Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 20 maja 2024 05:19
Reklama
Reklama

Piąte koło u oświatowego wozu

Kiedy sześciolatek lub siedmiolatek trafia do szkoły jego rodzice muszą zmierzyć się z problemem jak zapewnić maluchowi opiekę po skończonych lekcjach. Nie każda rodzina ma dziadka, babcię czy inną osobę dorosłą mogącą odebrać dzieciaka ze szkoły i zaopiekować się nim. Świetlica szkolna, to najczęściej jedyne miejsce, w którym dzieci z najmłodszych klas podstawówki mogą przeczekać do momentu, kiedy ich rodzice skończą pracę. Świetlice mają zastępować naszym pociechom na długie godziny dom. Czy tak się dzieje? I dlaczego świetlica jest miejscem, które uważa się za nudne, niepotrzebne?

Nie mówi się o tym głośno, a świetlice stanowią dla szkół temat tabu. Z powodu dużej liczby dzieci  i tłoku są traktowane jak przechowalnie. Od nowego roku szkolnego może być jeszcze gorzej. Z uwagi na  reformę obniżającą wiek szkolny,  we wrześniu w świetlicach znajdzie się więcej dzieci  niż miało to miejsce we wcześniejszych latach.

 

Zgodnie z zapisami w art. 67 ustawy o systemie oświaty obowiązek zapewnienia opieki świetlicowej  należy do szkół podstawowych oraz szkół specjalnych dla uczniów, którzy pozostają dłużej w szkole ze względu na czas pracy rodziców (na ich wniosek).

           

Świetlica szkolna jest  pierwszym miejscem w każdej podstawówce, gdzie szuka się oszczędności. Czemu tak się dzieje? Brak jest standardów funkcjonowania świetlic w szkołach, stąd stają się one pierwszym zagrożonym cięciami budżetowymi miejscem. Z różnorakich ankiet wynika, że jeśli trzeba zaoszczędzić, to dyrekcja zaczyna od świetlicy. Przyczyną tego stanu rzeczy jest fakt, iż na opiekę świetlicową szkoły nie dostają specjalnych środków z budżetu państwa. Pieniądze te muszą znaleźć i wygospodarować samorządy, dla których świetlice nie są priorytetem. 

 

 W czym się przejawia niedofinansowanie świetlic? Otóż zdarza się, że w miejsce zwalnianych wychowawców, ich obowiązki przejmują w ramach godzin "karcianych" nauczyciele przedmiotowcy. I ci dyżurują w tzw. „okienkach” 1-2 godziny, zmieniając się kilkakrotnie w ciągu jednego dnia. Bywa również i tak, że w pomieszczeniu świetlicy przebywa zbyt wielu uczniów, a zgodnie z przepisami oświatowymi   nie powinno być ich więcej niż 39 na jednego wychowawcę.

           

Nie istnieją żadne przepisy  i standardy regulujące na przykład minimalną powierzchnię świetlicy na  liczbę dzieci. Karolina Elbanowska z fundacji Rzecznik Praw Rodziców podaje przykład jednej z krakowskich podstawówek, gdzie na 121 m kw. świetlicy przebywa nawet 140 dzieci. Do tego są jeszcze ich plecaki i opiekujący się tym tłumem nauczyciele. Często  też szkolne świetlice w porze obiadu zamieniają się w stołówki. 

 

W związku z ilością dzieci przebywających w świetlicach nie bez znaczenia jest też panujący w nich hałas, który dekoncentruje, stresuje i dodatkowo męczy uczniów. Skutkiem oddziaływania hałasu w połączeniu z ciasnotą pomieszczeń jest silny stres i rozdrażnienie, często przechodzące w agresję. Bardziej wrażliwe dzieci skarżą się na bóle głowy, a większości udziela się postępujące, przyspieszone zmęczenie i otępienie. W takich warunkach nie ma mowy, aby ci, którzy chcą wykorzystać czas przebywania w świetlicy na odrabianie lekcji, mogli to zrobić. Czas w świetlicy jest wtedy całkowicie zmarnowany.

