Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 18 maja 2024 13:47
Reklama
Reklama Odnawialne źródła Energii

Z cyklu: "Okrakiem" - Księgarnia z duszą - Nasza Basia kochana (1)

Chcę napisać opowiastkę o magicznej księgarni ulokowanej w moim mieście przy Placu Kościuszki nr 22. Ta księgarnia jest nie tylko sklepem z książkami. Jest ośrodkiem kultury, posiadającym niepowtarzalny urok i cudowną atmosferę, stworzoną przez właścicielkę, Basię Goździk, moją przyjaciółkę, osobę, o której mówię po prostu: Nasza Basia Kochana. Kiedy zaczęła opowiadać mi dzieje swojej księgarni, jednocześnie wspomnieliśmy o historii opowiedzianej w filmie z 1998 roku, z Tomem Hanksem i Meg Ryan w rolach głównych, Mam na myśli film „Masz wiadomość” („You’ve Got Mail”). Film przedstawia historię Kathleen Kelly, właścicielki niewielkiej księgarni w Nowym Jorku. Jej mały, ale dochodowy interes, zostaje zagrożony przez powstającą po drugiej stronie ulicy olbrzymią księgarnię sieci FoxBooks. Kobieta chce ratować swoją księgarnię, a po nieprzyjemnym spotkaniu z dyrektorem sieci Joe Fox III pragnie tego jeszcze bardziej. Kobieta mieszka z narzeczonym, ale chcąc porozmawiać o swojej pasji, wymienia się elektroniczną korespondencją z pokrewną duszą - nieznajomym, poznanym przez internet. Pewnego dnia Kathleen chce się z nim spotkać. Okazuje się, że jest nim Joe. Czy przytulna księgarnia Katleen została uratowana? Polecam obejrzenie tego uroczego filmu, (kto nie widział) który sam oglądałem ze trzy razy, a Basia Goździk przyznaje się aż do pięciu.

 

Do roku 2006 wiedziałem o Basi ledwie tyle, że jest właścicielką najstarszej księgarni w Tomaszowie Mazowieckim oraz żoną mojego kolegi, a bardziej przyjaciela mojego brata Włodka, naszego sąsiada z Karpat – Czesia Goździka. Także to, że jest ładną, uroczą wręcz kobietą, u której bardzo dawno temu uwielbiałem kupować książki. Jej mała księgarnia zajmowała wielki kiedyś lokal w eksponowanej części miasta. Lokalizacja pozostała bez zmian. Po wydaniu w Kanadzie mojej pierwszej książki wpadłem na pomysł, żeby ją zacząć sprzedawać również w moim mieście. Nawiązałem więc telefoniczny kontakt z Basią i o dziwo – rozpoznaliśmy się od razu, czyli bez problemu wiedzieliśmy, kto jest kto. Wysłałem sporą ilość egzemplarzy „Akademii Politury”. Książka sprzedawała się nadzwyczaj dobrze, toteż po wydaniu następnej pomyślałem, że to zdarzenie wykorzystać, organizując promocję „Zupy z Króla” w mieście, które jest miejscem jej akcji – w Tomaszowie Mazowieckim.

 

Tak po raz pierwszy  w życiu trafiłem na zaplecze księgarni w ogóle, a najlepszej księgarni w Tomaszowie w szczególności. Miałem przed sobą zaledwie dwa tygodnie urlopu, ale ich razem z Basią nie zmarnowaliśmy. Uroczysta promocja w Galerii Arkady, połączona z moimi imieninami (13 października) zgromadziła tyle uczestników, że zabrakło miejsc siedzących. Pojawili się ludzie reprezentujący władze miasta, masa kolegów i koleżanek z dawnych lat, nawiązały się nowe znajomości. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że te spotkania zaowocują dalszymi niesamowitymi skutkami, dodajmy, że bardzo dla mnie pozytywnymi. Idąc za ciosem pokazaliśmy się jeszcze raz wspólnie w trakcie Herosów Rock’n’Rolla Antka Malewskiego, następnie  w Stowarzyszeniu Abstynenckim „ALA”. Tam zdarzył się moment historyczny. Po raz pierwszy w historii Klubu AA w Tomaszowie odbyło się wzorem spotkań klubów z Kanady i z USA tak zwane „Spotkanie Speakerskie”, a speakerem byłem ja sam. Dostałem od szefa grupy pół godziny i kazał mi się streszczać. Rozgadałem się, jak to mówią. Po godzinie moich wygłupów, kiedy nikt mi nie przerywał, a pełna sala wpatrzonych we mnie ludzi od czasu do czasu nagradzała moje wystąpienie oklaskami, zerknąłem dyskretnie na prowadzącego, a ten wykonał palcem wskazującym kółeczko, którym kilka razy zakręcił. Zrozumiałem, że tym samym anulował limit czasowy mojego wystąpienia. Dodam tylko, że poznałem tam wielu bardzo ciekawych ludzi i sprzedałem nadspodziewaną ilość egzemplarzy moich książek.

