„Skandaliczne stosunki w magistracie” — tak 23 marca 1935 r. donosił Express Mazowiecki o głośnej sprawie członków magistratu w miasteczku Błaszki. Na ławie oskarżonych zasiedli zastępca burmistrza Józef Materliński, ławnicy Jan Godeł vel Godów, Lajbuś Szwed i Stefan Krysztoforski oraz — co dla nas szczególnie istotne — kasjer Czesław Domagała, mieszkaniec Tomaszowa Mazowieckiego. Sąd Okręgowy w Kaliszu miał ocenić, czy doszło do nadużyć władzy i sprzeniewierzenia publicznych pieniędzy.
Kto i o co był oskarżony
Z relacji prasowej wynikało, że trzon zarzutów dotyczył „kreatywnej księgowości” i łamania procedur: bez zgody Rady Miejskiej miano wystawiać weksle, „łatając” w ten sposób zaległości miasta, dopuszczając nawet do ich protestu. Padały też zarzuty o podwyższenie sobie uposażenia (z 120 do 230 zł miesięcznie), przyjmowanie wpłat od inkasentów poza właściwą ścieżką oraz stawianie pieczęci miejskiej pod dokumentami bez stosownych upoważnień. Najcięższy zarzut dotyczył jednak kasjera Czesława Domagały: według aktu oskarżenia miał przywłaszczyć 5092 zł z wpłat na rzecz instytucji miejskich i urzędu skarbowego, samowolnie udzielać pożyczek z kasy miejskiej oraz przyjmować kaucje i papiery wartościowe.
W realiach prawnych II RP takie zachowania interpretowano przez pryzmat Kodeksu karnego z 1932 r. (tzw. kodeksu Makarewicza), który przewidywał odpowiedzialność karną m.in. za sprzeniewierzenie mienia powierzonego urzędnikowi oraz nadużycie stanowiska służbowego. To właśnie ten kodeks porządkował odpowiedzialność karną funkcjonariuszy publicznych w całym kraju.
Wyrok: uniewinnienia i jeden skazany
Efekt procesu był niejednoznaczny. Z braku dowodów Sąd Okręgowy w Kaliszu uniewinnił Materlińskiego, Godła, Szweda i Krysztoforskiego. Czesława Domagałę zaś skazano na rok więzienia oraz pozbawiono praw publicznych na pięć lat. Dla publiczności, karmionej nagłówkami o „skandalicznych stosunkach”, wyrok mógł wyglądać na połowiczny — ale oddaje logikę międzywojennej praktyki: sędziowie twardo trzymali się dowodów i rozdzielali odpowiedzialność, nawet jeśli opinia publiczna najchętniej wrzuciłaby wszystkich do jednego worka.
Dla Tomaszowa Mazowieckiego sprawa ma wymiar osobisty: bohater negatywny tej historii, kasjer Domagała, pochodził właśnie stąd. W prasie międzywojennej takie „tomaszowskie ślady” regularnie odnotowywano — to pokazuje, jak płynne były wówczas lokalne rynki pracy i jak łatwo urzędnicy przenosili się między miastami w regionie.
Jak to „wpina się” w ówczesne prawo i ustrój
W 1933 r. weszła w życie tzw. ustawa scaleniowa o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorialnego. Jej ideą było ujednolicenie rozwiązań i wzmocnienie nadzoru rządowego nad gminami: wojewoda i starosta otrzymali mocniejsze instrumenty reakcji na uchwały niezgodne z prawem, a mieszkańcy — bardziej przewidywalne procedury. Właśnie na tle kompetencji rady miejskiej (uchwały, zgody, kontrola nad finansami) i wzmocnionego nadzoru należy czytać oskarżenia o wystawianie weksli „bez zgody RM” czy podnoszenie sobie uposażeń. Formalizm nie był kaprysem — miał chronić miejską kasę i mieszkańców.
Dodatkową ramę stanowiło prawo wekslowe. Choć nowoczesną, ujednoliconą ustawę wekslową Polska wprowadziła dopiero w 1936 r. (na podstawie konwencji genewskiej), to już wcześniej instrument ten był powszechny, a praktyka „ratowania płynności wekslami” — ryzykowna: protest weksla oznaczał publiczny sygnał niewypłacalności i kłopoty wizerunkowe miasta.
Społeczny i obyczajowy klimat sprawy
Lata 1933–1935 to końcówka Wielkiego Kryzysu w Polsce. Dochód społeczny spadł w porównaniu z rokiem 1929 o ponad połowę; bezrobocie i napięcia społeczne były wysokie. Małe miasta szukały „szybkich” sposobów na spięcie budżetów, a prasa chętnie punktowała każdy cień nadużycia w magistratach. W takim klimacie łatwo było o „mocne” nagłówki, ale też — co ważne — o realne patologie. Sprawa z Błaszek łączy oba wymiary: atmosferę „afery” i konieczność żmudnej sądowej weryfikacji.
Obyczajowo to również czas twardnienia państwa sanacyjnego: rządzący wzmacniali kontrolę, piętnując „niegospodarność” samorządów, a jednocześnie oczekując od magistratów lojalności i dyscypliny. Wyroki w sprawach finansowych funkcjonariuszy publicznych miały więc dodatkową, wychowawczą funkcję: pokazywały, że „czasy improwizacji” się kończą, a za kasę publiczną ktoś odpowiada personalnie.
Dlaczego ta historia wraca dziś?
Standardy odpowiedzialności — już w II RP państwo wymagało od urzędników przestrzegania procedur; sądy odfiltrowywały zarzuty emocjonalne od tych popartych dowodami. To cenna lekcja w epoce mediów społecznościowych.
Samorząd pod lupą — spór o to, kto „rządzi kasą” miasta i kto ma prawo zaciągać zobowiązania, to temat nieustannie aktualny; zmieniają się tylko przepisy i nazwy instytucji nadzoru.
Tomaszowski ślad — historia Czesława Domagały z Tomaszowa Mazowieckiego przypomina, że losy naszych mieszkańców splatały się z losami regionu i stawały przed sądami nawet kilkadziesiąt kilometrów dalej. To nie jest „odległa kronika sądowa”, ale fragment naszej lokalnej pamięci.
Źródła kontekstu prawnego i historycznego: kodeks karny z 1932 r.; ustawa „scaleniowa” o samorządzie z 1933 r.; prawo wekslowe (1936 r. i konwencja genewska); tło gospodarcze lat 1929–1935. Artykuł prasowy Expressu Mazowieckiego (23 III 1935) stanowi punkt wyjścia do odtworzenia przebiegu sprawy.

























































Napisz komentarz
Komentarze