 

Niektóre  świetlice szkolne próbują bronić się przez przepełnieniem i tłokiem wprowadzając opłaty  dla rodziców dzieci tam przebywających lub uzależniają możliwość przebywania w nich dziecka od faktu, że  rodzice pracują.

           

Przed reformą dzieci zostawały w przedszkolach gdzie były przypisane do konkretnego nauczyciela, były pod opieką, dostawały obiad. W świetlicach nie ma co do tego pewności. Nic więc dziwnego, że  zdarzają się przypadki, kiedy dziecko wyszło ze świetlicy niezauważone. Taka sytuacja zdarzyła się w październiku 2014 roku w Gdańsku. Para sześciolatków uciekła ze świetlicy do galerii handlowej. Nauczyciele zorientowali się dopiero, kiedy po jedno z dzieci przyszła babcia. Sześciolatkom nic się nie stało.

 

Negatywna ocena jest wystawiana świetlicom  nie po raz pierwszy. Jeszcze przed reformą kontrolowała je NIK. Na 48 placówek, które sprawdzili urzędnicy, w 12 wychowawca opiekował się więcej niż 25 dziećmi. Cztery  z kontrolowanych szkół w ogóle nie dysponowały świetlicami, a zajęcia prowadzono w organizowanych ad hoc pomieszczeniach. Niestety, pomimo zaleceń i rekomendacji NIK niewiele się zmieniło, a powodem jest brak środków, jak również brak chęci przeznaczania ich akurat na świetlice, które traktuje się zwykle jako problem z szarego końca listy potrzeb.

           

W tomaszowskiej Szkole Podstawowej nr 1 świetlica nie jest „piątym kołem u wozu”. Ma stałych pracowników a na „zmianie” jest zawsze co najmniej dwoje lub troje wychowawców. Oczywiście, w zapisach dzieci na świetlicę pierwszeństwo mają rodzice pracujący, co nie znaczy, że inne dzieci nie mają szans. Właśnie dlatego, że dzieciaków jest dużo, na wniosek kierowniczki świetlicy wyznaczono pokój pracy cichej- tam dzieci mogą odrabiać lekcje.

 

Zajęcia odbywają się w czterech  blokach tematycznych obejmujących zajęcia dydaktyczne, plastyczno-techniczne, muzyczne, profilaktyczno- wychowawcze. Dzieci wychodzą z opiekunem na plac zabaw, mogą w wyznaczonym kąciku pograć w bilard lub ping-ponga. W ramach zajęć muzycznych mogą uprawiać karaoke. Rozgrywają konkursy szachowe, taneczne, plastyczne. Świetlica wyposażona jest w gry, tablicę interaktywną, współpracuje z biblioteką szkolną. Dzieci mogą w niej przebywać od godziny 7-ej rano do 16-tej.

 

Pomieszczenia świetlicy są często odświeżane, dywany i wykładziny są prane z wielką dbałością o higienę. W „jedynce” przykłada się dużą wagę do  jakości czasu spędzanego po lekcjach. A panie „świetliczanki”, to nie panie od języka polskiego czy matematyki, które właśnie mają „okienko” we własnych lekcjach.

 

Już za chwilę skończy się rok szkolny, miną wakacje, a po nich nasze dzieci pójdą do szkoły, w której świetlice będą bardziej oblężone niż dotychczas. Naszym władzom pod rozwagę poddajemy  idee, że są  potrzebne mniejsze limity uczniów przypadających na jednego wychowawcę w świetlicy. Również dlatego, że  piętrzą się  problemy z dyscypliną wśród dzieci oraz  w związku z obecnością w świetlicach szkolnych dzieci nadpobudliwych z ADHD. Niebagatelnym, a może najistotniejszym problemem jest  potrzeba większej personalizacji kontaktu na linii uczeń – wychowawca.

 

 Aby zapewniać dzieciom poczucie bezpieczeństwa i ciekawe zajęcia, ważna jest też stabilizacja kadry wychowawczej w świetlicach, co nie zawsze bywa należycie doceniane przez władze szkół, organów prowadzących.

