To jest też dzień, w którym nagle przypominamy sobie, że brunetki nie są „po prostu ciemnowłose”. Brunetki to osobna kategoria zjawisk: jak pogoda w górach. Niby zapowiadali, że będzie spokojnie, a tu nagle: błysk, decyzja, plan na życie i jeszcze lista zakupów. I nie ma, że „zaraz”. Jest: „już”.
Jak poprawnie pozdrawiać brunetki?
Po pierwsze: z szacunkiem. Po drugie: z humorem. Po trzecie: bez głupich tekstów w stylu „o, ale masz ciemne włosy” — bo to jest mniej więcej tak odkrywcze jak informacja, że woda jest mokra.
Najbezpieczniejsze formuły pozdrowień:
- „Cześć! Widzę, że dziś świat ma poziom, bo brunetki są w formie.”
- „Dzień dobry! Miłego dnia i zero ludzi, którzy pytają ‘a to naturalne?’”
- „Siema! Niech ci dziś wszystko idzie tak gładko, jak ty ogarniasz chaos.”
- „Hej! Oby kawa była mocna, a argumenty jeszcze mocniejsze.”
A jeśli nie masz w pobliżu brunetki?
Spokojnie. To święto działa na odległość. Wystarczy:
- wysłać wiadomość „Pozdrawiam!”
- dodać mema lub serduszko
- i nie dopisywać „bo dziś takie święto”, bo to psuje magię.
Brunetki czują, kiedy pozdrowienie jest szczere. To jak radar. A czasem nawet jak rentgen, ale nie wnikajmy.
Dlaczego w ogóle brunetki mają swoje święto?
Bo ktoś w końcu musiał uhonorować ludzi, którzy potrafią:
- wyglądać elegancko nawet w bluzie z kapturem,
- mieć w torebce pół wszechświata, w tym rozwiązanie na cudze problemy,
- i mówić „spoko”, a ty i tak wiesz, że sprawa została właśnie oceniona na 2/10.
Więc dzisiaj — bez wymówek. Jeśli widzisz brunetkę: pozdrów. Jeśli znasz brunetkę: napisz. Jeśli jesteś brunetką: odbieraj pozdrowienia jak należny podatek od bycia ikoną.
A na koniec, oficjalna formułka świąteczna:
Pozdrawiam wszystkie brunetki — niech wam się dziś układa tak dobrze, jak wam się układają włosy, kiedy nikt nie patrzy.



























































Napisz komentarz
Komentarze