Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 24 lipca 2025 14:49
Reklama
Reklama

Wietnam (Dong Hoi) - Dni w stylu Barei

Albo autostop w Wietnamie nie należy do najłatwiejszych, albo w ostatnim czasie miałem po prostu pecha. Po pierwsze, główna trasa (AH1), łącząca północ z południem kraju, czasem ma dwa pasy, czasem jeden, czasem w ogóle nie ma żadnych linii, a w niektórych miejscach, asfalt ustępuje miejsca glinie w kolorach od pastelowo-pomarańczowego do karmazynowego.
Reklama

[reklama2]

Reklama

 

Dlatego, należy się liczyć z tym, że mimo, że kierowcom wydaje się, że biorą udział w Grand Prix Indochina, średnia prędkość podróżna to ok. 20 - 40 km/h. Wyjeżdżając z Hai Phong, najpierw zgubiłem drogę i godzinę stałem pod, podobno, niewłaściwym znakiem, którego strzałka pokazywała jednak miasto, na które się kierowałem. W końcu, zatrzymał się młody chłopak na skuterku i zaoferował odstawienie mnie na prawidłowy szlak. Później, poszłoby już gładko. Co chwila zatrzymywał się jakiś busik. Ja nie miałem jednak ochoty na targowanie niebotycznych kwot za 20-30 kilometrów jazdy dalej.

 

Podobnie jak wiele rzeczy w Wietnamie, również główna trasa łącząca północ z południem kraju jest bardzo zróżnicowana.

 

Po kilkudziesięciu minutach i kilku rozstaniach z kierowcami busów, udało mi się zatrzymać ciężarówkę do Ninh Binh. Uśmiechnięty kierowca, niestety nie znał ani jednego słowa po angielsku. Za to poczęstował mnie kawałkiem kleistego ryżu zawiniętym w liść bambusa. W Ninh Binh, czekał mnie malutki spacerek. W strugach deszczu, który wydawał się padać pod ukosem, musiałem przejść na odpowiedni wylot z miasta, próbując zniechęcić mototaksówkarską mafię do zaczepiania mnie. W Wietnamie nie ma kłopotu ze złapaniem taksówki  - tutaj taksówkarz łapie klienta. Im przewaga kilogramowa i śmiałość kierowcy jest większa, tym bardziej skuteczne będą wyniki jego łowów (zdarzyło mi się już kilka razy być na siłę wciąganym do taryfy).

 

Biorąc pod uwagę styl jazdy wietnamskich kierowców, zatrzymanie ciężarówki to nie tylko lepsze widoki, ale i zwiększone bezpieczeństwo.

 

Później, od wioski do wioski, łapiąc pokracznie kolejne okazje, udało mi się dojechać do Thanh Hoa. Jak się okazało, przejechanie 60 kilometrów, zajęło mi kilka godzin. Zastanawiałem się, gdzie mogę tego dnia najdalej dojechać. Moje wątpliwości rozwiała Jenny - studentka dziennikarstwa na jednym z uniwersytetów w Hue. "Jedziemy do Dien Chau. Chcesz się zabrać z nami?" - zapytała wystawiając głowę zza okna busika. Jenny wraz z rodzicami i rodzeństwem była w trakcie rodzinnej pielgrzymki z południa na północ i znów na południe kraju, odwiedzając wszystkie gałęzie jej drzewa genealogicznego. Pokonanie 90 kilometrów zajęło nam blisko trzy godziny.

 

W Dien Chau, rozejrzałem się po ciemnej okolicy, w której przez brak jakiegokolwiek oświetlenia nie dojrzałem nic ciekawego. Nie widziałem sensu meldowania się do nawet najtańszego hoteliku na jedną tylko noc. Zamiast tego, szukałem dobrego miejsca na kemping. Pierwsza próba postawienia kroku w pole - plusk - niestety trafiłem na pole ryżowe. Zawsze lepszy plusk niż cyk. Po wygrzebaniu z plecaka latarki już się udało.

 

Znalazłem małą polankę niedaleko mini-plantacji bananów, na której grunt pozwolił mi bezproblemowo wbić śledzie i ustawić namiot. W Wietnamie, ceny zakwaterowania zaczynają się już od 3 dolarów. Planując jechać dalej następnego dnia, nie ma jednak żadnego sensu uciekać do hotelu - z wygodnego łóżka ciężej się rano podnieść niż z twardej, nierównej namiotowej podłogi.

 

Próba noclegu w pozornie mięciutkim polu może się czasem skończyć kałużą w butach.

 

 

 

[reklama2]

Następny poranek przypominał jakiś opad radioaktywny. Mżawka wyglądała jak mgła. Zima nie jest dobrą porą na odwiedzanie północnego Wietnamu. Jest zbyt wilgotno. Mimo wszystko, udało mi się dostrzec, że spędziłem noc w czyimś ogródku. Właściciel nie był mną zainteresowany tak jak ja jego bananami. Niestety, zielone owoce na drzewie okazały się jeszcze mało zdatne do spożycia.

 

Gdyby banany były trochę bardziej dojrzałe a obok był krzaczek kawy, byłaby to idealna agroturystyka ze śniadaniem.  

 

Po skromnym śniadaniu złożonym z bagietki i słodkiego, skondensowanego mleka, które udało mi się bez problemu wnieść do kawiarni, napisałem na kartcę "Vinh". Mimo, że Vinh znajdowało się tylko kilkanaście kilometrów od Dien Chau, dojechanie do tego mało ciekawego miasta zajęło mi ponad godzinę. Przez dwadzieścia kolejnych minut szedłem wzdłuż drogi by znaleźć się na rogatkach. Po kilkudziesięciu minutach stopowania z tabliczką z napisem Dong Hoi, do którego, mimo sporego dystansu, bardzo chciałem  się tego dnia dostać, zatrzymał się dalekobieżny autobus jadący z Hanoi do Ha Tinh. W środku, wesoły Pan Trang gestem pokazał, że nie chce ode mnie żadnych pieniędzy. Dzięki Panu Trangowi, mój dzień, ze zwykłego, szarego, zamienił się w kolorowy.

 

Autobus wysadził na stacji wszystkich pasażerów w pobliskim Ha Tinh. Mnie, jednak, kierowcy poprosili bym został w środku. Wielkim Neoplanem, wjechaliśmy w ciasne uliczki miasta by po chwili zatrzymać się pod..... salonem piękności. Jak na salon piękności przystało, w progu przywitała nas piękna właścicielka. Kiedy chciałem wyjść się przywitać, zauważyłem, że Pan Trang ma na sobie moje buty. Zwróciłem mu delikatnie na to uwagę, ale ten, roześmiany, pokazał na swoje białe adidasy. Faktycznie, moje czarne trampki zrobiły się kolorowe. Nie chciałem jednak innych butów - kilka minut na wietnamskich poboczach i, cokolwiek miałoby się na nogach zmieniłoby się w cichobiegi bagienne - w dosłownym tego słowa znaczeniu.

 

Salon piękności okazał się być przedsiębiorstwem wielobranżowym. Za dwupiętrowym budynkiem z fioletowym tynkiem i skośnym dachem znajdował się parking na autokarową flotę. Oprócz tego, przed domem stały 4 czarne, świeżo wysmalcowane, pachnące nowością Toyoty Camry, które nie wiem do czego służyły. W środku, oprócz full-servisu całego ciała można było również wymienić sobie walutę i kupić biżuterię.

 

Razem z Panem Trangiem, zostaliśmy poczęstowani herbatą i duńskimi ciasteczkami. Pan Trang co chwila dzwonił po znajomych, którzy przychodzili, witali się by po chwili zniknąć. Jednym z nich był policjant z wydziału imigracyjnego. Po sprawdzeniu paszportu, odbyło się delikatne przesłuchanie przy filiżance kawy. Pan mundurowy nie mógł wyjść z podziwu, że białopośladkowiec z kraju zachodniego deklaruje się jako komunista i otwarcie przyrównuje ustrojstwo demokratyczne do samochodu z dwoma czy więcej kierownicami.

 

Tak się zagadaliśmy, że nie zauważyłem, że słońce już zaszło. "Fajnie", pomyślałem. "Przez cały dzień zrobiłem 40 kilometrów". Z drugiej strony, groteskowy wieczór, dopiero się rozpoczynał, więc z ciekawością, czekałem na rozwój wydarzeń. Do pokoju wchodziło coraz więcej osób. Po chwili, z zaplecza wyszły kasjerki z talerzami, miskami z jedzeniem i sztućcami. Rozłożyły wszystko na macie na podłodzę i kiedy dołączył do nas starszy funkcjonariusz, mówiący idealnie po angielsku, przystąpiliśmy do konsumpcji ostrej, ale za to bogatej w kilka rodzajów mięsa, warzyw i sosów kolacji. Pan policjant wytłumaczył mi, że jeśli trochę poczekam, pojadę do Dong Hoi razem z Panem Trangiem, który, podobnie jak poznana przeze mnie dzień wcześniej Jenny był w trakcie rodzinnej pielgrzymki - w drodzę do Ho Chi Minh. Trudno było mi wierzyć w zapewnienia, zważywszy, że wszyscy panowie pili coś co nazwali winem, a co w rzeczywistości było mętną perłową cieczą o bardzo odpychającym, spirytusowym zapachu.

 

Podczas przystanku w Ha Tinh, zjedliśmy z Panem Trangiem i jego znajomymi obfitą kolację.

 

 

 

[reklama2]

 

Po kolacji, nieco kołyszący się inspektor zaprosił mnie do samochodu. "Jedziemy do mojego biura". Nie mając nic do ukrycia, ani nic innego w planach na wieczór, nie oponowałem. Gustownie urządzony gabinet Pana Quanga z łóżkiem na wypadek nocnych dyżurów przypominał trochę kapliczkę.

 

Wiedziałem, że w Wietnamie panuje kult pierwszego prezydenta zjednoczonego kraju, Ho Chi Minha, ale tylu Ho Chi Minów na tak małej powierzchni jeszcze w życiu nie widziałem.

 

Jeden był na biurku, drugi na szafie, trzeci w biblioteczce, czwarty na niej. Nie wiem, ile Prezydentów było w szafie i w szufladach. Porozmawialiśmy przez chwilę na temat zasług dygnitarza, jego miasta rodzinnego, jego drogi do sukcesu, itp. W biurze pana Quanga, patrząc na flaszkę z białą cieczą stojącą pod stołem przeszła mi przez głowę dziwna myśl, że Wietnam, z firmami krzakami, zupełnie niezrozumiałym ustrojem przypominającym kapitalizm, jednak z obrazem Marksa i Lenina w tle, konspirowaną prostytucją i narkotykami przypomina trochę Polskę znaną z filmów Stanisława Barei.

 

Biuro Pana inspektora było jednocześnie miejscem kultu pierwszego lidera zjednoczonego Wietnamu.

 

Nieco po godzinie 23, pan Quang, poczuł się zmęczony. Poszliśmy do jego służbowego auta i zostałem odwieziony spowrotem do zamkniętego już salonu odnowy biologicznej, vel. przedsiębiorstwa wielobranżowego. Po kilku minutach stania na krawężniku, z piskiem opon zatrzymała się jedna z wypolerowanych Camry, za której kierownicą siedział jeden z biesiadników z wielkim złotym łańcuchem na szyji. "Chcesz jechać do Dong Hoi?" - zapytał sprawiającym wrażenie w miarę trzeźwego głosem. "No chcę" - odpowiedziałem zastanawiając się, czy z tyłu są jakieś poduszki powietrzne. "To wsiadaj". Pojechaliśmy na rogatki miasta. Kierowca dał Panu Trangowi plik banknotów, wsiadł spowrotem do samochodu i odjechał. Pan Trang wytłumaczył, że czekamy na autobus.

 

Po chwili zatrzymaliśmy jeden z busików. Niestety, po kilkunastu minutach jazdy mojemu towarzyszowi podróży coś się nie spodobało. "Stop!", "Stop!", krzyczał coraz głośniej. Kierowca zatrzymał się i otworzył drzwi. Próbowałem uspokoić Pana Tranga by nie wysiadał po środku niczego. Nie udało mi się nic zdziałać. Zostaliśmy wypchnięci z busika i znaleźliśmy się w po środku egipskich ciemności w trzydomkowej wioscę. Wietnamczycy mają skłonność do wyłączania kraju na noc. W miastach, tylko w ścisłych centrach ulice są oświetlone. Poza nimi, życie toczy się od piania kogutów do sowiego koncertu. Chwilę później, dołączył do nas ubrany w pidżamę właściciel jednego z domków. Przez chwilę zastanawiałem się jakie miałbym szanse ucieczki i ewentualnego konfliktu. "Pomyślmy - środek nocy. Kompletnie pijany facet w średnim wieku, facet w pidżamie i trzeźwy chłopak z 10-kilowym plecakiem i torbą - kto ma większe sza..... nie no, przecież to jest groteska" - doszedłem do wniosku, że groził mi jedynie niekontrolowany wybuch śmiechu. Pan Trang co chwila do kogoś dzwonił z jednego z trzech telefonów, które miał przy sobie. Pan w pidżamie zaprosił nas do swojego nowowybudowanego i pachnącego świeżością domku na herbatę. Po kilku filiżankach czaju, zobaczyliśmy niebieskie światła. Wyszliśmy przywitać się z młodym funkcjonariuszem, który zaprosił nas do policyjnego pickupa, następnie ruszył przed siebie by po kilkudziesięciu kilometrach przekazać nas kolejnemu patrolowi. Kierowca kolejnego radiowozu zatrzymał się na następnym punkcie kontrolnym - również w jakimś ciemnym miejscu. Kiedy tylko przejeżdżał dalekobieżny autobus do Ho Chi Minh City, policjant dał znak kierowcy by wziął dwóch pasażerów na gapę. Mnie jednak nie w smak było jechać aż do Saigonu. Zależało mi na zobaczeniu ostatniego miasta zwycięskiej w Wojnie Wietnamskiej północy.

 

Zależało mi by zobaczyć najdalej wysunięte na południe, ostatnie miasto zwycięskiej północy - Dong Hoi.

 

W Dong Hoi byłem o trzeciej rano. Miasto, choć bez żywej duszy na ulicach, wydało mi się bardzo zadbane. Znalazłem tani hotelik, w którym za 3 noce wynegocjowałem łączną cenę 12 dolarów. Moim fortelem negocjacyjnym był brak znajomości wietnamskiego i fakt, że jedna noc miała się już ku końcowi.

 

Dong Hoi, mimo, że powoli przekształcane jest w miejscowość wypoczynkową, nie zdążyło jeszcze stracić swojego naturalnego uroku, który najłatwiej dostrzec w okolicach targu. Reszta miasta, podczas dnia, śpi. 

 

Następnego dnia, zwiedzałem spokojne, poprzecinane romantycznymi kanałami Dong Hoi i jego najbliższe okolice. Mimo, że znajduje się ono w okolicy pięknych i zadbanych plaż, których brzegi zdobią drzewa kokosowe, pól ryżowych, podziemnego miasta pamiętającego  konflikt z lat 70-tych poprzedniego stulecia i kompleksu jaskiń, turyści, znają je jedynie zza okien autokaru z Hanoi do Ho Chi Minh. Może dzięki temu, mimo, że Dong Hoi jest średniej wielkości miastem, ma ono swój urok. Oczywiście, podobnie jak w Hai Phong, nie brakuje miejsc, które nie są tym co reklamują, ale na ulicy nie ma nikogo kto widząc białe lico, molestowałby przybysza z dalekich stron.

 

 

 

 

 

Reklama

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie

Reklama

Podaż nowych mieszkań spada, ale oferta rynkowa rośnie

W czerwcu, podobnie jak w całym drugim kwartale br., spadła sprzedaż nowych mieszkań w większości największych miast - wynika z raportu portalu RynekPierwotny.pl. Zmniejszyła się również aktywność inwestycyjna firm deweloperskich, co jednak nie zatrzymało wzrostu liczby mieszkań w ofercie.Data dodania artykułu: 24.07.2025 11:37
Podaż nowych mieszkań spada, ale oferta rynkowa rośnie

Producent „Lalki”: podziękowałem TVP za ofertę, ale postanowiłem jej nie przyjmować

Podziękowałem TVP za ofertę i po przeanalizowaniu postanowiłem jej nie przyjmować. Motywacja była wyłącznie biznesowa, myślę, że dostarczę do projektu koproducenta lub koproducentów na lepszych warunkach - wyjaśnił producent i scenarzysta nowej filmowej adaptacji „Lalki” Radosław Drabik.Data dodania artykułu: 22.07.2025 21:05
Producent „Lalki”: podziękowałem TVP za ofertę, ale postanowiłem jej nie przyjmować

W Parlamencie Europejskim słychać głosy krytyki wobec nowego budżetu UE

Propozycja Komisji Europejskiej dotycząca nowego budżetu na lata 2028-34 spotkała się z krytyką ze strony przedstawicieli największych frakcji w PE. Europosłowie Siegfried Muresan (EPL) i Carla Tavares (S&D) zarzucili KE marginalizowanie roli Parlamentu oraz próbę osłabienia kluczowych polityk unijnych - spójności i rolnictwa.Data dodania artykułu: 21.07.2025 14:27
W Parlamencie Europejskim słychać głosy krytyki wobec nowego budżetu UE

Łódzkie/ 21 zabytków z dofinansowaniem na renowację

Ponad 20 zabytków z woj. łódzkiego, w tym głównie kościoły i klasztory, ma przejść remonty i konserwacje przy wsparciu środków z programu „Ochrona zabytków” resortu kultury. Na ten cel w regonie rozdysponowano w sumie przeszło 6 mln zł.Data dodania artykułu: 21.07.2025 13:44
Łódzkie/ 21 zabytków z dofinansowaniem na renowację

Gawkowski: rekonstrukcja rządu w środę i czwartek - powstaną dwa duże resorty; jeden odpowiedzialny za gospodarkę, drugi za energetykę

W środę i czwartek nastąpi rekonstrukcja rządu, powstaną dwa nowe duże resorty: jeden odpowiedzialny za gospodarkę, drugi za energetykę - poinformował w poniedziałek wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski. Jeszcze dziś ma się odbyć spotkanie liderów ugrupowań koalicyjnych.Data dodania artykułu: 21.07.2025 13:20
Gawkowski: rekonstrukcja rządu w środę i czwartek - powstaną dwa duże resorty; jeden odpowiedzialny za gospodarkę, drugi za energetykę

Kaczyński o Braunie: uderza w nasze najbardziej elementarne interesy

Negowanie Holokaustu to haniebne kłamstwo historyczne - powiedział w niedzielę w Lublinie prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Jego zdaniem to, co robi Grzegorz Braun jest uderzeniem w nasze najbardziej elementarne interesy, niszczy nasze stosunki ze Stanami Zjednoczonymi.Data dodania artykułu: 20.07.2025 17:22
Kaczyński o Braunie: uderza w nasze najbardziej elementarne interesy

Szefowa MRPiPS: będzie ustawa zakazująca bezpłatnych staży

Rozpoczynamy prace nad ustawą, która wprowadzi zakaz bezpłatnych staży - powiedziała na konferencji prasowej we Wrocławiu ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Mają na tym skorzystać młodzi pracownicy - dodała.Data dodania artykułu: 20.07.2025 17:20
Szefowa MRPiPS: będzie ustawa zakazująca bezpłatnych staży

Ekspertka: obozy i kolonie są dla dzieci sprawdzianem z samodzielności

Obozy i kolonie wpływają na rozwój dziecka. To sprawdzian z samodzielności i okazja do nauki pewnych umiejętności w praktyce - powiedziała PAP psycholożka dr Magdalena Śniegulska z Uniwersytetu SWPS. Rodzice muszą być przygotowani na pierwszy, samodzielny wyjazd dziecka - dodała.Data dodania artykułu: 20.07.2025 12:59
Ekspertka: obozy i kolonie są dla dzieci sprawdzianem z samodzielności
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.

Polecane

24 lipca Policja obchodzi swoje święto; kim jest statystyczny funkcjonariusz?„Szlak Mazovii” – Galeria Tomaszów ożywia historięNie ma wrażeń bez obrażeń – niepokojący trend w sieciUsługi szpitala się kurczą. Nie będzie chirurgii twarzowo - szczękowejNowe struktury Akademii Piłkarskiej RKS Lechia!Personalia: Mirosław Kukliński w roli prezesa SIMOptymiści są do siebie podobni, pesymiści to indywidualnościEkstraklasa piłkarska - chorwacki pomocnik dołączył do WidzewaKomunikat o przerwach w dostawie prąduTermiczny must-have dla aktywnych – idealny sprzęt na trening, rower, trekkingOddajemy Scenę Młodym w Galerii Tomaszów – pierwsza odsłona za nami!Zapraszamy wszystkie dzieci  na seans filmowy!
Reklama
Reklama
Reklama
Radni Koalicji Obywatelskiej mają reprezentować partię, czy mieszkańców?

Radni Koalicji Obywatelskiej mają reprezentować partię, czy mieszkańców?

Według informacji, jaką mogliśmy wyczytać Barbara Klatka zawieszona w prawach członka PO. Powodem było oczywiście jej głosowanie za udzieleniem wotum zaufania oraz absolutorium dla Prezydenta Tomaszowa Mazowieckiego. Przewodnicząca Rady Miejskiej podjęła autonomiczną decyzję, którą nie mogli być zaskoczeni inni członkowie klubu radnych KO, ponieważ byli o tym poinformowani wiele dni wcześniej. Barbara Klatka konkurentka Marcina Witko w wyborach na urząd prezydencki, szeroko uzasadniała swoją decyzję, dotyczącą głosowania. Podkreślała realizowane inwestycje, wykonany prawidłowo budżet, ale przede wszystkim fakt, że samorząd to miejsce, gdzie pracuje się dla... mieszkańców. Krótko mówiąc: liczy się sprawy ważne dla tomaszowian, a legitymacje partyjne należy chować do najgłębszych kieszeni. Przewodnicząca RM wykazała się sporą odwagą, bo skutki było dosyć łatwo przewidzieć.
Kucharski bierze się za pracowników Urzędu i... nie tylko

Kucharski bierze się za pracowników Urzędu i... nie tylko

Radny Piotr Kucharski wciąż generuje nowe pomysły, które mają pomagać w pracy urzędnikom i pracownikom samorządowym. Tym razem postanowił zaproponować poprawę wydajności pracy przez wzmożoną kontrolę jego czasu. Lider zespołu, znanego także, jako "Mordaka Patrol" powołuje się przy tym na... "liczne skargi mieszkańców, dotyczące nieprawidłowości w ewidencjonowaniu czasu pracy w jednostkach organizacyjnych, podległych prezydentowi miasta". No no no
Dzięki kamerom monitoringu udało się zatrzymać kierowcę przewożącego 15 osób!

Dzięki kamerom monitoringu udało się zatrzymać kierowcę przewożącego 15 osób!

Centrum Monitoringu Miejskiego w Tomaszowie Mazowieckim po raz kolejny udowadnia swoją skuteczność. Tym razem operatorzy kamer miejskich zauważyli niepokojącą sytuację na drodze i natychmiast przekazali informację policji. Mundurowi zatrzymali do kontroli drogowej 52-letniego obywatela Ukrainy, który przewoził autem aż 15 osób – czyli o 7 więcej niż dopuszczała homologacja pojazdu. Kierowca stracił prawo jazdy, otrzymał 12 punktów karnych i mandat w wysokości 2 100 zł. To kolejny przykład, jak rozbudowany system monitoringu realnie wpływa na poprawę bezpieczeństwa w mieście.
Mieszkańcy skarżą się na uciążliwy hałas z firmy "Mordaka". Co na to przedsiębiorca?

Mieszkańcy skarżą się na uciążliwy hałas z firmy "Mordaka". Co na to przedsiębiorca?

Mieszkańcy Wąwału od dłuższego czasu skarżą się na uciążliwość działających tam firm. Piszą skargi do różnych instytucji, władz gminy wiejskiej Tomaszów. Nie ukrywają też, że czują się bezsilni, bo nikt na nie właściwie nie reaguje. Urzędy twierdzą, że nie mają odpowiednich narzędzi kontrolnych. Władze gminy pozostają właściwie bierne, a to na nich spoczywa główna odpowiedzialność. Trudno bowiem obwiniać przedsiębiorcę, że prowadzi działalność, zatrudnia ludzi, płaci podatki, zarówno te lokalne, jak i krajowe. Gmina ma w nich także swój udział. Z tym, że ta sama gmina równocześnie zezwala na budowę kolejnych budynków mieszkalnych, przekształca tereny rolne w osiedla mieszkaniowe, Zapomina przy tym, że ludziom, którzy się tu osiedlają powinno się zapewnić właściwą jakość życia. Wyjaśnienia, że każdy kupuje działkę i inwestuje na własne ryzyko są nie do przyjęcia. Dotyczy to zresztą nie tylko uciążliwości związanych z działalnością gospodarczą, ale też dostępności do mediów, dróg itd. Wśród firm na które najbardziej uskarżają się obecnie mieszkańcy, należy betoniarnia pana Mordaki. Jednak ich niepokój budzą także plany budowy kolejnych firm, w tym przetwórstwa mięsnego.
Reklama

Wasze komentarze

Autor komentarza: xxxTreść komentarza: Ale to Powiat jest właścicielem spółki TCZ a nie ryży donek!Źródło komentarza: Usługi szpitala się kurczą. Nie będzie chirurgii twarzowo - szczękowejAutor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: No, pięknie, ku#wa, ładnie. To jest kolejny, lokalny przykład realizacji podstawowej doktryny ryżego donka: gnoić Polskę w każdy, możliwy sposób i na wszystkich frontach. Ma u nas pomocnika, również wroga Polski i Polaków - posła Witczaka. A co na to nasz powiatowy katecheta?! A wielkie jajco!!! Po reakcji każdego przeciwnika, ta społeczna i samorządowa gnida dworska zawsze trzęsie gaciami.Źródło komentarza: Usługi szpitala się kurczą. Nie będzie chirurgii twarzowo - szczękowejAutor komentarza: ZiBiTreść komentarza: Kto pod kim dołki kopie sam w nie wpada. Panowie. Kucharscy do roboty budujcie ekrany. A nie ryjcie pod rodz. Witko..Źródło komentarza: Mieszkańcy skarżą się na uciążliwy hałas z firmy "Mordaka". Co na to przedsiębiorca?Autor komentarza: InżynierTreść komentarza: Wystarczy przeczytać poprzednie artykuły na ten temat, żeby wiedzieć, że prace podzielone są na oddzielne projekty i prowadzone są równolegle.Źródło komentarza: Dariusz Klimczak: Ważna informacja dla Tomaszowa Mazowieckiego!Autor komentarza: RobertTreść komentarza: Twoja faza poszukiwań też jest na początku po co zabierasz głosŹródło komentarza: Protestowali w sprawie polityki emigracyjnejAutor komentarza: PiotrTreść komentarza: Dość że z ciebie pisdeusz to na dodatek impotent intelektualnyŹródło komentarza: Protestowali w sprawie polityki emigracyjnej
Reklama
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklama
Reklama
Reklama