           

Świetlica powinna być ważnym miejscem życia szkoły, harmonijnie współpracującym z biblioteką szkolną -tam są czytelnie, dostęp do Internetu- stołówką szkolną, z gronem nauczycielskim i rodzicami. Tego życzymy sobie, naszym dzieciom i nauczycielom i wychowawcom w świetlicach. Pointa jest jedna: czas żeby zadzwoniła dla świetlic szkolnych kasa! Kasa rzucona szczodrą ręką władzy!

                                                                                                                                 

IW

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
nauczyciel 31.05.2015 23:06
odpowiedź do komentarzy:1,2,3. Szanowni rozczarowani! Szkoda,że nikt z was uczciwie nie dodał, że pomieszczenie, które szumnie nazywacie świetlią, tak naprawdę jest salką o wymiarach 4x4 metry i często na tej powierzchni musi się zmiescić 25 osób! Nie da sie odrabiac lekcji w takich warunkach! w dużych szkołach na świetlicy w tym samym czasie jest 2 wychowawców, którzy mogą podzielić prace tak, ze jeden odrabia w osobmym pomieszczeniu z dziecmi lekcje, 2 prowadzi zajęcia. Na swietlicy w SP7 dzieci głównie wykonuja prace plastyczne, grupą przy 3 (SŁOWNIE: TRZECH!) stolikach, bo tylko na tyle jest miejsca! Etat wychowawcy Świetlicy to 25 godzin! Dzielone przez 5 - daje 5 godzin dziennie. Jak wyobrażacie sobie pracę swietlicy od 7.00 do 17.00 przy takim limicie czasu? i to nie jest zależne od dyrektora placówki. Latami dyrekcja prosiła o zwiększenie ilości etatu na świetlicy! Udało sie to dopiero w tym roku szkolnym. świetlica jest czynna od 7.20 do 16.00! w piątki do 15.15! Ta swietlica jest zbyt mała w stosunku do ilosci dzieci, które do niej uczęszczają. Moze gdyby matki niepracujące nie wpychały na siłę dzieci do świetlicy-byłyby lepsze warunki dla dzieci, które z konieczności muszą w niej przebywać! To ja mam wrażenie, ze niektórzy rodzice traktują swietlicę jak przechowalnię! Do osoby z komentarza 1: UM faktycznie o nas nie pamięta - latami ponawiamy prośbę o zrobienie świetlicy w budynkach gospodarczych za stołówką, które stoją puste! Nie ma kasy! Co do uwagi mówiącej o tym,że w placówce rządzi kto chce- proszę nie obrazać osoby pełniącej obowiązki dyrektora, za chorą panią dyrektor! bo wypełnia te obowiązki doskonale i społecznie! A na marginesie przypomniam, że jednak najważniejszy środowiskiem wychowawczym dziecka jest rodzina i może warto poświecić swojemu dziecku trochę czasu- chociażby przy odrabianiu lekcji! Myślę też, że skoro ta placówka jw pani/pana oczach jest taka fatalna, to moze warto swoje doskonałe dzieci przenieść do równie doskonałej placówki z równie doskonałą świetlicą? Do osoby z komentarza2: wychowawca świetlicy możewykonać telefon do rodzica poza czasem pracy świetlicy- on też ma swoją rodzinę i dzieci, które musi odebrać ze szkoły, czy przedszkola! Wypełniając kartę zgłoszenia do świetlicy, rodzic jest świadomy w jakich godzinach ona funkcjonuje. Więc pobyt dziecka po zakończeniu pracy świetlicy powinien wynikać z przypadków losowych, a nie z celowej opieszałości rodzica. Ostatnio zdarzyło się,że tatuś nie odebrał dziecka-bo zapomniał!

też rodzic 28.05.2015 19:22
przykład: powiększona w tym roku m in o pokój do cichej nauki świetlica w sp 12; i też opiekunowie którzy starają się coś więcej pokazać dzieciakom...

