Dn. 25 b.m. po południu ul. Wesołą na Chojnach wracała do domu Helena K., inkasentka, trudniąca się handlem domokrążnym. Kiedy znalazła się przy zbiegu ulic Wesołej i Grzybowej, zagrodziło jej drogę dwóch osobników, z których jeden wyrwał jej teczkę zawierającą 500 zł.
K. wszczęła alarm. Wówczas bandyci rzucili się do ucieczki. Przechodnie urządzili za złoczyńcami pościg. Bandyci, widząc, że są ścigani, otworzyli gęsty ogień rewolwerowy. Jeden z przechodniów biorących udział w pościgu, 33-letni Stefan Matek, upadł na ziemię ciężko ranny.
Bandyci skręcili następnie w ul. Pryncypalną. Tymczasem do pościgu dołączyli się dalsi przechodnie. Ponieważ bandyci przez cały czas ostrzeliwali się, na ul. Pryncypalnej padły na bruk trzy osoby, a to Jan i Stefan Wyborowie oraz Alfred Radzikowski. Wyborowie ciężko ranni zostali natychmiast przewiezieni do szpitala.
Mimo tych czterech ofiar pościg trwał w dalszym ciągu. Bandyci wpadli na ul. Tuszyńską. Tu padła piąta ofiara ich strzelaniny – Kazimierz Beseciński, ranny w nogę.
Tymczasem strzały zaalarmowały policję. Za bandytami pobiegł jeden z posterunkowych, który począł strzelać w kierunku bandytów. Bandyci nadal ostrzeliwali się. Do pościgu przyłączył się drugi policjant, który również zaczął strzelać. Jeden z bandytów padł na jezdnię, trafiony trzema kulami. Pozostali dwaj, korzystając z zamieszania, rozdzielili się. Jednego z nich jednak ujęto.
Na miejsce krwawej strzelaniny zjechały natychmiast władze oraz dwie karetki pogotowia. Ciężko rannych Wyborów odwieziono do szpitala, jak również lżej rannych Alfreda Radzikowskiego i Besecińskiego. Rannego bandytę przewieziono tymczasem do urzędu śledczego, a stąd do szpitala św. Józefa.
Ujęty bandyta, Bolesław Nowak, przebywający w szpitalu, mimo ciężkich ran zachował przytomność i wskazał swoich wspólników. Policja ujęła dzięki temu drugiego bandytę, którym okazał się Stanisław Wrona.

Dom, w którym mieszka Wrona, otoczony został policją konną, pieszą i rowerową. W pewnej chwili Wrona usiłował uciekać przez płot. W tej chwili jednak napotkał wycelowane lufy rewolwerów i karabinów. Bandyta pozwolił się spokojnie aresztować i zakuć w kajdany. Przewieziono go natychmiast do urzędu śledczego.
W toku dalszych dochodzeń okazało się, że obaj ujęci bandyci, którzy na swym sumieniu mają już siedem ofiar, są sprawcami napadu dokonanego przed dwoma tygodniami na skład win i wódek przy ulicy Rzgowskiej 82. Jak wiadomo, obaj wtargnęli wówczas do sklepu Bolesława Kulewiaka, sterroryzowali go rewolwerami, zranili wystrzałem z rewolweru jedną z bawiących u niego klientek, po czym porwali szufladę zawierającą przeszło 300 zł i rzucili się do ucieczki.
Na ul. Łącznej, w chwili kiedy dzielili się łupem, napotkali przypadkowo zamieszkałego obok posterunkowego P.P. Andysza, którego zasypali strzałami. Andysz, ciężko ranny, leżąc na ziemi, strzelał do bandytów, jednak bezskutecznie. Posterunkowy Andysz zmarł po dwóch dniach w szpitalu.
Obaj bandyci przekazani zostali władzom sądowym. Śledztwo toczy się w trybie doraźnym.
Poza zmarłym w szpitalu Stefanem Wyborą, postrzelonym w czasie pościgu, przebywa w szpitalu ciężko ranny brat jego Jan. Jest on w agonii. Również dalszy uczestnik pościgu, Branicki, walczy w szpitalu ze śmiercią.





















































Napisz komentarz
Komentarze