Prezydent podkreśla, że bezpłatna komunikacja obejmie tylko mieszkańców Tomaszowa Mazowieckiego, czyli osoby płacące na miejscu podatki, których część wpływa z powrotem do miejskiej kasy. Ma to oczywiście sens, bo trudno wymagać, by miasto wspierało tych, którzy swoimi podatkami zasilają budżety okolicznych gmin.
Problem jest dosyć poważny, bo skoro dużo mówi się o emigracji z miasta i zmniejszającej się liczbie jego mieszkańców, to musimy pamiętać również o tym, że okolice Tomaszowa mają coraz mniej rolniczy charakter a struktura mieszkańców zmienia się niemal każdego roku.
Najzamożniejsi Tomaszowianie nie zawsze emigrują do dużych aglomeracji miejskich, częściej zasiedlają tereny okolicznych gmin, przede wszystkim gminy Tomaszów ale również Inowłódz, czy Lubochnia. Tutaj wpływają udziały w ich podatkach dochodowych, nawet jeśli swoją działalność prowadzą w samym mieście. Tak więc bezpłatne przejazdy dla mieszkańców gmin powinno się wprowadzić, jeśli gminy te przejazdy sfinansują.
Pytanie tylko: czy ta "darmówka" jest nam rzeczywiście potrzebna? Wszystko zależy od punktu widzenia. Niedawno pewien mój znajomy wychwalał pomysł bezpłatnych autobusów miejskich. Jakich argumentów używał? Ano takich, że będzie mniejszy ruch, mniej samochodów, mniej spalin w powietrzu, no i oczywiście korzyści finansowe, jakie będą mieli Tomaszowianie.
Do pierwszych argumentów trudno się odnieść inaczej niż w sposób emocjonalny. Jakoś nie mogę uwierzyć, że nagle wszyscy posiadacze samochodów przestaną nimi jeździć, tym bardziej, że równolegle z bezpłatną komunikacją Prezydent zapowiedział likwidację opłat parkingowych. Dla ochrony środowiska ma większe znaczenie wyeliminowanie jednego osobnika spalającego w swoim piecu śmieci, niż nawet 100 samochodów przejeżdżających przez miasto każdego dnia. To, że trudno nam się oddycha to właśnie problem przydomowych kotłowni a nie liczby samochodów.
Jakiego rodzaju korzyści finansowe będzie miał mieszkaniec Tomaszowa (o ile autobusami jeździ)? Cena normalnego biletu to u nas 2,40 złotego ale bilet imienny okresowy na wszystkie linie, ważny 3 miesiące, kosztuje 192 złote, czyli 2,19 dziennie.
Kiedy zapytałem znajomego, czy zgodziłby się na dobrowolną składkę roczną w wysokości 70 złotych miesięcznie, aby wyremontowano jego zrujnowaną ulicę, niemal natychmiast mi przyklasnął. Nie wziął tylko pod uwagę, że aby remont tej ulicy przeprowadzić muszą na niego złożyć się wszyscy jeżdżący emzetkami w mieście. Czy wobec tego za rok byłby w stanie on sam złożyć się na remont całkiem innej ulicy w innej części miasta. Entuzjazmu u rozmówcy nie stwierdziłem.
Co ma remont ulicy do bezpłatnych biletów - zapyta wiele osób i doda, że miasto i tak jest zobowiązane ulice remontować. Odpowiedzieć należy: tak jest, ale za darmo można może jeździć ale niekoniecznie już wozić. Ktoś za ten przewóz tak czy inaczej musi zapłacić. Roczny koszt takiej dopłaty w chwili obecnej możemy szacować na ponad 3 miliony złotych (a po wprowadzeniu darmowej jazdy może i więcej). To koszt budowy około kilometra ulicy uzbrojonej w pełną infrastrukturę techniczną i wyposażonej w ścieżkę rowerową.
Jeśli więc mieszkańcy Ludwikowa cieszą się z bezpłatnej komunikacji, powinni równocześnie zastanowić się, czy w miejskiej kasie wystarczy pieniędzy na to, na co czekają od kilkudziesięciu lat, czyli na budowę osiedlowych uliczek.
Tego rodzaju wydawać by się mogło logiczne i pragmatyczne argumenty oczywiście nie natrafiają do przekonania osób nastawionych na konsumpcję socjału w różnej jego formie oraz postaci. Niemal natychmiast przywołuj a przykłady innych miast, gdzie podobne rozwiązania wprowadzono. Zazwyczaj pojawiają się tutaj Żory. Postanowiłem więc przejrzeć najnowszy budżet tego miasta. Okazuje się, że przy bezpłatnej komunikacji miasto dopłaca do niej 3,7 miliona. My już dopłacamy 5 milionów złotych. Sam budżet Żor jest o kilkadziesiąt milionów wyższy a stopa bezrobocia niższa.
Na czym więc ten żorski cud polega? Otóż mają tam siedem linii autobusowych. W Tomaszowie jest ich w sumie (razem ze strefowymi) 25. Co to oznacza, jeśli uświadomimy sobie, że miasto to ma podobną liczbę mieszkańców? Krótko mówiąc ograniczono liczbę linii do absolutnego minimum, redukując w ten sposób koszty. Czy w Tomaszowie można zrobić to samo? Oczywiście! Pod warunkiem, że kilkadziesiąt osób straci pracę.
Superentuzjazm zwolenników darmochy przypomina mi nieco krótkowzroczność osób, które uważały że są sprytne zaciągając kredyty we frankach szwajcarskich, bo nie ma to, jak samego siebie radośnie i beztrosko doprowadzić do bankructwa.
Na koniec warto rzucić okiem na tegoroczny budżet Tomaszowa Mazowieckiego. Zapisano w nim trochę ponad 19 milionów złotych na inwestycje. Planowane zadłużenie miasta na koniec 2015 roku to 78 milionów a 6 milionów przeznaczymy w tym roku na jego spłatę. Sytuacja finansowa miasta nie napawa optymizmem, a musimy przygotować jakiekolwiek rezerwy na poczet potencjalnych udziałów własnych w miejmy nadzieję realizowanych projektów z udziałem funduszy unijnych.
Reklama
Prawym okiem: Warto o tym pamiętać.... cz.2
Sporo emocji wywołuje zapowiedź wprowadzenia w Tomaszowie Mazowieckim bezpłatnych przejazdów autobusami komunikacji miejskiej. Był to jeden z najbardziej medialnych punktów kampanii wyborczej Marcina Witko, chociaż nie sądzę aby ta obietnica przesądziła o jego zwycięstwie. To, że polityk poważnie podchodzi do składanych przez siebie obietnic, dobrze o nim świadczy, trzeba jednak pamiętać o kosztach i konsekwencjach przedsięwzięcia.
- 28.01.2015 20:55 (aktualizacja 26.09.2023 22:46)
Reklama
Reklama
Reklama


























































Napisz komentarz
Komentarze