Wielu marzących o niższej cenie turystów kupuje przez Internet wybierając impulsywnie często tylko na podstawie kolorowych, dobrze skadrowanych i poprawiających rzeczywistość zdjęć i tzw. okazji. Czy uważa pan, że taka samodzielność i oszczędność popłaca?
Sprzedaż agencyjna ma jedną zasadę – WSZYSCY MAMY TĄ SAMĄ CENĘ – cenę organizatora. Również ten sam opis imprezy. Może być różnica tylko między organizatorami, ale jeśli to jest impreza tego samego organizatora, to ta impreza ma taką samą cenę u wszystkich sprzedających bez względu na kanał sprzedaży. Zatem nie ma mowy o oszczędności.
Samodzielność spowodowana jest przede wszystkim wygodą. Należy pamiętać jednak o tym, że to będzie wybór klienta i do siebie może mieć tylko pretensje. Agenci znają niuanse imprez i mogą się nimi podzielić. Internet czy infolinia touroperatora – nawet jeśli wie to o tym nie powie.
Oczywiście wracając do poprzedniego pytania nigdy nie wiemy czy agent jest do końca uczciwy czy zależy mu tylko na limitach. Ale to już kwestia zaufania do sprzedawcy. Nie chcę uogólniać. Każdy z nas, ma swoje grono stałych klientów. Jeżeli poważnie myśli się o pracy w tej branży, to nie jest to interes na dorobienie się fortuny, ale na uczciwą pracę. Lepiej zarobić trzy razy po dwieście złotych niż raz trzysta.
Czy na liście najbogatszych ludzi w Polsce, Europie czy świecie widziała Pani jakiegoś właściciela biura turystycznego? Osoby, które myślą inaczej to meteory. W Tomaszowie mieliśmy kilka biur, które po dwóch, trzech latach znikały. I proszę mi wierzyć, że mimo informacji, gdzie można sprawdzić organizatora online czy komu zadać pytanie, nikt tego nie robi. Kilka lat temu była potężna afera, o której ucichło. Ludzie w autokarze nie wiedzieli czy jadą do Grecji czy Chorwacji.
To jest nadal możliwe. Lub sprawa z tego roku, kiedy tylko jeden rodzic sprawdził organizatora i wywnioskował, że biuro nie ma prawa robić takiej imprezy bo nie miało ubezpieczenia. A prawo organizatora by ukarało, ale roszczenia klienta odrzuciło. Klient powinien sprawdzić organizatora. To samo dotyczy stowarzyszeń, fundacji. Dochodzenie roszczeń dotyczy tylko majątku, ponieważ często nie mają one polis.
Jeżeli klient przychodzi do nas, to ja zawsze sprawdzam, czy ma prawo do organizacji. Do tego też nas obliguje ustawa. W Internecie sprzedaż imprez podobna jest do sprzedaży dopalaczy. Nikt tego tak naprawdę nie kontroluje. Mimo zmiany ustawy, która wręcz w jaki sposób to usankcjonowała wprowadzając zapis „pomoc przy zamawianiu usług towarzyszących”.
Turyści wracają, obdarzają po raz kolejny zaufaniem, wydając całkiem spore kwoty jak to się robi?
Mamy klientów z Opoczna. Wkrótce pojedzie z nami piąte pokolenie – mam nadzieję. Rekordziści. Czujemy się już bardziej ich rodziną, wiemy kto ma jakie problemy, na co jest chory. Jesteśmy na ślubach, pogrzebach, chrzcinach. Nie są wyjątkiem. Ostatnio żegnaliśmy naszego znajomego. Całkiem niedawno przyszedł się pochwalić nowymi trofeami i żałował, że pierwszy raz od piętnastu lat nie pojechał z nami na narty. Małżeństwo naszych stałych klientów rozpadło się. Byli u nas w biurze na wigilię, na „jajeczku”, na urodzinach, imieninach. Mąż postanowił dalej korzystać z naszych usług, był już w tym roku na wyjazdach. Ten szuka pracy, tamten chce sprzedać mieszkanie. U nas prawie tak jak u fryzjera. Tylko dyskretnie.
Nasi klienci to bardziej przyjaciele, a przyjaciół się nie oszukuje. Ksiądz Wacław czasem mówi-rodzina biura. To też zobowiązuje. Jeżeli sami czegoś potrzebujemy też staramy się szukać wśród klientów. Kiedy dodamy do tego jakość usług i szczere ich opisanie – ma pani odpowiedź. To pozwoliło nam prowadzić interes już 28 lat. Choć muszę zwrócić honor konkurencji chyba najstarszej i to w Polsce. Cieszę że nawzajem mamy do siebie szacunek. To też odpowiedź – klient nie musi u mnie kupić. Powinien mieć możliwość wyboru. Wtedy wróci. Poza tym ważna jest organizacja pracy.
Napisz komentarz
Komentarze