Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 20 maja 2024 13:42
Reklama
Reklama

Subiektywna historia rock'n'rolla w Tomaszowie Mazowieckim cz. 14 - Rock’n’Rollowe sesje wyjazdowe

Wakacje 1964 roku okazały się dla mnie również atrakcyjne muzycznie i wypoczynkowo jak ostatnie dwa lata dekady zapoczątkowującej lata 60-te. Zespół, z Klubu ZMS, po otrzymaniu wakacyjnego prezentu w postaci spędzenia miesiąca wakacji w lasach nad jeziorem sławskim, wziął się poważnie do roboty. Na próbach, przygotowywał się do tourne po Polsce, pogłębiał swój muzyczny repertuar innych, wielkich instrumentalistów jak amerykańskie zespoły będące na topie: Johnny & The Hurricanes (Red River Rock, Cannonball), Duan Eddy (Peter Gunn, Rebel Rouser) czy The Champs (Tequila).

 

Lider zespołu, Mietek Dąbrowski swoim sposobem bycia, image, miał duże poważanie i wiarygodność u pana Kotalskiego, więc by z zespołem zabrać mnie do Sławy Śl. wymyślił funkcję elektryka sprzętu muzycznego, którą oficjalnie przedstawił panu Marianowi. Choć z elektryką nie miałem nic wspólnego, zawsze przed występem te sprawy załatwiali gitarzyści podłączając się do wzmacniaczy, to pan Kotalski w trosce o dobre funkcjonowanie zespołu na prąd, zaakceptował funkcję i tym sposobem znalazłem się, ku swojemu, dużemu zaskoczeniu w ekipie.

 

Zanim nastąpił wyjazd na Ziemię Lubuską, pan Kotalski na okres 4/5 dni, zaproponował zespołowi i załatwił krótki pobyt w Wiśniowej Górze k/Łodzi, w celu przetestowania na gorąco nowego repertuaru, na trwającym od tygodnia młodzieżowym obozie ZMS (szkoleniowo – wypoczynkowym) dla członków z byłego województwa łódzkiego. Była tu również grupa aktywistów z naszego miasta. Zespół miał w swoim programie, poza codziennym przygrywaniem do tańca uczestnikom obozu, również jeden, pełnowymiarowy koncert.

 

Właśnie na ten koncert, miały przyjechać władze wojewódzkie wizytujące polityczną działalność obozu i inni goście z wojewódzkiegoświecznika. By zadośćuczynić panu Kotalskiemu za zabezpieczenie nam wspaniałych wakacji, również miał przybyć na ten dzień do Wiśniowej Góry, Mietek Dąbrowski i jego koledzy z zespołu, jak to się kolokwialnie mówi, dali z siebie wszystko.

 

Podczas koncertu doszło do dziwnego i zaskakującego wydarzenia, którego nie zapomnę do końca swoich dni. Kiedy Romek Jędrychowski zakończył swoją wokalną rundkę utworem The Young Ones z repertuaru Cliffa Richarda, gitarzyści rozpoczęli swoją, instrumentalną część spotkania.  Jako pierwszy zabrzmiał utwór, będącym wówczas na topie list przebojów, Hava Nagila. Po kilku wykonanych przez zespół taktach, na scenę wbiega chłopak o ciemnej karnacji skóry (był to przebywający gościnnie, jak się później okazało, student z Cypru uczący się w Łodzi), wykonuje dziwne, taneczne ruchy zmierzające ku Mietkowi wykonującemu na prowadzącej, główny temat utworu. Andrzej basista, z Michałem na rytmicznej na moment zamarli zaprzestając gry, a Andrzej Kuźmierczyk przestał uderzać w bębny, szykując się do obrony (myślał, że to atak) Mietka Dąbrowskiego.

 

Tymczasem Mietek zorientował się, że utwór jest orientacji wschodniej, jeszcze mocniej uderzał w struny, wprowadzając Cypryjczyka w taneczną ekstazę a pozostali członkowie zespołu po chwilowym zastoju, przyłączyli się grą do gitary prowadzącej, tym samym stwarzając niepowtarzalne widowisko, jakiego już nigdy w swoim życiu nie widziałem. Tańczącym krokiem student zszedł ze sceny pociągając do tańca swoich przyjaciół, by po chwili cała sala połączona przyjaznym, tańczącym orszakiem trzymając się za dłonie przemieszczała się wzdłuż i wszerz pomieszczenia, utrzymując rytm i taneczny krok, wciągając w ten proceder zaproszonych i wielce zaskoczonych notabli. Zespół nieustannie podtrzymywał podkład muzyczny. Trwało to blisko dziesięć minut. Po zakończeniu wszyscy z ulgą odetchnęliśmy zajmując siedzące miejsca a zespół dalej kontynuował swój, zakłócony koncert.

