Aktualnie weryfikują istnienie i legalność umów, które o ile istnieją, nie wiadomo kiedy i przez kogo zostały zawarte.


Napisz komentarz
Komentarze