Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 13 grudnia 2025 19:46
Z OSTATNIEJ CHWILI:
Reklama
Reklama

Szczepan Twardoch o swojej najnowszej powieści "Null": napisałem ją z czułością

"Null" napisałem z czułością do moich bohaterów. Jest w tym coś skandalicznego, że ludzie, którzy powinni studiować, chodzić na randki, bawić się, podróżować po świecie, od 11 lat siedzą w błocie i każdego dnia mogą umrzeć - powiedział PAP pisarz Szczepan Twardoch. Jego nowa powieść poświęcona wojnie w Ukrainie ukaże się w lutym.

Polska Agencja Prasowa: Napisał pan teksty non-fiction o wojnie w Ukrainie, ma pan również osobiste doświadczenia związane z tą wojną – organizuje pan pomoc dla ukraińskich żołnierzy oraz jeździ do Ukrainy. Kiedy podjął pan decyzję, żeby – w przeciwieństwie chociażby do pisarza Jonathana Littella, który napisał reportaż wojenny "Zapiski z Homs" – temat wojny w Ukrainie przekuć w fikcję?

Szczepan Twardoch: Nie jestem reportażystą, choć faktycznie napisałem dwa literackie eseje na temat wojny w Ukrainie – oba ukazały się w języku niemieckim w "Neue Züricher Zeitung", a w Polsce w "Gazecie Wyborczej"

Mój niemiecki wydawca, czyli wydawnictwo Rowohlt, zaproponował mi rozszerzenie tych esejów i na ich podstawie napisanie książki non-fiction, stąd też wziął się tytuł "Null", po niemiecku "Die Nulllinie". Długo nad tym siedziałem, ale praca zupełnie mi nie szła. W którymś momencie przypomniałem sobie, że przecież jestem powieściopisarzem, zacząłem więc pisać powieść. I w przeciwieństwie do pracy nad książką non-fiction, praca nad powieścią szła szybko.

"Null" jest fikcją literacką. Jednak tę książkę pisałem tak, jak pisałem swoje powieści rozgrywające się w XX-wiecznych realiach - występują w nich mniej lub bardziej fikcyjne postaci, ale staram się, by wydarzenia i epoka były opisane jak najwierniej, zgodnie z rzeczywistością.

PAP: Jaka jest zatem relacja między fikcją a rzeczywistością w "Null"?

S.T.: W notce na końcu książki napisałem, że "Null" jest powieścią o prawdziwej wojnie, jednak opisane w niej postaci i wydarzenia są fikcyjne, bo tak być musi. Bym mógł tę wojnę opisać tak blisko prawdy, jak potrafię. Brygady o numerach podanych w książce nie istnieją, istnieją za to inne, o innych numerach. Podobieństwa do prawdziwych postaci, wydarzeń i jednostek wojskowych mogą, ale nie muszą być przypadkowe.

Bardzo niewiele zmyśliłem. Opisałem to, co sam widziałem lub to, o czym mi opowiedziano. Trochę tej wojny widziałem na własne oczy, ale oczywiście nie widziałem wszystkiego, co jest opisane w powieści. Bo gdybym widział wszystko, to dzisiaj byśmy nie rozmawiali. Umiem jednak uważnie słuchać.

PAP: A uważa pan wojnę w Ukrainie za swoją?

S.T.: I tak, i nie. Z jednej strony sprawa, w jakiej Ukraińcy walczą, jest mi droga. Jest to po prostu wojna sprawiedliwa – wojna toczona w obronie swojego kraju, bez zamiaru najeżdżania drugiego kraju, zgodnie z zasadami toczenia wojny, oczywiście na ile to możliwe.

Rozumiem, dlaczego polskie wojsko było np. w Iraku i Afganistanie. Wynikało to z naszych zobowiązań sojuszniczych i było to absolutnie zgodne z polską racją stanu. Trudno byłoby mi jednak wypracować emocjonalny stosunek do koncepcji postkolonialnych wojen toczonych na Bliskim Wschodzie.

A w Ukrainie sytuacja jest prosta. Ten kraj chce być niepodległy - taki, w którym Ukraińcy mogą żyć tak jak im się podoba. Z kolei po drugiej stronie mamy kraj, który od sześciuset lat zajmuje się podbijaniem innych krajów i którego modus operandi jest oparty na czystej przemocy. Jest nawet takie powiedzenie, że granice Rosji są tam, gdzie ona chce. Nie ma powodu, abyśmy się na to zgadzali. W tym sensie to moja wojna.

