Długoterminowy najem samochodów to mechanizm często stosowany przed przedsiębiorców. W zależności od formy opodatkowania, wielkości przychodów i różnic między podatkiem Vat należnym a naliczonym, bywa on korzystniejszy niż dominujący wciąż na rynku leasing. Tymczasem najem aut (często bardzo luksusowych) za publiczne pieniądze przez posłów to swego rodzaju nowość. Niezależnie od różnic demonstrowanych na sali obrad, tu wszyscy są zgodni. Skoro się da, to czemu nie korzystać. Czy jest to uczciwe?
To kwestia nie tyle samej oceny prawnej, co etycznej. Większość posłów jednak z takiej formuły czerpania z publicznych pieniędzy nie korzysta. Szczególnie ci, którzy prowadzą solidnie 2-3 biura poselskie. Część mówi wprost, że jest to oszustwo. najem może być okazjonalny, ale nie może być stałą praktyką. 23 310 zł miesięcznie na prowadzenie biura, to kwota, która przysługuje każdemu posłowi. Wystarczy jednak policzyć choćby dwa etaty, plus koszty najmu a okazuje się, że "szału" nie ma.
Na co wydawał pieniądze Adrian Witczak w 2024. Poza wynajmem samochodu za blisko 27 tys. złotych, wypłaca oczywiście wynagrodzenie pracownikom. Zatrudnieni na umowę o pracę razem z pochodnymi to koszt 54 tysięcy złotych. Z pobieżnych szacunków wynika, że mamy tu jednego pracownika za najniższe wynagrodzenie krajowe. Więcej poseł wydaje na zakup materiałów biurowych i pracy, bo aż 85 tys. złotych. Sporo płaci osobom na podstawie umów zleceń, bo ponad 110 tysięcy złotych (postaramy się sprawdzić, kto w ten sposób jest u niego zatrudni0onym). 19 tysięcy wydaje na ogłoszenia.
Poza 27 tysiącami złotych za wynajem auta. Adrian Witczak przytulił też 44 tysiące złotych tytułem zwrotu kosztów przejazdu samochodem własnym lub innym. Wynika z tego, że Poseł przez jeden tylko rok, woził się za 70 tysięcy złotych. Za co zapłacili oczywiście polscy podatnicy.
Według Wirtualnej Polski rekordzistą w najmie jest - Andrzej Kosztowniak z PiS - wykazał 60 354,50 zł na najem auta, co oznacza, że średnio miesięcznie musiał płacić co najmniej 4 000 zł na ten cel. Poseł w oświadczeniu majątkowym wykazał 4 samochody. Wśród wynajmujących są też członkowie rządu, którzy poruszają się ministerialnymi limuzynami, w tym minister rozwoju i technologii Krzysztof Paszyk, który jako poseł PSL zadeklarował 50 874,14 zł na "koszty najmu samochodu".
Jak to się stało, że podobne kombinacje są w ogóle możliwe? Okazuje się, że wystarczy opinia prawna wystawiona przez dowolnego prawnika. Wirtualna Polska w pytaniach do Kancelarii Sejmu poprosiła o udostępnienie pełnej treści i wskazanie autora opinii prawnej. Odpowiedzi (zapewne zgodnie z zasada pełnej transparentności)) nie uzyskano.
Zgodnie z informacjami uzyskanymi przez dziennikarzy WP, konkluzją opinii jest stwierdzenie, że poseł ma prawo finansowania kosztów wynajmu samochodu (obok tzw. kilometrówki) ze środków na prowadzenie biura poselskiego. Wydatki ponoszone z tego tytułu podlegają zasadom udokumentowania, ewidencjonowania i sprawozdawczości i muszą być przechowywane w podstawowym biurze poselskim.
Teoretycznie samochody wynajmowane na biura poselskie powinny służyć wyłącznie do celów związanych w wypełnianiem mandatu posła. Czy tak się dzieje? Oczywiście można w to wątpić. Są także używane do celów prywatnych, a wtedy powinny być wykazywane jako przychód w zeznaniu podatkowym. Jeśli tego nie robi popełnia przestępstwo karno skarbowe.
Czy wyjazdy na przykład na konwencje kandydatów na prezydenta RP można uznać za wypełnianie poselskiej aktywności? I tu można oczywiście wątpić. niestet6 zasady rozliczania wydatków parlamentarzystów są skrajnie nietransparentne i sprzyjają nadużyciom. .
Napisz komentarz
Komentarze