Anja 27.05.2015 18:04
Drogi Panie redaktorze " IW" w naszym mieście też są inne szkoły podstawowe, które nie traktują świetlic jako "piąte koło u wozu". Też mają kilku nauczycieli na etatach, też prowadzą zajęcia w blokach tematycznych i nie biorą opłat za opiekę świetlicową, aby odstraszyć klientów...Myślę, że jak już chwalić pośród grozy, to wszystkich którzy na to zasługują, tz: pracują porządnie i zgodnie z literą prawa. Szkoła Podstawowa nr 1 w naszym mieście nie jest jedynym przykładem, który warto naśladować.

IW 27.05.2015 18:43
Jestem przekonana, że szkoła nr 1 nie jest jedynym chlubnym przykładem wzorcowego prowadzenia świetlicy. Pani Anju, czekam na następne przykłady dobrych praktyk.

Rodzic 27.05.2015 20:10
Tylko co zrobić z tymi przechowalniami, które są jedynie miejscami do drogi po wypłatę dla pań nauczycielek (nie wszystkich oczywiście).

były uczeń 27.05.2015 14:21
tego samego jestem zdania że w tej szkole niema świetlicy tylko przechowalnia.kiedyś starsze dziecko kończyło lekcje o 15.10 to młodsze które było zapisane na świetlice musiało czekać na korytarzu na rodzeństwo,bo świetlica była czynna do 15.00. innym razem byłam świadkiem że pani bardzo śpieszyła się na autobus to kazała pozostałej dziewczynce dzwonić do mamy kiedy przyjedzie,bo ona już kończyła prace.nic się ciekawego nie dzieje w sali tylko hałasy,a przecież jest też sala zabaw,tylko brak opiekunów

Odp do 2. 27.05.2015 16:46
No to teraz nie można już czekać na korytarzu. Nikogo nie obchodzi, że rodzice pracują i to nie do 12.00. Pani za to sama dzwoni za pięć, bo ma autobus. W sumie to nie wiadomo kim jest pani od świetlicy.

W temacie 27.05.2015 11:26
Skoro w jedynce jest tak wspaniale, to znaczy że jednak świetlica nie jest dla nikogo piątym kołem u wozu. Przy okazji nasze dzieci również. To bardzo miłe i godne naśladowania. Może niech będzie to dobry model do szkoleń dla innych szkół. A w celach porównawczych zapraszam do "przechowalni" w szkole na Ludwikowie, miejsca zapomnianego i przez UM i kuratorium. Wyjścia na zewnątrz. A co to jest? Zajęcia plastyczne, odrabianie lekcji itp. itd. Nie ma i nie było. Bynajmniej moje dzieci tego nie pamiętają. To przechowalnia, z właśnie "karcianymi" godzinami. Odrabianie lekcji, owszem w domu. Przydałaby się w tej szkole silna głowa co by ten bałagan ogarnęła. Aż żal patrzeć jak z dobrej niegdyś placówki stała się byle jakim miejscem do odbębnienia obowiązku szkolnego. Uważam, że oszczędności nie zabraniają do zachęcania dzieci do poczytania książki dla wszystkich, na głos, do odrobienia lekcji, do zachęcania narysowania chociażby laurki ot tak dla np. własnej pani. Urzędnicy odpowiedzialni powinni naprawdę zagłębić się bliżej w tej placówce. Dla mnie ona działa sama sobie i rządzą w niej już w tej chwili wszyscy.

ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Polecane
Ekstraklasa piłkarska - Widzew - Lech 1:1Lechia zwycięska na wyjeździeZmarł ks. prałat Edward WieczorekLewica ogłosiła program do PE: prawa pracownicze, Karta Praw Kobiet, Europejski Fundusz MieszkaniowySondaż: 64,3 proc. badanych za budową umocnień na granicy z Rosją i Białorusią, 16,5 proc. przeciwOgórek trzecim wiceprzewodniczącymTragiczny pożar na ulicy KołłątajaZapraszamy na spotkanie z RzecznikiemHejt, cyberprzemoc i mowa nienawiściSynoptyk IMGW: niedziela przyniesie więcej opadów i burzW niedzielę w Kościele katolickim przypada uroczystość Zesłania Ducha Świętego„Inny punkt widzenia – Wiosenne przebudzenie”
Reklama
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama