Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 21 lipca 2025 02:03
Reklama
Reklama

Tajlandia (Khao Lak, Phuket) - Długi przeskok, ciuciubabka z monsunem i wakacje

Jak pracowałem w Polsce, byłem zdania, że im krótsze spódniczki przy mundurkach szkolnych - w ich żeńskim wydaniu, oczywiście - tym lepiej. Dopiero w Tajlandii, przekonałem się do czego takie obyczajowe rozwolnienie może doprowadzić. Teraz w pełni popieram zakaz malowania się chłopców w liceach i przychodzenia na zajęcia topless..... obiecuję wszem i wobec, że kiedyś przeproszę pana Romana za głośne krytykowanie jego konserwatywnych poglądów.
Reklama

Mimo, że słowa pozornie głupiej, popowej piosenki "One night in Bangkok makes a hard man humble", okazały się mieć nad wyraz głęboki sens, nie chciało mi się szybko opuszczać "Miasta Aniołów". Mama Marka przygotowywała zbyt pożywne śniadania żeby tak po dwóch dniach, po których odczułem przesyt wrażeń się już żegnać.

Reklama

 

Właśnie podczas jednego z nich - świeżego Pad Thai z warzywami i kilkoma sadzonymi jajkami na spokojnych przedmieściach, o spokojnym poranku, zaglądając w głąb swojego żołądka (tj. duszy), doszedłem dlaczego nie boję się miejsc powszechnie uważanych za niebezpieczne, a zwykli, pospolici lejdiboje, rodzą we mnie poczucie panicznego strachu.

 

Odpowiedź znał już dziadek Zygmunt. Nazwał ją pięknymi, podniosłymi słowami "kompleks kastracyjny". Wybuch miny rodzi kompleks kastracyjny bez konsekwencji, ale już widok "motylicy" w stanie przeobrażania z motyla, podświadomie wywołuje u mnie dziwne stany lękowe. Cóż..... mogłem się bać np. potworów w szafie.

 

W końcu, kiedy strzeliło kilka piorunów z sino-ciemnego nieba, przypomniało mi się, że zaczęła się pora deszczowa. Wypadało ruszyć dalej, w stronę miejsca, gdzie nie będzie codziennie padać a małe opóźnienie czasowe przypłacić kilkoma postojami na suszenie.

 

Tylko jak się wywieźć z ogromnego miasta? Na którym piętrze głównej arterii stanąć? Ba... co tam piętro? Jak tutaj znaleźć drogę we właściwym kierunku. Skorzystałem z wyszukiwarki pociągów. Jest! W moją stronę - do niewielkiego Cha-Am, jakieś 200 kilometrów na południe od Bangkoku. Najfajniejsze jest to, że pociąg ten jest całkowicie za darmo, a stacja położona jest niedaleko znanego mi China Town. Poszedłem na stację, kupiłem w kasie bilet za 40 bahtów (4zł), udałem się na peron, na którym, mimo pozornego chaosu, wszystko okazało się być ładne, przejrzyste i czytelne i wsiadłem do mojego, bez problemu odszukanego składu.

 

40 Bahtów to oczywiście tajska darmocha dla falangów. Niby mogłem się targować; mogłem wsiąść bez biletu i zgrać głupa, że google translator przetłumaczył mi, że nie trzeba mieć biletu, ale po co? Gdyby to było 400 bahtów to tak, ale dla 40 nie ma co robić awantury. Z drugiej strony, mimo, że rodzi to lekkie poczucie dyskryminacji, ma taka polityka ręce i nogi. Skoro Tajowie płacą podatki, a koleje są państwowe, czyli zbudowane i utrzymywane z tych ich podatków to po co mają dopłacać kolejny podatek w postaci biletu? Co innego falandzy ze swoimi wielkimi czterema literami, czasem podniesionymi do przypominającego owal kwadratu przez nadmiar tłuszczy w diecie. Oni podatków w Tajlandii nie płacą.

 

Mimo, że komfort jazdy trzecią klasą na twardych drewnianych fotelach nie należy do najwyższych a wagony sprawiają wrażenie jakby zostały losowo powyrywane z różnych innych pociągów z różnych dekad i połączone ze sobą w bardzo ciekawy i wymagający wielkiej wyobraźni sposób, Tajskie koleje bardzo dbają o komfort pasażerów. Co tam podwieszone do sufitu wiatraki i chodzący tam i spowrotem sprzedawcy przekąsek na których można zbankrutować? Najważniejsze było to, że na bilecie, który trzymałem w ręku buła nadrukowana godzina przyjazdu.

 

 

 

 

W Cha-Am byliśmy prawie planowo. Poślizg wyniósł tylko dwie godziny co w porównaniu do pociągu, który w Pakistanie wiózł mnie 700 kilometrów przez prawie 40 godzin nie było najgorsze. W Cha-Am zjadłem smażony ryż z jajem i pikantną sałatką z papaji i wyszedłem na trasę łapać spokojnie dalej stopa. Pani, która się zatrzymała, podwiozła mnie na kolejną stację oferując mi darmowy pociąg w pobliże Phukhetu. Nie wykręcałem się - łudziłem się, że rodowita Tajka może załatwić przejazd na gapę - niestety, nic z tego. Falang to falang. Money money give me all your money.

 

Zostałem za to odstawiony na posterunek ochrony ośrodka wypoczynkowego, w którym pracowała jej znajoma. Po piętnastu minutach, zza bramy wyłonił się prywatny songthaew, który rozwoził pracowników do domów. W ten sposób, zaliczyłem kolejne 50 kilometrów, przetoczyłem się przez kolejne miasto i złapałem dwie panie, które wręczyły mi świeży chleb, wodę i chciały mi dać 100 bahtów na szczęście, których mimo, że kończyła mi się gotówka, nie przyjąłem.

 

W miejscu, w którym mnie wysadziły zaczęło porządnie wiać. Chwilę później pojawiła się chmura i deszcz.... i to jaki deszcz! Zwiałem pod wiatę. Kiedy przestało dmuchać a ulewa zmieniła się w mżawkę, wymyśliłem, że pójdę pod drzewo obok drogi. Jakieś 20 metrów i już byłem cały mokry. W życiu nie widziałem takiej gęęęęęęstej mżawki. Niby wcale tak mocno nie padało, ale to była dosłownie kropla obok kropli. Na szczęście, w takich warunkach, od razu zatrzymało się dwóch żołnierzy. Podwieźli mnie kilkadziesiąt kilometrów na dworzec autobusowy.

 

Przestało padać. Przeszedłem kawałek dalej i znów złapałem króciutki przeskok do kolejnego dworca. Znów zaczęło padać. Tym razem tak mocno, że założyłem na plecak pokrowiec przeciwdeszczowy. Płaszcza nie chciało mi się wyciągać - z cukru nie jestem, było ciepło, a deszczówka czysta powinna być - można się małymi łyczkami napić przy okazji idąc.

 

Machając, przeszedłem kawałeczek na stację benzynową. Pomyślałem, że skoro jest restauracja i 711 to mogę sobie zamówić herbatę i przeczekać noc przy stoliku. Nic z tego! Zapomniałem, że im cieplejszy kraj tym wydajniejsza i zimniejsza klimatyzacja. Spanie w środku nie wchodziło w grę. Postawiłem na ławeczkę przed 711. Wyiągnąłem chleb, który dostałem i....... wróciłem do sklepu i poprosiłem o kartkę papieru. Napisałem na niej nazwę najdalszego miasta, przed rozjazdem dróg w stronę wybrzeża Morza Andamańskiego i Zatoki Tajskiej, położyłem ją na plecaku i zacząłem konsumować moją kolację. Zobaczyłem kierowcę ciężarówki, który najpierw zatankował, później ustawił się ukosem na parkingu i zniknął w arktycznych temperaturach sklepu. Pomyślałem, że pewnie jedzie daleko dlatego kiedy tylko wychodził, pokazałem mu kartkę.


- Co masz? Tylko ten plecak?
- Tak, tylko ten plecak i torbę z aparatem i wodą. A gdzie pan jedzie? Kierowca pokazał mi na mapie jakąś miejscowość położoną pod samą granicą z Malezją. A ja jadę Na Phukhet.
- To mogę Cię odstawić przed mój rozjazd do [jakaś skomplikowana i trudna do zapamiętania nazwa, którą wymawiając chyba bezbłędnie wzbudził we mnie pełny szacunek].


Jechaliśmy przez całą noc a mój kierowca co jakiś czas zatrzymywał się by uzupełnić prowiant, zapasy tytoniowe i kofeinowe. Najfajniejsze było to, że za cholerę nie wiedziałem, gdzie mnie wiezie. Zresztą po co wiedzieć zbyt dużo? Ważne, że w dobrą stronę, nie pod prąd i on sam wie najlepiej gdzie mam wyskoczyć. Do tego, choć zimno, było bezpiecznie - tak mi się wydawało do momentu kiedy ciężarówka zaczęła mu pływać. Chwilę później zrobiliśmy kolejną, dłuższą przerwę na kawę. Kierowcy w Tajlandii nie mają tachografów.


- Wooooow
- Woooooow
- Może się zatrzymamy? Zapytałem widząc jak jadący przed nami pickup, na zakręcie pojechał prosto i przedachował w rowie pomiędzy jezdniami
- Nie, nie trzeba
- To może zadzwonimy na policję?
- Nie trzeba. On na pewno zasnął, na pewno śpi.

 

No tak, Azjaci są bardzo pomocni i chojni - pod warunkiem, że się ich o coś poprosi - nieproszeni, z reguły trzymają się z daleka. Do tego, wszystkiego panicznie się boją - zatrzymanie się w środku nocy do udzielenia pierwszej pomocy daleko wykracza poza ich poczucie bezpieczeństwa. Ale już po prozaicznych rusztowaniach z bambusa skaczą bez żadnych linek jak gibony.

 

Chwilę po feralnym zaśnięciu. Ja też odpłynąłem. Obudził mnie mój kierowca, który faktycznie, odwiózł mnie najdalej jak mógł - nadrobił całe 20 kilometrów żeby wywieźć mnie poza rogatki miasta tak żebym mógł łapać auta wyjeżdżające poza nie. Ponieważ niedaleko była świeżo skoszona trawka, stwierdziłem, że dalszą jazdę odłożę na następny dzień. Wyciągnąłem namiot i..... rama - gdzie jest rama? Zupełnie nie mogłem sobie przypomnieć gdzie ją zgubiłem - pokrowiec był, aluminiowych rurek brak. Zostało płutno, śledzie i folia, której używam zamiast tropiku oszczędzając na wadzę. Przynajmniej nie padało. Rozłożyłem karimatę i położyłem się na trawcę. Przypomniały mi się węże, które naliczyłem w ogródku Freddiego z Mae Sot, ale jakoś bez problemu zasnąłem.

 

 

Następnego dnia, spokojnie, na kilka przeskoków, dotoczyłem się najpierw w okolice Khao Sok,gdzie zastanawiałem się czy nie zostać na chwilę. Wielkie, wystające z ziemi postrzępione skały porośnięte nienaruszoną dżunglą. Trekking w dżungli? Nie głupi pomysł, ale wszędzie tylko nie w Tajlandii. Jeszcze by mnie jakieś dzikie plemię lejdibojów zaatakowało. Nic z tego!

 

 

 

 

 

Zjechałem dalej, do Khao Lak, gdzie skontaktowałem się z Ursulą z Niemiec. Na pozór, miła, starsza pani. W praktycę, autorka kilku przewodników, która w latach 80-tych, wraz z mężem zjeździła wszystkie kontynenty Volgswagenem Transporterem. Typowy backpacking tamtych czasów, jednak bardziej wymagający niż teraz.

 

Teraz mamy internet, wszystko można posprawdzać, zaaranżować, a Google zna odpowiedzi na większość nurtujących nas egzystencjonalnych pytań. Wcześniej? Już poza rogatkami rodzimego miasta czaiła się przepaść i potwory. Ursula, opowiadając jak robiła paszportowe pieczątki z ziemniaków bo nie zawsze udawało się znaleźć celników tam gdzie być powinni, przypomniała mi by bardziej realistycznie patrzeć na sprawy biurokratyczno-dokumentowe. Jeśli czegoś brakuje i przeskoczenie jest zbyt kosztowne lub niemożliwe, zawsze można to sobie samemu dorobić.

 

Mnie nadal brakuje prawa jazdy na motor..... ale już wyszperałem opisy zabezpieczeń i zacząłem tutorial photoshopa ;-). Kurortowe Khao Lak było jednym z najciężej dotkniętych przez Tsunami w 2004 roku miejsc. Tsunami w nadmorskich rejonach tej części Azji to nic nadzwyczajnego i ma prawo się co jakiś czas wydarzyć. Poziom wody, szczególnie podczas pory deszczowej, nie raz sięga na ponad kilometr w głąb lądu. Ale dopiero po tym jak przygrzmociło konkretnie, niczym nie przejmujący się na codzień Tajowie, zwrócili uwagę na zagrożenie jakie niesie ze sobą woda i opracowali odpowiednie przepisy budowlane, jak i plany ewakuacyjne.

 

W Tajlandii, Ursula robi to co większość starszych wiekiem falangów - odpoczywa. Z mężem się rozwiodła bo zostawił ją dla Tajki. Co te Tajki w sobie mają to ja nie wiem. Starsi panowie mają brzuszek, łysinkę i rencinkę, ale młode Tajki? Wcale nie oponowałem by w tym odpoczynku jej potowarzyszyć. W końcu, jeśli nie na polowania na żonę/męża/osobnika wielofunkcyjnego, to głównie po to przyjeżdża się do Krainy Uśmiechów. Mimo stabilizacji finansowej, Ursuli nadal zostały backpakerskie zwyczaje. Nie wzbudzając żadnych, najzwyczajniej w świecie mieszając się w tłum, korzystaliśmy m.in. z hotelowych basenów, prysznicy po kąpieli w słonej wodzie i.... biblioteki.

 

Po kilku dniach w Khao Lak, zjechałem dalej na Phukhet. Wystarczyło mi tylko przejść do kafejki, sprawdzić mapę, bo ta, którą miałem wcześniej zdążyła brzydko się od deszczu posklejać, i wyjść na drogę. Na Phukhecie zatrzymałem się u Aleksandra i Julii z Rosji. Gdyby nie oni, w życiu nie byłoby mnie stać na zakwaterowanie na tej luksusowej wyspie. Rosjanie w Tajlandii to specyficzna grupa przybyszy, o czym udało mi się przekonać kiedy wpadła mi gazetka m.in. z anonsami. Ogłoszenia na wynajem domków - nie jakichś wielkich willi tylko zwyczajnych domków - minimum 500 dolarów za noc (dla porównania, korzystając z jednej z wielu agencji, 80-metrowy, parterowy dom z ogrodem można wynająć za 400 dolarów miesięcznie). Za jacht trzeba rzucić co najmniej 1000 dolarów dziennie. Nie ma się, zresztą co dziwić. W tej samej gazecie było zestawienie największych jachtów na świecie. Na 10 z nich, połowa należała właśnie do rosyjskich "oligarchów", którzy najbardziej skorzystali na przejściu komunizmu w.... to coś co jest teraz.

 

Aleks i Julia to również podróżnicy, tylko, że innego rodzaju. Chcąc zmienić miejsce zamieszkania, bukują bilety, wynajmują dom, wprowadzają swoje sprzęty z najważniejszymi - laptopami i zajmują się pracą.; Aleks jest programistą w jednej z rosyjskich firm. Dzięki temu i dzięki erze powszechnego bardziej niż ciepła woda w spłuczce wifi, nie musi ograniczać się do jednego, stałego miejsca zamieszkania. Pogadaliśmy trochę o Indonezji i pobyczyliśmy się na plaży starając się łapać promyki słońca przeplatane co chwila ostrym i gwałtownym deszczem.
 

Pływanie w morzu podczas pory deszczowej ma taką wadę, że morze robi się nerwowe. Jest to idealna pora dla adeptów surfingu, którego już niedługo mam nadzieję spróbować. O ile na obrzydliwą i parzącą meduzę nie trafiłem, o tyle, silne prądy doświadczyłem na własnej skórze. Nigdy wcześniej, pozornie niska fala nie zwaliła mnie z nóg, obracając i koziołkując pod wodą.

 

Na szczęście ani w okolicach Khao Lak ani na Phukhecie nie ma raf koralowych więc nie ma możliwości rozbicia sobie głowy i utraty przytomności. Jednak zwykły wir może się okazać tak silny, że poniesie nas w zupełne inne miejsce niż chcemy. Co w takim przypadku zrobić? To samo co podczas bójek ulicznych - nie tracić kalorii na mocowanie się tylko spokojnie się poddać. Znudzona zabawą woda, wcześniej czy później nas wypluje. A jeśli nas nie odda? Można poczekać aż prąd zwolni i dopiero wtedy wypływać w górę. Warto przy tym spojrzeć czy nie idzie kolejna fala - jeśli właśnie łamie się przed nami, lepiej uciec znów pod wodę. Takie porady dostałem od kilku osób - między innymi od Aleksa, który właśnie podczas pory deszczowej surfował w Indonezji na większych falach. Dzięki tej nieocenionej wiedzy, "łapanie" wirów było moją ulubioną zabawą na Phukhecie.

 

Reklama

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie

Igor MatuszewskiIgor Matuszewski

Radni Koalicji Obywatelskiej oceniają ludzi przez pryzmat własnego... Ja. Tropią, donoszą i robią dużo szumu wokół samych siebie. Często poniżają inne osoby w internecie, podważają zaufanie, naruszają dobra osobiste

Donos jaki, złożyli na prezydenta Marcina Witko, radni tomaszowskiej Koalicji Obywatelskiej, żyje od kilku miesięcy, niejako własnym życiem. Postępowanie wyjaśniające, jak już wcześniej informowaliśmy, prowadzi Prokuratura Okręgowa w Siedlcach. Śledczy wciąż proszą o dosyłanie nowych dokumentów, jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że albo brak im podstawowej wiedzy, albo też przepisują literalnie fragmenty doniesienia. W dokumentach i pismach mylą firmy, a nawet województwa. Trudno się dziwić, bo gołym okiem widać, że "afera" nakręcana jest politycznie. Problem jest bardzo poważny, bo nie dotyczy tylko Prezydenta Marcina Witko. Okazuje się bowiem, że grupka lokalnych działaczy, w akcie politycznej lub osobistej zemsty, może jechać do współpracowników Ministra Bodnara, którzy następnie zarządzą "śledztwa" na zlecenie swoich partyjnych kolegów, w stosunku do dowolnej osoby. W ten sposób można rozpocząć pogoń za królikiem. Reszty dokonają zaprzyjaźnione media. Za kilka lat, sprawa zostanie zapewne umorzona, ale komuś zostanie zniszczone życie. I to w sensie bardzo dosłownym. W ten sposób potraktowano wcześniej Grzegorza Haraśnego, oraz Tadeusza Adamusa. Obaj politycy Platformy, zostali zaszczuci przez swoich kolegów i "dziennikarzy". Zarówno dla jednego, jak i drugiego zakończyło się to śmiercią.
Reklama

Kaczyński o Braunie: uderza w nasze najbardziej elementarne interesy

Negowanie Holokaustu to haniebne kłamstwo historyczne - powiedział w niedzielę w Lublinie prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Jego zdaniem to, co robi Grzegorz Braun jest uderzeniem w nasze najbardziej elementarne interesy, niszczy nasze stosunki ze Stanami Zjednoczonymi.Data dodania artykułu: 20.07.2025 17:22
Kaczyński o Braunie: uderza w nasze najbardziej elementarne interesy

Szefowa MRPiPS: będzie ustawa zakazująca bezpłatnych staży

Rozpoczynamy prace nad ustawą, która wprowadzi zakaz bezpłatnych staży - powiedziała na konferencji prasowej we Wrocławiu ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Mają na tym skorzystać młodzi pracownicy - dodała.Data dodania artykułu: 20.07.2025 17:20
Szefowa MRPiPS: będzie ustawa zakazująca bezpłatnych staży

Ekspertka: obozy i kolonie są dla dzieci sprawdzianem z samodzielności

Obozy i kolonie wpływają na rozwój dziecka. To sprawdzian z samodzielności i okazja do nauki pewnych umiejętności w praktyce - powiedziała PAP psycholożka dr Magdalena Śniegulska z Uniwersytetu SWPS. Rodzice muszą być przygotowani na pierwszy, samodzielny wyjazd dziecka - dodała.Data dodania artykułu: 20.07.2025 12:59
Ekspertka: obozy i kolonie są dla dzieci sprawdzianem z samodzielności

Łódzkie/W kościołach odczytano list kard. Rysia z apelem ws. migrantów i zapowiedzią powołania komisji ds. pedofilii

W niedzielę w kościołach parafii diecezji łódzkiej odczytano list do wiernych kard. Grzegorza Rysia, w którym zapowiedział powołanie niezależnej komisji do zbadania zjawiska wykorzystywania seksualnego małoletnich na terenie archidiecezji łódzkiej i apeluje o „nawrócenie języka” w kwestii migrantów.Data dodania artykułu: 20.07.2025 11:00
Łódzkie/W kościołach odczytano list kard. Rysia z apelem ws. migrantów i zapowiedzią powołania komisji ds. pedofilii

Sondaż dla WP: 75 proc. ankietowanych uważa, że Polska 2050 się rozpadnie

Łącznie 75 proc. ankietowanych uważa, że Polska 2050 Szymona Hołowni się rozpadnie - wynika z opublikowanego w sobotę sondażu United Surveys na zlecenie Wirtualnej Polski. Rozpad partii marszałka Sejmu przewiduje większość zwolenników koalicji rządzącej, jak i opozycji.Data dodania artykułu: 20.07.2025 10:07
Sondaż dla WP: 75 proc. ankietowanych uważa, że Polska 2050 się rozpadnie

Bodnar: przeliczenie głosów w komisjach wyborczych zakończy się w przyszłym tygodniu

Wszystko wskazuje na to, że przeliczenie głosów w obwodowych komisjach wyborczych, co do których istnieją wątpliwości co do poważnych anomalii, zakończy się w przyszłym tygodniu - poinformował w piątek Prokurator Generalny Adam Bodnar. Przypomniał, że przeliczenie dotyczy około 250 komisji.Data dodania artykułu: 18.07.2025 21:18
Bodnar: przeliczenie głosów w komisjach wyborczych zakończy się w przyszłym tygodniu

Raport Fundacji Batorego z kampanii wyborczej: w mediach społecznościowych liderem był Mentzen

W kampanii wyborczej niekwestionowanym liderem z w mediach społecznościowych był Sławomir Mentzen; 18 maja jego profile obserwowało 4,7 mln osób - wynika z raportu Fundacji Batorego. Wskazano też, że 8 kandydatów przed I turą opublikowało na różnych platformach 6 tysięcy reklam za prawie 5 mln zł.Data dodania artykułu: 18.07.2025 21:05
Raport Fundacji Batorego z kampanii wyborczej: w mediach społecznościowych liderem był Mentzen

Konfederacja szacuje, że kilkaset tysięcy uczestników weźmie udział w sobotnich pikietach „Stop imigracji!”

