Prawym okiem: sportowe bariery tożsamościowe
Od razu napiszę, że na sporcie specjalnie się nie znam. Trenowałem, co prawda, trochę boks i coś tam jeszcze, ale wybitnym specjalistą bym się nie nazwał. Patrzę na zmagania sportowe oczyma widza, a także podatnika, z którego pieniędzy są one często finansowane. Nie działacza, czy trenera. Może to i dobrze, bo kiedy oni o sporcie dyskutują, okazuje się, że mają percepcję zawężoną do własnego podwórka (czy inaczej boiska, a horyzont myślowy kończy się na końcówce własnego nosa. I to chyba jest główny powód tego, że nie ma u nas jakichś wielkich i spektakularnych sukcesów sportowych. Taki też będzie ten felieton. Prawym okiem o lokalnym sporcie.
08.07.2018 19:12
16
Komentarze