Oto kino, które mocno siedzi w głowie. „Moi synowie” (fr. „Jouer avec le feu”, ang. „The Quiet Son”) Delphine i Muriel Coulin to poruszający dramat o ojcu i dwóch dorastających synach, których więź wystawiona zostaje na próbę przez radykalizację najstarszego z chłopców. Historia osadzona jest w robotniczej Lotaryngii – w Villerupt, przy granicy z Luksemburgiem – z dala od paryskich salonów, w codzienności kolejarza Pierre’a (Vincent Lindon) i jego synów: ambitnego Louisa (Stefan Crepon) i „Fusa” (Benjamin Voisin), który coraz głębiej wchodzi w środowiska skrajnej prawicy. To właśnie ten werystyczny, „prowincjonalny” kontekst, jak zauważył The Film Verdict, czyni film „zanurzonym w aktualnym pejzażu politycznym” i tym samym wyjątkowo nośnym na art-house’owym rynku.
Film powstał na podstawie głośnej powieści Laurenta Petitmangina „Ce qu’il faut de nuit” („What You Need from the Night”), nagrodzonej m.in. Prix Femina des lycéens. Ekranowa wersja, przygotowana przez siostry Coulin – autorki „17 dziewczyn” – przenosi pytania z kart książki w intymną przestrzeń domu i pyta, „na ile rodzice są w stanie ustrzec dzieci przed błędami, które mogą zaważyć na ich życiu”
Na 81. festiwalu w Wenecji Vincent Lindon otrzymał za rolę Pierre’a Puchar Volpiego dla najlepszego aktora, a sam film zebrał kolejne wyróżnienia (m.in. Palatine Prize). Warto też odnotować polski akcent – muzykę skomponował Paweł Mykietyn.
Siłą „Moich synów” jest sposób, w jaki kino społeczne zderza się tu z kameralnym dramatem rodzinnym. Télérama nazwała obraz „poruszającym dramatem rodzinnym i społecznym, niesionym przez imponujące aktorsko trio”. Redakcja zwróciła przy tym uwagę na sceny, które pokazują, jak „faszyzm karmi się fascynacją ciałem i ciosem” – od transowego pogo po nielegalne walki MMA w opuszczonej hali
Cineuropa chwali precyzję, z jaką film rozrysowuje etapy psychologicznej przemiany i rodzinnego pęknięcia – już pierwsze pytania bohaterów („Freedom for whom? Equality for whom? Fraternity for whom?”) stają się osią sporu o wartości. To „wciągająca, drobiazgowa analiza”, gdzie czułość zderza się z narastającym niezrozumieniem.
Nie wszyscy krytycy byli jednak bezkrytycznie entuzjastyczni. Variety określiło film jako „kompetentny, choć pozbawiony polotu”, a ScreenDaily wytykał mu zbyt „wygodne” rozwiązania fabularne. Ale i takie głosy układają się w ciekawy dialog – między kinem-tezą a próbą nieoczywistego, cichego portretu rodziny, która traci wspólny język.
Głos widzów? Na Rotten Tomatoes pada stwierdzenie: „Very current themes that happen within any family. It’s a good film, Vincent Lindon is great, as always.” W sekcji komentarzy Téléramy ktoś dopowie krótko, ale celnie: „la fraternité dépasse les divergences politiques” – braterstwo bywa silniejsze niż polityczne różnice.
Na tle recenzji wyróżnia się jeszcze jeden element: konsekwentna reżyseria i skupienie na męskim mikrokosmosie. Linternaute streszcza odczucia francuskiej prasy: „mise en scène tendue et sobre” (napięta i oszczędna inscenizacja), która „z finezją rozkłada na czynniki pierwsze rodzinną dezintegrację”. The Film Verdict dorzuca, że to „porywający dramat rodzinny” – nie krzyczy, ale zostaje z widzem na długo.
Dopełnieniem jest dźwięk – partytura Mykietyna działa jak nerwowy, wewnętrzny rytm emocji, a kamera uparcie wraca do domowych przejść, korytarzy i klatek schodowych, gdzie bohaterowie mijają się „po cichu”, jakby każdy niósł swoją tajemnicę. Taka forma znakomicie współgra z treścią: związać widza nie spektaklem, lecz bliskością.
Kiedy i gdzie zobaczyć „Moich synów” w Tomaszowie?
Film jedzie teraz przez polskie kina studyjne, a w cyklu Helios „Kino Konesera” zapowiedziano specjalne pokazy – m.in. 20 października (poniedziałek) w wybranych lokalizacjach sieci; śledź repertuar Heliosa i stronę „Kina Konesera”.
Jeśli regularnie bywasz na tomaszowskich seansach „Kina Konesera”, pamiętaj o lokalnej akcji: „Koneserzy dostają więcej!”. Zachowuj bilety – w Tomaszowie można je wymieniać na książki lub płyty filmowe (szczegóły podawały lokalne serwisy)































































Napisz komentarz
Komentarze