Poza tym ta wojna dzieje się niedaleko nas, tuż za naszą wschodnią granicą. Kiedy wyjeżdżam samochodem z moich rodzinnych Pilchowic, to od Kijowa dzieli mnie dzień drogi, a od Donbasu półtora. To jest naprawdę na wyciągnięcie ręki.

PAP: A dlaczego nie jest to pana wojna?

S.T.: Bo to jest jednak wojna Ukraińców, w której walczą o swoją niepodległość, w obronie swojego państwa. Nie do końca kupuję opowieści, że Ukraińcy walczą w obronie całej Europy. To są zupełnie niepotrzebne hipostazy. Będąc tam, na miejscu, widać, że Ukraińcy walczą o każdy metr swojej ziemi – o każdy okop, każdą wieś i miasto. I niestety, teraz powoli je tracą.

Niedługo znów pojadę do Ukrainy, ale na przykład do Kurachowego w obwodzie donieckim już nie pojadę. A to był stały punkt, gdzie przekazywałem pomoc żołnierzom. Zresztą, gdy ostatni raz byłem tam w maju ubiegłego roku, już zaczynało być nerwowo, ponieważ na te tereny wlatywały rosyjskie drony FPV. A teraz nie ma o czym mówić – bo miasto albo zostało zajęte, albo jest w tzw. szarej zonie.

Kurachowe więc jest już stracone, ale niedawno dowiedziałem się, że do Pokrowska, w którym zazwyczaj nocowałem, też raczej nie wjadę. Rosyjskie drony polują na samochody na ulicach tego bardzo ważnego dla prowadzenia wojny miasta, będącego jej logistycznym hubem i zapleczem.

PAP: A co wywiera na panu największe wrażenie, kiedy jest pan w Ukrainie?

S.T.: Wielkim i strasznym przeżyciem było zobaczenie tej wojny z bliska po raz pierwszy. Może to duże słowo, ale było to dla mnie przeżycie jakoś formacyjne, czego będąc już po czterdziestce się nie spodziewałem.

Równie wstrząsający był dla mnie też pierwszy powrót z wojennych okolic do normalnego świata, który wtedy nagle wydał mi się zupełnie nierealny. Nie potrafiłem emocjonalnie pogodzić w sobie istnienia tych dwóch światów obok siebie. I nie mówię tutaj wcale o powrocie do Polski czy na mój rodzinny Śląsk. Najmocniej poczułem to, kiedy wróciłem z pierwszej wizyty w okopach na Donbasie do Kijowa, gdzie kwitło normalne życie.

Zresztą to najbardziej naturalna rzecz dla ludzi, których kraj toczy wojnę, że próbują normalnie żyć. Za miesiąc minie trzeci rok pełnoskalowej wojny, ale tak naprawdę to już przecież jedenasty rok wojny w Ukrainie. Znam ludzi, którzy zaczęli walczyć w 2014 r., mając wówczas 17-19 lat. W efekcie całe swoje dorosłe życie spędzili w okopach.

PAP: A jak teraz wraca pan z ukraińskiego frontu do domu - to, co pan czuje?

S.T.: Nie chcę mówić, że "wracam z frontu", bo to byłoby z mojej strony nadużycie. Nie jestem żołnierzem, nie walczę w tej wojnie i nawet kiedy czasem znajdę się na pozycjach wraz z żołnierzami, to są zawsze pozycje względnie bezpieczne. Nie chcę mówić, że jadę na front lub z niego wracam, ponieważ uzurpowałbym sobie tym samym gotowość do większej ofiary ze swojego życia niż w rzeczywistości ponoszę. Te określanie zarezerwowałbym dla tych, którzy naprawdę walczą.

Po tym jak wielokrotnie jeździłem do Ukrainy i z niej wracałem, pogodziłem w swojej głowie istnienie tych dwóch, zupełnie różnych światów, które istnieją obok siebie. Swoją książką chciałem dać jakiegoś rodzaju świadectwo temu, co widziałem i o czym słuchałem. Tak postrzegam swoją rolę jako pisarza.

PAP: A jak wyglądał proces pisania "Nulla"?

S.T.: Na pewno inaczej niż pisanie pozostałych moich książek. To jest tak naprawdę pierwsza moja powieść od wielu lat, która jest powieścią po pierwsze, współczesną, a po drugie, mocno zakotwiczoną w rzeczywistości.