 

Hava Nagila (Radujmy się) – to ludowa pieść żydowska śpiewana w święta, między innymi Chanukę. Pierwszy raz nagrał ją w 1915 roku Abraham Zewi Idelsohn w Jerozolimie a słowa do tej melodii uwspółcześnił w 1918 roku na znak zwycięstwa Brytyjczyków i utworzenia w Palestynie państwa żydowskiego. Utwór ten wykonywały i miały w swoim repertuarze największe, światowe gwiazdy piosenki; Bob Dylan, Connie Francis, Dalida, Scooter, nasza Justyna Steczkowska czy Harry Belafonte. Również zespoły instrumentalne miały ten utwór w swoim muzycznym menu, jak; Duan Eddy, The Ventuares czy The Shadows. W cudownych latach 60-tych ubiegłego wieku, utwór Hava Nagila, ze względu na swoją przepiękną linię melodyczną, stał się wielkim, światowym hitem.

 

 

 

 

Ośrodki wypoczynkowe przepięknie położone w lasach nad jeziorem sławskim to jedno z najatrakcyjniejszych krajobrazowo regionów Polski. Moim zdaniem cała Ziemia Lubuska kandyduje do miana największych skarbów polskiej przyrody. Miszkańcy centralnej Polski wyrażali się o tym regionie, tej ziemi, że jest ona jak bibilijny raj. W dawnym województwie łódzkim (przed gierkowskim podziałem Polski) niektóre obiekty wokół miasta Sława Śląska i wzdłuż jeziora sławskiego, podlegały administracyjnie województwu i miastu Łodzi. Sławskie ośrodki stały się główną bazą szkoleniowo – wypoczynkową dla aktywu i członków ZW ZMS, województwa łódzkiego.

 

Przez całe lato trwały tu dwutygodniowe obozy szkoleniowo – wypoczynkowe, zetemesowska młodzież reprezentowana była przez aktyw wszystkich miast województwa. Na polu namiotowym w lesie iglastym, rozstawionych było kilkanaście, dwunastoosobowych namiotów z drewnianym budynkiem nad brzegiem jeziora,  w którym mieściła się stołówka i obozowa świetlica. Około 150 metrów dalej, idąc w kierunku centrum miasta, w głąb jeziora wcinał się w wodę jeziora półwysep, na którym stał, wokół oszklony, pawilon z bufetem, stolikami i krzesełkami z małą scenką i dużym (drewniana podłoga) miejscem do tańca. Była to słynna Szklanka, lokal o którym było głośno we wszystkich miastach województwa. Odbywały się tu wszystkie, obozowe wieczorki poznawcze i taneczne zabawy, zwane fajfami.

 

Do Sławy przyjechaliśmy pociągiem wczesnym rankiem. Zakwaterowaliśmy się w jednym z obozowych namiotów. Po krótkim odpoczynku, późnym popołudniem, w Szklance odbyła się pierwsza próba zespołu, na której to zebrała się duża grupa młodzieży, nie tylko z naszego obozu. O przyjeździe na turnus do Sławy tomaszowskiej, gitarowej grupy mówiło się głośno w obozowych kuluarach, stąd taka frekwencja ciekawskich na pierwszej próbie. Późnym wieczorem w tym lokalu odbył się wieczorek zapoznawczy (stały fragment wszystkich zgrupowań większej liczby osób). Po krótkich przemówieniach Komendanta obozu, oficjalną, taneczną część spotkania zespół rozpoczął utworem z repertuaru The Shadows, Shadoogie. Utwór ten stał się muzycznym logiem zespołu, od tej chwili wszystkie koncerty, muzyczne spotkania zespołu z Barlickiego 9, rozpoczynały się tym hitem.

 

Zaczął się taneczny szał trwający nieustannie do północy, co było jednorazowym ewenementem. W pozostałe dni fajfy kończyły się kwadrans przed 22.00, bo o tej godzinie wg obozowego regulaminu obowiązywał capstrzyk (cisza nocna). Kiedy chłopcy zagrali utwór z repertuaru The Diamonds, oparty na motywach muzyki ludowej Japonii, Sukiyaki (japońska potrawa z ryżu) z miejsca stał się przebojem obozu. Podśpiewywany, nucony był codziennie przez wszystkich obozowiczów w okresie trwania turnusu, wieczorem na tanecznych fajfach, bisowany był bez przerwy.

 

Na tańce do Szklanki przychodziła młodzież nie tylko z naszego obozu ale również innych zakotwiczonych wokół jeziora sławskiego, także zagranicznych (z Czechosłowacji, NRD, Węgier). O wydarzeniach w kawiarni rezonansem rozeszła się fama w centrum miasta. Do końca naszego pobyty było bardzo tłoczno na parkiecie tanecznego pawilonu. O zespole wyrażano się w samych superlatywach, co bardzo nas wszystkich, tomaszowian podbudowywało. Dziś, po latach stwierdzam, że był to najbardziej profesjonalny zespół, którego nie powstydziłby się ojciec chrzestny polskiego rock’n’rolla, pan Franciszek Walicki.

 

Zapraszani byliśmy do innych obozów na spotkania przy ognisku (pieczenie kiełbasek), gdzie nasz mistrz gitary, Mietek Dąbrowski przygrywał do wspólnie śpiewanych obozowych szlagierów. Wakacje w Sławie Śląskiej uważam za jedno z najpiękniejszych przeżyć swojej młodości, a zespół z tomaszowskiego Klubu ZMS rozsławił nasze miasto do tego stopnia, że jeszcze we wrześniu na fajfy przy Barlickiego 9 przyjeżdżali uczestnicy sławskiego obozu z Łodzi, Zgierza, Piotrkowa Trybunalskiego, Pabianic czy Skierniewic. Wrzesień był ostatnim miesiącem działalności zespołu. Od października jego lider, Mietek Dąbrowski rozpoczął studia na Uniwersytecie Wrocławskim, na Wydziale Prawa.

 

Mija blisko 50 lat od tamtych wydarzeń z lata 1964 roku, miałem jeszcze okazję trzykrotnie w swoim życiu służbowo przebywać w zakochanej do bólu Sławie Śląskiej, mieście przepięknie położonym w lasach wokół jeziora o tej samej nazwie. Za każdym służbowym pobytem moje uczucia, pamięć, wracały z łezką w oku do tych przepięknych chwil, do pięknie opalonych dziewczyn, seksownie wabiących nas w czasie rock’n’rollowych szaleństw na parkiecie pawilonu Szklanka.

 

Na zawsze w mojej pamięci pozostaną dwa wielkie, wakacyjne przeboje, które dominowały przez lato 1964 roku, jeszcze przez następne lata można było je usłyszeć w polskich klubach i domach, to; Hava Nagila i Sukiyaki. Jedyny pozytywny akcent tomaszowski, jaki pozostał w tym mieście, to ten, że założył tu rodzinę i mieszka do dzisiaj mój pierwszy idol rock’n’rolla ze starzyckiej jedenastolatki, Gienek Kowalski.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Polecane
Premier: plan budowy żelaznej kopuły nad Polską i Europą posunął się o krok do przoduPrzy dworcu kolejowym w Tomaszowie Mazowieckim powstanie nowy parkingSzkolenie z Czarnej Taktyki w 9 Łódzkiej Brygadzie Obrony TerytorialnejArbuzy ekologiczneUOKiK: klienci Biedronki, którzy wzięli udział w promocji „Magia Rabatów”, mogą otrzymać 150 złNFOŚiGW: start programu dopłat do przydomowych wiatraków planowany na 2.-3. kwartał 2024 r.Ekstraklasa piłkarska - Widzew - Lech 1:1Lechia zwycięska na wyjeździeZmarł ks. prałat Edward WieczorekLewica ogłosiła program do PE: prawa pracownicze, Karta Praw Kobiet, Europejski Fundusz MieszkaniowySondaż: 64,3 proc. badanych za budową umocnień na granicy z Rosją i Białorusią, 16,5 proc. przeciwOgórek trzecim wiceprzewodniczącym
Reklama
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
zachmurzenie umiarkowane

Temperatura: 23°CMiasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1012 hPa
Wiatr: 10 km/h

Reklama
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Wasze komentarze
Autor komentarza: ZdzisławTreść komentarza: Sprzedawczyk. Za posadkę zrobi wszystko. Co teraz wyborcy PIS powiedzą?Źródło komentarza: Ogórek trzecim wiceprzewodniczącymAutor komentarza: amunakiTreść komentarza: wybitny fachowiec od odbioru dróg w gminie RzeczycaŹródło komentarza: Ogórek trzecim wiceprzewodniczącymAutor komentarza: BarmanTreść komentarza: Leszek to mój mentor i przyjaciel, to prawda że miał w poważaniu Tomaszów ale ile zrobił dla Rzeczycy!!! Lechu tak trzymaj wszystko omówimy w lesniczówce!Źródło komentarza: Ogórek trzecim wiceprzewodniczącymAutor komentarza: Entliczek pentliczek na kogo ...Treść komentarza: Trumf, trumf, Misia Bela, Misia Kasia, konfacela. Misia A, Misia Be, Misia Kasia, konface.Źródło komentarza: Ogórek trzecim wiceprzewodniczącymAutor komentarza: Wszystko jest na sprzedażTreść komentarza: Toż to ludzie spod brudnej PałyŹródło komentarza: Węgrzynowski ponownie Starostą Powiatu TomaszowskiegoAutor komentarza: Dla "chołoty" JBTreść komentarza: Trzeba … rozłożyć ten naród od wewnątrz, zabić jego moralność… Jeśli nie da się uczynić zeń trupa, należy przynajmniej sprawić, żeby był jako chory ropiejący i gnijący w łożu… Trzeba mu wszczepić zarazę, wywołać dziedziczny trąd, wieczną anarchię i niezgodę… Trzeba nauczyć brata donoszenia na brata, a syna skakania do gardła ojcu. Trzeba ich skłócić tak, aby się podzielili i szarpali, zawsze gdzieś szukając arbitra. Trzeba ogłupić i zdeprawować, zniszczyć ducha, doprowadzić do tego, by przestali wierzyć w cokolwiek oprócz mamony i pajdy chleba.Źródło komentarza: Prezes PiS: Polska potrzebuje planu "Siedem razy tak", m.in. dla inwestycji, wsi i bezpieczeństwa
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama