Bezzębny i niebezpieczny: faszysta i wyborca PiS
Zastanawialiście się na kogo zagłosować w 2. turze wyborów prezydenckich? Nie zadaję tego pytania wyznawcom (celowo używam tego słowa) jednej z dwóch grup, które coraz bardziej przypominają sekty, ale osobom, które poza emocjami, kierują się także pogłębionymi analizami i nie lubią, kiedy traktuje się ich niczym kompletnych... idiotów. Od dawna już wmawia się nam, że musimy iść na wybory, że powinniśmy wybierać, że to obowiązek, że nawet jeśli kandydat nam się nie podoba, to i tak powinniśmy się zdecydować na tak zwane mniejsze zło. Nazywam to neologizmem politycznym. Czy aby na pewno musimy? Sam akt głosowania w systemie demokratycznym ma charakter dobrowolny, a nie wzięcie w nim udziału może być również wyrażeniem własnej opinii. Czyż nie absurdalnym jest wybierać jakiekolwiek zło, kiedy tego robić nie musimy. Czy mniejsze, czy większe... nie ma to w tym przypadku różnicy. Przecież zło dobrem należy zwyciężać. Że pozwalamy wybierać w ten sposób innym? Z etycznego punktu widzenia, może okazać się to najwłaściwsze, szczególnie kiedy obserwujemy to, w jaki sposób prowadzona jest kampania wyborcza jednego i drugiego kandydata. Imperatywna może być tu więc jedynie negacja niegodziwości.
06.07.2020 15:09
69
4
Komentarze