Interwencja na rynku pracy zamiast stabilnej opieki
Zgodnie z ustawą o promocji zatrudnienia, prace interwencyjne, to instrument aktywizacji bezrobotnych: pracodawca zatrudnia skierowaną osobę, a urząd pracy przez kilka miesięcy refunduje część wynagrodzenia. Celem jest wsparcie bezrobotnych, a nie uzupełnianie braków kadrowych w opiece długoterminowej.
W praktyce w tomaszowskim DPS interwencyjne etaty stały się jednym z filarów funkcjonowania domu. Z tabeli wynika, że wśród zatrudnionych są zarówno osoby bardzo młode – 20–21-latkowie, często bez długiego doświadczenia zawodowego, jak i pracownicy w wieku powyżej 60 lat, dla których ciężka, fizycznie wymagająca praca w systemie zmianowym może być dużym obciążeniem. Taka struktura wieku – przy równoczesnej dużej rotacji – rodzi pytania o jakość i ciągłość opieki.
Zaufanie nie buduje się w kilka miesięcy
Eksperci zajmujący się opieką długoterminową podkreślają, że relacja opiekun – mieszkaniec domu pomocy społecznej ma charakter szczególny. – To sytuacja intymna, oparta na wzajemnym zaufaniu; osoby starsze czy niesamodzielne muszą czuć się bezpiecznie i przewidywalnie – mówił w rozmowie z portalem prawo.pl dr hab. Jakub Niedbalski, socjolog zajmujący się badaniem życia w DPS-ach.
W opracowaniach z zakresu geriatrii i organizacji opieki podkreśla się, że u osób w podeszłym wieku kluczowa jest ciągłość opieki – stały zespół ludzi, którzy znają historię chorób, przyzwyczajenia i ograniczenia podopiecznego. Częste zmiany personelu zwiększają lęk, poczucie obcości i utrudniają codzienne funkcjonowanie.
W wielu domach pomocy wprowadzono funkcję tzw. pracownika pierwszego kontaktu – osoby wybieranej i akceptowanej przez mieszkańca, budzącej jego zaufanie i czuwającej nad całością spraw podopiecznego. Trudno jednak wyobrazić sobie rzetelne pełnienie takiej roli przez kogoś, kto jest w placówce kilka miesięcy w ramach tymczasowego programu z urzędu pracy.

Kwalifikacje – pytanie bez odpowiedzi
Standardy funkcjonowania domów pomocy społecznej określa rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 23 sierpnia 2012 r. w sprawie domów pomocy społecznej. Akt ten wymaga, by usługi opiekuńcze i wspomagające były świadczone przez personel o odpowiednich kwalifikacjach – m.in. opiekunów w DPS, opiekunów medycznych, pielęgniarki, terapeutów.
W korespondencji z dyrekcją DPS nr 1 padło wprost pytanie o kwalifikacje osób zatrudnianych w ramach prac interwencyjnych. Z odpowiedzi, do której dotarliśmy, wynika jedynie ogólna deklaracja o „zapewnieniu właściwej opieki zgodnie z przepisami”. Dyrektorka placówki nie wskazała, jakie konkretnie wykształcenie i przygotowanie mają poszczególni pracownicy ani ilu z nich posiada specjalistyczne kursy opiekuńcze.
Przy tak wrażliwej grupie podopiecznych – osoby starsze, przewlekle chore, często niesamodzielne – brak jasnej informacji o kwalifikacjach kadry budzi dodatkowe wątpliwości. Tym bardziej, że Najwyższa Izba Kontroli i Rzecznik Praw Obywatelskich w swoich raportach wielokrotnie zwracali uwagę, że niedobór fachowego personelu i wysoka rotacja są jednymi z najpoważniejszych problemów polskich DPS-ów.

