Dzień 1: Komeda na nowo i „Ptaszyn Songs”
Start festiwalu należał do zespołu Kroke, który w premierowym programie sięgnął po muzykę filmową Krzysztofa Komedy, składając subtelny ukłon klasyce i polskiej szkole filmowej. To dosyć nieoczywisty dobór, zważywszy, że grupa na co dzień wykonuje coś, co nazywamy "muzyką świata". Dało się to odczuć w wykonywanych interpretacjach utworów Komedy. Zaczęło się od tematu ze studenckiej etiudy filmwej Romana Polańskiego "Dwaj ludzie z szafą", poprzez muzykę z takich filmów reżysera, jak "Nóż w wodzie", "Nieustraszeni pogromcy wampirów". Sięgnięto też do filmów Jerzego Skolimowskiego oraz Jerzego Hoffmana. W tym ostatnim usłyszeliśmy temat z filmu "Prawo i pięść" ubarwiony bałkańskim klimatem.
Chwilę później Leszek Możdżer i wibrafonista Karol Szymanowski zaprezentowali premierę „Ptaszyn Songs” – projekt odwołujący się do dorobku, ikony polskiego jazzu. Osobowości, która ukształtowała kilka pokoleń słuchaczy i muzyków. Nie zabrakło dialogu z publicznością i ciekawostek, wspomnień i anegdot, dotyczących samego "Mistrza". Dwa genialni muzycy przyciągnęli do tomaszowskiej Areny prawdziwe tłumy widzów. Organizatorzy nie kryli zadowolenia z ilości sprzedanych biletów.
Wieczór miał też piękny, społeczny finał: podczas licytacji fotografii Leszka Możdżera oraz jedną ze słynnych czapeczek, Jana Ptaszyna Wróblewskiego (z certyfikatem) zebrano 8 tys. zł na rzecz Hospicjum im. Św. Filipa Neri w Tomaszowie Mazowieckim. Publiczność biła brawo nie tylko artystom, ale i gestowi – tak wygląda jazzowe serce Tomaszowa.
Dzień 2: Nirvana w jazzowych barwach i klasyka Łobaszewskiej
W sobotę kultowe riffy zabrzmiały… swingiem. Walk Away mógł zaskoczyć punkowych purystów swoimi aranżacjami znanych utworów grungeowej Nirvany. Pojawiły się znane z "Nervermind": Smells like spirit, Lithium, About a girl i inne piosenki (?). Walkaway poprzez program „Nirvana na jazzowo”, pokazał, jak odwaga aranżacyjna potrafi odświeżyć rockowy kanon.
Na finał Grażyna Łobaszewska z zespołem Ajagore przypomniała swoje największe przeboje – były wzruszenia, chóralne śpiewy i owacje na stojąco.
Dzień 3: Młoda krew i „Przestworza”
Ostatniego dnia festiwalu na scenie pojawili się Kosmonauci z premierowym „Baazaar Miliana” – współczesną interpretacją muzycznego języka Jerzego Miliana, wibrafonisty i kompozytora, którego twórczość znów wybrzmiała niezwykle świeżo. Młodzi muzycy dają nadzieję, że w muzyce jazzowej jest jeszcze przyszłość. Uwagę zwracał doskonały perkusista, którego solowe popisy musiały zachwycać nie tylko znawców.
Finał należał do Anny Marii Jopek i jej projektu „Przestworza” – kameralnego, poetyckiego i pełnego światła. Idealne zamknięcie trzech pełnych magii wieczorów.
Festiwal, który daje więcej
Love Polish Jazz Festival to nie tylko koncerty. To spotkania, rozmowy i poczucie, że jazz – najwolniejsza ze sztuk – w Tomaszowie ma publiczność, która słyszy każdy niuans. W tym roku do programu dołożono także element pamięci i wspólnoty: fotografia „Ptaszynowi w hołdzie” w przestrzeni festiwalowej oraz muzyczne odniesienia do wielkich – od Komedy po Wróblewskiego – nadały całości wymiaru historii opowiadanej „na żywo”. Być może zabrakło nieco wspomnienia o zmarłym niedawno Stanisławie Sojce, ale i na to przyjdzie czas, może w X edycji.
Love Polish Jazz Festival, to także możliwość osobistego i bezpośrednio kontaktu z muzyki, krótkiej rozmowy, wspólnego zdjęcia, czy uzyskania autografu.
Arena Lodowa raz jeszcze pokazała klasę
Przestrzeń przy ul. Strzeleckiej 24/26 po raz kolejny udowodniła, że jazz świetnie czuje się w dużym, akustycznie dopieszczonym wnętrzu. To olbrzymia zasługa Dominika Czwartka i jego ekipy z Federalnego biura Imprez. Scena, światło i produkcja dawały artystom swobodę, a publiczności – komfort słuchania. To tu, w jednym miejscu, można było usłyszeć premierę obok klasyki i młode brzmienia obok artystów o ugruntowanej pozycji.
Najważniejsze było jednak to, co między dźwiękami
Uśmiechy po koncertach, rozmowy w kuluarach, wzruszenia – i to, że dziewiąta edycja LPJF pokazała polski jazz w całej rozpiętości: od filmowych pejzaży Kroke, przez nowy rozdział w hołdzie „Ptaszynowi”, po natchnione „Przestworza”. Jeśli ktoś jeszcze wątpił, że Tomaszów Mazowiecki kocha jazz – teraz już nie ma wątpliwości
--
zdjęcia oczywiście niezawodny Dariusz Kwapisiewicz "BrandMedia"






















































































































































































Napisz komentarz
Komentarze