 

A szefem Klubu był mój znajomy sprzed lat, który mi spadł jakby z nieba (znowu ten sam, od Herosów, Antek Malewski). Nie mogłem wtedy nawet przypuszczać, jak jego talenty organizacyjne pomogą mi wypromować się w Polsce. W ciągu tygodnia Antek Malewski nie dosyć, że pomógł nam zorganizować promocję i zaprosił mnie na dwa spotkania, to jeszcze jakimś cudem załatwił mi wywiad, przeprowadzony ze mną przez ówczesną znaną prezenterkę Monikę Jóźwik w Telewizji Polonia. Wystarczyło dziewięć minut na wizji i cały świat Polonii dowiedział się, że Edek Wójciak wydał w Kanadzie dwie książki. Nie bez znaczenia była też recenzja tej znanej telewizyjnej postaci, która miała na przeczytanie moich knyp niespełna dwa dni. Przyznała, że Akademię zaliczyła w całości i bardzo ją urzekła, ale Zupę ledwie „przeleciała”, ale i tak nie szczędziła jej pochwał na wizji. Wystarczyło. Po powrocie do Kanady w Centrum Kultury im. Jana Pawła II zaczęli zaczepiać mnie ludzie, mówiąc: „a ja pana widziałem (widziałam) w telewizji”. Magia czwartej władzy zaczęła zbierać żniwo

 

Opisywane tutaj fakty zbiegły się w czasie z agonią mojego zakładu pracy (i nie tylko) w Kanadzie. Bez większego namysłu i żalu po dwóch miesiącach pobytu w Kanadzie, powróciłem do Tomaszowa. Już nie „na dzień”, jak pisał Tuwim w swoim wierszu „Przy okrągłym stole”, który tak cudownie wyśpiewała nam Ewa Demarczyk pod zmienionym tytułem - „Tomaszów”. Okazało się później, że zeszło mi całe pół roku. Niezapomniane. W tym czasie Basia Goździk została wydawcą mojej trzeciej książki „Siwy Dym”, a w przerwach w pracy nad nią razem zaliczyliśmy wiele spotkań autorskich, do których jako najważniejsze zaliczam to odbyte w Bibliotece Wojewódzkiej w Łodzi, zorganizowane z pompą i we wspaniałej oprawie, na którym miłą niespodzianką było dla mnie spotkanie z bratem jednego z dwóch prawdziwych bohaterów Akademii Politury, znanego w Kanadzie tenora operowego pochodzącego z Kutna, ale Łodzianina z wyboru (studia), aktora i organizatora Polskiego Teatru w Toronto - Michała Kuleczki.

