UODO sygnalizuje też praktyczne problemy z obiegiem zgód na wykorzystanie wizerunku uczniów. Najczęściej chodzi o „blankietowe” formularze — zbyt ogólne, bez wskazania konkretnego wydarzenia, celu, czasu i kanałów publikacji. Taka zgoda nie spełnia kryterium dobrowolności (RODO), zwłaszcza gdy bywa warunkiem udziału dziecka w wydarzeniu. Jak radzi prezes: nie tworzyć i nie podpisywać zgód „na wszystko”, tylko precyzyjnych i możliwych do łatwego wycofania.
Na nasztomaszow.pl wielokrotnie wracaliśmy do tematu publikowania zdjęć dzieci: od dylematu „jak fotografować szkolne występy tak, by nikt nie był wykluczony”, po krytykę wykorzystywania wizerunków wychowanków placówek opiekuńczych w narracjach politycznych. W skrócie: da się organizować dokumentację wydarzeń z poszanowaniem prawa i komfortu dzieci — to wymaga jednak jasnych zasad, odpowiedzialnego wyboru kadr i świadomych zgód.
Sharenting — skala i patologie
Zjawisko nadmiernego ujawniania życia dziecka w sieci przez dorosłych (sharenting) ma już w Polsce mierzalną skalę. Dane rządowej kampanii „Nie zagub dziecka w sieci” i badań NASK pokazują, że ok. 40–45% rodziców publikuje zdjęcia/nagrania dzieci; przeciętnie to 72 fotografie i 24 filmy rocznie. Dla nastolatków nie jest to obojętne: 23,8% czuje z tego powodu wstyd, a 18,8% — niezadowolenie. Coraz częściej cyfrowy ślad dziecka powstaje jeszcze przed narodzinami (np. zdjęcia USG).
Najpoważniejsze patologie? Wizerunek dziecka bywa paliwem dla hejtu rówieśniczego, narzędziem do kradzieży tożsamości czy materiałem wykorzystywanym w przestępstwach online. Eksperci ostrzegają, że „zamknięte” grupy rodziców w komunikatorach nie są tarczą nie do przebicia — konta się przejmuje, a zrzuty ekranów żyją własnym życiem; minimum to uwierzytelnianie dwuskładnikowe i restrykcyjne uprawnienia administratorów.
Co z prawa wynika — w skrócie (dla szkół i rodziców)
- Podstawa prawna wizerunku: co do zasady rozpowszechnianie wymaga zgody (art. 81 ustawy o prawie autorskim). Zgoda musi być konkretna (wydarzenie/cel/zakres kanałów/czas), odwołalna i nie może być warunkiem uczestnictwa. Wyjątek: gdy dziecko jest jedynie „szczegółem całości” (np. tłum na apelu) — ale to wymaga zdrowego rozsądku i bezpiecznego kadrowania.
- Monitoring w szkołach: dopuszczalny tylko, gdy to niezbędne dla bezpieczeństwa lub ochrony mienia; decyzję podejmuje dyrektor po konsultacjach z radami i samorządem uczniowskim; obowiązują też strefy „bez kamer” (np. pomieszczenia sanitarne, gabinety pomocy). UODO postuluje doprecyzowania techniczne (np. ograniczanie możliwości rozpoznawania).
Dobre praktyki „na teraz”
- Szkoła: jedno miejsce publikacji, jedna osoba odpowiedzialna za selekcję i anonimizację, lista „dzieci bez publikacji” widoczna dla kadry; wersje zdjęć do internetu bez metadanych i geolokalizacji. UODO
- Rodzice: pytaj dziecko „czy chcesz, by to zdjęcie było publiczne?”; nie publikuj w strojach intymnych, z tabliczką z imieniem, adresem szkoły, w mundurku z odznaką klasy; korzystaj z 2FA i ograniczeń widoczności.
- Media i organizatorzy wydarzeń: precyzyjne klauzule informacyjne, osobne zgody na konkretne formaty (www/FB/druk), krótki okres przechowywania i łatwy mechanizm wycofania.
Na koniec warto dodać kontekst skarg: UODO odnotowuje ich wzrost — w ubiegłym roku ok. 8 tys., w tym (do połowy sierpnia) już niemal tyle samo; część dotyczy właśnie praktyk szkół. To daje nadzieję, że rośnie również świadomość praw obywateli i gotowość do ich egzekwowania.
Jeśli chcesz, mogę przygotować do tego krótką ramkę informacyjną dla FB („Jak szkoła może publikować zdjęcia zgodnie z prawem — 5 punktów”) albo checklistę zgód dla rodziców i organizatorów.
W załączonym pliku znajdziecie ściągawkę, jakk robić to dobrze.
Prezes UODO do rodziców: nie wyrażajcie zgody na przetwarzanie wizerunku dzieci w sposób zbyt ogólny
Po pierwszym dzwonku rodzice dostaną do podpisania zgodę na przetwarzanie wizerunku ich dzieci przez szkoły. Nie wyrażajcie tej zgody w sposób zbyt ogólny - radzi w rozmowie z PAP prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych Mirosław Wróblewski.
Polska Agencja Prasowa: Już za chwilę na pierwszych zebraniach rodzice dostaną do podpisania zgodę na przetwarzanie wizerunku ich dzieci. Na co powinni zwrócić uwagę?
Mirosław Wróblewski: Niestety zgoda, którą rodzice podpisują w szkołach, przybiera często zbyt generalny charakter. Widzimy to zarówno podczas naszych kontroli, jak i w skargach, które wpływają do Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Niekiedy rodzicom przedstawiony jest do podpisania dokument obejmujący wyrażenie zgody na przetwarzanie wizerunku w bardzo ogólny sposób, bez sprecyzowania np. rodzaju wydarzenia, którego dotyczy ta zgoda, czy też tego, w jaki sposób, do jakich celów i przez kogo ten wizerunek będzie przetwarzany. A jest to niezbędne, aby ta zgoda była skuteczna w rozumieniu przepisów o ochronie danych osobowych. Moja główna porada dla rodziców, ale także dla szkół: nie tworzyć i nie wyrażać zgody w sposób ogólny w odniesieniu do dzieci. Bo to po pierwsze będzie nieskuteczne prawnie, po drugie - może być problemem dla administratora, czyli np. dla szkoły, jeżeli się okaże, że zgoda nie była skutecznie pozyskana i doszło do naruszenia przepisów o ochronie danych osobowych.
PAP: Czy to oznacza, że z zasady zgody podpisane na cały rok szkolny są zbyt ogólne?
Zgoda przede wszystkim nie może być ogólna, lecz powinna precyzyjnie określać, jakie dane, w jakim celu i zakresie będą przetwarzane przez szkołę. Prawidłowo skonstruowana zgoda powinna także wskazywać szczegółowy sposób i warunki wykorzystywania danych.
PAP: Bywa, że taka zgoda jest przedstawiana rodzicom jako warunek uczestnictwa ucznia w jakimś wydarzeniu.
M.W.: Niestety to się zdarza, ale taka praktyka jest naganna i nie powinna mieć zastosowania. Uzależnianie uczestnictwa, np. w imprezie sportowej, od wyrażenia zgody na przetwarzanie danych osobowych ucznia jest prawnie niedopuszczalne. Taka praktyka nie spełnia kryteriów dobrowolnej zgody, o której mówią przepisy o ochronie danych osobowych, czyli RODO. Zgoda nie może być uzależniona od innych świadczeń, od uczestnictwa w jakimś wydarzeniu. Jeżeli takie przypadki się zdarzają, to zachęcam do zgłaszania ich do UODO, ale przede wszystkim do kontaktowania się bezpośrednio z administratorem lub z wspierającym go najczęściej inspektorem ochrony danych.
W tym roku podjąłem z urzędu dużą sprawę dotyczącą właśnie tej kwestii. W imprezie brały udział tysiące sportowców. Są prowadzone działania w postępowaniu administracyjnym i zapewne będzie w tej sprawie wydana decyzja. Nie wykluczałbym konsekwencji w postaci kary nałożonej na administratora.
PAP: Jak pan ocenia poziom ochrony danych osobowych dzieci w placówkach oświatowych?
M.W.: Prawna ochrona danych osobowych dzieci jest co do zasady dobrze uregulowana, więcej wątpliwości budzi praktyka – właściwe stosowanie, rozumienie i przestrzeganie przepisów. Sytuacja trochę się zmienia, widzimy coraz więcej dobrych praktyk ze strony szkół czy przedszkoli. Obecnie wyzwania związane są ze stosowaniem nowych technologii. Na pewno trzeba uważnie przyglądać się sztucznej inteligencji. Analizujemy też kwestię uszczegółowienia przepisów o monitoringu wizyjnym w szkołach, jednocześnie pracujemy nad nowym poradnikiem dotyczącym ochrony danych przy zastosowaniu monitoringu.
PAP: Widzi pan zagrożenia wynikające z postępu cyfryzacji w szkołach?
M.W.: Zagrożeniem i wyzwaniem jednocześnie jest wspomniana sztuczna inteligencja i stosowanie różnego rodzaju urządzeń i technologii przez samych nieletnich. Obecnie, jeśli wizerunek dziecka znajdzie się w internecie, praktycznie tracimy nad tym wizerunkiem kontrolę, a jego wykorzystywanie np. do tworzenia pornografii, choć to drastyczny przykład, stanowi problem światowy. I to jest kwestia międzyrówieśnicza, ale także działalność o charakterze przestępczym. To szczególne zagrożenie, któremu możemy przeciwdziałać przede wszystkim edukacją. Dlatego też tak ważna jest edukacja zdrowotna, a element edukacji cyfrowej który znalazł się w tym przedmiocie jest szczególnie współcześnie istotny. Żałuję tylko, że ten przedmiot jest fakultatywny – uważam, że edukacja w tym zakresie jest po prostu dziś niezbędna..
PAP: Głośno było o sprawie wytworzenia przez uczniów jednej ze szkół wizerunku dziewczynki na podstawie zdjęcia jej twarzy i namawiania rówieśników do rozpowszechniania tego wizerunku w mediach społecznościowych.
M.W.: To jest czyn ścigany karnie, oczekuję od organów ścigania wykorzystania środków przewidzianych w ustawie o postępowaniu wobec nieletnich. Niestety policja za zgodą prokuratura odmówiła podjęcia tej sprawy. W tym momencie korzystam z moich środków procesowych, żeby tę decyzję zmienić. Jak będzie, zobaczymy.
PAP: Jak ocenia pan świadomość rodziców i nauczycieli dotyczącą ochrony danych osobowych?
M.W.: Ta świadomość w moim przekonaniu przez cały czas się poprawia. Wśród rodziców poziom tej wiedzy jest bardzo zróżnicowany: są rodzice, którzy mogliby edukować dyrektorów i nauczycieli, są też tacy, którzy nie zauważają, że ten problem istnieje. Już od 15 lat organizujemy program edukacyjny „Twoje dane, Twoja sprawa”, w ramach której blisko 5 tys. szkół i 50 tys. uczniów współpracowało z Urzędem Ochrony Danych Osobowych. Wiemy, że ta edukacja cyfrowa w wielu szkołach jest już postawiona na bardzo wysokim poziomie. Cieszę się, że Ministerstwo Edukacji Narodowej zgodziło się ją wprowadzać do obowiązkowego programu szkolnego. Żadna akcja, żadne zajęcia fakultatywne nie będą miały bowiem tej mocy i zasięgu, co powszechne programy edukacyjne w szkołach.
PAP: Jakie nieprawidłowości najczęściej zgłaszają rodzice?
M.W.: Jest to np. dzielenie się przez nauczycieli informacjami dotyczącymi danego ucznia w obecności innych rodziców uczniów. Do UODO w zeszłym roku wpłynęło ok. 8 tys. skarg, blisko 600 dotyczyło szkół. W tym roku jest ich (na połowę sierpnia) już prawie 8 tys. Liczba skarg więc rośnie, ale to pokazuje, że rośnie także świadomość wśród obywateli. To, że ludzie się skarżą, to znaczy, że wiedzą, jakie mają prawa. Nauczyciele zgłaszają natomiast kwestie np. informowania rodziców przez szkołę o przyczynach ich nieobecności, o zwolnieniach lekarskich, postępowaniach dyscyplinarnych, ale także udostępniania maili dotyczących danego ucznia, dodawanie „do wiadomości” innych rodziców. To też są praktyki, które naruszają przepisy o ochronie danych osobowych.
PAP: Przetwarzanie danych dzieci to problem dotyczący nie tylko szkół. Coraz więcej rodziców wykorzystuje wizerunek swojego dziecka i monetyzuje go w sieci.
M.W.: Namawiam do powściągliwości i ostrożności w tej sprawie z uwagi na zagrożenia, które dotyczą dzieci, ale także z uwagi na respektowanie ich autonomii i przyszłości zawodowej czy prywatnej. Bardzo trudno zachować kontrolę nad wizerunkiem raz udostępnionym w sieci. W tym zakresie sharenting budzi duże wątpliwości etyczne, ale również duże wątpliwości prawne. Są przypadki, w których toczyły się już postępowania o charakterze karnym. Będziemy starać się to także uświadamiać, bo pojawiają się organizacje wręcz propagujące sharenting. To budzi moje duże wątpliwości.
PAP: Czy publikowanie zdjęć dzieci w zamkniętych grupach przeznaczonych dla rodziców, np. na Whatsappie, Messengerze, jest bezpieczne?
M.W.: Namawiałbym do tego, żeby sprawdzić, czy są to komunikatory szyfrowane –wtedy ten poziom zabezpieczenia jest znacznie większy, a więc ryzyko wycieku zdjęć jest mniejsze. Ale trzeba pamiętać, że dzisiaj przejęcie konta na social mediach nie jest jakimś wielkim problemem. Dobrym rozwiązaniem, żeby nie utracić kontroli nad swoim kontem, stosować uwierzytelnienie dwuetapowe. Rzeczywiście zamknięte grupy dają wyższy poziom zabezpieczeń, jednak nigdy nie są stuprocentowo bezpieczne.
Rozmawiała Zuzanna Sekścińska (PAP)





















































Napisz komentarz
Komentarze