Moją, powiedzmy, "specjalizacją" były duże, obszerne powieści dotykające historii XX wieku. Zdawało mi się, że po prostu nie mam języka do opisu współczesności, a moja wrażliwość literacka jakoś skupiła się na dość dramatycznych momentach historii XX wieku. I w pewnym sensie "Null" też jest powieścią historyczną — oto po prostu historia dzieje się na naszych oczach, jest na wyciagnięcie ręki, a teraźniejszość dogoniła moją historyczną wrażliwość. Poza tym wojna zawsze była częstym tematem moich książek.

PAP: Czy taka mocna, męska proza może trafić do większej grupy odbiorców, ponownie zainteresować tematem wojny w Ukrainie?

S.T.: Nie wiem, czy do końca jest to "mocna, męska proza", chociaż oczywiście w tej wojnie przede wszystkim biorą udział mężczyźni, obok nielicznych kobiet.

Dla mnie jednak ważniejszym intelektualnie momentem podczas pracy nad powieścią był nagły i jakoś niespodziewany powrót narracji heroicznej, która – jak nam się wszystkim wydawało – została słusznie zdekonstruowana po II wojnie światowej. W obliczu nagiej, aroganckiej rosyjskiej siły oraz konfrontacji z nią, jedynie ta narracja mogła być pomocna człowiekowi, który musi liczyć się z tym, że w obronie swojego kraju być może przyjdzie mu zapłacić najwyższą cenę.

I ta narracja nie dotyczy wyłącznie żołnierzy w okopach, ale również ich rodziny. Jeśli czyjś mąż, ojciec czy syn idzie na wojnę, to można albo znienawidzić własny kraj, który go do tego zmusza, albo powiedzieć, że mój mąż, ojciec, czy syn jest bohaterem.

O tak pojmowanym bohaterstwie też chciałem napisać. Ale nie wydaje mi się, żebym napisał powieść, która wprost wpisuje się w narrację heroiczną, w stylu filmów Johna Wayne'a. Ukraińscy żołnierze w sposobie prowadzenia wojny nie są armią nieskazitelnych aniołów. Nie mogliby zresztą nią być, bo to jest masowa, ludowa armia. Mieści się w niej cały przekrój społeczny - obok siebie w okopie siedzą ludzie z uniwersytetów i więzień, ludzie z Doniecka i Lwowa. Ale myślę, że napisałem tę książkę z czułością.

PAP: Z czułością?

S.T.: Z czułością do moich bohaterów. Mam wrażenie, że ciągle jestem młodym człowiekiem. Ale mam już 45 lat. I kiedy przywożę sprzęt żołnierzom, którzy mają po dwadzieścia parę lat, to tak naprawdę czuję, że te chłopaki mogłyby być moimi dziećmi.

Jest w tym coś strasznego i skandalicznego, że ludzie, którzy powinni studiować, chodzić na randki, bawić się, podróżować po świecie, od 11 lat siedzą w błocie i każdego dnia mogą umrzeć. Nie ma na to mojej zgody. Ale z drugiej strony nie sposób znaleźć inne rozwiązanie.

PAP: A co jest tematem książki? Bo z jednej strony jest to wojna w Ukrainie, ale odnoszę wrażenie, że chciał pan także opowiedzieć o polsko-ukraińskich relacjach, tyglu, w którym oba nasze kraje i narody się znalazły historycznie i współcześnie...

S.T.: Mocno wierzę, że powieść jako gatunek literacki powinna być polifoniczna. Powieść, która ma tylko jeden temat nie jest ani dobra, ani ciekawa. Powieść zawsze traktuję jako zwierciadło życia, ludzkiej egzystencji. Ludzki los, kondycja ludzka mają to do siebie, że są niezwykle złożone, nasze życie nigdy nie jest proste. W związku z tym powieść też nie może być prosta.

To, że ktoś jest na wojnie i jest żołnierzem, walczy, nie opisuje go w całości. Nie jest on tylko żołnierzem, nawet jeśli na wojnie spędził całe dorosłe życie. Można być wybitnym matematykiem lub początkującym poetą, będąc jednocześnie dowódcą kompanii.

"Null" to zatem powieść wielu tematów. Jest w niej o życiu, utracie i umieraniu. Ale jest też o miłości. Oczywiście w pierwszym rzędzie tej erotycznej, ale również w greckim znaczeniu słowa "agape". To miłość bezinteresowna, do drugiego człowieka. Taka miłość wydarza się między ludźmi, którzy dzielą ten sam los i potrzebują jej, aby przetrwać.

Rozmawiała Anna Kruszyńska

Szczepan Twardoch – autor kilkunastu powieści i zbiorów opowiadań, m.in.: "Morfina" (2012), "Drach" (2014), "Król" (2016), "Królestwo" (2018), "Pokora" (2020), "Chołod" (2022), "Powiedzmy, że Piontek" (2024), a także monodramu "Byk" (2022) i innych dramatów, librett operowych i scenariuszy. Jego książki sprzedały się w ponadmilionowym nakładzie. Uhonorowany wieloma nagrodami, w tym Paszportem "Polityki", Nagrodą im. Kościelskich, EBRD – nagrodą Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, Brücke Berlin Preis, Śląskim Wawrzynem Literackim, trzykrotnie Nagrodą Kulturalną Onetu O!Lśnienia, Nagrodą Czytelników Nike, Nagrodą im. K. Kutza, Nagrodą Planety Lema. Prawa do jego powieści zostały sprzedane do kilkunastu krajów. Na podstawie "Króla" powstał serial dla Canal+ oraz dwie inscenizacje teatralne; "Morfina", "Drach" i "Pokora" również trafiły na scenę.

Od końca 2022 r. Twardoch jest zaangażowany w pomoc dla Zbrojnych Sił Ukrainy, zebrał dotąd w publicznych zbiórkach prawie dwa miliony złotych i osobiście dostarcza zakupione drony, samochody i osprzęt wojskowy na front. Za działalność na rzecz ukraińskiego wojska w 2024 r. wyróżniony nagrodą Stand with Ukraine. Mieszka w Pilchowicach na Górnym Śląsku.

Powieść "Null" ukaże się 26 lutego w wydawnictwie Marginesy. (PAP)


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie

ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Reklama
Repertuar kina Helios