W sobotę w 80 miastach odbędą się organizowane przez Konfederację pikiety „Stop imigracji!”, w których weźmie udział nawet kilkaset tys. osób - powiedział PAP poseł partii Bartłomiej Pejo. Jak dodała posłanka Karina Bosak, protesty są wyrazem sprzeciwu wobec polityki migracyjnej obecnego i poprzedniego rządu.Data dodania artykułu: 18.07.2025 21:01
Konfederacja szacuje, że kilkaset tysięcy uczestników weźmie udział w sobotnich pikietach „Stop imigracji!”
Reklama

Polecane

Będzie nowa ścieżka rowerowa

Będzie nowa ścieżka rowerowa

W miniony poniedziałek, w Urzędzie Marszałkowskim województwa łódzkiego odbyło się oficjalne podpisanie umowy o dofinansowanie projektu pn. „Budowa ścieżki rowerowej wraz z robotami towarzyszącymi na odcinku drogi gminnej nr 107101E Twarda-Karolinów” ze środków Programu regionalnego Fundusze Europejskie dla łódzkiego 2021-2027 Priorytet: Fundusze europejskie dla lepiej połączonego Łódzkiego, Działanie: Publiczny transport pozamiejski. Wysokość dofinansowania wynosi 3.191.829,03 zł, natomiast wartość całej inwestycji 4.239.839,60 zł. W ramach projektu zostanie wybudowana ścieżka rowerowa o długości 1,645 km, ciąg pieszy wraz z pasem zieleni między ul. Wodną a ul. Zacisze w Smardzewicach oraz wiata rowerowa z przystankiem autobusowym. Projekt będzie realizowany w latach 2026-2027.Data dodania artykułu: 19.07.2025 15:31 Liczba komentarzy: 2 Liczba pozytywnych reakcji czytelników: 1
Dwa spotkania kontrolne przed sezonemW Kościele katolickim w Polsce od 20 lipca - XXVI Ogólnopolski Tydzień św. KrzysztofaKucharski bierze się za pracowników Urzędu i... nie tylkoEkstraklasa piłkarska - Widzew - Zagłębie 1:0Protestowali w sprawie polityki emigracyjnejBędzie nowa ścieżka rowerowaZ seniorami i dla seniorówDariusz Klimczak: Ważna informacja dla Tomaszowa Mazowieckiego!Rozpoczęcie budowy nowoczesnego budynku wielolokalowego w Ujeździe coraz bliżej.Łódzkie/ Zwiedzanie regionalnych atrakcji tańsze z biletem Kolei AglomeracyjnejPolicjanci prowadzą poszukiwania opiekuńcze za małoletnią Sandrą Miśkiewicz.Dzięki kamerom monitoringu udało się zatrzymać kierowcę przewożącego 15 osób!
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Wasze komentarze

Autor komentarza: Ujazd CityTreść komentarza: Wiadomo jak te w Niewiadowie,tylko dla swoich;(Źródło komentarza: Rozpoczęcie budowy nowoczesnego budynku wielolokalowego w Ujeździe coraz bliżej.Autor komentarza: TomaszówTreść komentarza: Jak byli poprzednio u władzy to ta droga miała być nie do zajechania;)całe popslŹródło komentarza: Rozbierają fragment ósemki. beton się jednak nie sprawdził?Autor komentarza: ZdzisławTreść komentarza: Radny z Wąwału jest wkurzony bo musiał dołożyć się do wymiany kostki na trzech ulicach na osiedlu Kanonierów. Dlatego teraz szuka haków na Witkę. Więc wysyła swoich przy...upasów.Źródło komentarza: Kucharski bierze się za pracowników Urzędu i... nie tylkoAutor komentarza: Po/PiS=PSLTreść komentarza: Proszę uprzejmie: 1. Naprawa wymiaru sprawiedliwości, ale nie myślę tu o wymianie stołków tylko uproszczenie procedury co miałoby się przełożyć na ułatwienie dostępu do wymiaru sprawiedliwości, zagwarantowanie stabilności i pewności prawa a nade wszystko jego równości wobec wszystkich. 2. Deregulacja, po co nam tyle wzajemnie wykluczających się przepisów. 3. Likwidacja zbędnych urzędów, np. Powiatowe Urzędy Pracy, KRUS, Starostwa Powiatowe, WFOŚiGW, Wody Polskie, zmniejszenie ilości urzędów centralnych, liczby posłów, senatorów, radnych, etc. ile toż wolnych rąk do pracy trafiłoby na rynek. A w efekcie zbudowania korpusu służby cywilnej tej państwowej i samorządowej, żeby nie było takiego cyrku jak w naszym powiecie. 4. Skończenie bezmyślnego rozdawnictwa publicznych środków. 5. Uproszczenie podatków np. wprowadzenie dla przedsiębiorców podatku obrotowego bez kombinowania masz obrót płacisz. 6. Polityka demograficzna, ale taka prawdziwa a nie polegająca na rozdawaniu kasy np. płacisz mniejszy PIT od każdego dziecka, które masz przy 4 dzieci nie płacisz w ogóle. 7. Jasny rozdział prywatnej służby zdrowia od publicznej. 8. Budownictwo na wynajem, ale bez możliwości wykupu mieszkania realizowanego albo przez samorządy, albo spółdzielnie. 9. Zainwestowania przez Państwo w nowoczesną technologię np. związaną z AI, Chemią, kosmosem, czy czymkolwiek tak aby Polska była jej dawcą dla świata a nie tylko biorcą i jedną wielką montownią wykorzystującą tanią siłę roboczą Polaków. Proszę zobaczyć co się dzieje w łódzkim wszyscy zachwycali się jakim jesteśmy zagłębiem logistycznym i co kogo tam potrzeba ochroniarzy z grupą inwalidzką? Łódzkie najszybciej się starzeje i wyludnia w Europie. 10. Zmiany systemu nauczania. Niestety u nas od czasów pruskich nic się nie zmieniło no może oprócz koloru tablicy była zielona teraz jest cyfrowa. To proces na lata, który powinien być kontynuowany i doskonalony przez kolejne rządy, gdyż póki co rządzenie zostało sprowadzone do przekrzykiwania się stada przekup w programach telewizyjnych ku uciesze różnej maści redaktorów.Źródło komentarza: Radni Koalicji Obywatelskiej mają reprezentować partię, czy mieszkańców?Autor komentarza: TMTreść komentarza: Do robienia zadymy to wy macie babcie Kasię i tęczowe towarzystwo!szkoda ,że te wszystkie panie co walczyły o prawa kobiet nie wyszły na ulicę jak Polce ciapaty wydłubał oczy:(Źródło komentarza: Protestowali w sprawie polityki emigracyjnejAutor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Cytat z tej kabaretowej wypowiedzi tej "dyrektor poradni": "...a to kogo zatrudniam należy do mojej Autonomii i Kompetencji...". Prośba: niech Pani nie robi z ludzi tego portalu baranów. Kobieto: piszesz o jakichś Twoich kompetencjach, o jakiejś Twojej Autonomii?! Nie rób z nas jaj !!! Twoje kompetencje i autonomia kończą się na powiatowym katechecie-staroście tomaszowskim. Więc, nie wciskaj normalnym ludziom totalnego kitu - omc emerytko i idź na tę emeryturkę. PS. Chciałbym, aby Pani chociaż raz, przed emeryturą pokazała temu katechecie środkowy palec. Jednak, do tego jest potrzeby odpowiedni charakter, a nie charakter wasala. Pozdrowienia od starego czekisty - niewolniczko emerytko.Źródło komentarza: Dementował, a jednak pracę znalazł w poradni w Tomaszowie
Reklama
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklama
Reklama
Reklama