 

Ten półroczny pobyt w Polsce spowodował, że moje życie zakręciło, zawirowało, stanęło na głowie, w każdym razie zmieniło się diametralnie. Po pierwsze, odkryłem na nowo mój ojczysty kraj, przy wielkiej pomocy odnalezienia uśpionej „gdzieś w sercu na dnie” mojej ogromnej miłości do mojego nowego-starego miasta, zachłyśnięcia się nim oraz jego okolicami (powiadają znajomi, że coś mi jest, popukując się znacząco w czoła). Ich sprawa. Po drugie, zacząłem być rozpoznawanym piszącym książki człowiekiem (nie potrafię się sam nazwać pisarzem, mimo że ludzie tak mówią, a ponoć upoważnia mnie do tego wydanie jak na razie czterech książek, piąta w drukarni). Ale muszę na siebie uważać, bo ktoś powiedział, że skromność jest pierwszym krokiem do pychy. Jest jeszcze „po trzecie”. Po trzecie: zacząłem nowe życie jako człowiek żyjący (oraz piszący) OKRAKIEM – na pół w Polsce, na pół w Kanadzie.

 

Któregoś pięknego ranka przyszedł mi do głowy trochę szalony, jak początkowo myślałem,  pomysł, żeby pokazać się w moim liceum (matura 1966 rok). Za kilka godzin, kiedy podzieliłem się tym z Basią, ta załapała ideę na całość, dodając jak zwykle swoje cenne korekty. W godzinę byliśmy gotowi do drogi. Moje II Liceum przy ulicy Jałowcowej w Tomaszowie było pierwszym etapem naszej pielgrzymki. Zostaliśmy przyjęci z honorami, a efektem wizyty było ustalenie za dni kilka spotkania autorskiego z młodzieżą, pamiętam – w Pierwszy Dzień Wiosny, czyli w Dzień Wagarowicza. To przez nas młodzież zamiast pójść sobie na zasłużone wagary, zebrała się gromadnie i nadzwyczaj karnie w auli mojej starej szkoły. Staremu absolwentowi przypięto na lewym rękawie kurtki nową tarczę szkolną, a na klapach nowe naszywki. Basia poprowadziła spotkanie, ja opowiadałem o książkach i życiu w Kanadzie. Nastąpił tak zwany luzik, czyli całkowite zbratanie się zgreda z młodzieżą. Na koniec uczyniono nas honorowymi jurorami konkursu wiedzy, nie pamiętam już o czym, ale pamiętam, że o bardzo ważnych sprawach. Dyskusje, tańce, rozdawanie autografów, pamiątkowe zdjęcia – spotkanie jednym słowem wypadło znakomicie. Po opuszczeniu mojej uczelni niezwykła pomysłowość Basi zaczęła pączkować. W drodze do Księgarni zaliczyliśmy jeszcze I Liceum, III Liceum i Miejski Ośrodek Kultury, jak mnie pamięć nie myli. Wszędzie tam, mimo że nie byliśmy poumawiani, dyrekcja poukładała z nami terminy spotkań. Wszystkie odbyły się w odstępach tygodniowych w podobnej jak w mojej szkole atmosferze. Do dzisiaj jakieś pannice i dryblasy kłaniają mi się na ulicach mojego miasta, a ja na wszelki wypadek odpowiadam niskimi ukłonami, nie za bardzo wiedząc komu zacz, za to domyślając się, dlaczego.

 

 

 

 

Basia Goździk towarzyszyła mi również dwa razy w spotkaniach autorskich w Rawie Mazowieckiej – pierwsze odbyło się w zaprzyjaźnionej z naszą (czyli Naszej Basi Księgarnią) – w księgarni Zosi Telus, kolejne w Sali Biblioteki Dziecięcej. W Rawie spotkałem parę osób znajomych z przeszłości, kiedy przez osiem lat pracowałem jako ajent Cepeenu na dwóch stacjach w tym uroczym miasteczku. Nie sposób mi tutaj nie wspomnieć o kolejnej imprezce, na jaką wpisała mnie moja koleżanka. Wymyśliła wspólnie z Zosią Telus, żebym był gościem honorowym na kwietniowym Dniu Książki w Rawie Mazowieckiej. Na skwerku przed księgarnią skrzyknięto (może za karę, a kto to wie?) kilka klas dzieci z podstawówek i na tle czarującej oprawy plastycznej oraz muzycznej kazano mi się wygłupiać. Na poczekaniu wymyśliłem wtedy czytanie bajki „Czerwony kapturek” kolejno w dwóch wersjach – po polsku i po angielsku. I już prawie że zabrakło mi pomysłu na dalsze wygłupy, kiedy nagle zauważyłem charakterystyczną postać kolegi sprzed lat, obecnego, i kilka kadencji do tyłu też – burmistrza Rawy – Gienka Góraja. Takiej okazji nie mogłem przepuścić. Podbiegłem do niego i mimo że nie widzieliśmy się ponad bodaj dwadzieścia lat, rozpoznaliśmy się bez bólu. Po wymianie okrzyków, poczynieniu misiaczków i krótkiej rozmowie zaciągnąłem lekko opierającego się burmistrza przed mikrofon i nakazałem czytać mu kolejną bajkę, chyba to była bajka o Brzydkim Kaczątku. A może o Kaczce Dziwaczce? Nieważne, najważniejsze, że spisał się na medal.

