Odpowiedzi na powyższe pytania udzielał Kazimierz Baran, Przewodniczący Powiatowego Zespołu Orzekania o Niepełnosprawności. Mimo, że jak sam podkreśla w swoim piśmie nie powinien ani też nie może ingerować i dokonywać oceny rozstrzygnięć składów orzekających zespołów, które wydają orzeczenia jako organ pierwszej instancji.
Rzecz w tym, że nikt tego od niego nie oczekiwał. Radny prosił o wyjaśnienia lekarza orzecznika a nie urzędnika odpowiedzialnego jedynie za organizację pracy Komisji.
W ten sposób Kazimierz Baran, nie będąc uprawnionym do oceny, udziela wyjaśnień, co do których nie całkiem jest uprawniony. Przywołuje zapisy rozporządzania i stwierdza, że nie każdy stan ograniczeń samoobsługi poruszania się i komunikacji oznacza, że mamy do czynienia z osobą niezdolną do samodzielnej egzystencji . Dodaje, iż ograniczenia w codziennym funkcjonowaniu wiążą się z koniecznością jednoczesnego sprawowania opieki i udzielania pomocy w sposób przewyższający wsparcie potrzebne osobie w danym wieku.
Orzeczenie wydane dla dziecka Pani Anny oznacza, że przesłanki tego rodzaju w jej przypadku nie zachodzą, mimo, że chłopiec nie jest w stanie sam założyć sobie cewnika i wykonać wszelkich czynności związanych z nietrzymaniem moczu. W samym dokumencie orzeczenia na ten temat jednak nie znajdujemy w uzasadnieniu ani jednego słowa.
- Trudno zgodzić się z takim orzeczeniem, ponieważ moje dziecko od urodzenia jest ciężko chore i wymaga stałej opieki osoby dorosłej. Jego choroba całkowicie wyklucza go z normalnego funkcjonowania. Mimo, że jest świadomy swojej choroby i na pierwszy rzut oka wygląda całkowicie normalnie. W czasie komisji został oceniony stan kręgosłupa a wada dotyczy przecież pęcherza moczowego. Na co dzień używa pieluchomajtek i obecnie oczekujemy na kolejną operację. Jest cewnikowany co trzy godziny a jego choroba wymaga szczególnej higieny i pielęgnacji, z czym dziecko sobie samo nie radzi. - mówi mama nie kryjąc zdenerwowania.
Dziecko posiada też opinię poradni Pedagogiczno - Psychologicznej. Mówi ona o konieczności nauczania indywidualnego, ze względu na ryzyko wystąpienia częstych infekcji, zagrażających jego życiu. Takim nauczaniem dziecko objęte jest od samego początku. Tymczasem matka jest obecnie jedynym całodobowym opiekunem i faktycznym "terapeutą" dziecka. Tych wszystkich faktów nie wziął pod uwagę zespół orzeczniczy, uznając, że chłopiec nie wymaga konieczności stałej lub długotrwałej opieki lub pomocy innej osoby w związku ze znacznymi ograniczeniami w codziennej egzystencji.
- Dziecko ma u nas indywidualne nauczanie. Fajny chłopiec, brat dobry sportowiec jest u mnie w VIII sportowej. Najstarszy syn jest już w szkole średniej. Siostra też chodziła do sportowej u mnie. Jest ich w domu czwórka. Rodzinę znam bardzo dobrze. Rodzice troszczą się o Konrada, ale wymaga on stałej opieki. Dziecku należało przedłużyć orzeczenie. Mama była też u mnie z prośbą o interwencję - mówi dyrektor Szkoły Podstawowej numer 14 i równocześnie radny Rady Powiatu, Sławomir Żegota.
Jak się okazało inną opinię w tej sprawie miał (po raz kolejny) organ odwoławczy, czyli Wojewódzki Zespół Orzekania o Niepełnosprawności. Uchylił on orzeczenie w zaskarżonej przez panią Annę części. WZON po zapoznaniu się ze stanem faktycznym oraz przedstawioną dokumentacją medyczną i na podstawie badania przeprowadzonego przez specjalistę chorób dzieci i kardiologii dziecięcej uznał, że pierwotne orzeczenie zostało wydane w sposób wadliwy.
- W oparciu o standardy postępowania orzeczniczego skład orzekający uznał, że dziecko ma naruszoną sprawność fizyczną w przewidywanym okresie dłuższym niż 12 miesięcy z powodu wady wrodzonej (...) powodującą konieczność zapewnienia mu całkowitej opieki lub pomocy w zaspokajaniu podstawowych potrzeb życiowych. (...) Skład orzekający uznał za zasadne uchylić zaskarżone orzeczenie w pkt 7. Ustalenia organu I instancji były nie w pełni zgodne z zebranym materiałem dowodowym - czytamy w wydanym orzeczeniu.
Oznacza to (najkrócej mówiąc), że wydane w Tomaszowie orzeczenie zostało sporządzone wadliwie.
Jak twierdzi przewodniczący Komisji Zdrowia Rodziny i Spraw Społecznych nie jest to pierwsza skarga, jaka do niego wpłynęła w związku z funkcjonowaniem Powiatowego Zespołu Orzecznictwa. Informował o nich Starostę Mariusza Węgrzynowskiego, który twierdzi, że nic nie może w tej sprawie zrobić, ponieważ sprawuje jedynie nadzór organizacyjny, a na podstawie informacji przekazywanych przez radnych i mieszkańców nie może podjąć żadnych działań porządkujących. Trochę to dziwne, bo informacje są na tyle niepokojące, że jakieś działania wyjaśniające powinny być podjęte.
Napisz komentarz
Komentarze