Czytajcie także: Remonty się przeciągają, straty rosną
Obroty spadły nam do 20%. Nie ma z czego zapąłcić czynszu. Przez 30 lat nie miałam takiego rodzaju kłopotów. Klient nie ma do nas jak dojść. Sezon w tym roku mam stracony.
- mówi właścicielka sklepu z artykułami wędkarskimi.
Rozgoryczeni handlowcy przypominają, ze prace miały być zakończone do 10 lipca. Narzekają też, że nikt o przedłużającym się terminie robót ich nie poinformował.
Na ponad miesiąc zamknąłem firmę, bo nie było sensu otwierać sklepu. nie można było do nas dojść ani dojechać a sprzedajemy jednach artykuły spożywcze.
- dodaje znany tomaszowski cukiernik.
Osoby prowadzące działalność w ciągu ulicy Św. Antoniego narzekają nie tylko na utrudnienia związane z pracami budowlanymi ale i na dokuczliwowść stref płatnego parkowania.
Klient sklepu odzieżowego musi dojechać albo dojść do sklepu, mieć czas na obejrzenie towaru, przymierzenie, ale przecież nie zawsze dokonuje zakupu. Dwie godziny parkowania kosztują 4 złote.
- mowi jedna z kobiet.
Rzeczywiście wydaje się, że tomaszowscy radni, przyjmując strefy płatnego parkowania w takim zakresie, wylali przyslowiowe dziecko z kąpielą. Może się okazać, ze wkrótce wiele lokali użytkowych nie będzie mogło znaleźć najemców. Dotyczy to nie tylko budynków prywatnych, ale przede wszystkim należacych do miasta i będących w zarządzie TTBS. Spadek wpływów z tego tytułu może się odbić negatywnie na wysokości czynszów mieszkań lokatorskich. Nasi samorządowcy zdają się zapominać, że wiele kamienic utrzymywanych jest właśnie z czynszów za lokale użytkowe, których coraz więcej stoi wolnych.
W zatoczki dla samochodów można wjechać "punciakiem" ale innym samochodem już nie.
- zwracają uwagę rozmówcy TV Amazing, krytykując przy okazji zmniejszenie liczby miejsc postojowych oraz pomysł zwężenia ulicy. Przedsiębiorcy podkreślają, że wynajmując swoje lokale mieli zapewnione zatoczki parkingowe, które im obecnie zlikwiodowano.
Dostawcy nie chcą do nas przyjeżdżać. Ci, którzy posługują się kurierami, twierdzą, że nie mają oni gdzie się zatrzymać. W związku z tym musimy przesuwać dostawy na termin, którego nie znamy.
- opowiadają o swoich problemach.
Zatoczki przy hotelu były zbudowane przez właściciela obiektu i żeby było ciekawiej, tam również wprowadzono parkomaty. Nasi goście płacą za miejsca, a pieniądze idą do kasy miasta. nie byłoby to problemem, gdyby miejca zarezerwowano dla naszych klientów.
- mówi menadżer hotelu.






















































Napisz komentarz
Komentarze