 

Nie mogę nie wtrącić w tym tekście i przy tej okazji dygresji na temat burmistrza Rawy Mazowieckiej – Eugeniusza Góraja. Za moich stacyjnych czasów był drugim sekretarzem PZPR. Mimo mojej odrazy do tej organizacji, Gienka ceniłem jako kolegę i jako człowieka. A ze mną wielu innych ludzi, o których nie można było powiedzieć, że byli zwolennikami jedynie słusznego ustroju. Ceniłem go jako człowieka z otwartą głową, wspaniałego ekonomistę i doświadczonego znawcę ludzkich umysłów, jednym słowem – znakomitego i ekonomistę i psychologa. Po omawianym wyżej spotkaniu zwierzył mi się, że po roku 1990 zaniechał działalności politycznej, chociaż miał wiele intratnych propozycji, między innymi skierowanymi przez jednego z byłych premierów, z którym znali się przecież z pracy w tak zwanym aparacie. Pan Góraj wolał zająć się interesami w rolnictwie, ale ludzie, którzy go w Rawie znali i szanowali, czyli mnóstwo tych ludzi - nie dali mu spokoju i nie dają dalej, czyniąc go wiecznym burmistrzem. Pamiętam, że kiedyś w Kanadzie nabyłem drogą kupna Tygodnik Polityka, tylko dlatego, że na jego stronie tytułowej ujrzałem zdjęcie mojego przyjaciela z dawnych lat – Eugeniusza Góraja. A wewnątrz numeru taki słodki artykuł, że każdy chciałby, żeby tak dobrze pisano o nim w tym nie da się ukryć – opiniotwórczym tygodniku centralnym.

 

Ale nie o tym człowieku miałem pisać w tym felietonie, tylko o Basi Goździk, z domu Jarosz. Dodam jedynie, że jeśli ktoś nie był ostatnio w Rawie Mazowieckiej, niech koniecznie się tam wybierze. Zachęcam do odwiedzin najlepiej od razu, jak tylko puknie trawka. Proponuję rozpocząć zwiedzanie od miejsca położonego w najbliższej odległości od Tomaszowa Mazowieckiego, czyli na Tatarze, żeby zobaczyć, co prawdziwy gospodarz miasta może dla mieszkańców uczynić, właściwie nadzorując i kierując Radą Miasta i wykorzystując jak należy tak zwane środki unijne. Może posłowie z panem Prezydentem sami się wproszą, a jeśli nie wiedzą jak to zrobić, ja im to mogę załatwić. Mogliby zamiast wiecznych, prowadzących donikąd debat, nauczyć się, jak powinien wyglądać Zalew Sulejowski, kierując się obrazem Zalewu na Tatarze w Rawie i jego otoczenia. Ja osobiście, jeśli tylko pozwala na to czas i pogoda, wypoczywam tam (nad naszym Zalewem jest to niemożliwe) z rodziną. Czysta woda, kajaki i rowery wodne, zadbane trawniki, osobne brodziki dla dzieci i wzorowe kąpielisko dla dorosłych, plaże, pomysłowe, rzeźbione z pni drzew na kształt przeróżnych zwierząt ławki, chodniczki wyłożone piękną kostką, równo przycięte trawniczki i masa kwiatów. Małe jest piękne! Czuję się tam jak…no jak gdzie? Czuję się tam tak, jakbym nie opuszczał Kanady! Polecam również uwadze wszystkich szanujących dobre pomysły, ład i porządek, odwiedziny w nie tak dawno otwartym obiekcie sportów wodnych, przelecenie się w pogodny dzień po przyrządach do rekreacji (takie same jak na siłowniach, tylko terenowe) po ścieżce zdrowia wzdłuż lasku, na promenadzie – dawnej drodze do Hotelu dawnych Zakładów Mięsnych. Ludzie, nie trzeba daleko wyjeżdżać, żeby się czegoś nauczyć. Wydaje mi się, że potrzeba jedynie odrobiny skromności, pochylenia czół i na Boga - mniej pychy i zadufania. I kierowania się w życiu przesłaniem wynikającym z przysłowia: „Nie suknia zdobi, ale – jak cię widzą, tak cię piszą”.

 

Temat, temat! Nasza Basia Kochana! Nie chcę być tutaj uznany za pyszałka, ale coś mi się wydaje, że moja znajomość z Naszą Basią Kochaną przyczyniła się do nazwania zaplecza jej księgarni Klubem. Ale o tym za tydzień, w wywiadzie z samą bohaterką - Basią Goździk, właścicielką najlepszej księgarni w Tomaszowie Mazowieckim – Księgarni z duszą

 


Z cyklu: "Okrakiem" - Księgarnia z duszą - Nasza Basia kochana (1)

Z cyklu: "Okrakiem" - Księgarnia z duszą - Nasza Basia kochana (1)

Z cyklu: "Okrakiem" - Księgarnia z duszą - Nasza Basia kochana (1)

Z cyklu: "Okrakiem" - Księgarnia z duszą - Nasza Basia kochana (1)

Z cyklu: "Okrakiem" - Księgarnia z duszą - Nasza Basia kochana (1)

Z cyklu: "Okrakiem" - Księgarnia z duszą - Nasza Basia kochana (1)

Z cyklu: "Okrakiem" - Księgarnia z duszą - Nasza Basia kochana (1)

Z cyklu: "Okrakiem" - Księgarnia z duszą - Nasza Basia kochana (1)

Z cyklu: "Okrakiem" - Księgarnia z duszą - Nasza Basia kochana (1)

Z cyklu: "Okrakiem" - Księgarnia z duszą - Nasza Basia kochana (1)

Z cyklu: "Okrakiem" - Księgarnia z duszą - Nasza Basia kochana (1)

Z cyklu: "Okrakiem" - Księgarnia z duszą - Nasza Basia kochana (1)

Z cyklu: "Okrakiem" - Księgarnia z duszą - Nasza Basia kochana (1)

Z cyklu: "Okrakiem" - Księgarnia z duszą - Nasza Basia kochana (1)

Z cyklu: "Okrakiem" - Księgarnia z duszą - Nasza Basia kochana (1)

Z cyklu: "Okrakiem" - Księgarnia z duszą - Nasza Basia kochana (1)


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Jolanta Sliwka Rapalska 13.04.2013 16:33
Przed wyjazdem do Kanady zawsze u Pani Basi kupowalam moje ksiazki! Pozdrawiam Wszystkich! Jola

Tom 23.03.2013 14:14
Pamiętam lata 80-te gdy księgarnia była razem z antykwariatem i sięgała jeszcze od obecnego Deko Smaku aż do Kantoru wymiany walut w którym był kiedyś Pewex. Byłem częstym klientem tej księgarni jak i tej konkurencyjnej, która była kiedyś naprzeciwko Kościoła pw Św. Antoniego Padewskiego. W tamtych czasach książki były poszukiwane i dostępne na zapisy, subskrypcje, a na niektóre tytuły trzeba było często długo oczekiwać. W Dni Oświaty, Książki i Prasy były zawsze kiermasze przed księgarnią kiedy to można było kupić pozycje niedostępne w inne dni jak np Encyklopedie. Ale jaka była satysfakcja jak się trafiło ulubioną pozycję. Do dziś mam wiele książek z tamtych czasów bo chyba dziś nie byłoby mnie stać na tyle książek co w tamtych czasach. Smutna prawda.

JW 21.03.2013 16:35
A ja całkiem nie dawno zastanawiałem się co stało się z piękną makietą Placu Kościuszki która w latach 80 upiększała jedną z witryn księgarni:)Była super!!!!

kiki 21.03.2013 10:54
haha,ubaw po same pachy...co to za ksiegarnia jeśli nie ma w niej książek wydawanych przez IPN.A jak to się ma do wychowywania młodzieży i propagowania patriotyzmu ?....komuchy wiedzieli jak to robić.I z czego się tu cieszyć.Owszem na pytanie o jakąś pozycję z branży patriotycznej pod patronatem IPN Szanowna Pani Basia odpowiada: "nie mamy,brak zainteresowania,ale sprowadzić możemy". No i kropka.A tak prawdę powiedziawszy,jeśli książek z wydawnicwa IPN nie ma w witrynie,no to jak ma sie miłośnik takiej literatury zainteresować ?.... Qrde kabaret może być nawet i w księgarni.Brak zainteresowania....brak słów.

monika 21.03.2013 09:13
Jak dobrze, że ktoś napisał o naszej pani Basi. Jest nie tylko bardzo sympatyczną i ciepłą osobą, ale miłością do książek potrafi zarazić każdego, kto przekroczy próg jej księgarni. Pozdrawiam serdecznie.

Czytelnica i wierna klientka księgarni pani Basi 21.03.2013 08:22
Nawet przez obecne wykopki powinniśmy jednak docierać do tej księgarni. Mówi się, że książki są drogie. Są zbyt drogie, to prawda. Ale drogie są też papierosy, alkohol i inne używki. Ja tam lubię poużywać sobie czytając dobrą książkę i mimo niewielkich dochodów raz w miesiącu dokonać u pani Basi zakupu. Po przeczytaniu dobrej lektury fajnie jest sobie popatrzeć na książkę, której treść ma się już i w głowie i w sercu, leżącą na półce czy na biurku. Ja mówię wtedy sobie: mam w domu fajną rzecz. Bo ja książki kocham. A wy?

dla Pani Basi 21.03.2013 00:08
http://www.youtube.com/watch?v...wECaetChZk

anonim 21.03.2013 00:00
No to ja też pozwolę sobie kilka słów napisać. Hłasko? Marek Hłasko? czy On nie napisał "człowieka można zniszczyć,nie pokonać" o czyny- samotnaś jak palec

20.03.2013 21:45
No to ja też pozwolę sobie zdań kilka napisać. Edward Wójciak przywołał i moje wspomnienia. Przypomniało mi się, jak to wracaliśmy codziennie ze szkoły w latach 80-tych. Nie było dnia, bym nie odwiedził księgarni na Placu Kościuszki. Na książki się kiedyś polowało. W ten sposób trafiały na moją półkę dzieła i dziełka Dostojewskiego, Hłaski, Norwida i Stachury. Dokonać zakupu nie było łatwo i często trzeba było się na niektóre pozycje zapisywać. Większość tych książek jest w moim posiadaniu do dzisiaj. Czy to nie paradoksalne wraz z większą dostępnością ludzi czytających i rozumiejących słowo pisane jest coraz mniej? To, co również pamiętam to fakt, że mimo naszego młodego wieku w księgarni na Placu Kościuszki nikt nie traktował nas w sposób protekcjonalny. Pozdrawiam Panią Barbarę.

Reklama
Polecane
Kultura Dostępna zaprasza do Kin Helios  na film „Tyle co nic”.Wprowadzono ograniczenia w ruchu pojazdów ciężarowych przez weekendW lasach sucho. Zdarzają się pożaryOgień w LuboszewachNoc Muzeów: sprawdź co się będzie działo w Tomaszowie!Rusza rekrutacja do żłobkaKochanym mamomVIII Krajowy Kongres SekretarzySolidna wygrana na NowowiejskiejCo się stało w PCAS-ieRodzinny piknik w MCK Za PilicąPółkolonie z MCK-iem – ruszyły zapisy!
Reklama
III RUNda Żubra III RUNda Żubra III RUNda Żubra 19.05.2024, Spała - Półmaraton biegowy i Nordic Walking Już 19 maja w Spale odbędzie się III edycja RUNdy Żubra, impreza biegowo-marszowa w ramach której rozegrane zostaną następujące dystanse i konkurencje:Start Główny:- Półmaraton biegowy  21 km( 2 pętle po 10,7 km)- Półmaraton Nordic Walking 21 km ( 2 pętle po 10,7 km)Start towarzyszący:- 5 km bieg- 5 km Nordic WalkingTrasa obydwu dystansów w 95% wyznaczona jest po leśnych duktach i ścieżkach Spalskiego Parku Krajobrazowego, a START I META znajdują się w centrum Spały na placu głównym. Zawodnicy rywalizują w kategoriach OPEN K/M i wiekowych K/M. Przygotowano następujące kategorie wiekowe: K/M20 (16-29lat), K/M30 (30-39lat),  K/M40 (40-49lat), K/M50 (50-59lat), M/K 60+.Do swoich startów zapraszamy również dzieci, które będą rywalizować w 4 grupach wiekowych:- dzieci do lat 7  - 300 m- dzieci 8-10 lat – 600 m- dzieci 11-13 lat – 1000 m- młodzież 14-16 lat -  1000 mNa zwycięzców podium w każdej kategorii wiekowej dziewcząt i chłopców czekają atrakcyjne nagrody, dodatkowo wszyscy uczestnicy startów dzieci wezmą udział w losowaniu nagród ze sceny.ZAPISY I REJESTRACJAWszystkich zainteresowanych startem w zawodach zapraszamy do rejestracji na stronie www.rundazubra.pl.Na wszystkich uczestników biegu czekają atrakcyjne pakiety startowe :Dzieci w pakiecie startowym otrzymują :- okolicznościową koszulkę biegu- komin biegowy- Kupon na pyszne lody od Carska Wieża- pamiątkowe drzewko do posadzenia od Nadleśnictwo Spała, Lasy Państwowe- numer startowy z chipem do pomiaru czasu- medal na mecieDorośli w pakiecie startowym otrzymują:-Numer startowy z chipem do elektronicznego pomiaru czasu-Gadżet z logo biegu- upominki od sponsorów- Kupon na Pasta Party w dniu 18.05 ( Zabujana Pizza Bar w Spale)- Pamiątkowy medal na mecie- Poczęstunek po biegu, owoce, woda, izotonik PASTA PARTYWszystkich półmaratonu i biegu na 5 km zapraszamy do udziału w bezpłatnym Pasta Party w sobotę 18 maja.O SPALESpała to miejscowość niewielka, ale za to z ogromną sportową historią. To tutaj znajduje się Ośrodek Przygotowań Olimpijskich, który wyszkolił już wiele pokoleń polskich czołowych lekkoatletów. Otaczające Spałę lasy stwarzają idealne warunki do uprawiania sportu, do tego wszechobecna cisza i spokój sprawiają że warto tu biegać i wypoczywać jednocześnie.Organizator imprezy:Be AlivePatronat Honorowy:Gmina InowłódzSponsor Główny:Bank Pekao S.A.Sponsorzy Strategiczni:Westlab, One OrganicData rozpoczęcia wydarzenia: 19.05.2024
