Debaty, wiece wyborcze, komunikacja z mieszkańcami, program wyborczy w Internecie. W dniu dzisiejszym jest wiele narzędzi do przekonania wyborców o swojej wyższości nad rywalem. My jesteśmy niestety świadkami metryczek pt: "Pan/Pani X. Mam wykształcenie wyższe z obróbki mięsa armatniego. Obecnie zamężny/ żonaty. Posiadam z tych związków trójkę dzieci. Pracowałem u Czerepacha. Moje zainteresowania to: politico polo". Patrząc na większość twarzy szczególnie tych nieznajomych przychodzi mi taka myśl: „Fajnie cieszę się że masz ułożone życie, ale co po za tym?”
Niestety niewielu jest kandydatów w tegorocznej kampanii, którzy zadają sobie trud w postaci rzeczowej prezentacji swojego pomysłu na nasze miasto. Zabawne jest to że w gronie tym są debiutanci, których twarz widzimy pierwszy raz i którzy tak na prawdę nie mają pomysłu na cokolwiek, bądź mają pomysł, ale są na tyle powściągliwi, iż nie chcą nam go przedstawić. W tym drugim przypadku jest to dość zaskakujące, bowiem debiutant kojarzy mi się z odważnym człowiekiem w różnych dziedzinach życia, który chce zaistnieć na tle „starych wyjadaczy, bardziej doświadczonych kolegów, czy rywali.
Nowy - myślisz ambitny. Na chwilę obecną ta ambicją jest jeden plakat na mieście, dwa kalendarzyki na 2015 rok i telefon do znajomych, a kiedyś np: jeden z polityków chodził po miejskim targu i rozmawiał z ludźmi, natomiast drugi nawiązał debatę na internetowym czacie z użytkownikami portalu. Chcieć tzn. móc. „Nowi” uczcie się.
Znalazło się też kilku odważnych, którzy marzą o "gorącym krzesełku" prezentując nam typową kiełbasę wyborczą pt: bezpłatne miejsca parkingowe i tym podobne marzenia ściętej głowy. Już dzisiaj mogę wam powiedzieć, że parkingi będą płatne, bez względu na to kto wygra. Parkingi to dość istotny mechanizm dostarczający środki pieniężne do budżetu miasta. Żaden polityk nie zrezygnuje z tego źródła dochodu.
Mam wrażenie że większość szczególnie "nowych" samorządowców liczy na wsparcie sąsiadów, na wsparcie przyjaciół, bądź rodziny, a nie tędy droga. Tutaj mogę wyciągnąć małą lekcję z marketingu. Sztuką nie jest, aby klient np: Gazety Wyborczej kupił kolejną prenumeratę, sztuką jest, aby czytelnicy innych podobnych pism zaczęli kupować prenumeratę wyżej wspomnianego dziennika.
Na chwilę obecną tegoroczna kampania jest nudna i kompletnie bez wyrazu. Liczyłem na to, iż debiutanci postarają się o w wyjątkowy sposób przedstawić nam swoją osobę. Niestety jesteśmy świadkami kompletnego braku pomysłu na siebie. No cóż do godziny "W" pozostało jeszcze trochę czasu. Liczę na to, iż pęd po stołki w Radzie Miasta, czy Powiatu będzie przypominał wyścig najlepszych w Polsce sprinterów.
























































Napisz komentarz
Komentarze