Taniej dla powiatu, drożej dla mieszkańca?
Instrument prac interwencyjnych jest korzystny finansowo przede wszystkim dla pracodawcy. Urząd pracy przez ustalony czas refunduje część pensji i składek, co realnie obniża koszty zatrudnienia. Powiat jako organ prowadzący DPS może więc utrzymywać więcej etatów, nie płacąc pełnej ceny.
Jednocześnie pobyt w domu pomocy społecznej nie należy do tanich. Z ogłoszenia w Dzienniku Urzędowym Województwa Łódzkiego wynika, że średni miesięczny koszt utrzymania mieszkańca w Domu Pomocy Społecznej nr 1 w Tomaszowie Mazowieckim w 2025 r. wynosi 6 416,54 zł. To kwota zbliżona do cen komercyjnych prywatnych domów opieki w regionie.
Zgodnie z ustawą o pomocy społecznej, odpłatność za pobyt rozkłada się na kilka źródeł: mieszkaniec wnosi co do zasady do 70 proc. swoich dochodów, w dalszej kolejności dopłacają małżonek oraz zstępni, a pozostałą część finansuje gmina lub powiat, który skierował osobę do domu. Oznacza to, że znaczna część kosztów pobytu pokrywana jest ze środków publicznych – zarówno lokalnych samorządów, jak i budżetu państwa.
W tej perspektywie pytanie, czy oszczędzanie na etatach poprzez system prac interwencyjnych jest rzeczywiście uzasadnione, staje się szczególnie istotne. Trudno przekonywać mieszkańców i ich rodziny, że przy koszcie sięgającym ponad sześciu tysięcy złotych miesięcznie na jedną osobę nie stać nas na stabilny, profesjonalny zespół opiekuńczy.
Wiek pracowników a jakość opieki
Struktura wieku osób zatrudnianych w ramach prac interwencyjnych w tomaszowskim domu pokazuje dwa skrajne zjawiska. Z jednej strony są bardzo młodzi pracownicy, nierzadko tuż po szkole, którzy dopiero wchodzą na rynek pracy i nie mieli szansy zdobyć doświadczenia w pracy z osobami starszymi. Z drugiej – pracownicy w wieku przedemerytalnym, dla których nocne dyżury, dźwiganie i praca w dużym obciążeniu psychofizycznym mogą być po prostu zbyt ciężkie.
Specjaliści od organizacji opieki nad seniorami wskazują, że praca w DPS wymaga zarówno wysokich kompetencji interpersonalnych, jak i dobrej kondycji fizycznej. Zatrudnianie osób przypadkowych, wyłącznie dlatego, że można uzyskać refundację z urzędu pracy, może pogłębiać problem wypalenia zawodowego i prowadzić do częstych odejść z pracy – a w konsekwencji do dalszej rotacji kadr.
Zaufanie jako inwestycja, nie koszt
Dom pomocy społecznej – co przypominają autorzy wielu raportów i analiz – ma być „domem” dla mieszkających w nim osób, a nie tylko instytucją zapewniającą łóżko i posiłki. To miejsce, w którym seniorzy powinni czuć się bezpiecznie, znać swoich opiekunów z imienia, móc liczyć na przewidywalność i szacunek.
Budowanie takiej relacji wymaga czasu, stabilności i profesjonalizmu. Tymczasowe, rotujące w rytmie umów z urzędem pracy załogi trudno uznać za fundament długofalowej, dobrej opieki. Programy interwencyjne mogą być ciekawym narzędziem wejścia do zawodu – pod warunkiem, że są powiązane z systematycznym szkoleniem i realną perspektywą stałego zatrudnienia.
W sytuacji, w której koszt utrzymania mieszkańca DPS nr 1 w Tomaszowie Mazowieckim jest wysoki, a gros wydatków pokrywają podatnicy i rodziny pensjonariuszy, pytanie o to, czy prace interwencyjne służą wsparciu bezrobotnych, czy obniżaniu kosztów opieki kosztem jakości, nie jest już tylko technicznym szczegółem. To pytanie o standard, na jaki – jako lokalna wspólnota – chcemy sobie pozwolić w opiece nad najsłabszymi.































































Napisz komentarz
Komentarze