Repertuar kina Helios

W najbliższym tygodniu Helios zaskoczy kinomanów nie tylko mnogością propozycji filmowych, lecz także projektów specjalnych dla widzów o rozmaitych zainteresowaniach. W repertuarze znajdzie się najnowsza animacja „Magiczna gwiazdka zwierzaków”, japoński hit „Jujutsu Kaisen: Execution” oraz projekcje muzyczne i tematyczne cykle.Od piątku, 12 grudnia w repertuarze zagości nowość w klimacie nadchodzących Świąt – animacja „Magiczna gwiazdka zwierzaków”. Podczas gdy dzieci wypatrują Świętego Mikołaja, on sam rozbija się na lodowej wyspie, z której musi wydostać się jak najszybciej. Jednocześnie maleńkie pisklę musi uratować przyjęcie w kurniku, dziewczynka, której mama wciąż jest bardzo zajęta, szuka choinki na własną rękę, mały jenot zgubił się w lesie, a ryś próbuje dotrzeć na czas na magiczny spektakl. Różnorodne historie przypomną kinomanom, dlaczego co roku nie możemy doczekać się Gwiazdki!Na ekranach Heliosa znajdą się też inne gwiazdkowe produkcje. „Mikołaj i ekipa” to historia Świętego Mikołaja, który po niefortunnym wypadku zaczyna uważać się za superbohatera i znika tuż przed Wigilią… Elf Leo oraz odważna 11-letnia Billie wyruszają na wielkie poszukiwania, a po drodze odkrywają spisek bezwzględnego producenta zabawek, chcącego zniszczyć świąteczną tradycję i przejąć kontrolę nad prezentami… Inną propozycją na rodzinny seans jest zabawny tytuł „Mysz-masz na Święta”. Mysia rodzina szykuje się do wspólnego spędzania Świąt. Jednak wszystko się zmienia, kiedy w ich domu pojawiają się… ludzie. Myszy nie chcą dzielić się przestrzenią i rozpoczynają realizację planu, który mają na celu wyproszenie nieproszonych gości! Wśród filmów dla widzów w każdym wieku ogromną popularnością cieszy się animacja Disneya „Zwierzogród 2”. Opowiada ona o ambitnej króliczej policjantce, Judy Hops oraz przebiegłym lisie, Nicku Bajerze. Duet detektywów tym razem rusza tropem tajemniczego gada, który nagle pojawia się w Zwierzogrodzie. Helios zaprasza na inne filmowe hity, do których należy kontynuacja horroru na podstawie kultowych gier – „Pięć koszmarnych nocy 2”. Akcja filmu toczy się rok po traumatycznych wydarzeniach w pizzerii Freddy’ego Fazbeara. Mike Schmidt i policjantka Vanessa Shelly próbują chronić młodszą siostrę Mike’a, Abby, jednak dziewczynka zaczyna potajemnie wracać do pizzerii, a w tle ponownie pojawia się postać tajemniczego Williama Aftona. Nadal na ekranach sieci dostępny jest też szeroko komentowany „Dom dobry” w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego. Obraz przedstawia toksyczny związek Gośki i Grześka, w którym dochodzi do coraz bardziej niebezpiecznych sytuacji, a przemoc staje się codziennością… W głównych rolach wystąpili Agata Turkot i Tomasz SchuchardtSieć przygotowała również seanse dla fanów japońskiej animacji w ramach cyklu Helios Anime. W dniach 12-18 grudnia we wszystkich kinach odbędą się projekcje tytułu „Jujutsu Kaisen: Execution Shibuya Incident x The Culling Game Begins”. Kulminacją filmu, który podsumowuje dotychczasowe wydarzenia z serialu, jest dramatyczny pojedynek dwóch ulubionych uczniów Gojō. To wstęp do trzeciego sezonu anime, prezentowany przedpremierowo w kinach! Na piątek, 12 grudnia zaplanowano wydarzenie z cyklu Nocne Maratony Filmowe – tym razem będzie to Maraton Strachów. O godzinie 23:00 rozpoczną się projekcje aż czterech horrorów, w tym porywającej nowości „Cicha noc, śmierci noc”. To nie koniec projektów specjalnych odbywających się w najbliższym tygodniu! Swój czas w repertuarze będzie miał słynny maestro i jego orkiestra. „André Rieu. Wesołych Świąt!” to koncert z najpiękniejszymi kolędami i przebojami na radosny czas wyczekiwania Gwiazdki. Widowisko będzie dostępne w piątek i sobotę, 12 i 13 grudnia, a następnie 17 i 18 grudnia. Ponadto w niedzielę, 14 grudnia w wybranych kinach sieci odbędzie się wyjątkowa transmisja baletu „Dziadek do orzechów” wprost z Londynu! Widowisko urzeka niezwykłą choreografią i magiczną scenografią, nawiązującą do świątecznej aury.W poniedziałek, 15 grudnia do wybranych lokalizacji zawita cykl Kino Konesera z tajwańskim kandydatem do Oscara – „Left-Handed Girl. To była ręka… diabła!”. Samotna matka i jej dwie córki powracają do Tajpej po kilku latach życia na wsi, aby otworzyć stoisko na tętniącym życiem nocnym targu. W czwartkowe popołudnie, 18 grudnia we wszystkich kinach zagości cykl Kultura Dostępna i komedia „LARP. Miłość, trolle i inne questy”. Sergiusz, nastolatek zakochany w fantastyce i LARP-ach, zmaga się z prześladowaniami w szkole i swoim uczuciem do Helen. Gdy odkrywa jej tajemnicę, zyskuje szansę na niezwykłą przygodę!Bilety na grudniowe seanse dostępne są w kasach kin Helios, w aplikacji mobilnej oraz na stronie www.helios.pl. Dokonując zakupu wcześniej, można wybrać najlepsze miejsca, a także zaoszczędzić w ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz”.Helios S.A. to największa sieć kin w Polsce pod względem liczby obiektów. Obecnie dysponuje 53 kinami, które mają łącznie 300 ekranów i ponad 54 tysiące miejsc. Spółka skupia swoją działalność głównie w miastach małej i średniej wielkości, ale jej kina są również obecne w największych aglomeracjach Polski, m.in. w Łodzi, Warszawie, Gdańsku, Poznaniu i Wrocławiu. Helios S.A. jest częścią Grupy Agora, jednej z największych grup medialnych w Polsce, działającej m.in. w segmencie prasy (wydawca m.in. „Gazety Wyborczej”), reklamy zewnętrznej (lider rynku - AMS), internetu (portal Gazeta.pl) oraz radia (9 stacji radiowych z portfolio Grupy Eurozet).Data rozpoczęcia wydarzenia: 12.12.2025
Mistrzostwa Europy w Łyżwiarstwie Szybkim

Mistrzostwa Europy w Łyżwiarstwie Szybkim

Gwiazdy europejskiego łyżwiarstwa szybkiego w Tomaszowie Mazowieckim powalczą o medale mistrzostw EuropyTo będzie jeden z najważniejszych sprawdzianów przed igrzyskami olimpijskimi w Mediolanie! Na początku stycznia, niespełna miesiąc przed rozpoczęciem najważniejszej imprezy sportowej czterolecia, w Tomaszowie Mazowieckim odbędą się Mistrzostwa Europy w Łyżwiarstwie Szybkim.Tomaszów Mazowiecki kolejny raz będzie gościł czołowych panczenistów Europy a Polacy będą startować w najmocniejszym składzie, z wszystkimi gwiazdami polskich panczenów, m.in. Kają Ziomek-Nogal, Andżeliką Wójcik, Damianem Żurkiem, Markiem Kanią, Piotrem Michalskim, czy Władymirem Semirunnijem na czele.Mistrzostwa Europy w tomaszowskiej Arenie Lodowej rozpoczną się w piątek, 9 stycznia, wieczorem. Już pierwszego dnia o medale zawodnicy powalczą w czterech konkurencjach – sprincie drużynowym kobiet, drużynie mężczyzn oraz na 3000 metrów kobiet i 1000 metrów mężczyzn. Dzień później zmagania rozpoczną się o godz. 14, a w programie są sprint drużynowy mężczyzn, 500 metrów kobiet, 5000 metrów mężczyzn i 1500 metrów kobiet. Mistrzostwa zakończą się w niedzielę, 11 stycznia, a tego dnia w Arenie Lodowej zostaną rozdane medale na dystansach 1000 metrów kobiet, 500 i 1500 metrów mężczyzn oraz w rywalizacji drużynowej mężczyzn i w biegach ze startu masowego.Organizatorzy jak zawsze przygotowali dla kibiców jak zawsze dużo dobrej zabawy, emocji a całość uświetni piątkowy pokaz świateł.09-11 stycznia 2026 r.Arena Lodowa w Tomaszowie Mazowieckim.Data rozpoczęcia wydarzenia: 09.01.2026
Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie

Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie

Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie (Wincentynów) – wyjątkowy wieczór w domowym salonieJuż 18 stycznia 2026 roku (niedziela) o godz. 17:00 Czesław Mozil zaprasza na jedyne w swoim rodzaju wydarzenie muzyczne — koncert "Czesław Mozil Solo – w mieszkaniu". Miejsce: niewielka wieś Wincentynów (gmina Sławno, powiat opoczyński), blisko Opoczna, w malowniczym zakątku województwa łódzkiego. Prywatna przestrzeń – salon domu – stanie się areną bliskiego spotkania artysty z publicznością.Miejsce pełne folklorystycznego klimatuWincentynów to kameralna miejscowość — według danych z 2021 r. liczy zaledwie 179 mieszkańców W sąsiedztwie znajduje się prywatny miniskansen "Niebowo", prezentujący tradycyjną wiejską architekturę regionu opoczyńskiego: chatę ze strzechą, ziemiankę, stodółkę i autentyczne wnętrza izby białej, kuchni i sieni.  Ta nieoczywista, serdeczna sceneria doskonale komponuje się z domowym klimatem koncertów Mozila.Co czyni ten wieczór wyjątkowymBliskość artysty: Czesław zagra niemal jak "u sąsiada" — w salonie, na kanapie, czasem na podłodze, a może ktoś usłyszy go z kuchni. Ta forma koncertu wyczarowuje atmosferę kameralności i autentycznego kontaktu.Unikalna formuła: To połączenie solowego show muzycznego i błyskotliwego stand-upu — pełne inteligentnych obserwacji, humoru i muzycznych emocji.Repertuar: Poza znanymi piosenkami, usłyszymy utwory z ostatnich albumów oraz premiery nowych nagrań, które trafią na kolejną płytę.Aktualny czas twórczy: Mozil zdobył tegoroczną Festiwalową Nagrodę Opola za piosenkę „Ławeczka”, singiel „Leń” z „Akademii Pana Kleksa 2” stał się hitem, a jego album „Inwazja Nerdów vol. 1” zdobył Fryderyka w 2025 roku.Kilka faktów o artyścieUrodzony w 1979 r. w Zabrzu, wykształcony akordeonista (Król. Duńska Akademia Muzyczna w Kopenhadze) Twórca złożonych dzieł: muzyka, teksty, aktorstwo dubbingowe (np. Olaf z "Krainy Lodu"), osobowość TVLaureat licznych nagród: Fryderyków, nagrody opolskiego festiwalu, platynowych płytStyl znany z połączenia kabaretu, folku, punka i inteligentnego humoru — trudno zamknąć go w jednym słowie Szczegóły wydarzeniaData: 18 stycznia 2026 (niedziela), godz. 17:00Miejsce: dom mieszkalny w Wincentynowie k. Opoczna („Niebowo”)Bilety: tylko 40 sztuk, cena 130 zł — dostępne na stronie: [biletomat.pl]Więcej informacji na: wydarzenie na FacebookuTaki koncert to znakomita okazja, by przeżyć muzykę i humor Mozila w najbardziej osobistej formie. To więcej niż performance — to spotkanie, które zostaje w pamięci na długo.Data rozpoczęcia wydarzenia: 18.01.2026

Polecane

Morawiecki w Tomaszowie Mazowieckim. Najpierw hospicjum, potem rozmowa z mieszkańcamiPŚ w łyżwiarstwie szybkim - drugie miejsce Żurka na 1000 m w HamarTwarda kontra dla kurczaków. Mieszkańcy: „To już nie wieś rolnicza, tylko domy ludzi”Ogień w JaninowieStrażacy szybko opanowali ogieńFILMOWY SYLWESTER w kinie Helios!Śledztwo w Tomaszowie: Norbert C. aresztowany na 2 miesiącePŚ w łyżwiarstwie szybkim - Żurek trzeci na 500 m w HamarDach i wsparcie na start: w powiecie tomaszowskim rusza 3‑letni program mieszkań treningowychLechia zagra o spokój w tabeli. Do Tomaszowa przyjeżdża wyjazdowa SpartaDzień Pamięci Ofiar Stanu Wojennego – tomaszowianie pamiętająPełnomocnik od Klapsów? Nowa „dyscyplina” w Tomaszowskim Centrum Zdrowia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Wasze komentarze

Autor komentarza: GrażynaTreść komentarza: No przecież,po kurczaki pojadą do Tomaszowa !Źródło komentarza: Twarda kontra dla kurczaków. Mieszkańcy: „To już nie wieś rolnicza, tylko domy ludzi”Autor komentarza: BetiTreść komentarza: Racja dziewictwo nie tylko można stracić przez partnera ale odebrać sobie w zaciszu, nieskromne myśli i chęć spełnienia, własnoręcznie. A to nie jest już dziewictwo!Źródło komentarza: Dzień Dziewic – święto, które istnieje naprawdę (i wcale nie musi być obciachowe)Autor komentarza: xxxTreść komentarza: Ta car dobry tylko urzędnicy niedobrzy! Dobrze Pan to ujął był a teraz razem w PiS z byłymi komuchami ręka w rękę w jednej ławie.Źródło komentarza: Dwa miesiące na kilka prostych pytań. Tomaszowskie Centrum Zdrowia testuje granice jawnościAutor komentarza: Schlomo UbermannTreść komentarza: Wytrwałości dla NIepokalanej Aneczki z Mazur z okazji Dnia Dziewic.Źródło komentarza: Dzień Dziewic – święto, które istnieje naprawdę (i wcale nie musi być obciachowe)Autor komentarza: CzłowiekTreść komentarza: Bezczelny typ z tego pułkownika. Na wylocie, a jeszcze podskakuje jak pchła na grzebieniu. Dyscyplinę owszem, proponowałabym zastosować ale może wobec tego Pana - rzemienną, i to ze sto razy !!!Źródło komentarza: Pełnomocnik od Klapsów? Nowa „dyscyplina” w Tomaszowskim Centrum ZdrowiaAutor komentarza: Naczelny PielęgniażTreść komentarza: Można by jeszcze "Oddział kremacji" utworzyć. Po co wozić zwłoki do Łodzi albo Bełchatowa? Zaoszczędzimy paliwo, damy niższe ceny i szpital poszybuje. A gdyby za wodociągami wykupić ziemię od lasów Państwowych, sprzedać drzewa i cmentarz utworzyć, to nawet lekarzy można pozwalniać ...Źródło komentarza: Pełnomocnik od Klapsów? Nowa „dyscyplina” w Tomaszowskim Centrum Zdrowia
Reklama
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama