Prawym okiem: lecznica czy płacopój
Przez lata mojej działalności samorządowej i dziennikarskiej widziałem już różne rzeczy. Niektóre cieszyły inne złościły mniej lub bardziej. To, co zawsze denerwowało mnie najbardziej, to fakt, że samorząd stał się żerowiskiem dla różnego rodzaju cwaniaczków, którzy gdzie indziej nie za bardzo sobie dają radę. Kiedy im się bliżej przyjrzeć, to i w tej samorządowej działalności żadnych sukcesów nie widać. Kreatywni potrafią być jedynie wtedy, kiedy sprawa dotyczy ich osobistych korzyści. Wynajdują sobie miejsca w spółkach, radach nadzorczych albo innych jednostkach budżetowych. Z takich, czy innych względów (najczęściej przez partyjniackie układy) otrzymują etaty... tyle tylko, że w pracy widywani są niezwykle rzadko, a nawet jak się pojawią, to nikt nie wie, czym tak naprawdę w firmie się zajmują. "Mój mąż? Mój mąż jest z zawodu dyrektorem" - to cytat z genialnej komedii "Poszukiwany, poszukiwana" z fantastyczną rolą nieodżałowanego Wojciecha Pokory. Czas płynie, PZPR już nie ma, a mechanizmy wciąż te same...
21.11.2018 10:34
15
15
Komentarze