Od jednego z najstarszych piwowarów polskich, p. A. Helwiga z Bełchatowa, otrzymała Redakcja niniejsza szereg uwag na temat polskiej „polityki piwnej” oraz obecnego stanu produkcji piwa w Polsce. Uwagi p. Helwiga umieszczamy tym chętniej, że poruszona przezeń sprawa nie jest obojętna dla szerokich warstw ludności.
Kiedy jeden z poprzednich Sejmów uchwalał ustawę, zabraniającą w Polsce produkcji piwa t. zw. zwyczajnego — 4 i pół procentowego, nakazując wyłącznie wyrób piwa bawarskiego 9-procentowego, forsujące tę ustawę wielkie browary obiecywały sobie po niej ogromne korzyści, a bodaj jeszcze większe korzyści zapowiadały dla Skarbu Państwa.
Tymczasem jedynym istotnym rezultatem tej ustawy jest zamknięcie istniejących dotąd na ziemiach polskich kilkudziesięciu browarów mniejszych, do tego rodzaju produkcji nieprzystosowanych, a w ślad za tym utrata pracy i zarobku przez olbrzymi zastęp ludzi — nie mówiąc już o stratach poniesionych przez rolnictwo, zmuszone do znacznego ograniczenia produkcji chmielu.
Piwo bowiem t. zw. bawarskie jest zbyt drogie dla szerokich mas w dobie dzisiejszego powszechnego kryzysu, zwłaszcza że i stworzony przez wspomnianą ustawę pewnego rodzaju monopol dla wielkich browarów umożliwia im dyktowanie cen bez oglądania się na niebezpiecznego dotąd konkurenta w postaci browarów małych.
Wynik ostateczny: w ciągu całego półrocza browary w Polsce sprzedały zaledwie 503.000 hektolitrów piwa, co przy 32-milionowej ludności czyni 4 litry rocznie na głowę.
Jak dalece zaś znikoma jest ta ilość, dowodzą cyfry porównawcze. Maleńka Belgia konsumuje rocznie 10 milionów hektolitrów piwa, czyli rocznie na głowę około 150 litrów! Niemcy przedwojenne produkowały 73 miliony hektolitrów, Ameryka 80 milionów, Anglia 60 milionów, Austria 39 milionów.
Weźmy jednak porównanie jeszcze zrozumialsze. Oto browary warszawskie wyrabiały przed wojną około 5 milionów wiader piwa, zaś przywóz piwa zamiejscowego do miasta (z Rygi, Monachium, Pilzna i z browarów okolicznych) dawał ogólne spożycie około 6 milionów wiader, a więc przeliczając na dzisiejszą miarę — prawie dwie trzecie całej obecnej produkcji piwa w Polsce!
Tajemnica tej wyższej konsumpcji piwa u nas w okresie przedwojennym, jak i obecnie za granicą, tkwi wyłącznie w wyrobie dwu gatunków: piwa droższego, bawarskiego, dla sfer zamożniejszych i taniej „lurki” dla proletariatu. Tej ostatniej trzykrotnie więcej aniżeli piwa drogiego.
Ma więc bogata Belgia piwo tanie, a nie ma go Polska — dzięki wspomnianej na wstępie ustawie, która biednego wieśniaka i mieszczucha zmusza do wydawania sum ogromnych na ulubiony napój, lub — co w latach ostatnich jest zjawiskiem powszechniejszym — do zrezygnowania z tego trunku.
Jak na tym wychodzi Skarb Państwa, któremu wielcy browarnicy po nowej ustawie złote góry obiecywali — łatwo się domyśleć. Bowiem w zachłanności swej nie przewidzieli tego, iż wysokie ich ceny „monopolowe” sprowadzą upadek spożycia piwa do granic nie notowanych nigdzie poza granicami Polski i sami ratować będą musieli swe przedsiębiorstwa… taniemi lemoniadkami.
Ratunkiem jedynym na ten stan rzeczy jest powrót do wyrobu piwa taniego, tak zwanej „górnej fermentacji”, nie wymagającego ani kosztownych urządzeń, ani nadzwyczajnego wysiłku. Otworzyłyby wówczas swe zaniknięte od lat podwoje małe browary, gęsto rozsiane po kraju i do każdego miasteczka, do każdej wsi docierałoby piwo takie, jakiego pragnie drobny konsument: lekkie a tanie.
Jakie miałoby to znaczenie dla podniesienia dobrobytu w kraju — pojmie z łatwością każdy.
A interes Skarbu Państwa? Wedle obliczeń statystycznych monopol tytoniowy dał Skarbowi w roku ubiegłym 350 milionów złotych, przy czym ogromna większość tego dochodu pochodzi nie z droższych gatunków tytoniu i papierosów, lecz z tych najtańszych, konsumowanych przez ludzi najbiedniejszych. To samo zjawisko zachodziłoby przy wyrobie piwa.
Licząc najskromniej: gdyby na głowę jednego mieszkańca przyjąć tylko 10-groszowy wydatek dziennie na piwo, uczyniłoby to około 117 milionów rocznie, a dla Skarbu Państwa z tego co najmniej 22 miliony.
Tej sumy dochodu wyrzeka się Skarb, idąc — dzięki osławionej ustawie „piwnej” — na pasku trustu wielkich browarów.






























































Napisz komentarz
Komentarze