Przekonał się o tym 55 letni mieszkaniec Poświętnego, który jadąc drogą w kierunku Tomaszowa, w okolicy tzw. Cygana zauważył leżącego na drodze dzika. Zwierzę zostało najprawdopodobniej potrącone przez jeden z licznie przejeżdżających tędy samochodów i kiedy zostało znalezione już nie żyło. Mężczyzna nie zastanawiając się długo, zamiast zgłosić sprawę policji, postanowił zabrać do domu górę martwej dziczyzny. Po co? Oczywiście w celach konsumpcyjno - komercyjnych.
Zwierzę w swoim domu oprawił i wypatroszył. Na szczęście przed spożyciem odwiedził go znajomy, który przekonał go, że powinien mimo wszystko próbki mięsa oddać do zbadania weterynarzowi, żeby przekonać się, że dzik przed nagłą śmiercią, do której przyczyniła się ludzka myśl techniczna, nie był chory na jakąś chorobę zakaźną.
Na szczęście mieszkaniec Poświętnego uległ namowom swojego kolegi i oddał mięso do zbadania. Okazało się, że mięso dzika zarażone było włosieniem, czyli bardzo groźnym pasożytem, którego samica potrafi urodzić 1500 żywych larw. Larwy te dostają się do krwiobiegu lub układu limfatycznego żywiciela, a z krwią do mięśni poprzecznie prążkowanych. Po wniknięciu do włókna mięśniowego zwijają się spiralnie i otorbiają. Mogą powodować poważne zaburzenia w organizmie, a nawet prowadzić do śmierci.
Dodatkowo zwierzęta łowne są w naszym kraju własnością Skarbu Państwa, tak więc pechowy amator dziczyzny odpowie za przywłaszczenie oraz za sprowadzenie zagrożenia dla zdrowia i życia ludzkiego.




















































Napisz komentarz
Komentarze