Food trucki Food trucki Już od 17 do 19 Maja na Placu Kościuszki w Tomaszowie Mazowieckim zawitają Food trucki!Piknik rodzinny organizowany przez Sowa Events bedzie miał do zaoferowania mnóstwo atrakcji.Dla głodomorów przyjadą foodtrucki reprezentujące kuchnie z całego świata. Wśród serwowanych dań nie może zabraknąć: amerykańskich burgerów, hiszpańskich churrosów, frytek belgijskich, węgierskich langoszy, tajskiego padthaia oraz wiele innych przysmaków z różnych zakątków naszego globu.Dla spragnionych będzie przygotowana strefa orzeźwienia, czyli stoisko pełne dobroci. Serwujemy tam autorską lemoniada, zmrożoną granite i wiele innych.Między stoiskami będzie przygotowany specjalny food court gdzie zostaną porozkładane ławostoły, leżaki oraz parasole. Można więc śmiało zaprosić całą rodzinę i wygodnie spędzić czas zajadając się serwowanymi specjałami, słuchając przy tym przyjemnej muzyki.Będzie również mnóstwo atrakcji dla najmłodszych. Będzie stoisko z balonami i zabawkami oraz stoisko z watą cukrową. Bedą również przygotowane dmuchane zamki na których dzieciaki beda mogły spędzić radosne chwile skacząc i bawiąc sie w najlepsze.DODATKOWO I BEZPŁATNIE ZAPRASZAMY NA:SOBOTA:- 12:00 - 16:00 - Spotkanie z ulubionymi postaciami z topowej bajki o dzielnych pieskach! Szykujcie aparaty i szerokie uśmiechy :)NIEDZIELA: - 12:00 -12:45 - Koncert "JAK Z BAJKI" - uzdolnieni ludzie filmu, muzyki, teatru i animacji przeniosą Was w magiczny świat muzyki z największych hitów filmów animowanych! - 12:00 - 18:00 - Animatorzy do Waszej dyspozycji! - zabawy ruchowe, sportowe, skręcanie balonów, zabawy z chustą klanza, mini zajęcia plastyczne i wiele innych - nudzie mówimy STOP!- 12:00 - 18:00 (z przerwami) - Bańki mydlane w niecodziennym wydaniu - daj się zamknąć w giga bańce! - Warto zapomnieć o gotowaniu w domu tego weekendu. Warto zabrać rodzinę i cudownie spędzić ten czas z Food truckami. Kulinarne święto już od 17 do 19 Maja w Tomaszowie Mazowieckim.Data rozpoczęcia wydarzenia: 17.05.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Reklama
Wasze komentarze
Autor komentarza: AgaTreść komentarza: La Gomera? Naprawdę?Źródło komentarza: Co warto zobaczyć podczas wycieczki zorganizowanej na Maderze ?Autor komentarza: MawinaTreść komentarza: Ohydny artykuł, jak można pisać takie brednie.Źródło komentarza: Aktywiści z wyrokami i prokuratorskimi zarzutamiAutor komentarza: obserwatorTreść komentarza: to nadal motoch u "władzy'-pozbawiony zasad moralnych i intelektualnych-dbaja tylko o swoje koryto-chamstwo i prostactwo.....po co głupi i naiwni obywatele ida na te "wybory"-to przecierz ...farsa ..i fałsz...Źródło komentarza: Kto znajdzie się w Radzie Powiatu Tomaszowskiego?Autor komentarza: obserwatorTreść komentarza: to "wszystko'-to kolejny motłoch-pozbawiony zasad intelektualnych....dbaja tylko o swoje koryto...wybrali sie sami bo sfałszowali po raz kolejny "wybory"......Źródło komentarza: Węgrzynowski ponownie Starostą Powiatu TomaszowskiegoAutor komentarza: saraTreść komentarza: panie Mariuszu coś pan taki wściekle zażarty na porządnego człowieka jakim niewątpliwie jest pan poseł WitczakŹródło komentarza: Oświata niejedno ma imię. Co dalej z tomaszowskimi szkołami?Autor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Ewelina: to jest to, o co nam chodzi. Pisząc: "nam" , mam na myśli tych, którzy mają takie informacje, jak Ty. Teraz p. Terenia odwraca ode mnie wzrok, kiedy na rynku (w godzinach pracy jej i jej Lesia) przyjeżdża na zakupy. Do niedawna inaczej to wyglądało. Ta pani była bardzo miła dla mnie i chętnie mi się odkłaniała. Dzisiaj jestem dla niej wrogiem. Takie czasy.... PS. Jednak pozostaje pytanie: skąd ta baburica wie, że ten wredny Ajdejano, to jestem ja....!? Ja tę zagadkę znam, ale nie będę się chwalił, skąd ją znam.Źródło komentarza: W Radzie Miejskiej karty rozdane?
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama