W 1968 roku, dzisiejszy Ludwików stanowiły grunty rolne, wchodzące w skład gminy Białobrzegi, będącej wówczas częścią powiatu opoczyńskiego. Tereny podzielono na małe działki budowlane z niezwykle wąskimi uliczkami. Na części dzielnicy w ogóle o wytyczeniu ulic zapomniano. Zresztą wówczas nie było nawet takiego obowiązku. Dzisiaj, każda wyodrębniona z większej części działka budowlana musi mieć dostęp do drogi publicznej, uwzględniają je więc już geodeci w trakcie wykonywania scaleń i podziałów.
W latach 60 tych ubiegłego wieku, nikt się takimi „problemami” nie przejmował. Proste kreski na mapie wyznaczały granicę działek oraz własności. Jednak już wówczas do domu trzeba było jakoś dojść i dojechać. Dlatego część właścicieli postanowiło się ze sobą jakoś dogadać i oddać po kawałku własnego gruntu, by stworzyć drogi dojazdowe.
W ten między innymi sposób powstała ulica Adama. Każdy z mieszkańców odciął po dwa metry z własnej posesji, by można było swobodnie przemieszczać się po osiedlu domków jednorodzinnych samochodami. Jak zwykle w takich sytuacjach bywa, także i wtedy znalazła się jedna osoba, która postanowiła „pójść pod prąd” i zrobić sąsiadom na przekór. Nie zgodziła się na zmniejszenie własnej nieruchomości, na zasadzie „nie, bo nie”.
Na złośliwość sąsiadki machnięto wtedy ręką (a właściwie rękoma). W połowie ubiegłego wieku niewiele jeździło tamtędy samochodów i uliczka mająca wówczas ponad 6 metrów szerokości wystarczała w zupełności. Była ona i tak szersza niż większość stworzonych na osiedlu dojazdów, gdzie dwa osobowe samochody nie są w stanie się wyminąć.
Być może błogi spokój trwałby kolejne 50 lat, gdyby jedna z działek w międzyczasie nie zmieniła właściciela. Ten sięgnął do map i postanowił swój teren ogrodzić. Przy okazji okazało się, że wspomniana powyżej pani nie była jedyną, która nie oddała części działki pod wspólną ulicę dojazdową. Tak więc, kiedy nowy właściciel wzniósł swoje ogrodzenie okazało się, że droga zwęziła się w tym miejscu o około dwa metry. Pech chciał, że jego działka jest prawie vis a vis posesji, która też poza linię zabudowy wystaje. W ten sposób nie dość, że ulica się zwęziła, to jeszcze nabrała ona cokolwiek krętego charakteru.
Mieszkańcy ulicy Adama oraz uliczek przyległych nie kryją swojego zaskoczenia takim nieoczekiwanym obrotem sytuacji, która w znaczący sposób utrudnia im życie. Jak twierdzą to właśnie tą ulicą odbywa się cały ruch na ich osiedlu od strony ulicy Białobrzeskiej. Mniejsze uliczki są wąskie a zimą i jesienią bywają nieprzejezdne.
- Droga była utwardzone a ten pan zerwał płyty i postawił ogrodzenie – mówią rozżaleni. – Nie rozumiemy jak mogło dojść do takiej sytuacji, że spośród wszystkich właścicieli, którzy te pół wieku temu się dogadali, tylko nieruchomość jednej osoby pozostała w ewidencji w takim kształcie, jak to było przed zawarciem porozumienia.
Oburzeni mieszkańcy osiedla szukają przyczyn w niejasnych powiązaniach któregoś z poprzednich właścicieli działki z lokalnymi urzędnikami. Przysłowiowej „suchej nitki” nie zostawiają na urzędnikach i radnych.
Tymczasem do pomyłki najprawdopodobniej doszło w latach 1980-1982, kiedy to przyłączano wieś Ludwików do miasta. Dokonywano wtedy nowych pomiarów i aktualizowano ewidencję gruntów i księgi wieczyste w tomaszowskim Sądzie.
Nie zmienia to faktu, że nowy właściciel działa w swoim interesie i oczywiście zgodnie z prawem. Potwierdzają to władze miasta i wskazują na aspołecznych charakter działań właściciela posesji.
- Zawarta pół wieku temu umowa społeczna pomiędzy mieszkańcami ulicy Adama została naruszona przez jednego z mieszkańców. 50 lat temu, czy to kierując się wzajemnym zaufaniem czy niewiedzą nie przeprowadzono formalnego wyłączenia terenu ze wszystkich działek pod drogę. Dziś jeden z mieszkańców próbuje ten błąd formalny czy też niedopatrzenie wykorzystać wbrew interesowi lokalnej społeczności, ale niestety w majestacie prawa – wyjaśnia Jakub Pietkiewicz, pełnomocnik prezydenta miasta ds. komunikacji społecznej.
Władze miasta zapewniają też, że nie pozostawią mieszkańców z tym problemem samych. Aktualnie trwa analiza sytuacji pod kątem prawnym i w ciągu najbliższych tygodni zostanie zaproponowane mieszkańcom ulicy Adama rozwiązanie, które przywróci możliwość korzystania z przejazdu przez ulicę. Jednym z branych pod uwagę rozwiązań jest wykup gruntów pod ulicę na drodze porozumienia z ich właścicielami albo w formie zajęcia na mocy specustawy.
Tylko przyklasnąć takim propozycjom. Jest tylko jedno ale… ulica Adama już wiele lat temu została przejęta przez miasto do własnej ewidencji. Stanowi więc własność miasta i to miasto czyniło w tym miejscu inwestycje polegające na utwardzaniu (za pomocą betonowych płyt) a także utrzymaniu bieżącej przejezdności. Czy przez te 50 lat, które minęły od czasu wytyczenia ulicy, żaden z urzędników magistrackich nie dopatrzył się, że część uliczki nie należy do miasta ale do osoby prywatnej i w związku z tym, ten wątpliwy stan prawny należy „wyprostować”?
Ciekawym również jest fakt, że obecnie miejska spółka ZGWiK prowadzi na Ludwikowie inwestycje polegającą na skanalizowaniu dzielnicy. Mieszkańcy twierdzą, że kanalizacja przebiegać będzie dokładnie przez sporną część działki, będącej do niedawna ulicą. Pytanie nasuwa się samo: w jaki sposób spółka uzyskała pozwolenie na budowę, nie wykazując się prawem do dysponowania tą nieruchomością.


























































Napisz komentarz
Komentarze