Setki złotych wydanych na sprzęt, kolorowe pilkery, świecące przywieszki - moje przygotowania do drugiego "dorszowego" wyjazdu trwały tygodniami. Pierwszy, zeszłoroczny wspominam bardzo miło ze względu na atmosferę i metodę połowu jaką jest jiggowanie ciężkim pilkerem po 40 - 70 metrowych głębokościach. Niestety kompletny brak doświadczenia zaowocował jedną złowioną sztuką.
Bogatszy o internetowo - prasową wiedzę z optymizmem patrzyłem na nasz wczorajszy wyjazd. Pierwsze informacje nie były zbyt dobre. Nasz człowiek w Ustce będący zakwaterowany od środy - co rusz przekazywał nam informacje dotyczące pogody: "Na Bałtyku 7-9 w skali Buforta, więc na tamten dzień z rejsu nici"
Po mocno wietrzystym tygodniu, w weekend woda się uspokoiła. Niestety wieści wędkarskie z soboty nie napawały optymizmem, gdyż zapaleńcy morskich połowów z całej Polski nie mieli zbyt wielkich sukcesów, a wielu wędkarzy schodziło o kiju .Na szczęście dla uczestników, „tomaszowskiej”, niedzielnej wyprawy – rejs dla dwóch z trzech kutrów okazał się obfity (trzeci nie miał już tyle szczęście). Wiatr w okolicach 2-3 w skali Buforta, słoneczna pogoda, sprawiła iż mimo początkowych niepowodzeń szyprowie stanęli na wysokości zadania i większość z nas nie mogła narzekać na wyniki.
Najlepszym rezultatem w całej wyprawia mógł się pochwalić Robert Maciaszczyk łowca 47 dorszy. Drugim wynikiem był połów 43 dorszy. Wielu z nas miało także wyniki w okolicach 20-30 ryb. Sam zakończyłem rejs z 19 wymiarowymi dorszami (plus 1 niewymiarowym i 1 Kur Diabeł), kilkoma zrywami pięknych rybek, stratą blisko 100 metrów plecionki, która zwyczajnie źle nawinąłem (kolejny brak doświadczenia) , oraz bogatszy o analizę, a co za tym idzie kolejną bardzo dużą dawkę wiedzy.
Amatorom wędkarstwa, którzy jeszcze nie mieli przyjemności skosztować wędkarstwa morskiego z pewnością taką wyprawą mogę z całym sercem polecić. Potrzebny sprzęt można wypożyczyć na łodzi za około 20 złotych, choć osobiście polecam kupno najprostszego, z pewnością będzie mniej zawodny. Jest to wydatek zazwyczaj dość spory, ale i jednorazowy, gdyż kij, kołowrotek i wysokiej klasy "linka" posłuży nam długo. Pilkery i przywieszki to także niezbyt drogi zakup. W przypadku pierwszych wystarczy kilka sztuk o różnej gramaturze 100 - 200 gram. Cena pilkera waha się w granicach 12 złotych. Jedna przywieszka to koszt rzędu 6-7 złotych.
Niestety w Bałtyku wciąż jest problem z masą dorsza spowodowanej wysokim odłowem szprota przez zagraniczne trałowce. Mimo kilku naprawdę ładnych okazów, ogólnie przeważały te niezbyt dużej wagi. Organizatorzy zadbali jednak o to aby przestrzegany był wymiar ryby.
Po 15 godzinny rejsie w porcie zjawiliśmy się około godziny 19, a w Tomaszowie około godziny 3. Dla najlepszych łowców z poszczególnych kutrów zostały przygotowane upominki tj. wędki, kołowrotki, plecionki, oraz inne upominki.
źródło i foto: własne; pzwstarzyce.pl; Krzysztof Dutkiewicz























































Napisz komentarz
Komentarze